Wciąż i wciąż od nowa - Rozdział 2 nie zmienie się dla niej...

Oczami Mateusza ( w tym samym czasie)

 

- Góral, twoja kolej, gdzie ty się znowu patrzysz - słyszę za sobą głos przyjaciela, wkurzonego przyjaciela bo znowu nie uważam.

Daniel jak zwykle się czepia, że nie mogę się skupić na jednym, kiedy dookoła jest tyle dziewczyn. Zawsze mu wtedy mówię, żeby mnie nie zabierał do baru kiedy jest impreza, ale myślę, że chodzi mu raczej o moje przyzwyczajenia. Odkąd Dominika mnie zostawiła trochę inaczej podchodzę do kontaktu z kobietami. Teraz czuje, że żyje, a Danielowi się to nie podoba. Szanuje jego zdanie, w końcu znamy się od urodzenia, nawet rodziliśmy się na jednej sali. Kiedy byliśmy mali, bawiliśmy się, że jesteśmy bliźniakami. Nawet jednego razu zamieniliśmy się kiedyś domami, co było dosyć głupie, ale myśleliśmy, że nikt się nie zorientuje. Daniel był wtedy taki jak ja, podobny z wyglądu, identyczny z charakteru. Ta przyjaźń przetrwała, studiujemy i mieszkamy razem w Krakowie, czasem tylko mam wrażenie, że nie pasuje do reszty moich kumpli, ale przecież nie mogę mu powiedzieć, że uważam go za nudnego i pozbawionego chociaż odrobiny szaleństwa. Zawsze wszystko musi przemyśleć, nigdy nie robi czegoś na spontanie. Ja jestem inny, zupełnie inny. Kiedyś byłem zakochany, teraz wiem, że miłość to bzdura, więc staram się bawić. Studia studiami, drugi rok architektury, cały czas do przodu. Ale wiem jedno, żadna mnie nie zmieni. Dla żadnej nie zamierzam się poświęcać.

Dzisiaj jesteśmy na bilardzie. Nie przepadam za tym szczerze mówiąc, ale jak tu odmówić kumplom z uczelni, którzy specjalnie przyjechali do nas z Krakowa na imprezę bo rodzice wyjechali na spotkanie służbowe. Właśnie skończyliśmy semestr, trzeba się jakoś odstresować. Swoja drogą, mając rodziców prawników, często się zdarza, że się mijamy, szczególnie teraz. Kiedyś brali wszystkie sprawy na miejscu żebym miał normalne dzieciństwo i rodziców przy sobie, teraz jestem dorosły, a oni mi ufają. Zaczęliśmy dzień od przyjechania do domu, rozpakowania się,a teraz należy się napić.

- Moja kolej, ale to zaraz, najpierw... - zawahałem się nie kończąc zdania

- Ejj, co ci jest - usłyszałem za sobą, chłopaki poklepywali mnie po ramieniu, chyba nigdy nie widzieli mnie w takim stanie, więc śmiali się tylko za plecami

A ja nie odpowiadałem, bo właśnie coś przyciągnęło moją uwagę. "Musiała tu być już jakiś czas, czemu jej wcześniej nie zauważyłem" - pomyślałem. Stała z koleżanką, swoja drogą skądś tą drugą dziewczynę kojarzę, ale nie wiem skąd.

- No, chłopaki, czas się zabawić - powiedziałem, odwracając się, a oni już wiedzieli o co chodzi, tylko Daniel westchnął cicho - widzicie tamtą przy stoliku 5? Nie odpuszczę jej dzisiaj, nie ma takiej opcji. Będzie moja.

- Znam tą blondynkę, to Honorata - powiedział jeden - niezła laska, tylko podobno miała już nie jednego, żeby nie zrobiła tego, co ty chcesz zrobić z nią - śmieje się

- Nie tę, przecież nie jest w moim typie...

- To lepiej się pospiesz, moim zdaniem to zaraz nie będziesz miał okazji bo zbiera się do wyjścia

- Ejj, tylko uważaj żeby ci w głowie nie zawróciła Alwaro - szepnął mi do ucha ze śmiechem w głosie Krystian

- Przecież wiesz, że dla żadnej się nie zmienię - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi. To był ostatni moment żeby zagadać bo dziewczyna naprawdę właśnie wychodziła

Że też wcześniej jej nie zauważyłem, miałbym czas, żeby chociaż trochę przemyśleć, a tak to szedłem z myślą, że jakoś to będzie. Szedłem? Raczej biegłem, żeby mi nie zniknęła z oczu. Na sobie czułem tylko wzrok chłopaków, którzy nie wiedzieli czemu akurat ją wybrałem. A ja martwiłem żeby się tylko nie zbłaźnić na samym początku. Liczyłam na to, że to będzie kolejna słodka idiotka, która poleci na to, że przystojniak do niej zagadał. Wyglądała na młodszą, więc moim zdaniem powinno pójść prościej niż zwykle.

Chyba się odrobinę przeliczyłem...

- Zaczekaj! - krzyknąłem, dziewczyna odwróciła się rozglądając, bo nie widziała kto ją woła. Łał.. Jakie ma piękne zielone oczy - Hej, jestem Mateusz

- I co w związku z tym? - uniosła brwi i popatrzyła na mnie jakby zupełnie nie wiedziała dlaczego ją wołam. W sumie nie dziwne- Słuchaj, sory, ale trochę się spieszę

- A mogę poznać chociaż twoje imię? Chyba się mnie nie boisz? - zaśmiałem się, ale to też nie było dobre posunięcie, nie wiedziałem, co ze mną jest nie tak, albo raczej z nią

Ale nie mogłem dać za wygrana. Dziewczyna szybszym krokiem ruszyła w stronę przystanku autobusowego, to była moja szansa.

- Podwiozę cię do domu, co ty na to?

- Zabawny jesteś... - nigdy jeszcze nie słyszałem takiej ironii w głowie - co mam zrobić żebyś się ode mnie odczepił, bo jak widać nic do ciebie nie dociera? - stanęła na chwilę i popatrzyła mi prosto w oczy.

To jej spojrzenie... Nigdy nie widziałem takiego, jakby chciała zobaczyć bardziej to czego nie widać. Te przepiękne zielone oczy idealnie współgrały z delikatnymi rysami twarzy. Była chyba wkurzona i to na mnie, że zajmuje jej czas, a jednak nadal wyglądała pięknie. O nie, jak ja o niej myślę, tak nie może być. Liczy się zabawa, przecież po to za nią wyszedłem. A właśnie, zimno mi przez nią, w końcu jestem w samej koszuli, mamy 4 styczeń ... Trzeba to załatwić szybko i wracać.

- Jak masz na imię ?

- Weronika! Teraz się odczepisz? Więcej i tak ci nie podam

- Czyli numeru nie dostanę dzisiaj ,ok - czemu ja to powiedziałem na głos - to do zobaczenia

Nie czekając na odpowiedź, wróciłem do baru, pewnie się zdziwiła, a może i nie. Wiem jedno, ona musi być moja. Te zielone oczka, będą patrzeć na mnie, ale teraz czas się napić.

- Ty Góral. I jak poszło? Widziałem, że nie była zbytnio zainteresowana

- Biedactwo zmarzło - chłopaki śmieją się tak, że inni zaczynają się odwracać

- Nie będzie łatwo, co ? - powiedział Daniel - Ale niezła laska z niej, trzeba przyznać

- Dobra, to ja mam pomysł - wtrącił się Krystian - Zróbmy mały zakładzik. Jestem pewien, że ta dziewczyna to nie twoja liga, więc spokojnie mogę się założyć o kratkę piwa, że nic z nią nie zdziałasz. Daje ci miesiąc - był taki pewny swego

- Ty chyba nie wiesz, co mówisz - zaśmiał się Piotrek - on przez ostatnie kilka miesięcy miał więcej panienek niż ty przez całe życie haha. Nawet się nie zastanawiaj Mateusz, robimy imprezę na jego koszt

- Oczywiście że się nie zastanawiam - odparłem szybko - przyjmuję zakład a nawet mogę go podbić jak chcesz, nawet te jej zielone oczka jej nie pomogą, żebym wymiękł - co ja mam z tymi oczami, nie możliwe żeby aż tak mi utkwiły w pamięci... - Zakład przyjęty, idę po piwo, bo widzę, że zajęliście się moim

Odszedłem dosłownie kilka kroków, a już za sobą usłyszałem głos przyjaciela

- Będziesz tego tym razem żałował...

Spojrzałem tylko na niego, miał minę jakby wiedział, że jeszcze pożałuje tego, co robię. Zna mnie tak dobrze, a jednak tym razem na pewno się myli. Ale olałem sprawę, jestem zbyt przejęty całą tą sytuacją. Weronika to piękne imię, ale jeszcze dzisiaj znajdę ją na Fb, w przyszłym tygodniu będzie moja, czy tego chce czy nie. To nawet nie chodzi o ten zakład. Taki jestem, nie zmienię tego. Wiem, że nie będzie łatwo, normalnie dziewczyny przy pierwszym spotkaniu już dają mi swój numer. Weronika jest chyba inna, albo po prostu taką udaje.Może miała zły dzień, nie możliwe żebym ją zdenerwował tym, że do niej zagadałem. Nie wyglądała też na taką, która miałaby chłopaka, bo pewnie byłaby tu z nim. Może i dzisiaj mnie olała, ale to nie potrwa długo.

 

W ulepszonej wersji wpisy będą się pojawiać na moim blogu : http://wciazodnowa.blog.pl/

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Olala22 22.07.2016
    Kiedy następny rozdział?
  • Olemar 23.07.2016
    W przyszłym tygodniu
  • KarolWes 22.11.2016
    Ciekawie, ciekawie... 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania