Rozdział drugi.
Śniłam, że jestem na plaży, w nieznanym mi miejscu, ale to, że nie znałam lokalizacji nie miało wtedy znaczenia, podobało mi się, było pięknie.
Wszyscy na pół rozebrani świetnie się bawili. Niektórzy leżeli i patrzyli w niebo, niby nic nadzwyczajnego, ale na twarzach tych ludzi widniał uśmiech. Prawdziwy i szczery. Obserwując tych wszystkich ludzi zauważyłam, że nie byli sami. Byli ze znanomymi, albo z rodziną i w tamtej chwili obejrzałam się na wszystkie strony szukając jakiejś znajomej twarzy. Nikogo nie widziałam, prócz samych nie znanych mi ludzi. Zastanawiałam się gdzie podziali się wszyscy, przecież nie mogłam być sama w tak pięknym miejscu.
Czułam eksplodujący ból głowy i karku, ale z jakiej przyczyny?
Rozglądałam się i nie widziałam nic prócz ciemności. Zastanawiałam się gdzie jestem. W oddali słyszałam głos odpalającego silnika, w głowie przeleciała mi myśl o tym, że mogę być w bagażniku, ale przecież to chore i nie racjonalne.
W głowie mi strasznie huczało, przed oczami miałam dziwne obrazy. Pojawiają się i znikają.
Próbowałam dojść do tego co się wydarzyło. Pamiętałam tylko wyjście na zakupy i... MOCNE UDERZENIE W TYŁ GŁOWY!
Ciało miałam całe odrętwiałe, nie wiedziałam jak długo leżałam w tej samej pozycji. Nagle poczułam na swojej nodze dotyk... Pomyślałam, że to jakiś robak, albo coś w tym stylu, ale po chwili zrozumiałam, że to czyjaś ręka. Próbowałam coś z siebie wykrztusić, ale odwaga mi nie pozwoliła. W końcu usłyszałam jakiś chrapliwy głos. Wiedziałam, że słowa kierowne były do mnie.
- Boże, znowu to samo, co ja komu zrobiłam... Słychać było, że jest to młoda dziewczyna. Miała miły i cichy głos.
- Kim jesteś? Zapytałam i próbowałam się odsunąć jak najdalej tej osoby.
- To jest teraz bez znaczenia odpowiada dziewczyna.
Nie chciała rozmawiać, a ja nie chciałam drążyć tematu. Jedyne czego wtedy chciałam to znalezć się jak najdalej tego miejsca...
Nie wiem jak długo leżałam, ile drogi przebyłam i dokąd zmierzałam. Samochód cały czas się poruszał. Po długo oczekiwanej chwili samochód zatrzymał się. Słyszę zbliżjące się kroki, Pach... bagażnik otworzył się.
Moje oczy ujrzały światło dzienne... Bynajmniej starały się cokolwiek zobaczyć, strasznie bolały mnie oczy od dłuższego przebywania w ciemnościach. Czułam jak ktoś wyciągał mnie z bagażnika. Byłam pewna, że jest to męzczyzna, ku mojemu zaskoczeniu była to kobieta, ładna pomyślałam. Miała piękne białe proste zęby, długie i czarne włosy. Widać było, że jest wysportowana.
- Gdzie ja jestem? Zapytałam zdezorientowana. W odpowiedzi usłyszałam
krótkie :
- Zamknij się.
- Chce po prostu wiedzieć.
- Powiedziałam żebyś się zamknęła !
Oj tak... Powiedziała to stanowczym i pewnym siebie głosem.
Przestraszona odpowiedziałam tylko krótkie - okej...
Kobieta podeszła złapała mnie za gardło i powiedziała :
- Jeśli jeszcze raz się odezwiesz zobaczysz co z Tobą zrobię...
Nie odzywałam się już.
W oddali widziałam idących w naszą stronę czterech mężczyzn.
- Tuuutaj, zaczęła krzyczeć kobieta.
Do kolekcji z auta wysiadł piąty mężczyzna, kojarzyłam go, lecz nie pamiętałam skąd.
- Droga się udała, nie było żadnych przeszkód ? Pytanie było kierowane do mężczyzny który przed chwilą wysiadł z auta. - Tak, wszystko w porządku. To jedna z najlepszych akcji. Co do porwania to poszło jak po maśle.
- Cieszę się bardzo, gdzie druga dziewczyna ?
- W bagażniku.
- Dobra... Przyprowadzcie dziewczyny do Jana...
Komentarze (4)
"Moje oczy ujrzały światło dzienne... Bynajmniej starały się cokolwiek zobaczyć, strasznie bolały mnie oczy od dłuższego przebywania w ciemnościach." powtórzenie – oczy
Masz tendencję do powtórzeń.
Znaki zapytania dawaj bez spacji.
Tak sobie prowadzone opowiadanie, widać, że brakuje wprawy, ale nie ma tragedii.
No dora dam 4 tym razem.
No i dalej z tekstu wynika, że polują na kobiety; uprowadzają, porywaja a na końcu wysyłają do burdelu.. Na samym końcu pojawia się imię Jan - domyślam się że to on jest bossem i pomysłodawcą tego przedsięwzięcia, tylko mam nadzieję że nie planujesz nas uraczyć syndromem sztokholdzkim?
Użyłaś w pierwszej i drugiej części partykuły ''bynajmniej'', która ma za zadanie wzmacniać przeczenie zawarte w wypowiedzi. Rozważ jej użycie. Tyle ode mnie. Musisz dużo pisać. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania