Niebezpieczny układ [25a]
Przemek
Czuł, że popełnił błąd, proponując Paulinie odwiezienie do domu; znów miał zostać z nią sam na sam, a przecież wiedział już, że jej intencje wcale nie były czysto przyjacielskie - chciała go mieć tylko dla siebie. Zanim pozwolił wyjść Ani z auta, chwycił jej dłoń i przyciągnął do siebie. Chciał w jakiś sposób dać Paulinie do zrozumienia, kto był dla niego najważniejszy.
-Czekaj na mnie - powiedział, patrząc prosto w oczy swojej żony - odwiozę Paulę i będę już tylko twój.
Szybko zerknął we wsteczne lusterko i zobaczył, jak dziewczyna siedząca z tyłu przewraca oczami.
-Dobrze - Ania uśmiechnęła się do niego z czułością - jedź ostrożnie i powoli.
Bez słowa pochylił się w jej stronę i pocałował długo. Miał nadzieję, że w ten sposób przyjaciółeczka jego przyszłej żony odczepi się.
Jechali w milczeniu. W samochodzie panowała napięta atmosfera i wiedział, że coś wisi w powietrzu, tylko nie potrafił zrozumieć co. Nie wysyłał do niej żadnych sygnałów świadczących o zainteresowaniu jej osobą i naprawdę nie był nią zainteresowany. Jedyne czego chciał, to by w końcu i ona przestała interesować się nim w ten sposób. Przez najbliższy rok zamierzał dochować wierności jednej kobiecie - Ani.
-Miałeś już wieczór kawalerski? - pytanie dziewczyny siedzącej obok wydało mu się dziwnie dwuznaczne - ja dla Ani organizuję coś ekstra.
Mocniej zacisnął dłonie na kierownicy. Narzeczona nic mu nie wspominała o wieczorze i nocy, którą spędzi poza domem. Czyżby jeszcze o niczym nie wiedziała? Ze złością pokręcił głową.
-Co to znaczy „coś ekstra”? - warknął - nie podoba mi się to.
W odpowiedzi dziewczyna wzruszyła ramionami i przygryzła dolną wargę. Powoli zaczynała go prowokować.
-No wiesz - odparła z miną niewiniątka - to jej ostatnia noc, gdy jest panną. Powinna się rozerwać i dobrze zabawić.
Uderzył ręką w kierownicę. Nie wyobrażał sobie swojej kobiety na jakiejś podrzędnej dyskotece w podejrzanym miejscu i towarzystwie. Uważał, że dostarczał jej wystarczająco dobrej zabawy i wcale nie musiała nigdzie wychodzić. Tym bardziej że wciąż jej noga była pokryta skorupą z gipsu.
-Nie zgadzam się - odpowiedział po chwili - powinna odpoczywać.
Dziewczyna zaśmiała się, odrzucając głowę w tył. Wbrew zdrowemu rozsądkowi i swoim żelaznym postanowieniom podniecała go.
-Kotku - poczuł jej drobną dłoń na swoim udzie - ty również powinieneś się zabawić. Moja propozycja jest nadal aktualna i tak się składa, że moi rodzice wyjechali na całe dwa tygodnie i mamy całe mieszkanie dla siebie. Więc jak?
Zacisnął szczęki. Jeszcze tylko dwie minuty i będzie pod jej blokiem. Potem wysadzi ją pod klatką, a sam wróci do domu. Wszystko będzie dobrze.
Te cholerne dwie minuty dłużyły mu się niemiłosiernie. Paulina nie pozwalała mu o sobie zapomnieć i co chwilę nakręcała go, przesuwając i cofając dłoń. Zatrzymał się gwałtownie pod jej blokiem i zgasił silnik.
-Jesteś naprawdę atrakcyjną kobietą - w delikatny sposób, postanowił przemówić jej do rozsądku - ale jestem z twoją przyjaciółką i za osiem dni biorę z nią ślub. Nie mąć mi w głowie.
Dziewczyna odpięła swój pas i przesunęła się w jego stronę. Do jego nozdrzy doleciał zapach jej perfum.
-Nie przejmuj się tym - ich twarze dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów - nie dowie się. Naprawdę.
Przymknął oczy i pozwolił się pocałować. W tym momencie wszystko, co sobie obiecywał, odeszło w zapomnienie. Zanim zdążył zastanowić się nad tym, odpiął swój pas i przyciągnął siedzącą obok Paulinę do siebie władczym gestem.
Wchodzili, do jej mieszkania nie przestając się całować. Położył ją na podłodze w salonie i rozbierał w pośpiechu. Chciał, jak najszybciej skończyć to, co zaczęła ona. Nie miał ochoty na żaden romantyczny wstęp.
-Mamy całą noc - Paulina sięgnęła do zapięcia jego spodni - nie musimy się spieszyć.
Pokręcił głową i chwycił ją za biodra, odwracając jednym ruchem tyłem do siebie.
-Bądź grzeczna - wysyczał jej do ucha - i milcz.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania