Rozkmina. Wyścig "za" czasem

Wyścig "za" czasem

 

Czy oglądałeś "Ty" film "Wyścig z czasem"? Główną rolę grał w filmie Justin Timberlake. Jego zmorą był czas. Cyfrowy licznik pod skórą tkwiący odliczający sekundy, minuty, godziny itd. Jedyna waluta to czas. Dotykałeś ręką i płaciłeś,a czasu ubywało. On i inni żyli w wiecznej rozterce. Gdy kupiłeś coś do zjedzenia nie miałeś czasu na jutrzejszy dzień. Ba! nie miałeś czasu by to zjeść. Szach i mat. Ten film to fikcja, ale jak najbardziej ma odbicie w naszym życiu. Wieczna pogoń za pieniądzem. Porównanie czasu do pieniądza, moim zdaniem ma sens, chociaż czas w naszym życiu mknie do przodu,mamy go odpowiednio dużo, a z pieniądzem to już różnie. Nasz licznik nie cofa się jak w filmie. My go sami gonimy, wyrabiamy ponad normy pracy, nadgodziny dzień w dzień i tym samym też go zabieramy sobie mimowolnie. Zaczyna nam go normalnie brakować. Wstajemy rano do pracy przychodzimy wieczorem i co prysznic i do łóżka bo rano trza wstać. A gdzie rodzina, przyjemności. Brak czasu. A co z tego że mamy kasę jak zdrowia rodziny nie kupimy w sklepie. Pieniędzy nie zabierzemy do grobu, nie da się. Czas w końcu dla nas się kończy, ale nie na zerowym liczniku, ale na przejechanym stanie mówiąc kolokwialnie liczniku gdzieś średnio siedemdziesiąt lat. Szanujmy swój czas. U schyłku życia nie cofniemy wskazówek nie naprawimy błędów.

Carpe diem

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania