Rozrodne
gratyzator się psuje, zamiast zwyczajowego
szmelcu zaczyna produkować
pełnowatrościowy towar
jako pierwszy wytacza się kobieton
kartoflissima, grubokoścista piękność
o kwadratowych rysach. ostra, nie dotknąć
charczy furiacko, zapewnia
coś tam, że wierność
może nawet dłużej, niż tydzień
potem wypełza chłopiec, członek
jednoosobowej bohemy kłamców
(raz powie prawdę - i umrze. boi się tego.)
i jeszcze weneralissimus
cały w cętkach (nabawił się podczas podróży
przez zimne i tymczasowe ciała, cienie
przechodnich narzeczonych)
tylko mnie tam nie ma, nie zostaję
wygenerowany. zbyt chropowaty
i niezgrabny jestem, by powstać
połączenie Josepha Merricka
i wszystkich lokatorów cel
rozchodzę się po kościach
byłej dziewczyny
wytraca się pęd, głos stygnie
osiągnąłem mistrzostwo w dziedzinie wad
biegłość w łamaniu danego słowa
pozostanę we wspomnieniach, choć
w zasadzie nie przyszedłem na świat
wszystko to plotki, pogoń za krzykiem
sól rzucona na wiatr
https://www.youtube.com/watch?v=qZhMvLuoMaM
Komentarze (2)
kartoflissima i weneralissimus tez dobre. o wierszu nie będę się wymądrzał, bom za cienki. zdravia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania