Rozważania wykwintne
Ostatni krzyk małża, gdy ostrym żelazem
unoszą skorupę, by się delektować
miękkim ciałem. Cytryna. Tak podręcznik każe.
Cóż za rozkosz jak się celebry dochowa.
Sok po brodzie płynie i brudzi koszulę.
Tą świąteczną z wieszaka od wielkich wydarzeń.
Wyrwali mnie z wody, gdzie w przyjaznym mule
Tkwiłem. Więc marzę i marzę.
Że się zemszczę nad światem za krzywdę wyjęcia.
I tak go ukarzę, by wam skóra ścierpła.
Trrrach, ząb trzasnął w dziąsłowych objęciach,
bo ciało mam miękkie, lecz w środku perła.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania