Rozważania wykwintne

Ostatni krzyk małża, gdy ostrym żelazem

unoszą skorupę, by się delektować

miękkim ciałem. Cytryna. Tak podręcznik każe.

Cóż za rozkosz jak się celebry dochowa.

 

Sok po brodzie płynie i brudzi koszulę.

Tą świąteczną z wieszaka od wielkich wydarzeń.

Wyrwali mnie z wody, gdzie w przyjaznym mule

Tkwiłem. Więc marzę i marzę.

 

Że się zemszczę nad światem za krzywdę wyjęcia.

I tak go ukarzę, by wam skóra ścierpła.

Trrrach, ząb trzasnął w dziąsłowych objęciach,

bo ciało mam miękkie, lecz w środku perła.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania