Rozwodniony

Wodą rozcieńczony odpadam od siebie w niepamięć. Zalewam swym "bezmiarem" pył niepełnych uniesień. I tak odchodzę.

 

Zostawiam za sobą cholernych granic łkanie. Upierdzielony sadzą, nie widzę ni marki swych butów. Te przeklęte zmysły.

 

To zalanie i rozlanie jedyną mą drogą na dzisiaj ucieczki. Gdy tak czekam jutra, unoszę się w górę. Pamiętany z trudem.

%

Grzybartysta piszący ten tekst zapomniał do reszty siebie, wraz ze swymi skrawkami, płucami i wszelkimi pozostałymi dymami. Dymy dopełniające koniunkcję tej jednostki w wyniku zalania podziękowały. I tak to się kończy .

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania