Rozwodniony
Wodą rozcieńczony odpadam od siebie w niepamięć. Zalewam swym "bezmiarem" pył niepełnych uniesień. I tak odchodzę.
Zostawiam za sobą cholernych granic łkanie. Upierdzielony sadzą, nie widzę ni marki swych butów. Te przeklęte zmysły.
To zalanie i rozlanie jedyną mą drogą na dzisiaj ucieczki. Gdy tak czekam jutra, unoszę się w górę. Pamiętany z trudem.
%
Grzybartysta piszący ten tekst zapomniał do reszty siebie, wraz ze swymi skrawkami, płucami i wszelkimi pozostałymi dymami. Dymy dopełniające koniunkcję tej jednostki w wyniku zalania podziękowały. I tak to się kończy .
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania