Poprzednie częściRudasizm

Rudasizm|14

Jak to wezwana na rozprawę? – zapytałam w myślach moich stróży, przyglądając się czujnie Gabrielowi znad kubka herbaty.

„Mamy mało czasu. Musisz stąd jak najszybciej wyjść.” – poganiała mnie Diana.

Spojrzałam na okno, dalej padało.

„Jak by to był jakiś problem…” – westchnął Lucek i diablica pstryknęła palcami. Deszcz ustąpił, a za chmur wyszło Słońce – „ A żeby wam bardziej urozmaicić życie…”

Na niebie pojawił się ogromna tęcza. Serio nie mogłaś wcześniej?

„ Byłam zbyt ciekawa, co się wydarzy. Nie przewidziałam tylko, że cała zabawa mnie ominie. Niech was anioły Piekło pochłonie.” – Łucja spojrzała z nienawiścią na niebo.

„ A co z diabłami?”

„ Nas już Piekło pochłonęło. Zbieraj się dziecko, bo jak jednorożec powiedział: Mamy mało czasu.”

Wzięłam głęboki oddech.

- Słuchaj Gabriel, dzięki za gościnę, ale muszę się zbierać. – dopiłam jeszcze gorącą herbatę i chyba poparzyłam sobie język.

- Co już? – zdziwił się, spojrzał zza okno – Przestało padać. Musisz już iść?

- No powiedzmy, że mnie wzywają. Skoczę po ubrania na górę. Pozwolisz, że bluzę oddam ci jutro.

Nie czekając na odpowiedź, popędziłam do jego pokoju. Szybko chwyciłam plecak i wrzuciłam do niego mokre ciuchy. Och, już trudno.

„ A co to za plakat?” – zainteresowała się diablica.

„ Brak mi słów, na tą dzisiejszą młodzież.” – dodała anielica.

Zbiegłam po schodach, przy których stał Gabryś.

- Jeszcze raz dzięki. – poczochrałam jego idealnie ułożone włosy na pożegnanie, ale on musiał mnie jeszcze złapać za łokieć.

- Nie zostawiaj mnie. Me serce krwawi. – zrobił oczy smutnego spaniela.

- Romeo się znalazł. – powtórzyłam mu słowa, które usłyszałam od Łucji.

Nie zaszczyciwszy go spojrzeniem, wyszłam. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, dziewczyny złapały mnie za ręce. Poczułam rozchodzące się ciepło od ich dłoni, które następnie przenikało moją skórę. Spojrzałam na nią. Robiła się jaśniejsza i jaśniejsza. Zaczęłam świecić białym światłem, aż w końcu musiałam zamknąć oczy, oślepiona jego blaskiem.

Otworzyłam oczy. Przede mną były ogromne, białe drzwi. Jednak nie widziałam ścian, podłogi czy sufitu. Otaczała mnie biel. Nigdzie nie było dziewczyn. Lęk jaki mnie ogarnął, był nie do zniesienia. Poczułam, że jestem inaczej ubrana. Czyżby legginsy i bluza to nie ciuchy do sądu. Teraz jednak miałam na sobie zwykły galowy strój. Czarne spodnie i biała koszula z podwiniętymi rękawami. Może powinnam wejść przez te drzwi? Podeszłam do nich niepewnie i nacisnęłam klamkę. Nie, że była piekielnie ciężka, to jeszcze drzwi były zamknięte. Usłyszałam za sobą kroki. Obróciłam się powoli w stronę zbliżających się do mnie aniołów. No diabły to na pewno nie były. Obaj mężczyźni byli ubrani w białe szaty, a na nogach mieli jezuzki – takie sandały plus białe skarpetki. Obaj mieli blond włosy do ramion oraz kamienne twarze bez zmarszczek. Posiadali również jak każdy anioł skrzydła. Jeden miał szare, a drugi złote i były naprawdę piękne.

- Ty jesteś Aleksandra Bielawska? – zapytał jeden z nich tenorem. Szczerze przerażali mnie.

- Tak, gdzie jestem?

- Przed bramą do Niebios. Za drzwiami znajduje się Niebo, jednak nas od razu przeniesie na salę rozpraw.

- Ale wciąż żyję? – zapytałam przerażona. Nie jestem duszą, posiadam ciało, czyli nie powinno mnie tu być. A przynajmniej żywej mnie.

- Tak, aktualnie jesteś jedynym śmiertelnikiem w Zaświatach.

Ciekawe, czy to dobra wiadomość?

- Kim jesteście? – zapytałam.

- Jam jest Ariel – powiedział anioł ze szarymi skrzydłami - A to jest Moroni.

Kiwnęłam obu głową. Nagle za drzwiami rozbrzmiał huk. Aniołowie chwycili za klamki i otworzyli drzwi. Najpierw oślepiło mnie białe światło, a następnie zobaczyłam okrągłą sale rozpraw. Na samym jej środku stało jedno krzesło, a po obu jego stronach byli moi stróże. Diana miała na sobie białą długą suknię i sandały, ale bez skarpetek. Do tego pierwszy raz widziałam jej skrzydła. Były prześliczne, duże i białe. Łucja też miała sukienkę, ale czarną, obcisłą i krótszą. Miała też złote rogi wystające jej z głowy. Ogonku nie posiadała. Na samym szczycie ogromnych schodów znajdowały się dwa trony: jeden biały, drugi czarny. Dokoła były ławy, zajęte przez publiczność. Anioły i Diabły. Ci pierwsi siedzieli cicho, patrząc na mnie z pogardą. Drudzy natomiast wiwatowali i gwizdali.

- To są anioły i diabły? – zapytałam Ariela, dla pewności.

- Nie tylko, przyszły też zmarłe dusze, mieszkańcy Niebios lub Piekła.

Przyjrzałam się publiczności. Faktycznie po stronie anielskiej nie wszyscy mieli skrzydła, a po diabelskiej rogi. Zaraz czy to Hitler? Naradzający się, że Stalinem? Obaj przyglądali się kobiecie siedzącej przed nimi, odzianej w grecką tunikę, która więcej odsłaniała niż zasłaniała.

- Co to za jedna?

- Afrodyta. – spojrzałam na niego – Ona, Zeus i parę ich kumpli posiedli kiedyś boskie moce i kazali się nazywać bogami. Dobrze, że Archaniołowie się nimi zajęli. Zeus dalej siedzi? – anioł zapytał kompana.

- Został mu jeszcze do odsiedzenia wiek. – zaśmiał się Moroni.

Spojrzałam na anielską stronę. Uśmiechał się do mnie pokrzepiająco starszy pan w białym czepku na głowie. Siedział najbliżej białego tronu wraz z innymi mężczyznami w białych strojach i czepkach. Zdaję mi się czy już widziałam tę twarz na obrazach?

Doszliśmy do moich stróży. Diana się strasznie stresowała, Łucja wręcz przeciwnie.

- Jak ci się podoba Niebo? – zapytała mnie anielica.

- Chwilowo poznałam tylko salę rozpraw.

- W Piekle jest lepiej, ale dzięki tobie diabły i potępieni mogli sobie pozwiedzać te Niebiosa.

- Przekonam się co jest lepsze po śmierci ok?

Dziewczyny posadziły mnie na krześle, które okazało się piekielnie niewygodne.

- Powinnam się bać?

- Tak. – odpowiedziała mi diablica równo z „Nie” anielicy.

Nagle na sali zapadła cisza i dwoje drzwi, które znajdowały się za tronami, otwarły się. Jeden z mężczyzn ze srebrnymi skrzydłami usiadł na białym tronie. Był on odziany w biały garnitur i białe buty, jednak to nie były jezuzki. Na jego szare oczy padały bardzo jasne loczki, prawie białe. Urodą był podobny do Uriela, ani jednej zmarszczki. Spojrzałam na przedstawiciela Piekieł. Lucyfer był inny. Czarne włosy i kilkudniowy zarost wokół kpiącego uśmiechu. Brązowe oczy otoczone kredką do malowania. Co nadawało mu tajemniczego wyglądu. Był ubrany w granatowy garnitur. Wydawał się starszy od Archanioła Gabriela ( Diana powiedział mi, kto będzie przewodził rozprawie) i miał zmarszczki w kącikach oczu, takie od śmiechu. Musze przyznać wyglądem to on powalał na kolana. Usiadł na czarnym tronie, założył nogę na nogę i uśmiechnął się do mnie iście szatańsko, a w głębi jego oczu zalśniło czerwone światełko.

- Zebraliśmy się tu, aby rozstrzygnąć sprawę zabójstwa mojego brata Uriela. – zaczął Gabriel – Ta o to śmiertelniczka pierwsza znalazła ciało. Zaproszono ją tu by wraz ze swymi stróżami wyznała nam wszystko. – wszyscy zebrani wbili we mnie wzrok – Aleksandro wstań.

Posłusznie zrobiłam to co mi kazano.

- Opowiedz zatem co się dziś wydarzyło. – polecił mi głębokim głosem Lucyfer. Czy on miał brytyjski akcent?

Opowiedziałam im całą historię. Jak to wyszłam z biblioteki, dziewczyny coś poczuły, zobaczyłam ukrzyżowanego anioła i uderzyłam w pisk. Nikt mi nie przerwał.

- To prawda, że Archanioł miał dokonać kontroli? – zapytał mnie Gabriel.

- Tak to prawda.

- I jak jej przebiegł? – zapytał Lucyfer, on wiedział i uśmiechnął się dumnie do Łucji, ta nie zareagowała. Ja natomiast spłoszona spojrzałam na Dianę, kiwnęła smutno głową. Tu i tak ich nie okłamię.

- Nie wiem, ale przyjaźnie to nie byliśmy do siebie nastawieni. Od samego początku mu podpadałam… Ale to moja wina, Diana dobrze mi doradzała, po prostu zadziałał wrodzony pech. – stresowałam się jak cholera.

- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś oskarżona o zabójstwo Archanioła?

- Jakie zabójstwo? – rozpoczęła Łucja – Młoda nastolatka? Każdy chyba wie, jak łatwo można podpaść niektórym nauczycielom?

Dusze pokiwały zgodnie głową. Kto by pomyślał, że i prawnicy raczkują w Piekle.

- Niefortunne parę dni, od razu czyni z niej zabójczynie? – zapytała Gabriela.

- Widzisz aniołku, w ogóle nie ma w tobie wiary. – szepnął Lucyfer do władcy Niebios.

- Muszę zgodzić się z diablicą, Aleks z zabójstwem nie ma nic wspólnego. – dodała delikatnie Diana.

- Diano nie wolno ci się zgadzać z diabłami. – skarcił ją Gabriel.

- Ale kiedy to prawda...

- Jak uroczo. Robi się ciekawie. Lucyfer lubi. – zaśmiał się władca Piekieł.

Na sali rozpraw za zapadła cisza. Archanioł wpatrywał się w mojego stróża z gniewem, a ja nic nie mogłam zrobić. Nagle rozbrzmiał dzwonek komórki, a dokładnie utwór " I'm wanted man" mojego ulubionego zespołu (serdecznie zapraszam do posłuchania). Wszyscy spojrzeli na mnie.

- Aleks! – szepnęła do mnie diablica.

- Co jest?

- Jak mogłaś nie wyciszyć telefonu?

- Zaraz to mój?! – wymacałam w kieszeni moją komórkę. Przysięgam nie wiedziałam, że ją mam. – To tu jest zasięg?

Wyciągnęłam wciąż dzwoniący telefon, spojrzałam na ekran.

- Cztery czwórki… - powiedziałam do siebie, ale to wystarczyło by dwaj władcy zaświatów zerwali się z miejsc.

- Odbierz to i daj na głośnomówiący. – nakazała mi Diana.

Dobra, ale jak to będzie reklama… Wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Witajcie. – odezwał się zniekształcony głos, widziałam jak Lucyfer ręką nakazuję swoim diabłom namierzyć mojego rozmówce. – Aleksandro?

- Tak? – wydusiłam.

- Wiem, że to ty jesteś uważana za winną i będziesz musiała jeszcze trochę się nacierpieć. – zaśmiał się – Myślisz, że moi synowie poznali cię przez zwykły przypadek. Otóż nie, Kamil, Michał, Jan i Igor pracują dla mnie i liczę na to, że wkrótce dołączysz do nas. – zamurowało mnie, co on gada? – A teraz Gabrielu, wiem że mnie słyszysz. Mam nadzieję, że masz na oku swojego brata Archanioła Rafaela.

 

Dziękuję i zapraszam do komentowania.

Następne częściRudasizm|15 Rudasizm|16 Rudasizm|17

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Tanaris 17.07.2017
    To się zaczyna w życiu naszej bohaterki wszystko komplikować. Szczerze, przeczytałam trzy ostanie rozdziały, ale chyba z tego, że dawno nic nie pisałaś, to odświeżyć sobie muszę wcześniejsze rozdziały :P
    Jest kilka błędów, w tym jak zapisujemy dialogi, ale i mnie czasem sprawiają kłopoty, także ten teges :D 5 :)
  • Alesta 18.07.2017
    Miałam problem z weną ale dzięki
  • Shina-san 18.07.2017
    No to zaczyna się rozkręcać :3 Czekam na ciąg dalszy, oczywiście 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania