Poprzednie częściRudasizm

Rudasizm|16

Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam znajdowałam się w swoim pokoju, dalej mając na sobie bluzę Gabriela. Usiadłam na łóżku i podwinęłam kolana pod brodę. Obok mnie pojawiły się anielica i diablica.

- To tylko sen prawda?

„ Przykro mi.” – powiedziała Diana, po usłyszeniu sprawozdania z naszej rozmowy z Lucyferem.

- Przeze mnie zginęła dusza, która miała należeć do tego ciała.

„ Nie obwiniaj się.”

- Jak?! Miałam nie istnieć!

„ Ale istniejesz! Nie masz prawa się obwiniać, za czyny tego demona.”

- A co ty, Łucjo mi powiesz?

„ Idź spać, dobrze ci to zrobi.”

I tak też zrobiłam.

Następnego dnia próbowałam symulować chorobę, by nie iść do szkoły, ale najwidoczniej jestem słabą aktorką, bo nawet mój kot się na to nie nabrał.

- Co mam zrobić gdy spotkam chłopaków? – zapytałam w myślach stróży.

„ Nie patrzeć im w oczy, bo wyczują strach, a najlepiej spieprzać.”

„Porozmawiać z nimi. Łucjo czy diabły nie powinny być odważne.”

„Kto niby tak powiedział?”

I ujrzałam ich. Stali przy swoich motorach i udawali groźnych, oprócz Kamila –to jego normalna mina. Bliźniacy pierwszy raz byli poważni, a Igor smutny i to on mnie dostrzegł. Najstarszy kiwnął na mnie głową i kazał iść na tyły szkoły. Poszłam.

„ Nasza mała jest tak odważna jak ja.” – powiedziała diablica z dumą.

„ A nie mówiłaś przypadkiem, że diabły to tchórze.”

„Diabły tak, ale ja jestem wyżej w hierarchii.”

„Jako kto?”

„Przyszły władca…”

Stanęłam z nimi twarzą w twarz i nie wytrzymałam.

- Dlaczego do jasnej cholery, żaden z was cioty mi nie powiedział?

- A już spodziewałem się przestraszonej dziewczynki. – rzekł Michał.

- Jak wyżej bliźniaku.

- Jestem tak zła na was, na siebie, na Niebiosa i Lucyfera, że nawet nie wiem co mówić, czy tez myśleć.

„Widzisz jednorożcu nie na nas. Pierwszy raz to nie na mnie są wkur…”

„ Język Łucjo!”

- To samo przeżywaliśmy. – powiedział Igor.

- Kiedy i jak wam powiedziano?

- Dwa lata temu sam nam o tym powiedział.

- Kto? Demogorgon? To prawda co mi powiedzieli? Pracujecie dla niego?

- Tylko wtedy go widzieliśmy i tylko to nam powiedział. – odpowiedział mi Michał.

- Nie powiedział co mamy robić dalej, zostawił nas z tą informacją. – poparł bliźniak.

- A powiedział wam coś o sobie.

- Tak. „ I’m your father.”

„ Gwiezdnych Wojen się demon naoglądał.”

- A wiecie, że to demon, syn Lucyfera, skazany na potępienie.

- Tak.

- Skąd?

- Internet. Mamy 21 w. kobieto.

- A mnie aż zabrali do kabinetu Lucyfera.

- I jak było? Ma rogi?

- Można je pożyczyć? Może się tam włamać?

- A jak włamiesz się do Zaświatów? – zapytał młodych braci Kamil.

Bliźniacy uśmiechnęli się do siebie, iście szatańsko. Tak oni z demona mogą mieć coś wspólnego. Opowiedziałam im wszystko, od śmierci Uriela do teraz, pod koniec Igor mnie spytał.

- Nie boisz się, że możemy być „po złej stronie mocy” lub ten demon nami kieruje?

- Wtedy ukrywaliście przede mną ważne informację.

- Gdyby tym dwom gadułom chociaż raz udało się zamilknąć. – stwierdził Kamil pokazując na bliźniaków.

- Dorośli próbują nas do tego zmusić od piętnastu lat.

„ A mnie od tysięcy.” – dodała Łucja.

Zadzwonił dzwonek i razem z Igorem popędziliśmy do naszej klasy na matmę. Biegłam korytarzem, gdy ktoś nagle otworzył drzwi, a ja nie zdążyłam się zatrzymać i z piskiem uderzyłam w drzwi. Igor zatrzymał się i też upadł na podłogę tylko, że on się śmiał.

- Zabiję tego, kto otworzył te cholerne drzwi…

Zza mojej przeszkody wyjrzała uśmiechnięta twarz o ciemnych oczach.

- W takim razie przyjdę do ciebie w nocy, no wiesz, że by nie było żadnych świadków.

- Ty…

Gabryś pomógł mi wstać.

- A mam coś dla ciebie. – wyjęłam z plecaka jego bluzę i mu oddałam – Dzięki.

- Ależ nie ma za co kochanie.

Chłopak nachylił się do mnie, ja jednak wyciągnęłam przed siebie dłoń w geście protestu. Pocałował ją namiętnie, po czym zaczął się śmiać. Cofnęłam głowę, przez co zrobiły mi się dwa podbródki.

„ Wyglądasz jak byś zderzyła się z szybą.”

„ Zderzyła się z drzwiami Lucek.”

„ A no tak na chwile zapomniałam. Patrz w drzwiach jest odcisk.”

- Czemu całujesz się z moją ręką?

- Bo nie dopuszczasz mnie do ust.

- Widać cenią sobie przestrzeń osobistą. – rzuciłam w niego bluzą, po czym pociągnęłam ciągle się śmiejącego Igora, za rękę w stronę klasy.

Matma leciała z prędkością światła, a przed moimi oczami ciągle pojawiła się twarz uśmiechniętego Gabriela. Nie miałam nic przeciwko jego zalotom.

„ Myślisz, że on nic nie kombinuje?” – zapytała mnie Diana.

On chyba nie jest taki.

„Nie jesteś przekonana.”

Po prostu go nie znasz.

„ Ty też nie.”

„ Przyssaliście się do siebie parę razy jak odkurzacze, ale dalej w sumie nic o nim nie wiesz.”

Dzięki Lucek za delikatność tira na autostradzie.

Igor coś zawzięcie rysował w zeszycie, o dziwno patrzył się na tablice, a jego ręka sama „biegała” po zeszycie. Spojrzałam na rysunek. Był to portret mężczyzny z zarostem i chytrym uśmieszkiem. Rysunek był naprawdę dobry, o dziwo bo Igor nie umie rysować. Nagle kartką zapłonęła żywym ogniem. Chłopak odskoczył przerażony. Włączył się alarm przeciwpożarowy. Uczniowie zaczęli krzyczeć i pokazywać sobie coś palcami. Nie naszą płonącą ławkę, ale sale gimnastyczną, którą widzieliśmy z oka. Cała płonęła. Zerwaliśmy się z miejsc, spojrzałam na rysunek. Na spalonej kartce były wyryte słowa.

On tam jest. Szuka was. Uciekajcie.

 

Wybaczcie, że tyle musicie czekać, ale chorowałam na brak weny i szkoła mnie przerasta chwilowo. Nie mogę obiecać poprawy, ale będę próbować.

Następne częściRudasizm|17

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania