Rudasizm|4
Następne godziny minęły spokojnie, raz na przerwie wpadłam na dwóch chłopaków, rok starszych.
- Nowa? No proszę, trzeba sprawdzić jaki ma charakterek.
- Zgadzam się z tobą, bracie.
Spojrzałam do góry, co poradzić niska jestem. To byli bliźniacy. Obaj byli blondynami, mieli turkusowe oczy i uśmiech łobuza. Tego samego wzrostu i pewnie tej samej wagi.
"Widzę podwójnie" - odezwała się w mojej głowie diablica.
"Dziwne to zdarza mi się raczej kiedy mam kaca" - dodała.
Zanim się obejrzałam jeden z nich chwycił mój plecak i rzucił do brata, który nagle znalazł się naprzeciw niego. W mojej głowie Diana, anielica zaczęła narzekać jaka ta dzisiejsza młodzież jest niewychowana.
-Ej ćwoki, oddajcie mi mój plecak! - tylko na mnie spojrzeli i wybuchli śmiechem. Zabawa w tzw. "Głupiego Jasia" była moją ulubioną, a w dzieciństwie byłam w niej mistrzynią. Popchnęłam jednego z braci, tego który miał łapać plecak. Poleciał na bok, a ja złapałam swoją zdobycz. Nikt nie powiedział, że byłam uczciwa, w końcu mam diabła na ramieniu.
- BUM! Mistrzyni snów na fali! - krzyknęłam, zanim zdążyłam się pohamować.
- No, no całkiem nieźle. Jaki ci na imię?
- Aleks. - odpowiedziałam temu co polecał przeze mnie na szafki, rumieniąc się.
- Witaj w naszej patologicznej szkole.
Zaśmiałam się. Już ich lubię. Po ostatniej lekcji skierowałam się do wyjścia.
"Jak pierwszy dzień?" - spytała mnie Diana, pojawiając się obok jako anielski duch, zaraz pojawiła się Łucja, jako diabelski duch. Ludzie oczywiście ich nie widzą, tylko ja.
- Uczniowie, nie ważne jacy, od razu uznają, że będą mnie nienawidzić tylko przez to, że jestem ruda.
" Ale?"
- Ale nie było tak źle, bo się do mnie nie zbliżali.
Rozmawiając z nimi, nie zaważyłam ostatniego schodka i jak mam to w zwyczaju, poleciałam do przodu. Złapały mnie w tali jakieś silne ręce. Spodziewałam się twardego betonu, ale to nie nastąpiło, miła odmiana. Spojrzałam w górę i moim oczom ukazał się chłopak od BMW, ten przystojniak, który pierwszy na mnie nakrzyczał.
- Ty... - odezwałam się głosem przypominającym syczenie kota i zmrużyłam oczy. Uśmiechnął się. Puścił mnie jedną ręką , drugą dalej mocno trzymają i odgarnął mi włosy z twarzy. Kompletnie mnie to zmieszało i tylko patrzyłam się na niego jak idiotka.
- Echem...
Odskoczyliśmy od siebie ja zaskoczona on znów jako nic nieczujący facet. Za nim stała ta sama blondynka, którą spotkałam rano, ta co na mnie prychnęła. Skinął tylko głową i odszedł, pozostawiając mnie samą.
" On cię lubi, czy nie?" - odezwała się Diana.
- Nie wiem.
Dziękuję za uwagę ;)
Komentarze (4)
A tak na marginesie - moja bohaterka też się Alex nazywa; )
Pozdrawiam i zostawiam 5. Zachęcam do dalszego pisania
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania