No tak… Nadszedł czas na opowieść Sonny’ego, której jestem coraz bardziej ciekawa. Od początku pokazywałeś go jako syna człowieka wpływowego, co może budzić pewne pozory, może uprzedzenia, bo kto inny mógłby czuć się bezkarnie. Z drugiej strony jest to młody chłopak opowiadający kiepskie dowcipy i lubiący przyjemności, a zabicie dziecka samo w sobie nic by mu nie przyniosło, więc tym bardziej interesujące mogą się okazać jego tłumaczenia.
,,Tak właśnie (przecinek) kurwa (przecinek) jest!” - wulgaryzmy oddziela się od pozostałej treści, traktując je jako wtrącenie (dopowiedzenie). Nie wiem, w jakim stopniu o tym wiesz i zwracasz uwagę, ale w jednym przypadku widziałam, że zastosowałeś się do tej zasady, w pozostałch już nie;
,,Porwałeś mnie (przecinek) skurwysynu (przecinek) i mam na to stu świadków” - tu znowu jakby wtrącenie wyszło, ale tym razem przez bezpośredni zwrot do adresata wypowiedzi (apostrofę), bo takie zawsze się oddziela. Jeśli apostrofa jest na początku, to przecinek po niej, jeśli na końcu, to przed nią, a jeśli pośrodku, to przed i po;
,,Już jesteś (przecinek) kurwa (przecinek) bezrobotny – Nie daje za wygraną” - znowu przecinki oddzielają wtrącony wulgaryzm. prócz tego narracja po wypowiedzi powinna rozpoczynać się z małej litery, bo dotyczy ona samego faktu wypowiadania się;
,,Czego (przecinek) do chuja (przecinek) chcesz?” - znowu wtrącony wulgaryzm, inny, bo inny, ale zasada ta sama;
,,Jak się zastanawia (przecinek) czy jestem spełna rozumu” - tutaj ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne, stąd przecinek;
,,Jaki kawał – pyta” - brakuje znaku zapytania na końcu pytania;
,,Najlepiej, jakiś śmieszny” - ten przecinek jest zbędny, nie pełni żadnej funkcji;
,,- Więc, hmmm.. Czym się różni murzyn od pizzy?
…” - w ,,hmmm…” brakuje jednej kropki w wielokropku, a ten z następnej linijki zastępuje odpowiedź głównego bohatera, dlatego powinien tam się znaleźć myślnik na początku;
,,Lepiej, żeby był zajęty przypominaniem sobie zabawnej historyjki (przecinek) niż miałby próbować czegoś innego” - ,,niż” wprowadza tu zdanie podrzędne, dlatego powinien tam być ten przecinek;
,,Wyczuwam drzemiące w nim napięcie, podsycane dodatkowo przez niewiedzę. (Co? Dlaczego? Po co?)” - jak już pisałam pod poprzednią częścią w kwestii przecinka, tak tutaj kropka powinna być po nawiasie, a nie przed;
,,No tak.. – zaczyna” - brak jednej kropki w wielokropku;
,,mówi tak cicho, że nie wiem (przecinek) czy to pytanie” - ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne;
,,O tego małego, Brenstoona?” - na początku miałam tego nie wypisywać, bo teoretycznie mogłoby tak zostać, ale wtedy nazwisko jest dopowiedzeniem do samego pytania, natomiast jeśli chciałbyś to potraktować jako spójne pytanie w całości, to wtedy bez przecinka. Decyzja należy do Ciebie;
,,Jak miał na imię – pytam” - brakuje znaku zapytania na końcu pytania;
,,Miał na imię, Kevin” - tutaj już bezwzględnie bez przecinka. Podejrzewam, że sugerowałeś się tym, że często w wypowiedziach imiona są oddzielone. Rzecz w tym, że oddzielane są, jeśli są apostrofami, natomiast to jest tylko informacja o imieniu;
,,Krew strumieniami zlewała mi się po ustach i brodzie, z na sto procent złamanego nosa” - ten przecinek jest zbędny.
Zostawiam 5.
Czekałem na ten komentarz.
Pochylę się oczywiście jak najbardziej.
Swoją drogą, jak ktoś zajrzy pod to opowiadanie i zobaczy jaką korektę się tu uprawia, może pomyśleć, że grasuje tu prawdziwy tłumok.
True tłumok.
W sumie się nie pomyli.
Nie bacząc na to, dziękuję bardzo serdecznie za walkę.
Nie objecuje poprawy, bo.... wiadomo, ale zawsze serdecznie zapraszam.
Wiem, że jestem drobiazgowa... Wszystko mi się rzuca w oczy, nawet kropki. A korekty nawet na tym portalu pisałam sporo dłuższe, więc zdziwić się mogą bardziej nowi użytkownicy (choć tych jest obecnie przewaga), bo dawniej często się one pojawiały. Sam byś się zdziwił, jakie to długie wychodziło, pewnie nawet do trzech razy więcej niż tu.
Hm... to chyba sprawa dyskusyjna, jeśli chodzi o wyłapywanie drobiazgów, bo z jednej strony dobre jest to przy pisaniu albo wskazywaniu, jeśli przypadek jest prosty, ale wyobraź sobie, że czytasz tekst, oglądasz fabułę w głowie, analizujesz zachowania i słowa bohaterów i Twój wzrok napotyka w zapisie coś niejasnego, czego nie można zaliczyć bezpośrednio do jakiejś zasady i siedzi Ci ten zapis w głowie, dopóki nie dojdziesz wyjaśnienia problemu... Lubię te przypadki, bo przy nich lepiej zaczynam rozumieć pewne zależności, ale jeśli nie odsunie się tego na czas czytania, to zanim coś się wykombinuje, siedzi się nad tym jednym zdaniem nie wiadomo ile...
Czyli fajnie.
Nie no, jak już mówiłem, bardzo, bardzo dziękuję. Mogę być nadwornym analfabetą opowi, jeśli mi to przyniesie progres przy rozrzucaniu tych małych z ogonkami.
Lekcja na dziś: “Kurwy w środku zdania metkuj z obu stron".
Tak na szybko :)
Tak, to zdecydowanie przeważało :D A na temat ilości błędów już mówiłam, że wcale nie jest aż tak źle, nawet mogłabym powiedzieć, że za pierwszym razem byłam pozytywnie zaskoczona, bo niewiele już jest tutaj takich osób, które na tyle miałyby opanowane zasady poprawności, nawet przy pewnych brakach. Ale sam zobaczysz, że w końcu wejdzie Ci to w krew, a długości moich komentarzy zaczną się stopniowo zmniejszać (no chyba że najdzie mnie na refleksje nad fabułą i bohaterami, co czasem mi się zdarza...)
To jeszcze ja Ci zadam śmieszną zagadkę: co jest nie tak w tym zdaniu "Sonny się szarpie, ale obręcz fotela ani drugie."?
Kożysta z auto-coś tam? Radzę wyłączyć, zapomnieć.
Potwierdzę tylko, bo chyba już pisałem, źe poszesz bardzo filmowo, zwłaszza dialogi są odpowiednio jędrne, co w tego typu opowieściach (nie wiem co będzie dalej, bo dozuję sobie Dziurę).
Ilość dowcipów mogłeś okroić, do akcji niczego nie wnoszą, zostawić, góra, dwa najlepsze, albo najbardziej żenujące. Szczerze mówiąc, po pierwszym i ostatnim, resztę ominąłem. Ale, może jestem dziwakiem?
Pozdrawiam deszczowo (u mnie dziś leje) ;)
U mnie też leje. Ps. Coś mi świta.
Z tą obręczą-oparciem. Natłok dowcipów to tak, bo ja wiem... Kilka osób, kilka zdań. Nie gryzie mnie na tyle, by w tym grzebać. Oczywiście, póki co.
Masz zajebistą umiejętność zwracania uwagi na detal, po którym zwyczajny świertelnik w nieświadomości przepływa.
Cenny dar.
Również pozdrawiam.
Ta część trzymała w napięciu i ciekawym posunięciem był zwrot akcji. Dobrze dobrana narracja i barwne opisy sprawiają, że nie odczuwa się znużenia, a zainteresowanie, 5
"Nawet pierdolony burmistrz podkłada mu się w grze w golfa. " :D
- Opowiedz mi jakiś kawał – odpowiadam. - Taki z rodzaju: „Boki zrywać“. :D
I dalej:
- Kawał. Dowcip. Żart. Humoreskę – wyliczam. – Cokolwiek, co rozjaśni ciemność nocy. Wiesz. Poprawi nasze relacje. :D
Kawał z dentystą i murzynami :D W ogóle ciekawe wtrącenie, i zauważam, że rzadko się czyta o stricte opowiadaniu kawałów przez kogoś w tekście, to tak na marginesie
Skuwam go z przodu. Jednak tym razem robię to nieco łagodniej. Mój błąd. - ten "błąd" brzmi jak strzelba Czechowa
"Widzę to po wyrazie twojej twarzy. Po sposobie, w jakim błądzi twój wzrok, szukając punktów odniesienia do tego, co jest ci znane." - podoba mi się to stwierdzenie, tak po prostu
Taa, "strzelba" wystrzeliła
Zakończenie świetne, taki spadek emocji i sił bohatera, załamanie rąk i najprostsze z rozwiązań "Po prostu mi wszystko opowiedz"
Wyhamowałam z punktowaniem, bo coraz bardziej się wciągam, czyta się jednym tchem :) 5.
Can nie będę ci ciagle pisał tego samego, że bardzo dobre i takie tam, bo sie w końcu porzygasz. Jak długo będę podążał tropem Twojej Rury, musisz wiedzieć, że tak jest, znaczy bardzo dobrze. Nie czytam rzeczy, które mnie nudzą, a Rurę czytam dalej, byłem juz na czwórce, nie pisałem wcześniej tu koma, żeby nie tracić czasu. Dorzucę do średniej gwiazdki żeby sie wszystko zgadzało.
A i pamietam, że mam meldować o jakichś niedociągnięciach, tylko czuje sie trochę jakbym był na grzybach i szedł śladami wycieczki zakładowej z PGR-u, jak tu mozna coś kuna znaleźć, po przejściu tylu autorów wcześniej. Odhacze sie zara jeszcze na czwórce...
Dobra nie smrodze wiecej 5
"Później milknie i przez chwilę nikt nie przerywa solowej gitarze utworu. Następny w kolejce leci Mark Lanegan – Pendulum. Lubię ten kawałek."
❤ To jest ładny stylistycznie, smaczny fragmencik, je suis content.
"- Kawał. Dowcip. Żart. Humoreskę – wyliczam. – Cokolwiek, co rozjaśni ciemność nocy. Wiesz. Poprawi nasze relacje." - no i nie dość, że niekoala, to jeszcze o zgrabnym, wilczym poczuciu czarnego humoru.
"Pogłaśniam radio" - sądzę, że poprawnie jest "podgłośniam", bo w sumie głośniej - nie głaśniej i idę tym torem myślenia, ale mogę się tak tragicznie mylić jak te parę razy, gdy wydawało mi się, że jestem na dobrej rzyciowej drodze.
Ta, donikąd.
Ładne widoki po drodze.
Jeśli się mylę w kwestii tego wyrazu - ukrzyżuj mnie xd.
"Skręcamy z asfaltówki w mniejszą, żwirową drogę i chłopak to od razu zauważa." - ja najnaturalniej wiem, o co Ci idzie.
Zauważa, że coś będzie nie halo.
Przeczuwa zagrożenie.
Ale samo zacytowane przeze mnie zdanie bym przemyślała.
Bo wyobraź se, że jedziemy samochodem, skręcasz w mniejsza, żwirowa drogą, a ja mówię:
- Can? Od razu zauważyłam, że skręcamy w mniejsza żwirowa drogę, wiesz? Jesteś ze mnie dumny?
Xdd (więc to zdanie bym przemyślała).
Od "George Bush" do słowa "właściwy" zrobiłeś mistrzostwo, arcy zacny fragment, biję pokłony.
Nie wiem, dlaczego tak mi się podoba.
Ale podoba mi się cholernie.
"Jeżeli zechcesz zrobić coś głupiego, strzelę ci w twarz"- rozważyłabym słowo - zaczniesz, albo jakiś jego zamiennik. Miast zechcesz.
No chyba, że głowy bohater to niekoala o nieco nadludzkich zdolnościach wychwytywania z umysłów już samych choć zachcianek i strzelania prosto w twarz, celnie i w momencie pojawienia się zagrażającej mu myśli ;)))))).
"Tacy jak on mają swego rodzaju szósty zmysł, który odzywa się w sytuacjach skrajnie niebezpiecznych dla właścicieli. " ❤ Również bardzo ładna i ładnie ujęta refleksja.
"- Chyba jestem ci winien wyjaśnienie – mówię. – Przecież przez całą drogę zachowywałeś się całkiem nieźle. Jak to się zwykło mawiać, nie sprawiałeś kłopotów." - hahaha. Żywię coraz większą sympatię do głównego bohatera. Jak to się zwykło mawiać - przypadł mi typ do gustu..
"Odwrócił się błyskawicznie i uderzył. Dokładnie w momencie, w którym gęsta chmura pożarła księżyc. Wtedy, kiedy byłem zupełnie ślepy." - znowu. Estetyczne cudo.
Mniam.
I końcówka - świetnie poprowadzona, zaskakująca, miażdżąca, niespodziewana.
Wbijajaca w fotel, gdybym nie siedziała na ziemi.
Natychmiast kierująca do kolejnej części, gdybym nie musiała wstać za tak niewiele godzin.
"Rura" nabiera rozpędu, ta część jest już więcej niż dobra. Jest świetna.
Główny, niekoalowaty bohater jest doprawdy niczego sobie.
Nad wszystkimi wątpliwościami się pochylę wieczorem, ale tak na szybko, to przynajmniej jedną wydaje się być zasadna.
Ta: "zechcesz zrobić coś głupiego". Tu możesz mieć rację. Pomyślę.
A Koalowato? Nie, nie jest. Nie będzie. Być nie miało.
Pozdro.
Nie ma musu xd.
Zresztą w niektórych wypadkach nie może być, nie ma opcji.
Mam nadzieję, że to nie jest wielce wkurwiajace, że ja tak nie na bieżąco - czytam coś sprzed 2 miesięcy dopiero, skomentuje - a Ty wtedy siłą rzeczy się nad tym znowu pochylasz.
Jak wkurwiajace, to będziesz wkurwiony, bo mnie zaciekawilo :).
Ja się pochylam nad tekstami, które mają cztery, sześć lat. Każdy komentarz, zarówno zwykle: "podoba się" lub "ćwierć-biblii" jest dla mnie ważny Choć wiadomo, że skrupulatny, punktujący wywód jest lepszy. Nakurwiaj litaniami, ile tchu. Dla mnie bajka. Sam czytałem Leě, Rithy, a teraz Okropnego i też nie na bieżąco.
Tak więc bez krempacji
Ok. Literówka poprawiona.
"Zechcesz zrobić coś głupiego" - zmienione na: "zaczniesz robić"
Sonny zauważa skręt - to zostaje. Sonny jest z tego miasta. Ma prawo przepuszczać, że jedzie na komendę. Zna te drogi. Jednak skręcają. On to zauważa, co się przejawia nerwowością i dalej się broni dopowiedzeniem: "ie, że szpitale i posterunki nie stoją przy polnych dróżkach." - temu to służy. To skrót myślowy w kierunku czytelnika, ukłon. Trafny czy nie - mi pasuje.
Zatem zostaje.
Tyle.
Być może wpadka. Teraz już nie pamiętam, ale prawdopodobnie.
Dwumertowe orki poznałem za Twoją sprawą i... Jakby mi kto zapalił w głowie światło.
Na razie przejrzałem pod tym kątem serię: "Pięćset mil" Tutaj przejrzę po świętach, bo i tak, tekreseczki, co wstawiam, muszę na takie prawdziwe dywizy i półpauzy powymieniać
Wróciłam, przeczytałam.
Fajne to, nasz forumowy Królu. Męczy mnie trochę pierwszoosobowa narracja bo jej bardzo nie lubię, ale na całe szczęście ty wiesz jak się nią posługiwać bez nadużywania i nie jest aż tak uciążliwa, jak zazwyczaj.
Daję 5 bo oczywiście tekst jest bardzo dobry. Nie doszukuje się błędów przecinkowo-językowych bo już 100000000000 osób zrobiło to przede mną (patrz wyżej).
Do miłego.
Przeczytałem i mam podobne odczucia, jak w dwóch poprzednich odcinkach. Czyta sie bardzo dobrze, ale mam jedna uwagę. Młody i jak wiem wysportowany młodzieniec dał się dogonić gościowi który mało śpi, popija, bierze prochy itd. To sorka, ale mi trochę zgrzytnęło gdzieś pod maską. Ja zazwyczaj nie oceniam tekstu pod względem literackim, bo jestem na to za cienki, ale pisze wg. czuja, a tu mi się zapaliła czerwona lampka. Po za tym jak zwykle jest ok 5 tym razem.
Komentarze (46)
,,Tak właśnie (przecinek) kurwa (przecinek) jest!” - wulgaryzmy oddziela się od pozostałej treści, traktując je jako wtrącenie (dopowiedzenie). Nie wiem, w jakim stopniu o tym wiesz i zwracasz uwagę, ale w jednym przypadku widziałam, że zastosowałeś się do tej zasady, w pozostałch już nie;
,,Porwałeś mnie (przecinek) skurwysynu (przecinek) i mam na to stu świadków” - tu znowu jakby wtrącenie wyszło, ale tym razem przez bezpośredni zwrot do adresata wypowiedzi (apostrofę), bo takie zawsze się oddziela. Jeśli apostrofa jest na początku, to przecinek po niej, jeśli na końcu, to przed nią, a jeśli pośrodku, to przed i po;
,,Już jesteś (przecinek) kurwa (przecinek) bezrobotny – Nie daje za wygraną” - znowu przecinki oddzielają wtrącony wulgaryzm. prócz tego narracja po wypowiedzi powinna rozpoczynać się z małej litery, bo dotyczy ona samego faktu wypowiadania się;
,,Czego (przecinek) do chuja (przecinek) chcesz?” - znowu wtrącony wulgaryzm, inny, bo inny, ale zasada ta sama;
,,Jak się zastanawia (przecinek) czy jestem spełna rozumu” - tutaj ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne, stąd przecinek;
,,Jaki kawał – pyta” - brakuje znaku zapytania na końcu pytania;
,,Najlepiej, jakiś śmieszny” - ten przecinek jest zbędny, nie pełni żadnej funkcji;
,,- Więc, hmmm.. Czym się różni murzyn od pizzy?
…” - w ,,hmmm…” brakuje jednej kropki w wielokropku, a ten z następnej linijki zastępuje odpowiedź głównego bohatera, dlatego powinien tam się znaleźć myślnik na początku;
,,Lepiej, żeby był zajęty przypominaniem sobie zabawnej historyjki (przecinek) niż miałby próbować czegoś innego” - ,,niż” wprowadza tu zdanie podrzędne, dlatego powinien tam być ten przecinek;
,,Wyczuwam drzemiące w nim napięcie, podsycane dodatkowo przez niewiedzę. (Co? Dlaczego? Po co?)” - jak już pisałam pod poprzednią częścią w kwestii przecinka, tak tutaj kropka powinna być po nawiasie, a nie przed;
,,No tak.. – zaczyna” - brak jednej kropki w wielokropku;
,,mówi tak cicho, że nie wiem (przecinek) czy to pytanie” - ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne;
,,O tego małego, Brenstoona?” - na początku miałam tego nie wypisywać, bo teoretycznie mogłoby tak zostać, ale wtedy nazwisko jest dopowiedzeniem do samego pytania, natomiast jeśli chciałbyś to potraktować jako spójne pytanie w całości, to wtedy bez przecinka. Decyzja należy do Ciebie;
,,Jak miał na imię – pytam” - brakuje znaku zapytania na końcu pytania;
,,Miał na imię, Kevin” - tutaj już bezwzględnie bez przecinka. Podejrzewam, że sugerowałeś się tym, że często w wypowiedziach imiona są oddzielone. Rzecz w tym, że oddzielane są, jeśli są apostrofami, natomiast to jest tylko informacja o imieniu;
,,Krew strumieniami zlewała mi się po ustach i brodzie, z na sto procent złamanego nosa” - ten przecinek jest zbędny.
Zostawiam 5.
Pochylę się oczywiście jak najbardziej.
Swoją drogą, jak ktoś zajrzy pod to opowiadanie i zobaczy jaką korektę się tu uprawia, może pomyśleć, że grasuje tu prawdziwy tłumok.
True tłumok.
W sumie się nie pomyli.
Nie bacząc na to, dziękuję bardzo serdecznie za walkę.
Nie objecuje poprawy, bo.... wiadomo, ale zawsze serdecznie zapraszam.
Tak tylko.
Hał?
Nie no, jak już mówiłem, bardzo, bardzo dziękuję. Mogę być nadwornym analfabetą opowi, jeśli mi to przyniesie progres przy rozrzucaniu tych małych z ogonkami.
Lekcja na dziś: “Kurwy w środku zdania metkuj z obu stron".
Tak na szybko :)
Kożysta z auto-coś tam? Radzę wyłączyć, zapomnieć.
Potwierdzę tylko, bo chyba już pisałem, źe poszesz bardzo filmowo, zwłaszza dialogi są odpowiednio jędrne, co w tego typu opowieściach (nie wiem co będzie dalej, bo dozuję sobie Dziurę).
Ilość dowcipów mogłeś okroić, do akcji niczego nie wnoszą, zostawić, góra, dwa najlepsze, albo najbardziej żenujące. Szczerze mówiąc, po pierwszym i ostatnim, resztę ominąłem. Ale, może jestem dziwakiem?
Pozdrawiam deszczowo (u mnie dziś leje) ;)
Z tą obręczą-oparciem. Natłok dowcipów to tak, bo ja wiem... Kilka osób, kilka zdań. Nie gryzie mnie na tyle, by w tym grzebać. Oczywiście, póki co.
Masz zajebistą umiejętność zwracania uwagi na detal, po którym zwyczajny świertelnik w nieświadomości przepływa.
Cenny dar.
Również pozdrawiam.
Fajnie, że dalej walczysz.
Kłaniam się nisko ;)
- Opowiedz mi jakiś kawał – odpowiadam. - Taki z rodzaju: „Boki zrywać“. :D
I dalej:
- Kawał. Dowcip. Żart. Humoreskę – wyliczam. – Cokolwiek, co rozjaśni ciemność nocy. Wiesz. Poprawi nasze relacje. :D
Kawał z dentystą i murzynami :D W ogóle ciekawe wtrącenie, i zauważam, że rzadko się czyta o stricte opowiadaniu kawałów przez kogoś w tekście, to tak na marginesie
Skuwam go z przodu. Jednak tym razem robię to nieco łagodniej. Mój błąd. - ten "błąd" brzmi jak strzelba Czechowa
"Widzę to po wyrazie twojej twarzy. Po sposobie, w jakim błądzi twój wzrok, szukając punktów odniesienia do tego, co jest ci znane." - podoba mi się to stwierdzenie, tak po prostu
Taa, "strzelba" wystrzeliła
Zakończenie świetne, taki spadek emocji i sił bohatera, załamanie rąk i najprostsze z rozwiązań "Po prostu mi wszystko opowiedz"
Wyhamowałam z punktowaniem, bo coraz bardziej się wciągam, czyta się jednym tchem :) 5.
Tutaj, po prostu, dziękuję.
A i pamietam, że mam meldować o jakichś niedociągnięciach, tylko czuje sie trochę jakbym był na grzybach i szedł śladami wycieczki zakładowej z PGR-u, jak tu mozna coś kuna znaleźć, po przejściu tylu autorów wcześniej. Odhacze sie zara jeszcze na czwórce...
Dobra nie smrodze wiecej 5
❤ To jest ładny stylistycznie, smaczny fragmencik, je suis content.
"- Kawał. Dowcip. Żart. Humoreskę – wyliczam. – Cokolwiek, co rozjaśni ciemność nocy. Wiesz. Poprawi nasze relacje." - no i nie dość, że niekoala, to jeszcze o zgrabnym, wilczym poczuciu czarnego humoru.
"Pogłaśniam radio" - sądzę, że poprawnie jest "podgłośniam", bo w sumie głośniej - nie głaśniej i idę tym torem myślenia, ale mogę się tak tragicznie mylić jak te parę razy, gdy wydawało mi się, że jestem na dobrej rzyciowej drodze.
Ta, donikąd.
Ładne widoki po drodze.
Jeśli się mylę w kwestii tego wyrazu - ukrzyżuj mnie xd.
"Skręcamy z asfaltówki w mniejszą, żwirową drogę i chłopak to od razu zauważa." - ja najnaturalniej wiem, o co Ci idzie.
Zauważa, że coś będzie nie halo.
Przeczuwa zagrożenie.
Ale samo zacytowane przeze mnie zdanie bym przemyślała.
Bo wyobraź se, że jedziemy samochodem, skręcasz w mniejsza, żwirowa drogą, a ja mówię:
- Can? Od razu zauważyłam, że skręcamy w mniejsza żwirowa drogę, wiesz? Jesteś ze mnie dumny?
Xdd (więc to zdanie bym przemyślała).
Od "George Bush" do słowa "właściwy" zrobiłeś mistrzostwo, arcy zacny fragment, biję pokłony.
Nie wiem, dlaczego tak mi się podoba.
Ale podoba mi się cholernie.
"Jeżeli zechcesz zrobić coś głupiego, strzelę ci w twarz"- rozważyłabym słowo - zaczniesz, albo jakiś jego zamiennik. Miast zechcesz.
No chyba, że głowy bohater to niekoala o nieco nadludzkich zdolnościach wychwytywania z umysłów już samych choć zachcianek i strzelania prosto w twarz, celnie i w momencie pojawienia się zagrażającej mu myśli ;)))))).
"Tacy jak on mają swego rodzaju szósty zmysł, który odzywa się w sytuacjach skrajnie niebezpiecznych dla właścicieli. " ❤ Również bardzo ładna i ładnie ujęta refleksja.
"- Chyba jestem ci winien wyjaśnienie – mówię. – Przecież przez całą drogę zachowywałeś się całkiem nieźle. Jak to się zwykło mawiać, nie sprawiałeś kłopotów." - hahaha. Żywię coraz większą sympatię do głównego bohatera. Jak to się zwykło mawiać - przypadł mi typ do gustu..
"Odwrócił się błyskawicznie i uderzył. Dokładnie w momencie, w którym gęsta chmura pożarła księżyc. Wtedy, kiedy byłem zupełnie ślepy." - znowu. Estetyczne cudo.
Mniam.
I końcówka - świetnie poprowadzona, zaskakująca, miażdżąca, niespodziewana.
Wbijajaca w fotel, gdybym nie siedziała na ziemi.
Natychmiast kierująca do kolejnej części, gdybym nie musiała wstać za tak niewiele godzin.
"Rura" nabiera rozpędu, ta część jest już więcej niż dobra. Jest świetna.
Główny, niekoalowaty bohater jest doprawdy niczego sobie.
Ta: "zechcesz zrobić coś głupiego". Tu możesz mieć rację. Pomyślę.
A Koalowato? Nie, nie jest. Nie będzie. Być nie miało.
Pozdro.
To żadna ingerencja w tekst.
Jedynie spis refleksji, które się nasunęły.
I wypisanie wisienek na torcie.
Pozdro back ;))).
Jest git
Refleksa poboczna: cóż, stosowanie się (bezmyślne), myślę, nie bardzo leży w Twej naturze, o ile Cię znam ;).
Obadam w wolnej chwili wszystko
Zresztą w niektórych wypadkach nie może być, nie ma opcji.
Mam nadzieję, że to nie jest wielce wkurwiajace, że ja tak nie na bieżąco - czytam coś sprzed 2 miesięcy dopiero, skomentuje - a Ty wtedy siłą rzeczy się nad tym znowu pochylasz.
Jak wkurwiajace, to będziesz wkurwiony, bo mnie zaciekawilo :).
Tak więc bez krempacji
Pytałam indywidualnie.
Okej, a więc będę się śmiało pochylać dalej.
"Zechcesz zrobić coś głupiego" - zmienione na: "zaczniesz robić"
Sonny zauważa skręt - to zostaje. Sonny jest z tego miasta. Ma prawo przepuszczać, że jedzie na komendę. Zna te drogi. Jednak skręcają. On to zauważa, co się przejawia nerwowością i dalej się broni dopowiedzeniem: "ie, że szpitale i posterunki nie stoją przy polnych dróżkach." - temu to służy. To skrót myślowy w kierunku czytelnika, ukłon. Trafny czy nie - mi pasuje.
Zatem zostaje.
Tyle.
Po upływie pół mili pojawia się... trzystumetrowy kolos, a chłopak jest już tylko 15 metrów przed nim. Pamiętasz dwumetrowego orka?
Dwumertowe orki poznałem za Twoją sprawą i... Jakby mi kto zapalił w głowie światło.
Na razie przejrzałem pod tym kątem serię: "Pięćset mil" Tutaj przejrzę po świętach, bo i tak, tekreseczki, co wstawiam, muszę na takie prawdziwe dywizy i półpauzy powymieniać
Fajne to, nasz forumowy Królu. Męczy mnie trochę pierwszoosobowa narracja bo jej bardzo nie lubię, ale na całe szczęście ty wiesz jak się nią posługiwać bez nadużywania i nie jest aż tak uciążliwa, jak zazwyczaj.
Daję 5 bo oczywiście tekst jest bardzo dobry. Nie doszukuje się błędów przecinkowo-językowych bo już 100000000000 osób zrobiło to przede mną (patrz wyżej).
Do miłego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania