Jestem, wybacz mi słownictwo, rozjebana :o
Cenię zakończenia, które dają niedosyt, zmuszają czytelnika do dopowiedzenia sobie tego i owego, ale tym razem jestem totalnie zbita z tropu. W sumie wątki zostały poniekąd zamknięte, ale argh... Uciąłeś bardzo niespodziewanie. Jeśli chciałeś wywołać "mindfucka", to niezaprzeczalnie Ci się udało :D
Szkoda, bo liczyłam na dłuższą formę wypowiedzi, ale trzeba przyznać, że wywowałeś we mnie całą kaskadę emocji. Nie obrażę się, jeśli wrócisz do tego uniwersum :)
5+, panie kapitanie.
Wrócę na sto procent. Zmieniłem te personalne wtrącenia, jakbyś mogła w wolnej chwili rzucić okiem.
Dziękuję za całą wyprawę, za wszystkie rady i pomoc.
Tobie i każdemu, kto tu dotrze.
,, zodzony tylko z szarości.'' - zrodzony
,,Z nosa wyciekły smaki,'' - smarki i tutaj nad jeszcze jedną rzeczą się zastanawiam, a mianowicie: skoro ,,Umiał rozpoznać przedmioty, ale nie umiał ich nazwać. Wszystko było odwrotnie. Był zakleszczony.'' - i tu pomyślałam, że wisi głową w dół, taką pozycję przybrał w rozbitym samochodzie, do góry nogami - wówczas z nosa nie mogło nic wyciec :(
Kapitalne zakończenie :) Mnie się bardzo podobało. I jeszcze do tego ksiądz - jakby na dowód, że złe moce są nie do pokonania. Gruby Bobby i jego cieniutki, mały ciułałek - kto by się spodziewał. Wcześniej umiał tylko dużo w siebie wlać i siarczyście hepnąć - świetny obrót sprawy. 5 i do następnego :)
W większości masz rację. Zrodzonego zara naprawię.
Tak, wisiał do góry daszkiem, jednak...
Jak wisisz do góry daszkiem i tak oddychasz. Możesz więc i oddychać nosem. Zwłaszcza, jeśli jest w gardle krew. Wszystko to powoduje, że przez bańki, z nosa może coś wyciekać, tylko zlatuje po twarzy, do czoła.
Nie pytaj, skąd wiem.
Również Ci serdecznie dziękuję za całą podróż. Za wszystkie rady i wyłapywanie (niekiedy o 2 w nocy) kasztaństw, które natłukłem.
Pozdrawiam serdecznie.
Tekst ogólnie ciekawy i trudny. Widać, że miałeś na niego plan. Włożyłeś w niego szeroką gamę emocji, ale jak już wspomniałam wcześniej, zabrakło opisów, przez co jak dla mnie dwie ostatnie części są zagmatwane. Domyślam się, co miałeś na myśli, ale sam przekaz jest nieco enigmatyczny. 4 +
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo, że dotarłaś do końca. Jak również za rady. W następnych tworach postaram się przywiązywać do tego elementu więcej wagi, bo być może, trochę tego zabrakło.
Pozdrawiam
Szkoda trochę, że już koniec, bo to opowiadanie naprawdę mi się podobało. Potrafiłeś zbudować napięcie i realistycznie odwzorować psychikę bohatera, co nie zawsze się udaje, a ten epilog... Hm, trochę mnie zaskoczył, ale rzeczywiście był dobrym akcentem potęgi zła. Rozpisywać się nie będę, bo zaczęłabym się powtarzać.
No a błędów też nie było dużo, zresztą, tak jak i część była krótka.
,,Zobaczyłem (przecinek) jak tam stoicie zmoknięci” - ,,jak" wprowadza zdanie podrzędne;
,,by widzieć (przecinek) jak bardzo jest chory” - jak wyżej;
,,setka biblii, które duchowny wiózł ze sobą na handel (przecinek) nie zdołałaby ich uratować” - zdanie podrzędne wtrącone w nadrzędne.
No i na koniec pierwszego fragmentu to ,,Boże" mogłoby być w nowej linijce, bo zacząłeś nowy akapit, a zakończyłeś go słowami księdza. Tylko wtedy po ,,powiedzieć" powinien być dwukropek.
No to zostawiam już tylko ostatnią 5 pod tym opowiadaniem, choć pewnie nie ostatnią pod którymś z Twoich tekstów :)
Ha, tu Cię złapałem. Pod dziewiątą.
Akcentowałaś Rurę w ziemi od początku, więc dopiero teraz następuje prawdziwe spięcie klamrą. Dopiero teraz wszystko jest na miejscu, a raczej będzie za kilka godzin, gdy dokonam ostatecznych poprawek.
Oryginalny nie będę, mówiąc, że bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję. Gniot jestem jak byłem z tej całej interpunkcji, ale wciąż walczę.
Dziękuję i do przeczytania.
Jak już wcześniej, ktoś mądrze zauważył, korekta 5+
A biorąc pod uwagę z jakim przyszło Ci obcować muchomorem x2 - 10++
Kłaniam się.
Ja cały czas pozostanę przy zdaniu, że wcale nie jesteś ,,gniot jak byłeś z interpunkcji", bo to by znaczyło, że nic się nie zmieniło od pierwszej części, a to nieprawda. Naprawdę da się zauważyć poprawę i nawet ja widziałam to w ilości podpunktów, które wypisywałam. Dużo lepiej radzisz sobie z interpunkcją w zdaniach złożonych, z wtrąceniami. Stosowałeś się do zasad, które wypisywałam, a niektóre błędy były tylko wynikiem jakiejś niejasności w moim tłumaczeniu. Ale walcz, walcz i nie poddawaj się, a może kiedyś nie pojawi się ani jedno zdanie do korekty.
Jestem pewien, że nawet Król Stefan wydaje ciężkie pieniądze na korektę swoich tekstów, zanim trafią do druku,,chyba że ma to zapewnione w kontrakcie. Kiedy ma się kasę, można pisać jak ostatnia łamaga, a kiedy do tego ma sie nazwisko...
Nie wiem, zakładam że ogranicza mnie własna tępota, bo niewiele zrozumiałem na razie. Poczytam na spokojnie, moźe mi się w głoqie rozjaśni.
Na razie część pierwszą uznaję za udaną całkowicie, tak warsztatowo, jak i pomysłowo. Widocznie jednak czytanie z przerwami, tak jak ja to robiłem, nie sprzyja właściwemu rozumieniu tekstu.
Pozdrawiam ;)
Choć przyznać muszę, że sama część jest świetna, i to ostatnie zdanie. W sumie też lubię niedopowiedzieć, i często to robię. Jeśli zmęczysz Obrazki, bedziesz wiedział, o co chodzi. O tajemnicę. O to, żeby czytelnik nie miał na tacy, bo to nie happy meal z zabawką. Żeby się skonsternował, zastanowił, jeśli powie "WTF?!" I zacznie myśleć, wiązać wszystkie linki, kombinkomć, będzie to już ogromny sukces.
Niestety, ludzie przywykli do kawy na ławę, zełaszcza w horrorach. Jeśli pierwsza częśc nie wyjaśniła czegoś, musi zrobić to druga, jeśli nie - to trzecia. Ale po co? Czy nie lepiej jest właśnie niedopowiedzieć, albo wyjaśnić nie wprost?
I właśniej wpadlem w pułapkę własnego konformizmu i oczekiwałem wyjaśnienia, podania na tacy, podczas kiedy sam wyjaśnień nie daję. Złapałem się we własne sidła, ale to Ty masz rację budyjąc taki finał, nie ja. Ja tylko mogę powiedzieć "Właśnie tak".
Jeszcze raz pozdrawiam, bo się rozgadałem jakbym miał kryzys wieku średniego.
Zmęcze, zmęcze. Dziś miałem ograniczenia pewne. Fajnie, że i Ty dofrunąłeś, aż tu.
Wyjaśnienia są przereklamowane.
Z całym szacunkiem i zachowaniem proporcji, widziałeś, żeby Nolan lub Lynch coś podawali na tacy? ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie, po obejrzeniu ósmego odcinka najnowszej serii Twin Peaks, stwierdziłem, że geniusz jest dostęlny naprawdę nielicznym, żeby nie napisać nieLynchnym ;)
A ja nie mam jak obejrzeć chwilowo nic. Ale trudno. Jak nadrobię, to pójdę hitem. Na raz.
Ps. Znałem kiedyś kogoś, kto Mulcholland Drive obejrzał pięćset razy. Podobno.
Osoba ta mogła nieco koloryzowac, ale na pewno, była fanem.
"Pierwszy przebudził się węch, od razu tropiąc benzynę. Później było długo, długo nic. Stracił przytomność.
Kiedy na nowo otworzył oczy, coś się zmieniło. Umiał rozpoznać przedmioty, ale nie umiał ich nazwać. Wszystko było odwrotnie. Był zakleszczony.
Potem pojawiło się czucie i odkrywając zmiany w swym ciele, zdobił je wyciem.
Nogi. Ręce. Kręgosłup. Poszarpana twarz. Złamany nos.
W momentach, w których umiał nie krzyczeć – wspominał."
To wyżej plus zakończenie - świetne. Podoba mi się niedopowiedzenie, zmusza rozbudzenie wyobraźni. Chciałam znaleźć błędziczki, ale nic nie zgrzytało. :)
WOW. Takiego zakończenia sie nie spodziewałam! Mimo, ze opko z gatunku horror to zdążyłam je pokochać. Kurczę co jeszcze moge napisać, oprócz wychwalania Ciebie i Twojej wyobraźni, 5
Zastanawia mnie to: "Mimo, że opko z gatunku horror", kurde, ciągle się spotykam z tym, że horror, jako taki, nie jest traktowany poważnie. Niestety. :)
Nie mialam na myśli, ze nie traktuje tego gatunku powaznie, wprost przeciwnie. Wiesz, romans, fantazy, obczajowe sa to opowiadania, jakie łatwo "pokochać" natomiast horror musi mieć to cos. Samo wypruwanie flaków bez konkretnej fabuły jest delikatnie mówiąc do niczego, dlatego Twoje opowiadanie tak cenię. Juz kiedyś napisalam, ze jest genialne.
Wiem, że to nie personalnie ujęte. To po prostu fakt, że z racji wielu wątpliwej jakości dzieł, horror jako gatunek trafił na obrzeża i często jest traktowany (co najmniej) z dużą dozą rezerwy.
Nie pisałem tego jako zarzut, tylko ubolewanie nad takim stanem rzeczy.
No koniec, koniec. Niedopowiedziany w zamyśle koniec. Fajnie, że ukończyłaś. Miło mi.
Następne są, hmm... w innej tonacji trochę. Będziesz kiedyś miała pół kilo minut na zbyciu, to się przekonasz.
Pozdrawiam na końcu drogi.
No tak, wiem już, że lubisz pogmatwane, lubieżne, mięsożerne makabreski :) Końcówka, nie do końca zrozumiała. No, ale Stary, ja horrorów nie czytam wcale, hehe, a tu połknęłam serię i biorę się za następną. Pozdro
Poleciałaś jak ten huragan, co to go telewizyjni znawcy Grześkiem mianował. Kontentym.
Z tymże, pamiętaj. Ja już wyjaśniłem po jakim tekście się zainteresowałem Twym pytaniem. I to nie miało podłoża zwrotnej atencyjności. Jeśli się nie wstrzeliłem gatunkowo w Twój gust, nic się nie dzieje.
Bo się zapomniał. Już go dobijam. Nie, żeby komentarz był bardzo istotny (choć jest), ale biorąc pod uwagę Twoją skrupulatność, nie uleciała Ci VIII cześć?
Pytam, bo jakoś tak przeskakuje i już tam komuś uciekła, a wydźwięk jest taki, że można nie zauważyć.
Pozdrawiam
OK, część pierwsza za mną. Kiedy czyta się Twoje prace, urzeka to, jak potrafisz zbudować psychologiczną sylwetkę bohatera. Podobnie było tutaj. Dalej, ten fragment o chłopcu w rurze- świetny, trzeba chyba nie lada wyobraźni, żeby tak obrazowo przedstawić taką scenę. Zresztą, u Ciebie zwykle jest barwnie. Nie przeciągając - podobało mi się, tylko ta ostatnia część jakby taka... No nie wiem. Chyba dobrze, że mam zapas kolejnych części. Pzdr:)
Postanowiłem odpisać Ci tutaj, bo widzę, że się przedarłaś. I to w szybkim tempie. Co do ostatniej części, to... W ogóle, to chyba pierwszy przypadek, gdzie (na potrzeby portalu) szatkowałem tekst. Być może gdzieś coś mogłem inaczej dać.
Pozdrawiam, Blanka
Komentarze (49)
Koniec?
Tak już?
Po prostu?
Jestem, wybacz mi słownictwo, rozjebana :o
Cenię zakończenia, które dają niedosyt, zmuszają czytelnika do dopowiedzenia sobie tego i owego, ale tym razem jestem totalnie zbita z tropu. W sumie wątki zostały poniekąd zamknięte, ale argh... Uciąłeś bardzo niespodziewanie. Jeśli chciałeś wywołać "mindfucka", to niezaprzeczalnie Ci się udało :D
Szkoda, bo liczyłam na dłuższą formę wypowiedzi, ale trzeba przyznać, że wywowałeś we mnie całą kaskadę emocji. Nie obrażę się, jeśli wrócisz do tego uniwersum :)
5+, panie kapitanie.
Dziękuję za całą wyprawę, za wszystkie rady i pomoc.
Tobie i każdemu, kto tu dotrze.
,,Z nosa wyciekły smaki,'' - smarki i tutaj nad jeszcze jedną rzeczą się zastanawiam, a mianowicie: skoro ,,Umiał rozpoznać przedmioty, ale nie umiał ich nazwać. Wszystko było odwrotnie. Był zakleszczony.'' - i tu pomyślałam, że wisi głową w dół, taką pozycję przybrał w rozbitym samochodzie, do góry nogami - wówczas z nosa nie mogło nic wyciec :(
Kapitalne zakończenie :) Mnie się bardzo podobało. I jeszcze do tego ksiądz - jakby na dowód, że złe moce są nie do pokonania. Gruby Bobby i jego cieniutki, mały ciułałek - kto by się spodziewał. Wcześniej umiał tylko dużo w siebie wlać i siarczyście hepnąć - świetny obrót sprawy. 5 i do następnego :)
Tak, wisiał do góry daszkiem, jednak...
Jak wisisz do góry daszkiem i tak oddychasz. Możesz więc i oddychać nosem. Zwłaszcza, jeśli jest w gardle krew. Wszystko to powoduje, że przez bańki, z nosa może coś wyciekać, tylko zlatuje po twarzy, do czoła.
Nie pytaj, skąd wiem.
Również Ci serdecznie dziękuję za całą podróż. Za wszystkie rady i wyłapywanie (niekiedy o 2 w nocy) kasztaństw, które natłukłem.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
No a błędów też nie było dużo, zresztą, tak jak i część była krótka.
,,Zobaczyłem (przecinek) jak tam stoicie zmoknięci” - ,,jak" wprowadza zdanie podrzędne;
,,by widzieć (przecinek) jak bardzo jest chory” - jak wyżej;
,,setka biblii, które duchowny wiózł ze sobą na handel (przecinek) nie zdołałaby ich uratować” - zdanie podrzędne wtrącone w nadrzędne.
No i na koniec pierwszego fragmentu to ,,Boże" mogłoby być w nowej linijce, bo zacząłeś nowy akapit, a zakończyłeś go słowami księdza. Tylko wtedy po ,,powiedzieć" powinien być dwukropek.
No to zostawiam już tylko ostatnią 5 pod tym opowiadaniem, choć pewnie nie ostatnią pod którymś z Twoich tekstów :)
Akcentowałaś Rurę w ziemi od początku, więc dopiero teraz następuje prawdziwe spięcie klamrą. Dopiero teraz wszystko jest na miejscu, a raczej będzie za kilka godzin, gdy dokonam ostatecznych poprawek.
Oryginalny nie będę, mówiąc, że bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję. Gniot jestem jak byłem z tej całej interpunkcji, ale wciąż walczę.
Dziękuję i do przeczytania.
Jak już wcześniej, ktoś mądrze zauważył, korekta 5+
A biorąc pod uwagę z jakim przyszło Ci obcować muchomorem x2 - 10++
Kłaniam się.
Nie wiem, zakładam że ogranicza mnie własna tępota, bo niewiele zrozumiałem na razie. Poczytam na spokojnie, moźe mi się w głoqie rozjaśni.
Na razie część pierwszą uznaję za udaną całkowicie, tak warsztatowo, jak i pomysłowo. Widocznie jednak czytanie z przerwami, tak jak ja to robiłem, nie sprzyja właściwemu rozumieniu tekstu.
Pozdrawiam ;)
Niestety, ludzie przywykli do kawy na ławę, zełaszcza w horrorach. Jeśli pierwsza częśc nie wyjaśniła czegoś, musi zrobić to druga, jeśli nie - to trzecia. Ale po co? Czy nie lepiej jest właśnie niedopowiedzieć, albo wyjaśnić nie wprost?
I właśniej wpadlem w pułapkę własnego konformizmu i oczekiwałem wyjaśnienia, podania na tacy, podczas kiedy sam wyjaśnień nie daję. Złapałem się we własne sidła, ale to Ty masz rację budyjąc taki finał, nie ja. Ja tylko mogę powiedzieć "Właśnie tak".
Jeszcze raz pozdrawiam, bo się rozgadałem jakbym miał kryzys wieku średniego.
Wyjaśnienia są przereklamowane.
Z całym szacunkiem i zachowaniem proporcji, widziałeś, żeby Nolan lub Lynch coś podawali na tacy? ;)
Pozdrawiam serdecznie.
szkoda że wnet koniec :c
Ps. Znałem kiedyś kogoś, kto Mulcholland Drive obejrzał pięćset razy. Podobno.
Osoba ta mogła nieco koloryzowac, ale na pewno, była fanem.
Kiedy na nowo otworzył oczy, coś się zmieniło. Umiał rozpoznać przedmioty, ale nie umiał ich nazwać. Wszystko było odwrotnie. Był zakleszczony.
Potem pojawiło się czucie i odkrywając zmiany w swym ciele, zdobił je wyciem.
Nogi. Ręce. Kręgosłup. Poszarpana twarz. Złamany nos.
W momentach, w których umiał nie krzyczeć – wspominał."
To wyżej plus zakończenie - świetne. Podoba mi się niedopowiedzenie, zmusza rozbudzenie wyobraźni. Chciałam znaleźć błędziczki, ale nic nie zgrzytało. :)
Nie pisałem tego jako zarzut, tylko ubolewanie nad takim stanem rzeczy.
Następne są, hmm... w innej tonacji trochę. Będziesz kiedyś miała pół kilo minut na zbyciu, to się przekonasz.
Pozdrawiam na końcu drogi.
Z tymże, pamiętaj. Ja już wyjaśniłem po jakim tekście się zainteresowałem Twym pytaniem. I to nie miało podłoża zwrotnej atencyjności. Jeśli się nie wstrzeliłem gatunkowo w Twój gust, nic się nie dzieje.
Czemu w ostatnim pytaniu brak znaku zapytania?
Pytam, bo jakoś tak przeskakuje i już tam komuś uciekła, a wydźwięk jest taki, że można nie zauważyć.
Pozdrawiam
Jadę dalej. Jesli nie czytales jeszcze "Martwej natury z krukami", to zapierdalaj do księgarni, powiadam.
Z tym mi się kojarzy, oj, kojarzy
Bo tak, idąc pamięciowo, nie wyplenie za chuj
Pozdrawiam, Blanka
Czy się udało?
Nie wiem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania