...

Rura w ziemi II — część V

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (34)

  • RubyCrystal 20.08.2017
    Ble ble ble, przez skojarzenie z pierwszą częścią teraz cały czas szukam podobieństw do Diablo :D Te trupy z bronią, okultyzm, jakieś mutanty - bardzo brzydko z mojej strony, sama sobie psuję klimat.
    Nie spodziewałam się, że fabuła nabierze takiego rozmachu. Teraz nie tylko horror, ale i mniamuśne postapo. No i zombie, wiesz jak dogodzić :)
    Połykałam tekst, więc nie wyłapałam żadnej literówki, czy innego drobnego byczka. Niemniej, znowu Barry szarpnął się na monolog do czytelnika, choć jest mniej pretensjonalny, więc nie będę aż tak besztać ;D
    Bez przerwy zaskakujesz, trzymasz w napięciu i niepewności. Muszę sobie zapisać Twój tekst, bo jeszcze wpadniesz kiedyś na głupi pomysł zamiany części na wymowne kropki. Pozdrawiam mocno i naturalnie 5.
  • RubyCrystal 20.08.2017
    poprzednią częścią*
  • Canulas 20.08.2017
    Tak, tu jest lekki monolog z nami “ludkami z zewnątrz“, ale leciutki.
    Tamten z pierwszej części, w dużej mierze po Twoich sugestiach, przerobiłem.
    Ten jest drobny, nie uwiera mnie.
    Musi zostać :)
    Pozdrawiam również.
  • Canulas 20.08.2017
    A tak w ogóle, nieco obawiam się ddalenia kamery i uchwycenia wydarzeń w większej skali.
    W hermetyczności, w hermetycznym podłożu, łatwiej dłubać.
    No ale zobaczymy.
  • RubyCrystal 20.08.2017
    Fakt, rzucasz się trochę na głęboką wodę. Łatwo można się potknąć, ale myślę, że jeśli właściwie to ugryziesz, to dasz sobie radę. Zresztą, nie wierzę, że mógłbyś dosłownie to spierdolić. W każdym razie będę czuwać wiernie ;) Tylko nie uderz za mocno w dark fantasy. Spodziewam się, że chcesz liznąć indiańskich wierzeń, ale nie ganiaj za diablopodobnym klimatem, bo Moosey nie nadaje się na Van Helsinga ;D
  • Canulas 20.08.2017
    Nie, no pomysł jest. Nie zrobię z tego trywialne (o kant dupy potłuc) rzeźni. Plan jest na trylogię, plus jakieś ugryzienie dopełniające z innej strony.
    Trupy, post-apo, cały ten miszmasz, to trochę hołd dla G. A. Romero, a post-apo (dobre) zawsze mi leżało.
    A spierdolić mogę. Dam tekst trzy razy dłuższy od rury, ktorybpod koniec, no... fiu fiu.
    Zobaczymy. Krok po kroku będę z tym leciał.
    Najwyższej po drugiej części, dla wyczilowania wrzucę że dwa jednostrzałowce.
    W każdym razie - dziękuję za zaangażowanie.
    Tobie, ale (korzystając z okazji) także i innym.
    Jak już gdzieś tam pisałem. Nie do każdej rady się stosuję, ale każdą uczciwie rozważam.
  • RubyCrystal 20.08.2017
    Damn, zazdroszczę Ci takiej płodności. W dodatku Twoje pomysły za każdym razem są nietuzinkowe i niebanalne. Ja największy problem mam właśnie z pomysłem. Czasem coś mi zaświta, ale kiedy dotrę do researchu, to często się poddaję, bo uważam, że jestem zbyt głupia/ograniczona/niedoinformowana, a internet za mało mi funduję i kończy się na iskierce. Płodna więc nie będę nigdy. No i mobilizacja to też gość, który przychodzi jak ksiądz z kolędą - rzadko i na krótko.
    Uderzasz perfekcyjnie w moje lajki, więc nie dziw się, że chętnie się angażuję - to czysta przyjemność.
  • Canulas 20.08.2017
    RubyCrystal u mnie mobilizacja właśnie to lipa. Kręcę się zamiast pisać. Czasem się przyblokuję na opisie. I wiem, że ten aspekt trzeba poprawić. Niestety - jak mogę czytać Lovecrafta czy tam M. R. Jamesa, to pisać tak kwieciście nie umiem i jakoś nawet nie chcę.
    Bardziej odżywam w dialogu, choć też mi się zdarza przeszarżować.
  • Canulas 20.08.2017
    Dam- Mam (autokorekta)
  • KarolaKorman 20.08.2017
    Szamańskie wersety :) Kolejny dobry pomysł. Nie spodziewałam się, że Isobel będzie wyprawiać takie rzeczy. 5 :)
  • Canulas 20.08.2017
    Ni ma wyboru. Swoją drogą, obeznana jesteś. Bravissimo.
  • Lucinda 30.08.2017
    Ta końcówka z rytuałami Isobel zgrała mi się nawet trochę z muzyką… Ciekawy rozdział. Zarówno Barry, jak i Isobel są w podróży, choć dochodzą do tego inną drogą. Mężczyzna decyduje się na ucieczkę, właściwie nie będąc pewnym celu, kobieta natomiast wspiera się tym, czego uczyli ją przodkowie i choć werbalnie celu wędrówki nie ujawnia, to jest go pewna.
    ,,Dał jej więcej (przecinek) niż chciała” - zdanie złożone;
    ,,odprowadzana krzykiem furii i powłóczywszy nogą, biegła w stronę motoru” - powiem szczerze, że nie podoba mi się to zdanie w podanym szyku. Bardziej połączyłabym to odprowadzanie krzykiem z biegiem kobiety, bo to jej bieg jest czynnością główną, wyrażenie z imiesłowem jest do niego podrzędne, a te odgłosy dotyczą właśnie biegu. Może niezbyt jasno to tłumaczę, ale sugerowałabym dwie możliwości. Pierwsza: ,,Powłóczywszy nogą, biegła w stronę motoru (przecinek względny, zależy, czy dalsze określenie traktuje się jako dopowiedzenie, czy nie) odprowadzana krzykiem furii. Druga: ,,Odprowadzana krzykiem furii (tak samo przecinek względny) biegła w stronę motoru, powłóczywszy nogą”. Jak widzisz, to tylko drobne zmiany szyku, ale moim zdaniem są odpowiedniejsze;
    ,,Hałas, jaki się za nią roznosił (przecinek) był czystą, pierwotną nienawiścią” - zdanie podrzędne wtrącone w nadrzędne;
    ,,Może nawet dużo bardziej, niż inni” - bez przecinka, bo ,,niż” nie wprowadza zdania podrzędnego;
    ,,Ruszyła z piskiem, zostawiając całą watahę za sobą (przecinek) i odjechała” - zdanie podrzędne z imiesłowem czasownikowym współczesnym wtrącone jest w zdanie złożone współrzędnie łączne;
    ,,Nazywam się Barry Moosey i jestem zdeka pijany” - ,,z deka” rozdzielnie;
    ,,ale przywrócenie go z powrotem do życia, to…” - bez przecinka, bo nic nie wskazuje, że dalej byłaby forma zdaniowa;
    ,,nie mam pewności (przecinek) czy zapali” - ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne;
    ,,Do tego wszystkie baterie, jakie zdołałem znaleźć (przecinek) oraz śpiwór” - to zdanie podrzędne między przecinkami określa same baterie i nic poza tym, dlatego jest wtrącone;
    ,,nie wiem (przecinek) czy jeszcze działają banki” - ,,czy” wprowadza zdanie podrzędne;
    ,,Mijając próg (przecinek) zastanawiam się (przecinek) czy ten, do którego chcę dotrzeć, jeszcze żyje” - pierwszy przecinek oddziela zdanie z imiesłowem czasownikowym współrzędnym od zdania nadrzędnego, do którego później dołączone jest zdanie podrzędne wprowadzone przez ,,czy”;
    ,,miała mniej do stracenia, niż kiedykolwiek” - bez przecinka, bo ,,niż” nie wprowadza zdania podrzędnego;
    ,,Stanęła pośrodku pola, korzystając z tego, że deszcz prawie nie padał (przecinek) i usiadła” - zdanie główne brzmi: ,,Stanęła pośrodku pola i usiadła” i wtrącone jest w nie zdanie również złożone, ale podrzędne do niego;
    ,,Poukładała wszystko wokoło, tak, jak uczyła prababka” - tu jeden przecinek jest do usunięcia. Wybór natomiast należy do Ciebie. Jeśli chcesz podkreślić, że poukładała dokładnie tak samo, jak ją uczono, to przecinek zostać przecinek przed ,,jak”, a jeśli chcesz zwrócić uwagę na to, że je poukładała, i tylko wyjaśnić, że tak uczyła ją prababka, to przecinek powinien zostać przed ,,tak”. Różnica wydaje się niewielka, ale ma wpływ na akcent w zdaniu, a co za tym idzie, podkreśla różne informacje;
    ,,Wiedziała, że będąc w kręgu (przecinek) jedynie żywi są dla niej zagrożeniem, toteż bez żadnych obaw zamknęła oczy i małym, zdobnym sztyletem, przecięła dłoń” - przecinek oddziela zdania składowe. Druga rzecz, to zbędny ostatni przecinek przed ,,przecięła”. 5.
  • Canulas 30.08.2017
    Kurwie, wciąż spoko. Eh.
    No nic. Dziękuję bardzo.
    A tak w ogóle (nie wiem kiedy i pewnie nie prędko, ale) chciałbym spróbować trochę Twojej " Granicy". I to nie jest Broń Boże jakąś zwrotna uprzejmość, tylko zastanawia mnie, jak ktoś tak, bo ja wiem, logicznie myślący, pisze w gatunku Fantastyki. Naprawdę mnie to ciekawi.
    Druga sprawa. Poproś fanów, żeby nie spojlerowali w komentarzach, bo jak Cię śledziem to, oj, powiedziałem śledziłem? Bo jak ostatnio niechcący gdzieś zabłądziłem, to ktoś tam płakał:
    - Łeee, cułem, ze un umze, łe.
    Niech tak nie robią. Nu, nu, nu.
    Pozdrawiam. I oczywiście, dziękuję.
  • Canulas 30.08.2017
    Oj. Pierwsze to, kurde. To się nazywa Faux pas z autikorektą w tle. Ehhhh
  • Canulas 30.08.2017
    A trzeci wyraz pierwszego postu: sporo.
    Kurde, wciąż sporo. Tak powinno być. Uff
  • Lucinda 30.08.2017
    Hm, podobnymi komentarzami nie będziesz już się musiał przejmować, bo w piątek kończę serię, dodając ostatnią część. Żadnej wizyty u siebie nie uważałabym za taką ,,zwrotną uprzejmość", po prostu jeśli ktoś ma ochotę, to zajrzy, jeśli nie, to nie. Cóż, głupio by mi było zniechęcać kogoś do czytania mojej serii, tak jak głupio byłoby mi robić sobie reklamy, ale przyznam, że zwłaszcza początki były tragiczne, zarówno pod względem fabularnym, jak i zapisu czy poprawności. Po prostu od tego zaczynałam dwa lata temu w ogóle przygodę z pisaniem,a wszelkie poprawki zostawiłam na koniec. Dopiero po pewnym czasie widać jakąś poprawę, jak to przy tak długo pisanych tworach. Ale to jest taka sobie bardziej młodzieżówka o istotach ponadnaturalnych, bo i tamtymi czasy częściej je czytałam i wydawały mi się najłatwiejsze na początek, tym bardziej, że nie miałam wtedy żadnego planu co do tej historii (tak szczerze to nie miałam go do chyba przedostatniego rozdziału, więc cud,że i tak się jakoś klei). Dlatego dużo lepiej czułam się w kryminale, który zatrzymał się w początkach przez Granicę, którą chciałam szybciej skończyć... Tak więc nie jestem przekonana, czy zauważyłbyś tam coś z logicznego myślenia, ale nie mnie to w końcu oceniać.
  • Canulas 30.08.2017
    No nie Tobie, nie Ci, nie. Ciekawym. Tylko lojalnie ostrzegam: Jak znajdę jakąś literówkę (przecinka się raczej nie odważę) to od razu wpisuję w komentarzu.
  • Lucinda 30.08.2017
    Nie ma problemu, możesz i z interpunkcją próbować, nawet jeśli miałoby to być w formie wątpliwości. Może byś na coś trafił, a jak nie, to chociaż może trafiłbyś na jakiś ciekawy przypadek. Jeden z autorów z wattpada, którego opowiadanie czytam, lubił na przykład szukać błędów w moich komentarzach, żeby złapać mnie na czymś w zamian za to, że podawałam mu zasady pisowni, choć nie w tak szczegółowej formie jak tu ze względu na limity znaków w komentarzu. Ale pytał wtedy o zdanie, które wydało mu się błędne, czasem trafiał, a czasem dostawał w odpowiedzi zasadę takiego zapisu. W każdym razie, na pewno nie będę miała nic przeciwko, żebyś pisał o wszelkich wątpliwościach.
  • Canulas 30.08.2017
    No łokej. Jeno, kiedy nie wiem, bo dni najbliższe srogie.
    Metaforycznie Winter is coming, można by rzec.
  • Adam T 02.09.2017
    Powiem prawdę i tylko prawdę, uciekanie przed żywymi trupami nie jest tym, co w horrorach lubię, ale ponieważ dzieje się u Ciebie jeszcze duźo więcej smaczności, a trupiarnia, póki co, nie lata w co drugim zdaniu, są dobrze napisane postaci i akcja zaczyna się jakby splatać, dalej czytam z przyjemnością. Zresztą, dobrze napisane "żywe trupy" nigdy nie są złe ))))
    Pozdrawiam.
  • Canulas 03.09.2017
    Wiem, że żywe trupy to schemat na maxa zgrany. Chcę w tym misz-maszu o nie zawadzić. Jakoś tam zaakcentować oddanie dla starszych dzieł Romero czy Fulciego. Nie planuję wypełniać nimi całej przestrzeni.
    Dzięki.
  • Ritha 21.09.2017
    "Nie zakłócał spazmatycznego płaczu, kiedy jego ciało traciło ciepło" - czyż to nie nadmiar miłosierdzia :)

    "Mieli w rękach tasaki albo siekiery, choć niektórzy nie trzymali niczego. Wyglądali jak ofiary jakiegoś straszliwego wypadku, karambolu albo zderzenia pociągów. O bladej, trupiej cerze i strasznym szaleństwie w oczach. Nadpaleni, bez kończyn lub z jelitami na wierzchu czy poszarpani." - luźne skojarzonko z Resident Evil, zombie są gut, bo mają w sobie coś... pierwotnego

    "Pędzili z krzykiem niedającego się stłumić gniewu, jakby to ona była winna ich nieszczęściu. Porozrywane twarze, poszarpane korpusy. Kikuty zamiast rąk i nóg. Agresja. Determinacja. Nienawiść." - lubie te Twoje opisy, obrazowość, ciachanie tekstu na słowa

    " Nazywam się Barry Moosey i jestem zdeka pijany." - Barry Moosey mi uświadomił, że Albert i Luigi nie mają nazwisk xD W zasadzie nawet nie wiem z jakiego kraju jest Albert :/ Uświadomił mi to Barry Moosey, a potem jeszcze "Maxarina Adona Lu’xella, zwana Isobel" - cudnie nazwałeś niewiastę

    "Warga znowu się rusza. Prostuje łapy i miota się wściekle, strącając szkło. Nie dam rady dłużej tego znosić." - więc psiak też, wykorzystujesz każdy szczegół, nie porzucasz wątków

    Potem ten krąg, już po tym jak umarł Bix i wniosek końcowy - w każdej części coś się dzieje, w każdej części dużo się dzieje. Jest spokojna narracja i bum, narrator podczas drastycznych scen ma "minę pokerzysty", nie mruga mu oko, nie drga ręka, chce się czytać więcej. Nie mam się nadal czego czepić, to wręcz irytujące :D Dżołk. Teraz formalność - gwiazdy i pozdro ;)
  • Canulas 21.09.2017
    "Nie zakłócał spazmatycznego płaczu, kiedy jego ciało traciło ciepło" - czyż to nie nadmiar miłosierdzia :) - Nie.

    Nie masz nazwisk. Nazwiska nie świadczą o głebi postaci, ale faktycznie, dobra obserwacja.

    A nie masz się czego czepić, bo już mnie naprostowali. Jak trafisz na "świeży twór", to będzie, że ho-ho.
  • Marzycielka29 06.10.2017
    Totalnie moje klimaty! Wiem...niezbyt konstruktywny kom :D 5
  • Canulas 09.10.2017
    Każdy komentarz jest w porządku. Dzięki. M29
  • Agnieszka Gu 09.10.2017
    Ładnie się całość rozwija. Szczególnie zachęcająca końcówka...
  • Canulas 09.10.2017
    Hej, podziękował za odwiedziny, siniorita Gu.
  • Zaciekawiony 23.12.2017
    "Poukładała wszystko wokoło, tak, jak uczyła prababka" - pierwszy przecinek niepotrzebny
  • Canulas 23.12.2017
    Z przecinkami obadam, ale tam, gdzie już grasowała Lucinda jestem nieufny. Sorry, Apostole. Bóg jest tylko jeden.
  • Kim 02.02.2018
    Niech będzie pozdrowiony Król Can.
    Jedziemy na ten Wałbrzych.
    "Hałas, jaki się za nią roznosił, był czystą, pierwotną nienawiścią. Nigdy już nie chciała słyszeć czegoś takiego." - mocne
    "Jednak wiedza to jedno, a widok biegnących umarłych, coś zupełnie innego." - po królewsku
    "Zdała sobie sprawę, że są blisko, że być może popełniła błąd, dając sobie o chwilę za długo na przyglądanie." - Wydaje mi się, że poprawnie jest albo 'dając sobie chwilę za długo' albo 'dając sobie o chwilę za dużo', ale sam to oceń.
    "Nazywam się Barry Moosey i jestem zdeka pijany." - chybyasjenajebłm. Zdeka. Fajne słowo. Cześć, Barry.
    "Gęsia skórka pojawiła się niemal natychmiast, a wiatr utrudniał koncentrację." - wydaje mi się, że wiatr raczej wzmaga koncentracje, w końcu to takie odgłosy natury sialalala śpiew ptaszków, szum oceanu i inne, ALE gdyby ona tam stała i nagle zerwał się gwałtowny wiatr, to faktycznie ją wybić z koncentracji. Pewnie o to chodziło, nie?
    Taki finish.
    Fragment z pijanym Barrym wyjątkowo mnie urzekł. Całość git majonez polonez.
    Jutro sięgnę po następny rozdzialik.
    Do miłego.
  • Canulas 25.03.2018
    Kurde. Nie odpisałem Ci tu, a że własnie edytuję z uwzględneiniem Twych wskazówek, to po czasię to czynię.
    Pozdro okolicznościowe.
  • Ozar 15.02.2018
    No i jestem w domu. Wszystko wytłumaczone na tip=top. Fajny fragment z Zombie... Chyba kiedyś Ci pisałem, żebyś dorzucił Zombie to pisania. Akurat ten odcinek jak na Ciebie bardzo prosty w opisie. 5+
  • Canulas 15.02.2018
    Już odtąd narracja będzie jednotorowa
  • Ozar 15.02.2018
    Canulas O to fajnie, bo skumam o co biega !

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania