hardkorowy gość :) Opowieść nieprzeciętna, nie każdy ma kogoś takiego za przyjaciela.
Świetna robota, stworzyłeś kapitalną postać, brawo :) zasłużone 5 wstawiłam :)
Wyczekiwałam na kolejną część, a kiedy się pojawiły i to trzy - czas zadrwił ze mnie i nie pozwolił przeczytać. Już nadrobiłam i nie obrażę się na kolejne wejście :)
Wracam tutaj, bom dziś niezdolna do wyjątkowo szczegółowych analiz. Naprawdę przyjemnie się czyta tę serię i może kiedyś pokuszę się o przeczytanie całości jeszcze raz, już jednym ciągiem, bez rozdrabniania się na pojedyncze części. Całkiem inaczej się wtedy czyta i naprawdę można utonąć w tekście, a tu rzeczywiście mogłoby się tak stać...
Mogłabym powtórzyć za Karolą, że stworzyłeś kolejną świetną postać. To Twój duży atut, że w tak naprawdę niedługim fragmencie potrafisz nadać postaci naturalności i indywidualności. Aż mi szkoda, że nie bierzesz udziału w obecnej bitwie. Bardzo przyjemna część z interesującą opowieścią Bernarda. Rozpisywać się nie będę, chociaż kiedyś postaram się trochę bardziej się rozpisać, bo do takiej praktyki analiz fabuły też zamierzam wrócić, kiedy już mnie ocenianie trochę ruszy.
,,Twarz zmęczona, poorana bruzdami, jakich nabywa się (przecinek) na co dzień obcując z butelką” - przecinek bez wątpienia być powinien, bo jest zdanie z imiesłowem czasownikowym, a wnioskuję, że ,,na co dzień" się obcuje, a nie nabywa, stąd takie miejsce, ale przy okazji jest to dobry przykład zdania, gdzie interpunkcja wskazuje znaczenie zdania;
,,to bardziej stwierdzenie, niż zapytanie” - bez przecinka, bo ,,niż" nie wprowadza zdania podrzędnego (niżej w jeszcze trzech przykładach chodzi o to samo);
,,dostałem niechętny uścisk dłoni jakiegoś pedzia, co to wojnę oglądał tylko przez szklaną szybę (przecinek) i trzysta dolców na powrót” - to zdanie podrzędne o oglądaniu jest dopowiedzeniem do owego ,,pedzia", a od ,,i" wraca zdanie współrzędne do tego z uściskiem dłoni na początku, dlatego przecinek;
,,W każdym razie Mi-han przyjebał się do takiego jednego młodziaka, imieniem Omar” - bez przecinka;
,,Żadnego spania, dłuższego niż trzy godziny” - bez przecinka;
,,bliskość wigilii wymusiła na mnie obietnicę” - ,,Wigilii" napisałabym z wielkiej litery, bo chodzi tu, jak sądzę, o Wigilię Bożego Narodzenia, a tę już zapisuje się z wielkiej, bo sama wigilia napisana małą literę mogłaby oznaczać dzień poprzedzający dowolne wydarzenie;
,,to bardziej zgadywanka, niż pamięć” - bez przecinka;
,,Widziałem, jak drżała mu dłoń, kiedy odpalał (przecinek) i byłem pewny, że z trudem hamuje wybuch płaczu” - tu przecinek, bo zdanie podrzędne rozpoczęte od ,,kiedy" jest wtrącone w zdanie złożone współrzędnie łączne;
,,Gdzieś tak z piętnastego w mniej, niż godzinę” - bez przecinka;
,,Chujowo-nietaktowo, niepotrzebną” - bez przecinka.
Zostawiam 5 :)
Wow, nie spodziewałem się Ciebie tak szybko. Fajnie, że się udało na chwilę wyrwać. Ponownie się kłaniam i dziękuję za pomoc. Jutro (ale nie skoro świt) odniosę się do wszystkich, tu zawarych wskazówek. W sensie poprawię błędy i przekopiuję rady.
Dzięki wielkie.
Pozdrawiam. I też zostawiam pięć (choć w sumie, to nie ma za bardzo sensu) ;)
Canulasie, uwierz, że Twoje ,,przecinkowe zaplecze", jak to nazywasz, to nic... Zwłaszcza że robisz naprawdę duże postępy. Nie takie rzeczy się tam widuje. Poza tym technikalia to tylko jedna trzecia całej oceny, są jeszcze fabularia i wrażenia ogólne, gdzie miałbyś co pokazać. Mam szczerą nadzieję, że zdecydujesz się kiedyś na udział, i to niedalekie kiedyś, a jeszcze większą, że będziesz z tego zadowolony i usatysfakcjonowany ocenami.
A wyrwać udało mi się bardziej przez przeziębienie, bo i tak mi się wszystko przed oczami rozmazuje chwilami. Nie żebym mniej poważnie traktowała takie komentarze, ale przyznam Ci, że i język masz prostszy niż to, nad czym aktualnie tam dumam, więc ten... Na tamto potrzeba trochę bardziej aktywnych szarych komórek :)
Biedny Bernard... Naszpikowany przygodami życiorys zawarłeś w tej ekspresyjnej opowieści, bardzo na plus
"Znajome męty, z którymi czasami piłem, bały się mnie odprowadzać do domu w obawie, że wylecą w powietrze" :D
Szop pracz... xd
"Wiedziałem, że nie powinienem łazić po dachu na trzeźwo, ale bliskość Wigilii wymusiła na mnie obietnicę i nie piłem od długich szesnastu godzin." - zacna logika
"smutno-psi sposób" :(
"Wspomniał, jak przez pół roku żył w przekonaniu, że Jezus jeździł autobusem linii siedem. Podobno wszyscy jego kumple o tym wiedzieli. Zasuwał dwa razy dziennie, przed ósmą i po siedemnastej, jakby wracał z roboty. (...) Od dawna było wiadomo, że świat się kurwi, a ćpający Jezus był tego dobitnym przykładem" - szczypta absurdu zawsze smaczna
"Nie zdołałbyś dostrzec upadku nawet wtedy, gdyby patelnia z napisem apokalipsa przywaliła ci prosto w łepetynę." xD
"- Nasz kraj jest tak popierdolony, że wystarczy, by ktoś zrobił dwa kroki na twój ogródek, a masz prawo go przemielić na kotleta i jeszcze dostaniesz za to laurowy wieniec. Jesteś świadom istnienia takiego prawa?
- Ano jestem. I co?
- Skorzystałem z niego." :D
To tak z grubsza. Część cudna. Bardzo w moim guście. Cinque!
Ta końcówka, co wyszczególniłaś, też bardzo mi się widzi. Ogólnie ta część i następna, są w dość podobnej stylistyce. Można powiedzieć, że w pewnym momencie nawet nazbyt offtopowe, ale może jeszcze się mieści w strawnych ramach. Musisz ocenić, bo ja mam zachwiany osąd.
Jedna z najciekawszych części, barwna, dobrze spisana, to się po prostu samo czyta. Nie jakieś tam ganianie za sztywniakami, tylko właśnie tu pokazałeś klasę. Tamto to był komiks i akcyjniak, tutaj wszadłeś w bohatera i pokazałeś go w monologu, całą postać. Tak trzymaj. Doskonale napisany kawałek. Pozdrawiam
Nie sądzę, abym coś pominęła. Na wszelki wypadek, żeby się nie pogubić, pod każdą częścią zostawiałam jakiś "ślad" ;) Poza tym wszystko "grało", że się tak wyrażę :) Zdarzało mi się przez przypadek przeskakiwać 'do przodu' - jak np. tu powyżej jest "ślad" ;) ale, żeby uchwycić sens - trza się było cofnąć :)
Na użytek przyszłych redaktorów - jeśli w przeciągu jednej wypowiedzi wymienia kilka nazw, to równie dobrze można wyjaśnić je używając jednego przypisu przy ostatniej.
Fajnie opisałeś gościa na wózku. Kurdę taki zwariowany świat, a on w nim też zwariowany. Znowu kilka dobrych ostrych tekstów. Czytam i jak zwykle jestem w lekkim szoku! 5+
Hej, Can.
To jedzim.
"Mój szef przeżył, choć znajdował się najbliżej tego wszystkiego. Eksplozja urwała mu obie łapy, osmoliła mordę i na zawsze odebrała słuch, ale przeżył." - czaję, że powtórzenie celowe, ale źle mi to brzmi Ani to wyliczenie, ani jakaś specjalna konstrukcja. Zmieniłabym bo gryzie, ale twoja brosza.
"Kto to wie? Ciągle miałem paranoję i do dzisiaj nie wiem, jak ktoś (...)" - takie małe powtórzono kto/ktoś we wcześniejszym akapicie+zdanie następne. Niby jak się czyta zastosowawszy dłuższa pauzę po akapicie to nie czuć, że to powtórzenie, ale jak sprawę czytnąć w ciągu, to gryzie. Obadaj. Sama nie wiem, czy lepiej to zmieniać, czy zostawić.
"Kosmitów lub komunistów. " - lol
No co mogę powiedzieć. Czyta sie bardzo git, seria się podoba. Historia gościa na wózku przezacna. Trochę mało Barry'ego w tej części (lubię go, kurdę) ale ni można mieć wszystkiego. Zatkało go, to go zatkało.
Pozdro
Komentarze (28)
Świetna robota, stworzyłeś kapitalną postać, brawo :) zasłużone 5 wstawiłam :)
Niezmordowana jesteś. Super.
Pozdrawiam serdecznie.
Mogłabym powtórzyć za Karolą, że stworzyłeś kolejną świetną postać. To Twój duży atut, że w tak naprawdę niedługim fragmencie potrafisz nadać postaci naturalności i indywidualności. Aż mi szkoda, że nie bierzesz udziału w obecnej bitwie. Bardzo przyjemna część z interesującą opowieścią Bernarda. Rozpisywać się nie będę, chociaż kiedyś postaram się trochę bardziej się rozpisać, bo do takiej praktyki analiz fabuły też zamierzam wrócić, kiedy już mnie ocenianie trochę ruszy.
,,Twarz zmęczona, poorana bruzdami, jakich nabywa się (przecinek) na co dzień obcując z butelką” - przecinek bez wątpienia być powinien, bo jest zdanie z imiesłowem czasownikowym, a wnioskuję, że ,,na co dzień" się obcuje, a nie nabywa, stąd takie miejsce, ale przy okazji jest to dobry przykład zdania, gdzie interpunkcja wskazuje znaczenie zdania;
,,to bardziej stwierdzenie, niż zapytanie” - bez przecinka, bo ,,niż" nie wprowadza zdania podrzędnego (niżej w jeszcze trzech przykładach chodzi o to samo);
,,dostałem niechętny uścisk dłoni jakiegoś pedzia, co to wojnę oglądał tylko przez szklaną szybę (przecinek) i trzysta dolców na powrót” - to zdanie podrzędne o oglądaniu jest dopowiedzeniem do owego ,,pedzia", a od ,,i" wraca zdanie współrzędne do tego z uściskiem dłoni na początku, dlatego przecinek;
,,W każdym razie Mi-han przyjebał się do takiego jednego młodziaka, imieniem Omar” - bez przecinka;
,,Żadnego spania, dłuższego niż trzy godziny” - bez przecinka;
,,bliskość wigilii wymusiła na mnie obietnicę” - ,,Wigilii" napisałabym z wielkiej litery, bo chodzi tu, jak sądzę, o Wigilię Bożego Narodzenia, a tę już zapisuje się z wielkiej, bo sama wigilia napisana małą literę mogłaby oznaczać dzień poprzedzający dowolne wydarzenie;
,,to bardziej zgadywanka, niż pamięć” - bez przecinka;
,,Widziałem, jak drżała mu dłoń, kiedy odpalał (przecinek) i byłem pewny, że z trudem hamuje wybuch płaczu” - tu przecinek, bo zdanie podrzędne rozpoczęte od ,,kiedy" jest wtrącone w zdanie złożone współrzędnie łączne;
,,Gdzieś tak z piętnastego w mniej, niż godzinę” - bez przecinka;
,,Chujowo-nietaktowo, niepotrzebną” - bez przecinka.
Zostawiam 5 :)
Dzięki wielkie.
Pozdrawiam. I też zostawiam pięć (choć w sumie, to nie ma za bardzo sensu) ;)
A wyrwać udało mi się bardziej przez przeziębienie, bo i tak mi się wszystko przed oczami rozmazuje chwilami. Nie żebym mniej poważnie traktowała takie komentarze, ale przyznam Ci, że i język masz prostszy niż to, nad czym aktualnie tam dumam, więc ten... Na tamto potrzeba trochę bardziej aktywnych szarych komórek :)
Idę się uwalić.
Dzięki jeszcze raz.
"Znajome męty, z którymi czasami piłem, bały się mnie odprowadzać do domu w obawie, że wylecą w powietrze" :D
Szop pracz... xd
"Wiedziałem, że nie powinienem łazić po dachu na trzeźwo, ale bliskość Wigilii wymusiła na mnie obietnicę i nie piłem od długich szesnastu godzin." - zacna logika
"smutno-psi sposób" :(
"Wspomniał, jak przez pół roku żył w przekonaniu, że Jezus jeździł autobusem linii siedem. Podobno wszyscy jego kumple o tym wiedzieli. Zasuwał dwa razy dziennie, przed ósmą i po siedemnastej, jakby wracał z roboty. (...) Od dawna było wiadomo, że świat się kurwi, a ćpający Jezus był tego dobitnym przykładem" - szczypta absurdu zawsze smaczna
"Nie zdołałbyś dostrzec upadku nawet wtedy, gdyby patelnia z napisem apokalipsa przywaliła ci prosto w łepetynę." xD
"- Nasz kraj jest tak popierdolony, że wystarczy, by ktoś zrobił dwa kroki na twój ogródek, a masz prawo go przemielić na kotleta i jeszcze dostaniesz za to laurowy wieniec. Jesteś świadom istnienia takiego prawa?
- Ano jestem. I co?
- Skorzystałem z niego." :D
To tak z grubsza. Część cudna. Bardzo w moim guście. Cinque!
Punktujesz jak stary, dobry Tyson.
To jedzim.
"Mój szef przeżył, choć znajdował się najbliżej tego wszystkiego. Eksplozja urwała mu obie łapy, osmoliła mordę i na zawsze odebrała słuch, ale przeżył." - czaję, że powtórzenie celowe, ale źle mi to brzmi Ani to wyliczenie, ani jakaś specjalna konstrukcja. Zmieniłabym bo gryzie, ale twoja brosza.
"Kto to wie? Ciągle miałem paranoję i do dzisiaj nie wiem, jak ktoś (...)" - takie małe powtórzono kto/ktoś we wcześniejszym akapicie+zdanie następne. Niby jak się czyta zastosowawszy dłuższa pauzę po akapicie to nie czuć, że to powtórzenie, ale jak sprawę czytnąć w ciągu, to gryzie. Obadaj. Sama nie wiem, czy lepiej to zmieniać, czy zostawić.
"Kosmitów lub komunistów. " - lol
No co mogę powiedzieć. Czyta sie bardzo git, seria się podoba. Historia gościa na wózku przezacna. Trochę mało Barry'ego w tej części (lubię go, kurdę) ale ni można mieć wszystkiego. Zatkało go, to go zatkało.
Pozdro
Zrónałaś sie z Ozarellim właśnie.
Bravo
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania