Rzeka o dwustu rękach cz 1
Wincenty źle czuł się z ciągłym gadaniem nad uchem teściowej Krystyny, postanowił rzucić to wszystko póki jeszcze mógł.
Wziął telefon i wyszukał w internecie jakiejś dobrze płatnej pracy.
Znalazł pracę jako ogrodnik w willi. Ucieszył się bo zawsze chciał widzieć takie budynki z bliska.
Zadzwonił tam niezwłocznie.
- Halo, witam człowieku dobry dej mi te prace!
- Wkurzył mnie pan, to panu nie dam!
- Dej mnie tą pracę bo nie wytrzymie!
- A dlaczego niby?
- A, bo mam tam w rodzinie taką kuzynkę i ona tam choruje na przewlekłą głupotę, niestety nieuleczalne.
- Wzruszyła mnie ta historia, masz tą robotę i mówię to ja, który głupi jak but.
Wincenty zabrał nożyczki z biurka i poleciał czym prędzej na cmentarz zbierać korzonki a spotkał tam babcie z dziadkiem co odwiedzali akurat swoich rodziców co było bardzo smutne. Była wtedy noc.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania