Rzeka rybna
W rzece był wysyp ryb. Taki zwykły jak zawsze. Ryba na rybie. Okoń na sumie itd. I tak sobie płynęła rzeka rybna. Chyba. Tyle tego było, że widoczność była znikoma. Wyglądało to jak rybi basen dla ryb zrobiony z innych ryb. Fajny widok w sumie. Górale się zbierali i fotografowali piękno natury. Ci bardziej januszowaci przychodzili z sieciami i łapali co się dało. Wiadomo, jak coś jest za darmo to trzeba korzystać. Byli też tacy spryciarze, którzy spali na rybach i gnili razem z nimi. Takie tam darmowe hamaki. Jeden nawet bawił się w Jezusa Chrystusa Zbawiciela Świata i chodził po wodorybach. Tak to się utrzymywało przez kilka dni. Ryb robiło się coraz więcej. Stare gniły i opadały na dno, a nowe wychodziły wyżej. Piękno natury. Śmierdziało tylko trochę, ale jakiś rumun sprzedawał maski z tynku, więc tak źle nie było. Znaczy prawie. Po kilku dniach przyszli wszechnaukowcy i nakazali zakończenia tego procederu. Bo ekologia, bo środowisko, bo ryby cierpią. Oczywiście wzbudziło to falę protestów. Górale i rumuni przez kilka dni toczyli równą walkę z uczonymi. Zamieszki zakończono dnia trzeciego. Zaczęło wtedy brakować najpotrzebniejszych zasobów. Dokonano zbiorowego samobójstwa, a ocaleni dostali się w ręce NFZ. Naukowcy przejęli wszystkie stragany i przyczółki. Pyli kawę i dyskutowali o rybach. Trwało to tydzień. Po tym czasie ryby zaczęły znikać, a powietrze wreszcie było zdatne do oddychania. Problem rozwiązał się samoistnie, więc uczeni uciekli do lasów. Tak więc rzeka się oczyściła, a wszyscy zwiali. Piękno natury. Ta.
Komentarze (14)
Pozdrawiam.
Uwaga: Rumuni to nacja, taka sama jak Polacy i pisze się ich od wielkiej litery.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania