Sam Ból...

Patrzę ze strachem na moje ręce. Przed chwilą były nieskazitelne, teraz są pokryte zadrapaniami. Odkładam nożyczki i obejmuję kolana. Zaczynam się kołysać w przód i w tył. Chcę, żeby przestało boleć. Żałuję.

Nie, niech boli.

Nie żałuję.

Te dwie strony kłócą się w mojej głowie, w końcu nie wygrywa żadna. Duszę w sobie niemy krzyk, łzy też nie płyną. Powoli obojętnieję, zapominam. Zatapiam się w otchłań smutku...

Autoagresja to niekoniecznie zakrwawiona żyletka, głębokie rany i psychiatra. Może wystarczą nożyczki, delikatne zadrapania i zapomnienie o całej sprawie, zanim ktoś się dowie. Ale w każdym przypadku zostają blizny. Na ciele i w duszy. Ja zrobiłam to raz. Pomogło. Ale wiedziałam, że to błędne koło. Pomoc, która przyjdzie tylko raz. Później zawsze będzie to samo. Sam ból...

 

Jest to prawdziwa historia. Ja tego nie napisałam, jedynie opublikowałam na swoim profilu. To historia użytkowniczki tego portalu. Znacie ją. Chciała, by ten utwór ujrzał światło dzienne, ale nie chciała publikować tego na swoin profilu. A więc poprosiła mnie. Zgodziłam się.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania