Scenka

(ascetycznie

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 14

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (49)

  • Ogonisko 27.04.2019
    Zapamiętać, o 2:40 " Scenka" to nie " Seneka".
  • Wrotycz 27.04.2019
    A słoik nie stoik :)
  • yanko wojownik 27.04.2019
    Wrotycz, A klucz można wbić np. w oko. A zapalniczkę, to nawet daje się wypalić i to jest wtedy nałóg - czytałem na forum nocny wykład Ogoniska.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Yanko, nie miałam tej przyjemności, spałam (bez zapalniczki).
    Dzięki za info:)
  • Anonim 27.04.2019
    Przeczytałem. I mi to brzmi bardzo wiarygodnie. Po obu stronach barykady (i to dosłownie) nowoczesność. (Choć w jej przypadku taka wymuszona, mam wrażenie.)
    Mam tylko takie spostrzeżenie nie do końca pasujące, ale odwołujące się do treści. Napisałaś:
    Dwa razy w ciągu tych pięciu lat wracałeś skruszony. Do mnie, a nie do aktu ślubu walającego się w szufladzie.
    Niestety, to, co dzisiaj się dzieje, to taki, mam wrażenie, "młodzieńczy bunt". Ludzkość przez tysiące lat wypracowała pewne schematy, w tym instytucje małżeństwa, a w obecnych czasach niektórzy próbują udowodnić, że są mądrzejsi. Takie jest moje zdanie.

    Pozdrawiam.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Nie gloryfikuję przeszłości. Każde pokolenie ma dużo na sumieniu. Przykładne związki wywołały I i II wojnę światową, więc...
    Dzięki, Antoni, za wypowiedź. Wg mnie wszystko zależy od mocy więzi.
    Pozdrawiam.
  • Anonim 27.04.2019
    Wrotycz,
    ja do gloryfikacji jestem daleki. Uważam, że w każdym czasie były mlusy i pitusy. A czasem mam wrażenie, że dziś zapomina się o tych plusach. Wszystko, co starej daty, to zabobonne itp. Bo, ludzie! przecież żyjemy w XXI wieku, a nie średniowieczu!
    Ale masz w pełni rację – wszystko zależy od mocy więzi.
    Czekam na kolejny Twój prozatorski tekst. bo poezji wole się nie dotykać ;)

    Pozdrawiam.
  • Enchanteuse 27.04.2019
    Antoni Grycuk ja się zgadzam z tym stwierdzeniem, że próbujemy "młodzieńczym buntem", bo tak to trochę wygląda. Małżeństwo zawierane z miłości (nie zakochania) powinno być pięknym potwierdzeniem. Często nie jest, ale to żaden powód, żeby patrzeć na innych. Ważne to nie dać się uwieść ani przytłoczyć wszechobecnej dyktaturze tolerancji wszystkiego i zachować swoje poglądy - nawet, gdy się jej sprzeciwiają.

    Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś zwyczajnie nie ma ochoty na branie ślubu - niech go nie bierze, jeśli miałby potem po kilku latach zrywać przysięgę.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Antoni, zgoda. Nie spieram się. Sądzę, że wszystkie ++++++ mają się dobrze w każdej epoce, bo nasz gatunek, mimo wszystko przetrwał. Dzięki za zapowiedź wizyty, miło:)

    Enchanteuse, się nie przysięga, się po prostu chce z kimś być. Nic na siłę. W sumie najważniejsze to znaleźć 'pokrewną' połówkę. Reszta toczy się sama, trwa, niekoniecznie na różowym obłoczku. Raczej między szczytami i przepaściami.

    Pozdrawiam Was serdecznie:)
  • sensol 27.04.2019
    przewrotne. krótkie, a tyle się dzieje. takie zabawy nie mogą się dobrze skończyć. współczuję dziewczynie. jak najprędzej wykopać psychopatę powinna/ dobra scena
  • Wrotycz 27.04.2019
    Zamiar był, aby wiele w krótkim zmieścić. Zatem ukontentowana. Dzięki, słuszna rada. Chyba nie dała sobie innego wyboru. Pozdrawiam.
  • Enchanteuse 27.04.2019
    Fajna scena, podoba mi się. Te zakłady to jest zmora, ostatnio rozmawiałam że znajoma, która nieosobiscie, ale u bliskiej osoby spotkała się z tym, że chłopak był z dziewczyną przez zakład i ta dziewczyna wpadała w takie związki wielokrotnie.Trochę inna sytuacja, ale poziom wrażliwości ten sam. Dno dna.
    Tutaj jest realistycznie, nawet ten klucz w oku jest prawdopodobny, bo wściekła dziewczyna jest zdolna do wielu rzeczy. Łatwo się z nią sympatyzuje, bo jest jednoznacznie ofiarą tej sytuacji, a chłopaka - nie lubi, mimo tego że sam został skrzywdzony.

    Piękna puenta.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Ench... też kilkakrotnie zetknęłam się z takim 'procederem'. Bidne te dziewczyny i żałośni Piotrusie Pany.
    Tu nikt nie wygrywa, racja.
    Dzięki za komentarz, pozdrawiam.
  • Bogumił 27.04.2019
    Słowo kapelan jest tu użyte zdecydowanie w złym kontekście. Wystarczyłoby po prostu księdza. Kapelan kojarzy się ze specjalistą do duszpasterstwa określonych środowisk, np. wojska, policji, środowisk twórczych itp.
  • Wrotycz 27.04.2019
    A skąd wiesz, że w złym kontekście? Może bohaterowie obracają się, np. zawodowo w wymienionych środowiskach?:) Zdradzę, że zaprzyjaźniłam się z kapelanem więziennym. Wspaniały człowiek z misją, z autentycznym powołaniem do zadań w tym trudnym miejscu za kratami. Z poczuciem humoru i niesamowitą wiedzą.
    Filozof, humanista i ironista.
  • Bogumił 27.04.2019
    Wrotycz Kapelani z reguły decydując się na objęcie opieką duszpasterską różnych trudnych środowisk muszą być ludźmi przygotowanymi na różne zdarzenia, a przez to bardziej odpornymi i inteligentnymi. Muszą też znać i czuć środowiska w których służą.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Bogumił, najlepiej o 'jakości' jego służby świadczy fakt, że zawsze jest oczekiwany w celach.
  • Angela 27.04.2019
    Krótko, zwięźle i na temat. Bardzo mi się podobało.
    Pozdrawiam.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Dzięki, Angela:)
    Serdeczności przesyłam.
  • Marian 27.04.2019
    Oto do czego prowadzą zakłady.
    Fajna scenka.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Trudno zaprzeczyć, Marian.
    Dzięki za opinię.
  • Dekaos Dondi 27.04.2019
    Wrotycz→Gdym ja był: Ona, to bym mu włożyła śrubokręt. No ale skąd mogła wiedzieć. Nie przygotowała zawczasu.:)
    Fajnie rozpisany dialog:) Pozdrawiam - 5
  • Wrotycz 27.04.2019
    Aż tak? :) DeDo, cieszę się z opinii i ocenki. Pozdrawiam:)
  • Hypokryta 27.04.2019
    Moja urocza, poślubiona na skutek głębokiej miłości, pierwsza małżonka, kiedyś włożyła mi - co prawda nie w oko, ale w nogę - dopiero co naostrzony przeze mnie (na własną zgubę) nóż. I na domiar złego go zaraz przerażona głębokością na jaką wszedł wyjęła. Kobiety się dziwnie zachowują w takich sytuacjach. Gdyby nie pewne umiejętności, które posiadam, to pewnie nie pisałbym tu dziś wesolutko z wami, bo rana była potencjalnie śmiertelna. Heh. Tak więc klucz w oku brzmi dla mnie całkiem prawdopodobnie.
    A co do zakładów... Jakoś nie wydaje mi się, żeby nawet bardzo niedojrzali faceci dokonywali czegoś takiego. Takie pomysły to chyba się kończą, jak się ma lat szesnaście - jakoś nie wierzę w ten wysyp Piotrusiów Panów, o których tutaj Panie opowiadają. A nawet jeśli - to nie sądzę, by realnie istniejący facet był aż tak pozbawiony instynktu samozachowawczego by coś takiego odwalić (i mówi Wam to facet, który kiedyś wykitował prawie przez nóż w wodzie... znaczy w nodze... wsio ryba)
    A wiem chyba o czym mówię, bo jedna z moich kochanek określiła mnie kiedyś bardzo podstarzałym Piotrusiem Panem - więc chyba się mogę za nich wypowiadać. Oczywiście 5, z leciutkim minusem za nierealność tego chłopczyka.
  • Bogumił 27.04.2019
    He, he, erotoman marzyciel. Jedna z kochanek, he, he. A lewicowiec to powinien mieć chyba kochanków a nie żadne kochanki jeśli już. Hipokryta chyba nie chcesz się zaliczać do ciemnogrodu?
  • Bogumił 27.04.2019
    Kochanka, to brzmi tak drobnomieszczańsko, nienowocześnie, średniowiecznie.
  • Hypokryta 27.04.2019
    Bogumił No ale ja jestem lesbijką, więc wszystko się zgadza.
  • yanko wojownik 27.04.2019
    Podobają mi lesbijki, ale bez zarostu i jak nie są podobne do chłopów.
  • Hypokryta 27.04.2019
    yanko wojownik Cny wojownicku. Przesyłam Ci całuśny uśmiesek a'la Anna Grodzka.
  • yanko wojownik 27.04.2019
    Hypokryta NIE!!!!!!
  • Wrotycz 27.04.2019
    To pożartowali... nie wszystko okey, się śmiechłam:)

    Wszystko w porządku (szpital) Hypo? Rozumiem, że nóż nie był wbity przypadkowo, należało się? :)
    Kilka żon... no wielki jesteś:)
    Myślisz, że poleciałam w nierealność? Starsi chłopcy wyrastają z zakładów, z imponowania kumplom?
    Ciekawe, nie wzięłam tego pod uwagę...
    Dzięki za wizytę:)
  • Hypokryta 27.04.2019
    Wrotycz No albo wyrastają, albo ewolucja ich zabiera :) W moim wieku to już raczej normalne, że większość znajomych mam sześć stóp pod ziemią, ale pamiętam jeszcze te zamierzchłe czasy, gdy pierwsi moi męscy znajomi odpadli z tego wyścigu. Mógłbym wtedy jak największy z mistrzów - Kaczmarski stworzyć coś takiego jak "Nasza klasa", ale u mnie to by wyglądało jeszcze bardziej ponuro.
    Nim upłynęło nam ćwierćwiecze, jeden z kolegów zapił się na śmierć, drugi - zapalony żeglarz, który wszystkie oceany opłynął - o ironio - utonął w kanale portowym podczas sztormu, trzeci - ze skutkiem śmiertelnym rozbił się samochodem. O zmarłych nie powinno się mówić źle, ale każdy z tej trójki był swego rodzaju idiotą (ten żeglarz najmniej) i pewnie każdego mógłbym posądzać o tego typu zakłady. Czwarty był ich przeciwieństwem - był nieprzystosowanym do życia geniuszem, przez którego umysł przelewały się wymuskane abstrakcje niedostępne zwykłym śmiertelnikom. W pierwszych klasach podstawówki, gdy jeszcze nikt nie słyszał o takim przedmiocie jak chemia, wyliczał w pamięci energię wiązań kowalencyjnych spolaryzowanych i nie, w liceum, brał udział w olimpiadzie międzynarodowej i jedna ósma punkta dzieliła go od pierwszego miejsca (jeśli dobrze pamiętam, to ta jedna ósma punkta została odjęta z przyczyn formalnych, by reprezentant gospodarzy mógł wygrać, ale być może mnie pamięć zawodzi to było x-dzieści lat temu), zrobił doktorat, gdy większość z nas była dopiero w połowie studiów, który był postrzegany jako nadzieja polskiej chemii.
    Do dwudziestego szóstego roku swojego życia nie interesował się w ogóle osobnikami, które w swym garniturze chromosomów mają dwa X-y. Podejrzewam, że nigdy w życiu się nawet nie całował.
    Niestety, mimo, że był chemicznym geniuszem, chemia go pokonała. Ta chemia między ludźmi. On ją poczuł. Ona nie. Umarł banalnie od cjanku potasu, choć przy jego umiejętnościach to mogła być dowolna trucizna znana ludzkości.
    Kolejny wypadł przez okno z wieżowca około 30-tki. Ponoć samobójstwo. Listu nie zostawił. Zresztą nie za bardzo wierzyliśmy, że potrafi pisać i czytać. I po tym pierwszym odsiewie... potem długo długo nic... potem było jakoś normalnie - tu zawał, tam rak jelita grubego... Ci którzy przeżyli, raczej potrafili radzić sobie z kobietami i z tym, że nie zawsze one czują, co byśmy chcieli, a wręcz, że z reguły czują one zupełnie coś odmiennego.
    Pewnie, że starsi chłopcy nadal próbują imponować kumplom (jeśli takowych posiadają) ale zwykle się to odbywa już na innej płaszczyźnie. Czasem po prostu indeks testosteronowo-finansowy: lepsza fura, lepsza działka, lepszy dom na działce, dzieci na lepszej uczelni, lepsza, młodsza dziunia na boku, wyższe stanowisko, większe wpływy, kariera, większa władza, władza, władza... Ta jedyna rzecz, która bardziej prawdziwego faceta kręci niż seks.

    Co do noża.
    Pewnie zasłużyłem.

    Nóż był wbity częściowo przypadkowo, częściowo nieprzypadkowo :) To znaczy, moja ówczesna małżonka chciała nim tylko wzmocnić siłę swej argumentacji (sprzeczka była z tych o pietruszkę i o to jak bardzo słona zupa jest za słona i inne równie "egzystencjalne" i głębokie sprawy, ale już nie chcę w to wnikać - generalnie chodziło o ogarnięcie bieżącej gównianej rzeczywistości, a nie o jakieś wielkie dramaty) no a że się oboje kłóciliśmy po nagu (taki mieliśmy zwyczaj), między mną a nożem nie było niczego co by mogło choćby sygnalizować, że jest on już blisko ciała... no a za mną była niestety już ściana i nie mogłem się dłużej cofać i się zatrzymałem, a nóż zatrzymał się w nodze.
    Po tym fakcie jeszcze przez kilka lat byliśmy mniej lub bardziej wybuchowym małżeństwem (oboje mamy nieznośne charaktery) ale najzabawniejsze jest to, że następny facet mojej pierwszej żony, już po rozwodzie, gdy się od niego wyprowadziła... złożył donos na policję, że kiedyś dźgnęła swego byłego męża (czyli mnie) nożem. Dokonałem wtedy aktu krzywoprzysięstwa, bo gdy policja mnie o to wypytywała, stwierdziłem, że nic takiego nigdy nie miało miejsca.

    Co do szpitali - to nie będę ściemniał, że wszystko w porządku, ale w pewnym momencie życia, to że jest nie w porządku staje się normą.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Czyli, wracając do 'scenki' , ryzykancka bezmyślność zakładu wyeliminowała bohatera z relacji. Zdarzyć się taka sytuacja oczywiście mogła, ale w wypadku rozpoznania przez nią zakładu, zawsze przegra.
    Przetrwają ci, którzy bezmyślnie nie ryzykują.
    Niesamowita historia z naukowcem - chemikiem. Mój szwagier - nadzieja biotechnologii - też odpadł z gry, ale nie z powodu braku kobiety a ich nadmiaru po wyjeździe do USA. Nauka jest zaborcza.
    Dzięki za privinfo:) Nie musiałeś, sorry za pytanie.
  • Hypokryta 28.04.2019
    Wrotycz W sumie to się troszkę sam podłożyłem, tak jak z tymi Stanami :P

    A o moich byłych żonach, to kiedyś powinienem napisać jakąś książkę, czy serię książek o każdej z nich pewnie, bo to zawsze były ciekawe indywidua. Na przykład ostatnia z nich miała niebieskie włosy na długo zanim to się stało modne i choć tego koloru mogłem być pewien, to nigdy nie wiedziałem jakiego koloru będzie miała danego dnia oczy, bo używała soczewek, które ten kolor zmieniały (choć prawda - jej ulubione to były drapieżnie czerwone) i była otaku anime, nim ktokolwiek wiedział, co to właściwie.
    To była ostatnia z moich żon, bo po niej stwierdziłem, że podobnie jak dla maxi-Kaz "dla mnie monogamia nudna jest do wyrzygania" i próbowałem stworzyć związek poligamiczny, zgodny z naturą... Nie było to łatwe, a w końcu, gdy się udało - rozczarowujące. Nie wiem jak ci nasi antenaci sobie z takim dobrodziejstwem wielu kobiet na raz radzili, bo mi udało się w tym stadle wytrwać ledwo dwa lata, a ostatnich parę miesięcy było męką... Może rację miał mój znajomy mahometanin, że żon powinno być nie mniej ni więcej a cztery właśnie, bo choć Mahomet zalecał to jako górną granicę, to jest też to liczba kobiet optymalna - bo wtedy się dobrze neutralizują ich narzekania, a poza tym jak niewiasty spiskują, to zawsze parami, a mają do tego wtedy odpowiednią liczbę kombinacji by się im nie nudziło... a ja skromnie tylko dwie... to pewnie był błąd, choć jak zacząłem szukać trzeciej to mi obie na głowę wsiadły, że mnie chyba pogrzało... Ehhh... kobiety... Na szczęście teraz już nie mam takich problemów, bo od dawna mi to wszystko zwisa (dosłownie ;-) ) i dożywam reszty pożyczonego czasu samotnie, pozostały tylko gorące wspomnienia rozgrzewające mroźną starość... Choć może jeszcze zostanę gejem na sam koniec, bo tego jeszcze nie próbowałem, a kto wie, może warto?

    A co do scenki - to przecież i tak dałem piątkę, dla mnie scenka wyśmienita :)
  • Wrotycz 28.04.2019
    Jasne, że należy im się akapitowy pomnik, chyba najbardziej tym uwikłanym w poligamię, ale spróbuj eksperymentu z homo wersją, może powstać najciekawsza książka. I wcale nie żartuję. Czytam właśnie arcyzajmującą powieść "Monoamoryzm" autorstwa Floriana Konrada, gdzie wiwisekcja miłości kochających się dziewczyn jest wprost genialna. Polecam.
    Pozdrawiam Niemarnującego życie:)
  • Hypokryta 28.04.2019
    Wrotycz Dziękuję bardzo za pozdrowienia. Zacząłem kiedyś pisać cykl opowiadań poświęconych jednej z najmłodszych moich kochanek, którą trochę potraktowałem jak Pigmalion, ulepiłem ją dokładnie tak, jaką chciałem by była (z sentymentu ją prosiłem niedawno, po tych latach od ostatniego kontaktu, żeby mi wysłała kilka rozebranych fotek, żebym widział na kogo wyrosła, ale odmówiła... wyemancypowała się cholera jedna), ale mam dziwne wrażenie, że nie marnując życia, głównie żyjąc, teraz już nie mam czasu, by spisać to wszystko, co przeżyłem. Może powinienem więcej pisać? Kiedyś sobie założyłem kaganiec na pisanie - trudno było, ale wytrwałem w tym postanowieniu nie pisząc przez ćwierć wieku nawet do szuflady, porzucając nawet pisanie pamiętników (bo szybko się stały furtką do tego, by jednak pisać), żyjąc i przeżywając ulotne chwile, nie próbując ich zatrzymywać...
    A co do ewentualnej gejowskiej przygody w przyszłości... znałem pierwszych w Polsce Chip & Dales, generalnie chłopcy żyli sobie jak pączki w maśle wedle zasady "bawić starsze panie i mieć domek z kart" do czasu, aż w wyniku pewnych układów zmuszono ich do mocno szemranego gejowskiego przedsięwzięcia... to spowodowało rozpad zespołu i nigdy nie byli już tymi samymi ludźmi... więc, przy całej otwartości na nowe doświadczenia, jednak się trochę aż tak bardzo eksplorować boję... choć w sumie, co mi zostało do stracenia? Ostatnio modne jest wystawianie dziewictwa na aukcjach, więc może zlicytuję swoje dziewictwo analne? Przyjemne (potencjalnie) z pożytecznym ;-)
  • Wrotycz 28.04.2019
    Hypokryto, nie łączyłabym pisania z marnowaniem życia. Pisanie nie daje Ci satysfakcji? Nie wierzę!:)
    Namawiam do ułożenia sobie planu dnia. Może poranne godziny byłyby najlepsze do przelewania doświadczeń na papier (czy monitor). Reszta dla empirii.
    Zazdroszczę Ci bogactwa doświadczeń. I nie mam pojęcia, jaki będzie efekt doznaniowy utraty analnego dziewictwa, ale jeśli to zrobisz, koniecznie podziel się wrażeniami. Masz taki power w piórze, że wszystko co przelewasz w alfabet, chce się czytać.
    :)
  • Hypokryta 28.04.2019
    Wrotycz Tak mi słodzisz, że się głęboko pod wiedźmi-mikołajową brodą rumienię i za niedługo zapomnę o tym, że nie przystoi (i już nie przy-staje) i zacznę Cię tu oficjalnie na portalu podrywać... kto wie, może Cię zbałamucę tak, żeby skłonić do udziału w takim trójkąciku tym razem męsko-męsko-wrotyczowym ;-)
  • Wrotycz 28.04.2019
    Oficjalne związki odpadają, ale próbuj:)
  • yanko wojownik 27.04.2019
    No wiadomo, tam gdzie przemoc, tam jestem zaciekawiony. A że jak do tego doszło opisano i też to jest ciekawe, to tym bardziej. Ciekawe w ogóle. Chciałbym być znawcą żeby to lepiej ująć, niż tylko że mi się podoba, ale z przyczyn obiektywnych napiszę, że podoba mi się, bo nie jestem znawcą.
  • Wrotycz 27.04.2019
    Yanko... przestań marudzić:) Cieszę się z podobania, bardzo!
  • Agnieszka Gu 27.04.2019
    Witam,
    Fajna scenka, dobrze rozpisana – bez rozciągniętych na siłę dialogów, krótko i konkretnie. Byłam ciekawa, jak się skończy.
    Pozdrawiam :)
  • Wrotycz 27.04.2019
    Aga, jejku, bardzo mi miło, świetnie rozpisujesz swoje dialogi, tym bardziej wdzięcznam za Twoją opinię.
    Uściski:)
  • Nawet zabawne che che!
  • Wrotycz 27.04.2019
    Ciekawe, co najbardziej. Dzięki za przeczytanie.
  • Wrotycz Finał!
  • Wrotycz 28.04.2019
    Dzięki za info, Marku.
  • Mia123a 27.04.2019
    O masz Wrotyś! Trochę brutalna ta końcówka. Fajna scenka. Jak zawsze duziooo gwiazdek. Pozdrowionka :)
  • Wrotycz 28.04.2019
    Fakt, dzięki za opinię i sznur gwiazdek, pozdrawiam, Mia:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania