Sen Idealny cz. 1

Muszę przypomnieć mamie żeby zabrała Nathaniela ze szkoły, bo ma dziś trening przed zawodami. Moja rodzicielka ma słabą pamięć, więc zawsze żartujemy, że cierpi na sklerozę. Niestety ja musiałam to odziedziczyć.

 

Oczywiście telefon schowany jest tak jakbym chciała ukryć dokumenty, że jestem adoptowana i choruje na HIV. A nie jestem. Nim zdążę go znaleźć moja głowa spotyka się z czymś twardym oraz pachnącym. Z wrażenia puszczam moją torbę i jak na złość wszystko się wysypuje.

 

-Przepraszam, pomogę ci pozbierać - dobiegł mnie lekko schrypnięty, męski głos.

 

Oboje się schyliliśmy i zaczęliśmy zbierać rzeczy. Zeszyty, podręczniki, puszka Coca Coli i baton Lion. Na szczęście nie były to podpaski lub inne upokarzające rzeczy. Gdy wszystko spakowaliśmy podał mi moją torbę.

 

-Przepraszam, zwykle nie wpadam na ludzi. Zagapiłam się.

 

Przyjrzał mi się badawczo. W myślach przeanalizowałam swój dzisiejszy strój. Czarna koszulka w małe białe serduszka, ciemne jeansy, a na nogach szare Conversy. Włosy mam splecione w dwa warkocze, a moje uszy zdobią kolczyki w kształcie białych perełek. Na nosie jak zawsze okulary.

 

-Jesteś pierwszą dziewczyną, która potrafi się ubrać. Większość zakłada takie ubrania że więcej odkrywają niż zakrywają. Jestem Noah. Noah Mountain.

 

-A ja Megan. Megan Fight - wyciągnęłam do niego rękę, którą uścisnął z uśmiechem.

 

Teraz ja zaczęłam mu się przyglądać. Miał szare (tak szare!) włosy, które potrzebowały strzyżenia, bo niektóre kosmyki spadały mu na zielone oczy. Założone miał czarne jeansy, tego samego koloru adidasy i szarą podkoszulkę, na której były czarne rękawice boksowe. Na prawej ręce miał czarną chustę, która pełniła rolę bransoletki. Wyglądał całkiem nieźle.

 

-Jaki jest twój naturalny kolor włosów? - wypaliłam bez zastanowienia i założyłam torbę na ramię.

 

Roześmiał się i przeczesał włosy palcami.

 

-Brązowy. - zamyślił się na chwilę i powiedział - Chcesz iść ze mną na stołówkę? Dziś pierwszy dzień a wyglądasz mi na nowicjuszkę.

 

-Emm.. Jasne, chętnie - ucieszyłam się. Wybrałam takie liceum, gdzie nie szedł nikt z moich przyjaciół. Jestem więc sama, a dookoła mnie pełno nieznajomych twarzy. Nie polecam tego uczucia. - Do której klasy chodzisz?

 

-Do pierwszej. Drugi raz. W tamtym roku nie wyszło, bo... Eh, nieważne - na jego twarzy zagościł brzydki grymas, który jednak szybko zniknął. Zmienił temat. - Radzę ci uważać z jedzeniem, które oferuje stołówka. Jadalne są jedynie owoce i owocowa sałatka. No i oczywiście sok pomarańczowy. Jeśli sok jest pomarańczowy, zawsze jest dobry. No chyba, że lubisz małe mięsne dodatki.

 

Spojrzał na mnie i mimo poważnego wyrazu twarzy, widziałam w jego oczach wesołe iskierki.

 

-Poważnie?

 

-No pewnie. Ale mimo wszystko nie zabraniam ci próbować. Co prawda u mnie skończyło się to tygodniem w szpitalu, lecz ty może dasz radę tylko z jedną wizytą w toalecie, co? -nie dowierzam własnym uszom. Tutaj naprawdę jest tak tragicznie?! To nie fair! Nie było tego w opisie szkoły!

 

Noah widząc mój zszokowany wyraz twarzy roześmiał się i przyjacielsko trącił mnie ramieniem.

 

-No dobra, może troszeczkę podkoloryzowałem. Nie gniewaj się. Ale ty to brałaś tak poważnie, że nie umiałem przestać. To jedzenie po prostu mi nie smakuje. Cóż poradzić - rozłożył ręce - Należę do tych wybrednych.

 

-Dzięki, że przypomniałeś mi jaka jestem naiwna. Pierwsza zasada-nie ufaj nikomu. - poprawiłam ramię torby i nie patrząc na niego szłam dalej.

 

-Ej no, Przepraszam, nie chciałem być wredny. Nie pomyślałem - nie reagowałam, a on popatrzył na mnie smutno.-Megi, proszę.

 

Zaczął zwalniać, więc byłam nieco do przodu. Nagle ktoś złapał mnie za rękę, uklęknął na kolano i zaczął "śpiewać".

 

-MOJA NAJDROŻSZA MEGHAN, KTÓRĄ POZNAŁEM PIĘĆ MINUT TEMU, NIE OBRAŻAJ SIĘ! OŁ, NIE OBRAŻAJ SIĘ, OŁ, NIEEE, NIE OBRAŻAJ SIĘ! YEAH, YEAH.

 

Gdyby nie to, że wrzeszczał na cały głos, może by nawet nie fałszował. Myślę, że gdyby się postarał zaśpiewał by to ładniej. Nawet jeśli słowa wymyślił na poczekaniu.

 

Otaczający nas uczniowie zaczęli klaskać i gwiazdać. Niektórzy nawet skandowali, byśmy się pocałowali. Przez to, że tak mówili i dodatkowo, że byłam w centrum zainteresowania zrobiłam się cała czerwona.

 

-No dobra, ale przestań. Psujesz moją opinię, która miała się dopiero wytworzyć.

 

Puścił moją rękę i z uniesioną pięścią wysoko wyskoczył krzycząc- Tak! Wreszcie!

 

Później objął mnie ramieniem i powiedział mi na ucho :

 

-Nigdy więcej nie każ mi tego robić. Przez ciebie się zbłaźniłem.

 

Spojrzałam na niego, ale on z bananem na twarzy szedł patrząc przed siebie. Żartobliwie strzepnęłam jego rękę, a on się roześmiał.

 

Resztę trasy przeszliśmy w milczeniu. Nie przeszkadzało nam to. Co chwila ktoś witał się z moim towarzyszem. Widać, że należy do tych popularnych. Pozostało mi tylko czekać, aż jakaś zazdrosna dziunia rzuci się na mnie ze swoimi nieznośnie długimi tipsami. Nie cierpię tego typu dziewczyn. Mam nadzieję, że nigdy się taka nie stanę.

 

Stołówka miała żółte ściany a na suficie były zwykłe lampy. Stoliki były czarne, czteroosobowe. Niektórzy złączyli je w rzędy, by można usiąść razem. Nie było ławek, tylko krzesła. O dziwo były miękkie, a nie tylko drewniane.

 

Gdy tylko weszliśmy na stołówkę uderzył w nas gwar rozmów. Niektórzy jedli, inni czytali lub uczyli się. Kilka osób założyło na uszy słuchawki, zatracając się we własnym świecie.Ktoś nawet przyniósł swojego laptopa i grał w jakąś grę. Jakaś dziewczyna o fioletowych włosach całowała się z białowłosym chłopakiem. Dawało to ciekawy efekt.

 

"Ci to mają szczęście" - pomyślałam gorzko.

 

Noah prowadził do stolika położonego w samym kącie pomieszczenia.

 

-Jej głos był tak melodyjny

jak dźwięki harfy.

A poruszała się tak płynnie

Jak ta dziewczyna, co idzie z Noahem.

 

Powiedział to jakiś chłopak o brązowych włosach. Miał na sobie białą koszulkę z motywem czaszki. Przy stole siedziało jeszcze kilka osób.

 

-Cześć wam! To jest Meghan Fight. Meg: to jest Sky, Spencer, Mal, Linus, Brian i Gabi

 

Mówiąc to wskazywał jeszcze ręką na tę osoby. Dowiedziałam się, że ten chłopak, co mówił ten "wiersz" to Spencer. Warto zapamiętać.

 

-Znów kogoś przyprowadziłeś? Jesteśmy przytułkiem dla bezdomnych i zagubionych? Po co nam tu ona? - zasypał pytaniami jakiś chłopak.

 

-Przestań, Brian Zachowuj się - Powiedziała to dziewczyna o blond włosach, chyba Mal - Nie zwracaj na niego uwagi, Meghan. Ma swoje humorki. Siadaj obok mnie. Fajnie, że Noah cię znalazł. Ostatnio źle między mną a Sky, więc spoko, że jest tu jeszcze jakaś dziewczyna.

 

Ostatnie zdanie powiedziała ciszej tak, bym tylko ja je usłyszała .

 

Gdy usiadłam ona z wielkim zainteresowaniem oglądała mój warkocz, jakby tamta rozmowa w ogóle nie miała miejsca. Obracała go na wszystkie strony, a później nawet powąchała.

 

-Co robisz? - zapytałam patrząc na nią podejrzliwie.

 

-Oceniam twoje włosy. Śliczne są. Naturalne? - gdy kiwnęłam głową zaczęła mówić dalej: - Pewnie wydajesz fortunę na odżywki?

 

-Nie aż tak dużo. Moja siostra jest fryzjerką, więc...

 

-Naprawdę?! To cudownie! Musisz mnie z nią jak najszybciej zapoznać!

 

Nim zdążyłam odpowiedzieć Noah wtrącił się ze swoim zdaniem:

 

-Mal, przestań zadręczać Meghan. A jeszcze! Jak sobie szliśmy, pomyślałem, że w nagrodę dostaniesz darmowe opisy nauczycieli! Juhu! Cieszysz się, prawda? - zaklaskał w ręce, a ja z trudem starałam się nie roześmiać z jego entuzjazmu i zrobiłam nieufny wyraz twarzy.

 

-Masz na myśli takie same informacje jak te na temat jedzenia?

 

Roześmiał się. Jeden kosmyk spadł mu na oczy, więc go zdmuchnął. Oparł się ramionami na stole i spojrzał na mnie przenikliwie. Miał poważny wyraz twarzy. Po chwili jednak mrugnął i znów się uśmiechnął.

 

-Będą na tyle poważne, na ile sama w nie uwierzysz. A powinnaś. Zaufaj mi. - popukał palcem w brodę i zrobił zamyślony wyraz twarzy. - Najbardziej nie lubię nauczycielki od matmy. Jest cholerną zołzą. Każdy mówi na nią Wróżbitka. Niby coś tam gada, a później i tak, że pały dostaniemy. Ostrzegam cię, jeśli zobaczy, że na nią patrzysz gdy coś tłumaczy szybko od niej się nie odpędzisz. Słowo przyjaciela.

 

Przyjaciela?

 

-Mówisz to z własnych doświadczeń?

 

-Ależ oczywiście. Zawsze do usług.

 

-Dla mnie gorsza jest "Sowa" - Spencer, ugryzł kawałek kanapki, połknął go i po chwili mówił dalej: - Wiesz, uczy historii. Za-za-za-zawsze się ją-jąka. To jest przerażające! Nawet pospać nie można, bo nie dość, że drze japę to ktoś Ci jęczy nad głową - wszyscy się roześmialiśmy. - A weź datę zapamiętaj! Ty-ty-tysiąc dzie-dzie-dzie-dziewięćset pięć-pięć-pięćdziesiąt dwa. Nie wiem już ile mam tych piątek pisać! Kurcze jej historia to już nie przeszłość a przyszłość. Siedmiocyfrowa!

 

Po kolejnym wybuchu śmiechu zaczął kończyć swoją kanapkę.

 

-A ta baba od chemii? Kurcze nauczycieli trzeba najpierw przeszkolić z korzystania z komputera. Żabcia raz pół lekcji usiłowała kliknąć coś w filmiku, by w to wejść. Pół lekcji! - Sky zaczęła prostym palcem szybko uderzać w błat i mówić piskliwym głosem. - Czemu to nie działa?! Informatyka wezwać trzeba! Poprzedni tak naprawiał, że zepsuł! Co za palant!

 

Po kolejnej salwie śmiechu poczułam, że nie będę już sama. Znalazłam przyszłych przyjaciół. Czuję to.

 

-Ja tam się trochę wf-u boję - powiedziała Mal - Wiesz, Meg, mamy go ze starym facetem. Poważnie, jest łysy i niski. Każdy mówi na niego Kisiel. Jak chodzi to mu tak strasznie nogi falują! Bleee! Krążą plotki, że to zboczeniec.

 

-Mówisz poważnie? - gdy Mal skinęła głową kontynuowałam: - Kurde, a na wf wzięłam dziś spodenki. Chyba lepiej nie ćwiczę.

 

Nie będę kusić losu. Aż taka głupia to nie jestem.

 

-A na hiszpańskim lepiej się nie odzywaj. No, chyba, że chcesz by uwziął się na ciebie do końca tej szkoły. I nigdy nie mów "sie". Zawsze dokładnie wymawiaj "ą" i "ę". Raz kazał nauczyć się dwóch kartek wiersza bym nauczył się "mówić" - Linus zrobił w powietrzu znak cudzysłów. - Więc wiesz, jeśli będziesz potrzebowała przy tym pomocy, to zaraz do mnie. Mam wyprawę.

 

Na koniec spojrzał ma mnie znaczącym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

 

-Tak - Brian oderwał się od telefonu i spojrzał na mnie. - Najlepiej się nie odzywaj. Tak będzie najlepiej. Nie chce mi się ciebie słuchać.

 

Spojrzałam na niego z otępieniem i zaczęłam się zastanawiać: co ja mu takiego zrobiłam?

Następne częściSen Idealny cz. 2

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Tomek Bordo 25.06.2019
    Już wyborca SLD napisałby lepiej. Nie mogę postawić nic innego niż 2.
  • CrazyFoxsGirls 25.06.2019
    Mógłbyś uzasadnić swoją wypowiedź? Co tu jest źle?
  • Tomek Bordo 25.06.2019
    Fabuła rodem z violetty czy innego barachła
  • CrazyFoxsGirls 25.06.2019
    Tomek Bordo Hah, no trudno, nie da się wszystkich uszczęśliwić ;)
  • Kanulas 25.06.2019
    Interpunkcja do poprawy. Przepchnij to przez jakiś program komputerowy, np. Word. Pozdrawiam, Kan.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania