Sen żołnierza

Droga Małżonko, „morituri te salutant”…

 

Zdaję sobie sprawę, że nie wysyłałem listów już od naprawdę dawna. Uwierz, że naprawdę ciekawi mnie jak w Zasławkowie życie wam płynie, lecz niestety, od kiedy wybuchło powstanie ulice wciąż spływają naszą młodą, waleczną krwiąi ani przez moment nie miałem czasu na taki słodki odpoczynek, jak pisanie listu do ukochanej rodziny. Aż do teraz…

Albowiem teraz, siedzę spokojnie przy oknie w samotności i rozkoszuję się nadchodzącym końcem, pisząc do ciebie jeszcze ten jeden, ostatni raz.

Ostatni, ponieważ Niemcy już nas pokonali. Zniszczyli ostatnią linię obrony i otoczyli kamienicę, w której właśnie spoczywam. Za moment wedrą się do środka i z pewnością zastrzelą mnie, niczym kulawego psa. Więc jako, że są to moje ostatnie, przedśmiertne słowa, nie chcę męczyć Cię tragicznymi historiami o wojnie czy melancholijnymi romansami o miłości. Nie, zamiast tego chciałbym po prostu opowiedzieć Ci mój zeszło nocny, szczęśliwy sen, abyś czytając to nie czuła smutku śmierci, ale spokój ducha, tak jak ja w tej błogiej chwili i może przy okazji zrozumiała, po co dzisiaj ginę…

A więc, wczoraj przyśniło mi się, że zamiast wartować w brudnym obozowisku wojskowym, odpoczywałem na stogu siana w pobliżu naszego ukochanego dworu w Zasławkowie. W przeciwieństwie do rzeczywistości, we śnie nie panowała ponura, chłodna jesień, tylko słoneczne, piękne, czerwcowe lato.

I kiedy leżałem tak na tym sianie i podziwiałem otaczające mnie bujne, zielone lasy i żółte pola wypełnione pasącymi się krowami, wtedy Ty przyszłaś i stanęłaś obok mnie w biało – czerwonej sukni. Po chwili uniosłaś ręce do góry i cały realizm sytuacji zniknął – przemieniłaś się w wielkiego, białego orła.

Bez zastanowienia wskoczyłem na grzbiet ptaka i unieśliśmy się w powietrze.

Momentalnie wzbiliśmy się na wysokość chmur i sunęliśmy po niebie w poczuciu pięknej, nieskaleczonej niczym wolości. Daleko w dole widać było pola poprzecinane plamkami drzew, oraz poszczególne dwory i wiejskie miasteczka.

Mijaliśmy krystaliczne jeziora, poszarpane wzgórza, aż w końcu nawet i inne kraje Starego Kontynentu z ich sławnymi, potężnymi miastami.

Kiedy wylecieliśmy za granicę Oceanu skąpanego w świetle zachodzącego słońca, sielanka wydawała się nie mieć końca. I faktycznie nie miała, albowiem latałem tak i podziwiałem cały piękny świat, ze wszystkimi jego najznakomitszymi tajemnicami i pięknymi widokami nieskazitelnej natury. Każde magiczne miejsce, od seledynowych zórz polarnych na mroźnej Antarktydzie, po krwawo czerwone pustynie w rozpalonej Afryce uwalniały we mnie najgłębsze pokłady pozytywnej ekspresji.

Mistyczna kraina mojego snu była oczywiście przepiękna i urzekająca dzięki swoim barwom i wręcz nierealnym lokacjom, ale to co poruszyło mnie najbardziej, nastąpiło dopiero po przebudzeniu. Po przebudzeniu w naturalistycznej, pozbawionej jakiegokolwiek wyrazu, zniszczonej Warszawie.

Uświadomiłem sobie wtedy, że to całe piękno jakie widziałem w śnie, nie było fikcją, a rzeczywistością w świecie pozbawionym wojen i mordów.

 

W świecie, w którym pierwotna natura, nie jest tłamszona przez bezlitosnego człowieka, a pielęgnowana i kochana. W świecie, w którym jedne narody nie pragną zniszczyć innych, a żyć z nimi w zgodzie, by móc razem oglądać dziewicze piękno świata, jakie w dzisiejszych czasach możemy ujrzeć jedynie w abstrakcyjnej wyobraźni.

Budzę się więc i zdaję sprawę, że tak nie musi być. Że sen może stać się prawdą, a zburzona, okupowana Warszawa nierealnym koszmarem…

Więc kiedyś, w przyszłości, innych lepszych czasach, może uda się stworzyć świat wolny i majestatyczny niczym mój biały wyśniony orzeł?

Jest to niestety już nie moja historia. Moja kończy się tutaj - w obdartej kamienicy, ale kto wie, może nasza ofiara nie pójdzie na marne i jest o co walczyć?

Mam nadzieję, że teraz wiesz, dlaczego umieram i na zawsze pozostawisz dla mnie choć mały kawałek miejsca w swoim wspaniałym, cierpiącym sercu…

 

Pozdrawiam i kocham, Twój Żołnierz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania