.

.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (35)

  • Aisak 28.04.2018
    Nie wiem, czy to fragment , czy osobna całość.
    Ale mnie nie zachwyciło.
    Jakby inaczej.
    Jakby ktoś inny trzymał pióro.
    Jest trochę klimatycznie, ale to nie jest tak, że siadasz i jesz łyżkami, tu po prostu prześlizgujesz się po kolejnych fragmentach. Skrawkach, znalezionych na plaży, strzępkach dawnego życia.
    Bo to jest cholernie martwe.
    To jak trup, jak topielec wyciągnięty z morza, z którego odpadają fragmenty ciała.


    Tak mi się skojarzyło.
    Nie oceniam.
    Może jestem niewyspana.
    Jeszcze jestem chora, zamulona antybiotykiem, brakiem snu, i przez to moje spojrzenie jest nie takie .
    Sen oczyszcza umysł z toksyn.
  • Jak najbardziej osobna całość, natomiast podejmująca i kończąca tematykę i narrację deformacyjną.

    ''Jakby inaczej.
    Jakby ktoś inny trzymał pióro.'' - tak,
    '' jak topielec wyciągnięty z morza, z którego odpadają fragmenty ciała'' - tak.

    Jak najbardziej.
    W przestrzeni metaforycznej - masz poprawne i spójne z konwencją skojarzenia. A to generalnie rzadkość w odbiorze struktury deformacyjnej tak więc - jestem kontenta.

    Po czasie ja, to zawsze ktoś inny.

    A upraszczając i mówiąc logicznie; wyżej masz to, co w Deformacjach byłoby - rozwiązaniem wątku z Leo.

    Wcześniej rozwiązały się wątki z pozostałymi pierwowzorami pod bohaterów Deformacji - Sashę i Lilith, choć po prawdzie pod Sashę miałaś pisanych wiele tekstów parę miesięcy temu, (choćby ''Deszcz z Saint Germain jest słodszy od tego z Montmantre'' był sytuacyjnym wyimkiem z Deformacji, jakby nie usunęła bohaterom deformacyjnych imion - Sasha i Diana i nie fiknęła ich do Paryża).

    Ale dobra, rozwiązały się wszystkie wątki, tym samym - dokonała się cała konstrukcja, wygasła potrzeba podejmowania tematyki będącej fundamentem Deformacji.

    Jakże więc mają być inne niż:
    skończone, martwe, trupem wyciągniętym z morza?

    Jakbym była autorem poważnym - to nastąpiłoby stwierdzenie, że autor skończył rzecz.
    Prawidłowym więc stwierdzeniem jest, że rzecz jest skończona.

    Dziękuję za opinię ;).
  • *jakbym, pardon.
  • Ja tam nic mądrego nie napiszę, ale zaznaczę przynajmniej, że byłem.
    Czytając nie wiedziałem skąd, ale ten tekst był mi znajomy. Nie dlatego, że już go czytałem, ale dlatego bo błądziło mi po głowie przeświadczenie, że jest to coś co znam...
    Teraz widzę Twój kom i eureka „Deformacje” , wiedziałem no i wiedziałem, że znam...
    Może nie wiesz choć nie zdołałem przeczytać wszystkich części (zniknęły), to byłem ich cichym fanem, w sumie to pisałem Ci, że mi się podobają. Teraz bardzo żałuje że nie dorwałem się do ostatnich dwóch części.
    Pomijając, ten tekst powyżej, wydaje mi się bardziej delikatny, bardziej lotny, może powiem banał, ale bardziej zrozumiały.
    Uważam, że powyższy tekst jest najlepszy ze wszystkiego co czytałem w Deformacjach, ale może właśnie czuję tak bo, te jakoś odcisnęły mi się w bani, nie wiem, nie znam się.
    No dobra miałem tyko zaznaczyć, że byłem, no to już wiesz.
    Jak dla mnie zajebiste 5
  • Cześć.

    Pamiętam oczywiście, że Deformacje Ci się podobały. Kojarzę takim moment, w którym nie miałam dostępu do swojego dysku i zawsze zdawało mi się, że to właśnie Ty wysłałeś mi na maila osiem pierwszych części moich własnych Deformacji, co sprawiło, że mogłam dalej grzebać w tekstach, za co zawsze byłam bardzo wdzięczna :).

    Bardzo urzekającym jest też, że mimo braku deformacyjnego tytułu - został wyczuty przez czytelnika klimat i zbieżności, a jednocześnie aura, która dla jednych jest
    tajemniczością i podchodzi,
    a dla drugich niezrozumiałym bełkotem NMP i nie podchodzi - została zachowana :).

    ''może powiem banał, ale bardziej zrozumiały. '' - to dla mnie niebywale cenna opinia, bo taki był zamiar. By z zachowaniem pewnej prywatności i w cieniu, ale zakończyć rzecz w sposób mniej chaotyczny, dojrzalszy, bardziej zrozumiały, mniej w afekcie.

    ''Uważam, że powyższy tekst jest najlepszy ze wszystkiego co czytałem w Deformacjach'' - ale się uśmiechnęłam, tak mocno-mocno. Dziękuję :).
  • Canulas 28.04.2018
    Widzę kolejne komentarze i chuj Mnie strzela, bo też bym chciał przeczytać, ale obawiam się, że to tekst z cyklu: "może cię uderzyć tylko raz", a teraz nie mógłbym należycie odkomentować. Z żalem i zazdrością zatem będę filował, czekając na swoją kolej.

    A poza tym, akurat teraz, kiedy piszę ten komentarz, leci "Powrót sentymentalnej panny S. - Kaczmarczyka", co mi się kurewsko wręcz jakoś komponuje.

    Obaczymy wieczorem, ale przeczuwam pierdolony sztos.
  • Ciebie boję się rozczarować najbardziej, bo wiem, że oczkiem Ci w głowie były Deformacje, i nigdy w życiu się nie spodziewałam stać w takiej symbiozie z czyimś odbiorem odczuciowym czegoś tak-z-głębi-mnie.

    Wiem, że urzekał Cię chaos, że to trochę inne, ale z nadzieją, że ciężar emocjonalny ''uderzy'', zrobi robotę - będę filować, czy Ci jakkolwiek podpasowało.
  • Canulas 28.04.2018
    Rozpierdolisz wskaźniki atomowych zegarów odczuwania. Jestem przepewien. Już na samą okoliczność mnie jebie na modłę silnej przedtreningówki.
  • Canulas, spokojnie :).
    Oczekiwania stwarzają rozczarowania.
    Ale jak mi miło, że tak - to nie masz pojęcia, jak lubię Twoją psychofanowatość tego.
  • Canulas 28.04.2018
    e make i ka pololi, rzadko kiedy co wiem, a jak wiem, to wiem.
  • Canulas, ale ta piosenka, co tam wstawiłeś - to wow, skądże Ty takie coś wziąłeś O:.
    Oniemiałam byłam.
  • Canulas 28.04.2018
    Mówię, że mi się zgrała. Razem mnie wszystko jebło konkretnie. Proszę bardzo :)
    Myślę, że kurewsko puentuje, niczym ostatni puzzel, zamykający wyjście z labiryntu.
  • Ale to sie tyczy piosenki - czy nie wytrzymales i przeczytales teraz ;)?
  • Canulas 28.04.2018
    e make i ka pololi, piosenki. Celebracja smakuje. Spokojnie. Jakie nie wytrzymałeś. Piosenka leci w pętle i utrzymuje mnie w należytej śmiercio-klinicznej harmonii.
  • Enchanteuse 28.04.2018
    .

    wrócę tu w lepszym czasie :)
  • Bedzie mi milo, Ench.
    :)
  • Józef Kemilk 28.04.2018
    Naprawdę niezłe, chociaż niewiele rozumiem.
  • Milo mi powitac nowego czytelnika :).
    Mysle, ze to tekst, ktory mozna swobodnie bardziej czuc/nie czuc, niz rozumiec.
    Duzo symboliki, rzeczy omotanych i przykrytych, troche tez strumien swiadomosci plynacy pod kontrola.

    Ciesze sie, ze przypadlo do gustu.
  • Canulas 28.04.2018
    No dobra. Niech się dzieje. Bardziej gotowy nie będę.

    Początek.
    Już coś smaga, ale delikatnie. Przeczytałem, cofał się, czytam. Przeczytałem, cofam się, czytam. Nic na odpierdol. Sfocusowania tyle, ile mam. Zbierałem łeb na własne noir, ale mam zamiar poświęcić całą manę. To najlepsze, jedyne i najuczciwsze, co mogę tu zrobić.
    Czy wyhajpowałem własnym nastawieniem - tak.
    Czy boję się niedosytu - nie bardzo ;)

    Czytam więc początek jeszcze raz, szukając wszystkiego, co mogę. Czasem tekst jest tak głęboko pourywany, pocięty, że ukrywamy w nim coś przed sobą.

    Dla Ciebie to też jest pewien rodzaj come-backu. I to pytanie: Czy jest coś pod spodem?

    "Nawet w tym momencie impulsem chcę być nietypowa, ale gryzę się w ślepy język – chcąc być nietypowym, stajesz się typowy." - tak. Fakt. Mainstream teraz to produkt. Nikt już nie pakuje zakupów w szare, papierowe torby. Jebie lekko w serduszko. Na razie podgryza, ale to jest to. Już nie ma lęku, że pójdzie rykoszet.

    "Poszarpane, zmurszałe standardy przypominają łachmany, podrap mnie za oderwanym uchem." - używasz czasem tego środka wyrazu. Użyłaś w jednych deformacjach czegoś na wzór: "To o te siedem centymetrów za krótkie, by Cię pochwycić" - Przeinaczam, ale jakoś tak. Piękny wyimek. Piękne przeinaczenie "tak niewiele" Jak i "czasem detal jest wszystkim. Czasem trzepot motylich skrzydeł naprawdę powoduje huragan. Tutaj widze ten zapis jako fantomowy ból utraty, coś odciętego, czy poświęcenie gangrenne? - nie sądzę. Tutaj boli coś, czego fizycznie nie ma, choć ból fizyczny nie jest cesarzem bólu. Czegoś nie ma, ale... wróćmy do tego, choć też nie do końca. Wspomnień nie da się odkopać bez wzniecania bólu.

    "Znajduję gdzieś informację, że skóra podobno pamięta czyjś dotyk siedem aż lat." - kolejny fantom, ale uzupełniający się z poprzednim. Dla mnie to potwierdzenie, dopełnienie teorii z wyimka wyżej. Szukasz logiki, wiedzy, próby zrozumienia, dla odczuwania bólu po stracie? - Pytam, ale... tak widzę. Na pewno autobiograficzność jest już tu zauważalna, ale dla osoby totalnie anonimowej, nie wiem.

    Od Aniele Boży, nie jestem pewien.

    Dalsza część dźwięczy mi tęsknotą. Przywoływaniem, rozdrapaniem. Ciężki to stan, kiedy w pakiecie z szeroko pojętym dobrem, również wznieca się elementy, powiedzmy złe. No, ale często tak jest. To dowodzi, że dominującym kolorem we wszechświecie jest jednak szary.

    "Wytrułam je ze strachu, że kiedyś umrą. Płaczę. Śmieszne." - piękne. Nie wiem, czy to pierwsze pierdolnięcie, ale tutaj silnie. Pod to można podpiąć bardzo dużo rzeczy. Od deklaracji samobójczych w młodym wieku w obronie przed późniejszym niedołęstwem, po odejdź teraz, póki się nie zdążyliśmy poznać i znienawidzić wtórnością kolejnych dni. Momenty w pamięci zostają często przez pryzmat niespuentowania. Nieodkrycia do końca. Pamięć zajebiście karmi się pojęciami typu "co gdyby", jednak często dania są zatrute. No, ale żeby wybudzić się z marazmu, żeby poczuć, czasem i dobra trucizna.

    "Możesz mnie nienawidzić, ale nie pozwolę ci na litość, nie będzie ci mnie żal – mówię do lustra." - bezbronności nie da się ukryć przed sobą. Jest to smutne. Fasada, twardość, maski, maski, maski. W snach to potem wraca i spuszcza wpierdol. Zakładam, że dobrze o tym wiesz.

    Ogólnie, doczytałem do tego momentu i czuję jeszcze, tak z całości tego wyimku, dojmujący żal, że to jednak powinno być inaczej. Jest to pourywane, pobarwione, ale czym głębiej to...
    Idąc autoskim frasem, to: Im większa siła, tym większa potrzeba słabości.

    "Boję się, że nigdy cię nie znajdę, nie takiego jak teraz. Przeszywa mnie rozkosz tego strachu," - Boisz się, ale jednak rozkosz. Czemu. Temu, że obiekt namacalny nigdy nie ma szans stanąć w szranki z wyidealizowanym obrazem tkwiącym w głowie. Więc niby chcesz odnaleźć, ale świadomość, niemal pewność rozczarowania powoduje, że przewrotnie wolisz (nawet za cenę ogromnego bólu) pozostać wierna wykreowanym emocjonalnie widmom. Strasznie by było nie mieć za czym tęsknić. Więc stąd dwoistość. Jeśli ktoś ma pełen pakiet rozbudzonej emocjonalności i zarazem stojącego do niej w sprzeczności intelektu, zawsze pomiędzy nimi będzie wojna. I namiastkę tych wojennych rozterek, zdaje mi się, tutaj widzę.

    Coś umiera, ale nie wołasz. Ciekawe czy katalizator tego wszystkiego można zawęzić do jednego momentu. Do przełomu. Do owego "odejścia".
    Jak dla mnie, to w tej sztuce nie napisano roli dla żadnego zwycięzcy. Bardziej już na modłę zachowawczej nieco, nieco nie - spowiedzi.

    Idziemy dalej, Emi. Idziemy.

    Kibić pamięta, gdzie ją złamano - czy na pewno chodziło Ci tu o użycie słowa kibić (talia, stan)?

    "Dawne błędy nie mogą mieć kształtu koła" - ok, to bym Ci zajebał, bo jest jak elegancka brzytwa w czarno-skórzanym etui. Każdy się zachwyca nad satyną i estetyką wykonania, nie pamiętając, że jednak w środku jest brzytwa.
    No, ale sam zapis. Czemu nie mogą? Nie wierzysz w zapętlenie, w ponowne ich popełnienie. Wierzysz w wyciąganie nauk z porażek?
    Ja nie wiem. Dla mnie w zasadzie wszystko ma kształt kulisty. Co nie znaczy, żebym chciał, by tak było. (Tu również mam pierwsze poczucie, że być może rozminąłem się z zamysłem. Że nie uchwyciłem.

    " Nie jestem dłużej kukułką w zegarze, który nakręcasz. " - wychodzisz, uciekasz spod jarzma i brakuje Ci jarzma. Chełpisz się czymś, za czym tęsknisz. Jakby kurczył się oddech. Brzmi dla mnie panicznie. Niby informujesz, że panujesz nad sytuacją, ale skoro o tym informujesz, to właśnie nie panujesz, bo informować o rzeczywistościach nie ma potrzeby.

    Mówisz - patrzcie oddycham, ale kto zwraca uwagę na oddech, jeśli nie ma duszności? Okłamujesz się. Jest Ci źle. I kurewsko tęsknisz za małą, złotą łopatką, która potrafiła przełupać się przez wszystkie te skorupki.

    Jadę dalej. Tekst sztos, że mi zdrętwiały palce. Ps. Sporo dziś różnych takich zjadłem i wypiłem. Se myślę jakby było pięknie z ostatnią kropką mieć rozległy zawał. Tylko, żebym "wyślij" zdążył wcisnąć.


    Symbolika odejścia i pożarcia przez "zawsze głodne" morze. Tutaj morze widzi mi się jako a-emocjonalna obojętność. Niekoniecznie natury. Prędzej jako takiego toku spraw. Coś po prostu takie jest. Coś, na co nie można wpłynąć ni nijak podejść, kupić.

    Być może zbyt mocno tekst usymboliczniam. Zapewne wywód pęka w szwach od nadinterpretacji, ale w zamiar za (pewnie nie jedne tu padło po fa) to, daję Ci całą swoją uczciwość i skupienie. Więcej, kurwa, nie mam ;)

    Pordzewiałe słońce jest przepięknym zapisem nawet poza kontekstem i wydźwiękiem tekstu. Zabieram, bo... takie zbieram.
    Zastanawia mnie również: "Ktoś ukradł moje albumy" - Dużo możliwości.
    Pamięć.
    Zastygła i przygaszona emocjonalność.
    Czas.
    Wszystko po trochu.
    Czuje, że coś mi tu przeleciało pod łokciem. Chuj. Trudno. Pereł tu dużo, a to, co w czarnym morzu - upiornie straszne, ale... zarazem cudne.

    Karty <3 - Kocham karty.
    Jako zarobek, oszustwo, czy transplantację na języczek duchów.

    "To wszystko psuje, przez ciebie mieszkam w domku z kart." - Ani do przodu, ani do tyłu. Chcesz odejść - odejdź, ale zostaw mi mnie. Tu raczej nie mam wątpliwości. Zastygłe w bursztynie chwile. Chujnia, bo przecież... ile można nie spać?

    Mój komentarz jest na pewno enigmatyczny, ale skoro ja tu odnalazłem współ-sprzężenie w odczuciu, liczę, że będzie ono obopólne.

    "Drapię się po szyi - krótkie włosy sprawiają, że wydaje mi się, że wziąłeś z sobą moje warkocze i rzuciłeś je w gnój, między świnie na podwórzu. Na pewno zrobiłeś tak, gdy już utonąłeś, na pewno, znam cię. Ale potem się budzę, to kolejna nieprawda, włosy spływają mi na plecy. Znów wyję jak zwierzę i w nagłym odruchu wymiotnym ledwo dopadam zlewu." - to zetkniecie z rzeczywistością i zarazem kwintesencja bezradności jest dla mnie uzupełnieniem i uwypukleniem tego, o czym pisałem wyżej. Będąc w aż takiej matni trudno znaleźć równoległy wszechświat, w którym się nie płacze.

    Ps. Ja sobie sam tu wiele staram sie roztłumaczyć, ale to nie jest tak, że sama sucha logika. Tu jest kipiel. Wyjebany jestem tym tekstem porządnie.

    "Czy to znaczy być nieuleczalnie chorym na strach? Ile zostało mi czasu?" - terapeutyczne stawianie sobie głośnych pytań. Teraz rozumiem, czemu ten tekst nie będzie długo wisiał. Wyschnie Ci i będzie trzeba go zabrać.

    "Rozszarpywana przez ciebie jestem czymś więcej niż założeniem." - bardzo ładne. Noo, być lekiem na nieodczuwalność, to też pewnego rodzaju brzemię. W każdym razie katujesz się wręcz psychopatycznie. Zakładam, że musi być ciężko.

    "Boję się i to nakręca zegar, napędza agonalny sprint." - Deformacyjne. Nie ma większego zaszczytu w obcowaniu z napisanym słowem. Nie mam naprawdę pytań. Czuję się wykończony w ten dobry sposób.
    Mam pytanie, ale chyba nie do Ciebie nawet. Pewnie nawet nie do mnie. To pytanie-dygresja. Więc;

    Skoro ja będąc raniony zaledwie ułamkiem Twego granatu, czuję się wykończony, jakich katuszy musisz doświadczać Ty?
    Naprawdę, kurde, ciężka sprawa.


    "Nie wiem, ile tak trwam.

    Nie wiem, ile to boli.

    Wyczuwam dłońmi tylko ściany ciemnych jaskiń." - no właśnie. O tym mówię. Od strony zapisu jest to ogólnie sztos, ale wydźwięk nie pozwala się cieszyć z obcowania z tym sztosem, dlatego, że każda próba odebrania tego wyimkowo jest poniekąd spłyceniem całego przekazu. Nie można się jarać wyimkiem, że ach, ładnie ujęte. Nie pasuje tutaj takie coś.

    "Uspokajam się, a raczej; uspokaja mnie łagodny, miarowy ruch czyichś dłoni we włosach, uspokaja mnie porwane milczenie," - czy na pewno substytuty dają ukojenie?

    "Spacerujemy jak robaki po zwłokach dawnych nas." - Deformacje 200%.

    I końcówka z mantrą "Nie boli". Taaa.


    No i po seansie.

    Rozjebane i zamiecione.
    Morze emocji.

    Dla mnie prawdziwa perła. Zmęczył mnie tekst, dojebał mi nawet, ale... Tak. O to mnie chodzi.

    Zaczyn pod nieśmiertelność zrobiony. Teraz poczekam na dalszy rozwój wydarzeń, ale jestem urzeczony jednak też nieco przygaszony. Obcujesz w bardzo zatrutej rzeczywistości. Zajrzeć przez to Twoje okienko, to... Grubo.

    No, ale tekst prze-wyśmienity. Czy najlepszy z Deformacji? - nie wiem. W takich tekstach ważny jest stan emcojonalny odbiorcy. Na pewno tekst podiumowy.

    Ciao
    Było warto czekać.
    Dziękuje Ci bardzo, Emi.
  • Do interpretacji jako taka, wyimek za wyimkiem - nie mam się siły odnosić, jak i byłoby to nieeleganckie.
    Mogę za nie podziękować Tobie, i dziękuję.
    Ritha wgl kiedyś powiedziała, że Deformacje, kiedy by ich nie czytać, mogą mieć jakiś inny wydźwięk i jak lustro, dla każdego inny. I myślę, że tak może być, też - kameleońskie.

    Głupio z mojej strony by było schować, a potem jojczyć, że schowane i wywlekać.

    ''Zmęczył mnie tekst, dojebał mi nawet, ale... Tak. O to mnie chodzi.'' - pod tym się całkowicie podpisuję.


    Ja też Ci bardzo dziękuję, Can. Ważna dla mnie była Twoja opinia.
  • Canulas 29.04.2018
    e make i ka pololi , tera energię zbieraj, bo wierzę, że po tym tekście tego Ci trza.
  • Canulas, ano, dobrze przeczuwasz.
    Jeszcze ten dzisiejszy i wczorajszy dzień, to uh, ciężkie :c.

    Ale pozbieram, psze pana.
  • Canulas 29.04.2018
    e make i ka pololi , zjedz cuś, pośpij, poleż, obejrzyj coś. Jakieś pierdoły poczyń.
  • Enchanteuse 28.04.2018
    Na początek garść cytatów:

    "gdy wynoszę martwe króliki na śmietnik"

    "Aż w końcu morze pożera cię, zawsze sprawiedliwe, zawsze głodne."

    "Rozszarpywana przez ciebie jestem czymś więcej niż założeniem"

    "Spacerujemy jak robaki po zwłokach dawnych nas
    zarażone zielenią płuca"

    One wszystkie są piękne osobno.

    Co do treści. Mam ambiwalentny stosunek do strumienia świadomości. U Ciebie, NMP, jest mnóstwo chaosu i nie wiem już, co jest prawdą, a co urojeniem :)

    Po drugie: klimat jest bardzo szczególny. Taki krawędziowy, bardzo przywodzi mi na myśl "Balet..." Cana. Pytanie kto kogo pierwszy zainspirował :)

    Trzecia rzecz: tematyka. Rozważanie samobójstwa z sadomasochistyczną relacją w tle. Bohaterka jest tą słabszą stroną, ale wbrew pozorom w tej słabości jest mnóstwo siły. I samoświadomości, a mimo tego uparcie trwa w tym obłędnym kole. Zastanawia się, wnika we własną psychikę poprzez wspomnienia (dziecka i adresata). Są one tak lekko zaakcentowane, że ciężko wyczuć gdzie nastąpiła zmiana.

    Czwarta rzecz : język. Tutaj zauważam pewne rozsmakowanie się w nim, rozwikływanie, taka degustacja, ale bez rozkładania na czynniki pierwsze. Momentami to przeszkadza, ale też tworzy klimat, więc jakby jest... potrzebne, po prostu. Ze dwa razy zrobiłaś zabieg bardzo subtelny:

    "Do kurwy nędzy, nie ma żadnej nieskończoności. I tak w nieskończoność."

    To jest ładne od strony językowej właśnie. Nieskończoność dosłowna i metaforyczna, czyli rozciągnięcie w czasie.

    Stan odbiorcy przy czytaniu faktycznie jest ważny. Ja w nastroju nie jestem, ale szybko nie będę, a wtedy tekst już może umrzeć eutanazyjną śmiercią. Więc jestem teraz i staram się być obiektywna.

    Ładnie odmalowane emocje, bo nie wprost. Klimatycznie, niepokojąco, ale z nutką nadziei przy końcu. Językowo fajnie, aczkolwiek można by się jeszcze przy tym pobawić, aby było tylko lepiej. Można by też postarać się ogarnąć nieco chaos, ale w koñcu to strumień świadomości, więc nie będę się czepiać. Wiesz, trochę od strony językowej przypomina mi to moją próbkę prozy "połetyckiej", tyle, że tam nie ma strumienia świadomości. Muszę zerknąć na to co jeszcze masz ciekawego, w miarę wolnej chwili, a teraz lecę do książek. Do tekstu być może wrócę, o ile znajdę się w odpowiednim stanie.

    Trzymaj się ciepło, NMP. I nie eutanazuj więcej swoich dzieł, ja Cię proszę :)
  • Dziękuję za wnikliwą (czasami mocno, kurdę ;)) ocenę. Ty również trzymaj się ciepło. Miło mi, że się podobało.
  • Enchanteuse 29.04.2018
    NMP przepraszam, jeśli za bardzo wnikliwie :)
    No ale starałam się tym razem rozpisać; sama lubię dostawać długaśne komentarze. Jakieś tam drobne rzeczy nie przeszkadzają mi w stwierdzeniu, że idziesz w naprawdę dobrym kierunku.
  • Enchanteuse, skądże, 'za bardzo' mi nigdy nie grozi, jeśli sobie tego nie życzę. Spokojnie :).

    A za dobry kierunek dziękuję.
    Nie wiem dokąd, wiem, że gdzieś indziej.
  • Enchanteuse 29.04.2018
    Zabrzmiało ciut groźnie :)

    To dobrze. Zmiany są dobre.
  • Enchanteuse, nie miało :). Wybacz.
  • Blanka 29.04.2018
    Ja tak krótko, bo już się kiedyś mądrzyłam. Ten chaos, bałagan, styl , to jest właśnie to, co ja u Ciebie lubię. Deformacyjny klimat zachowamy i mogłabym raz jeszcze napisać to samo, co tam. Kupuję wszystko.
    "Rozszarpywana przez ciebie jestem czymś więcej niż założeniem". - Lubię. Nmp, cudo.
  • Dziękuję, Blaneczko. Kontentam, że wpadłaś.
  • Justyska 29.04.2018
    Witaj czytałam ten tekst zaraz po publikacji. Potem znów trochę i znów trochę. I tak go czuję po trochu, smakuję jak dobre wino po łyku. Nie będę wyciągać cytatów, bo całość jest urzekająca. Robi wrażenie.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Bardzo dziekuje za poswiecony czas i opinie. :)
  • betti 29.04.2018
    Dla mnie jest to perfekcyjnie napisana rozprawka. Jest w niej wszystko, co trzeba. Wstęp, rozwinięcia, zakończenie. Tezy i antytezy, badania i opinie. Wszystko to ubarwione kontrastami, ubrane w poetycką prozę, metafory. Z tych fragmentów składa się całość, która jest żywym organizmem. Pulsuje bowiem we wszystkich zakamarkach ciała.
    To jest bardzo dojrzałe pisanie. Chyba już czas, żebyś zaczęła wystawiać swoje prace na konkursach literackich.

    Pozdrawiam.
  • O, dziękuję.
    ''Rozprawka'', wiesz, coś w tym jest, że właśnie mym zdaniem też jest tu mniej chaosu, więcej (dobra, oby to nie było życzeniowe xd) - wiedzy i spokoju, niż hm, wcześniej.

    Na konkursach literackich jakoś odstręcza mnie to, że trzeba wysyłać pocztą te prace, z dodatkiem jakiegoś 'własnego godła', oraz zazwyczaj pisać na zadany, dość mocno doprecyzowany temat.

    To z pewnością za prywatne na konkursy, ale może kiedyś postaram się napisać na zadany temat i wysłać coś.

    Jestem Ci wdzięczna za zostawienie paru słów, pozdrawiam również.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania