Seul 21/09/1983
Pewnego dnia byliśmy młodzi
Pamiętasz? Tętent naszych butów w zgranej intymności
Bo ja pamiętam, wrzawę, owacje
I ten gramofon, jęczący ze starości
I rzewne łzy i gratulacje
I upływ słodkich, leniwych godzin
W głowie mej gonią wczorajsze jesieni
Głównie te z tobą, jeżeli w pełni mam być szczery
Kanciaste kolory i barwne ruchy
Jak i me karygodne maniery
Gdy bez najmniejszego cienia skruchy
Zdzierałem z Ciebie marynarkę pośród cieni
Widowni widzieć - nie widziałem, niestety
A i wszyscy odgłos zdumienia wydali
Gdyś wprowadził mnie cobym nogi nie powinął
"Ślepiec! Na scenie! Na sali!"
I drwili, lecz twoją nie było to winą
Bo każdy podziwiał jak razem wywijamy piruety
Czy czasem o mnie myślisz, mój drogi
Gdy schodzisz ze mną na ziemię, ścieżkę mi malując
Gdy głaszczesz moje skronie
I szyję moją pieczołowicie całując
Patrzysz jak moje ciało nie widzi, a płonie
Kroczymy razem wśród wspólnej pożogi
Komentarze (7)
pamiętasz tętent naszych butów w zgranej intymności?
Bo ja pamiętam, wrzawę, owacje,
gramofon jęczący ze starości,
łzy, gratulacje
I upływ słodkich, leniwych godzin.
W głowie gonią wczorajsze jesienie,
głównie te z tobą.
Kanciaste kolory, barwne ruchy
i moje karygodne maniery,
gdy bez najmniejszego wstydu
zdzierałem z ciebie marynarkę pośród cieni.
Czy czasem o mnie myślisz moja droga,
gdy schodzisz na ziemię, ścieżki malując?
Głaszczesz skronie,
szyję pieczołowicie całując.
Patrzysz jak moje ciało nie widzi, a płonie.
Kroczymy razem wśród pożogi.
Dla mnie tutaj jest wiersz. Te ''moje, twoje, me'' wyrzuciłam, bo bez sensu. No i rodzaj, najpierw męski, później żeński, trzeba było poprawić.
Powtarzanie "mój moje me" to prawdaz tym mam problem i dziękuję za poprawę, ale ten wiersz nigdy nie miał na celu być zwróconym do żeńskiego adresata.
Widowni widzieć - nie widziałem, niestety
A i wszyscy odgłos zdumienia wydali
Gdyś wprowadził mnie cobym nogi nie powinął
"Ślepiec! Na scenie! Na sali!"
I drwili, lecz twoją nie było to winą
Bo każdy podziwiał jak razem wywijamy piruety
Jeżeli to, co wyrzuciłam było sednem, to istotnie muszę się zgodzić z Wrotycz, aczkolwiek nadal twierdzę, że można ten wiersz uratować od zagłady. Niemniej decyzja należy do Ciebie.
Sorry, ale tylko na słabą dwójkę.
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania