Sidelight Online 2!? #01

Kiedyś byłam grzeczną i spokojną dziewczynką. Zawsze słuchałam rodziców i nawet nie myślałam, żeby się im w czymkolwiek sprzeciwiać. Wtedy poznałam ją. Zimny wzrok i serce rwące się do przygód. Na początku jej nie rozumiałam, ale po pewnym czasie zaczęłam widzieć świat prawie tak samo jak ona. To mnie odmieniło.

"Chcesz ze mną zagrać?" - tak rozpoczęła się nasza znajomość.

 

<><><><>

– Morioka! Mogłabyś nie spać na lekcji?

Lekki śmiech rozniósł się po całej klasie. Uczniowie, chowając nosy w podręcznikach, cichutko chichotali, okazując rozbawienie postawą koleżanki.

"Głupi staruch. Nawet pospać nie da. Śmiejcie się, śmiejcie. Wy też czasami przysypiacie na lekcjach. Głupi hipokryci."

– Morioka.

– Tak, sensei! – Dziewczyna wstała i wyprostowała się jak tyczka.

– Proszę, podejdź do tablicy i rozwiąż to równanie.

"Jaja se chyba robisz. Dobrze wiesz, że tego nie rozwiążę. Nienawidzę matematyki. Nienawidzę!"

Tak czy siak, niezależnie od tego, co myślała, Riya Morioka wykonała polecenie nauczyciela. Niespiesznym krokiem podeszła do tablicy, by po chwili zacząć wypisywać na niej niestworzone działania i liczby.

"To dodam do tego, tu odejmę, całość podzielę... Chyba tak to się robiło, prawda?"

Spojrzała ukradkiem na nauczyciela i natychmiast odwróciła wzrok. Minę miał nietęgą, co oznaczało, że wcale się tego tak nie robi.

"Kurde, znowu coś pokręciłam..."

Jak się okazało los był jednak dla niej łaskawy. Zupełnie niespodziewanie, niczym gong na ringu, wybrzmiał dobrze znany wszystkim uczniom dzwonek, który niechybnie przerwał lekcję.

"Uratowana..."

Wszyscy wyszli z sali, pozostawiając po sobie puste ławki i krzesła. Riya wzięła swoją torbę i tak samo jak reszta chciała już wybiec na korytarz, lecz nauczyciel miał do niej jeszcze jedną prośbę:

– Morioka, jesteś dzisiaj dyżurną, zapomniałaś? Wytrzyj tablicę.

– Tak jest, sensei! – odpowiedziała energicznie, choć w głowie już się trochę gotowało.

"Cholerny staruch. Wszystko jest dzisiaj przeciwko mnie. Najpierw nie mogę pospać, potem muszę rozwiązywać durne równania, a teraz jeszcze to. Ehh..."

Riya wytarła tablicę tak szybko, jak tylko mogła (przyciskając gąbkę z wściekłą, nieopanowaną siłą) i natychmiast opuściła klasę. Wybiegła szybko, przemierzając w parę sekund dość dużą odległość, lecz po chwili zdała sobie sprawę, że czegoś zapomniała.

"Hę? Gdzie moja torba? Nie mówcie, że zostawiłam ją w sali..."

Niby błahostka, ale gdzieś w środku jej coś pękło. I tak, nie był to odpowiedni moment.

– Cholera!! – wydarła się, zwracając na siebie uwagę uczniów na korytarzu. Patrzyli na Riyę jak na kogoś dziwnego, a może trafniej - niezrównoważonego. Wiele osób nadal było zajętych sobą, niektórzy nawet tego nie usłyszeli, ale te kilkanaście par oczu wystarczało, by osaczyć dziewczynę.

– Ups... – powiedziała cicho.

Próbując oddalić się od tych wszystkich wścibskich osób, które z jakiegoś powodu gapiły się na nią jak na jakieś odmieńca, spokojnym krokiem zwróciła się w stronę klasy. Udawała, że wszystko jest w porządku, choć nadal żaden z nich nie spuścił z niej wzroku. Po chwili większość straciła zainteresowanie i wróciła do swoich zajęć. Na jej nieszczęście dopadła ją nauczycielka, która akurat przechodziła obok.

– Możemy porozmawiać? – zapytała, zatrzymując dziewczynę.

 

<><><><>

– Przepraszam, to już się nie powtórzy – powiedziała Riya, kłaniając się przed nauczycielką.

– Mam nadzieję – odrzekła. – Wyglądasz na ułożoną i mądrą dziewczynę, więc wierzę, że w przyszłości będziesz bardziej nad sobą panować.

– No już, wracaj do klasy. Zaraz będzie dzwonek – dodała po chwili.

"Ten dzień już chyba gorszy być nie może. Co prawda odzyskałam torbę, ale znowu nie potrafiłam nad sobą zapanować. Znowu wybuchłam na oczach wszystkich i znowu ci durni nauczyciele musieli się do mnie przyczepić. Chcę już do domu..."

 

<><><><>

– Powstać! – zaczął przewodniczący. – Ukłon! Spocznij!

Riya siedziała w ławce przygnębiona. Być może to była tylko godzina wychowawcza, ale miała już serdecznie dość wrażeń. Wolała się skupić na przesiedzeniu wszystkich lekcji do końca i jak najszybszym powrocie do domu.

– To dosyć niezwykłe, ale naukę w naszej szkole zaczyna dziś nowa uczennica – powiedziała wychowawczyni, wpatrując się w dziennik.

"Nowa uczennica? W tym miesiącu? O co chodzi?"

– Dobrze, możesz już wejść – powiedziała, kierując głowę w stronę drzwi.

Do klasy weszła dziewczyna, będąca mniej więcej wzrostu Riyi. Wyglądała na całkiem ładną, a przede wszystkim, co było dość zaskakujące, miała czerwone włosy. Nie była to czerwień zwyczajna, znana fryzjerom i stylistom. Jej włosy błyszczały żywym szkarłatem i były tak wyraźne, jak rozrastający się płomień.

– Nazywam się Yume Ueda. Miło mi was poznać – powiedziała nowa uczennica z uśmiechem na twarzy.

"Czerwone włosy? Czy to możliwe? Ja, ja ją chyba znam..."

Riya przyjrzała się bliżej nowej koleżance. Wychyliła się z ławki i starała się obejrzeć ją z każdej strony. Nawet chłopacy siedzieli spokojnie na swoich miejscach, zupełnie jakby nie interesował ich dziwny, przyciągający wygląd nowo przybyłej osoby. W zasadzie wszyscy uczniowie przyglądali się Yume zupełnie normalnie, z zupełnie normalnym, czyli niezbyt wielkim, zainteresowaniem. Jedynie Riya dziwnie się wychylała i nie mogła oderwać od niej wzroku.

– Proszę, możesz już usiąść – powiedziała wychowawczyni.

Yume wysłuchała polecenia i spokojnym krokiem weszła pomiędzy rząd ławek. Rozglądała się i analizowała twarze nowych koleżanek i kolegów. W poszukiwaniu wolnego miejscu usiadła w jednej w kilku pustych ławek, z lewej strony Riyi.

Wtedy to zobaczyła. Na szyi Yume, lekko wystające ponad kołnierz, spostrzegła coś przypominającego tatuaż. To była jakaś cyfra. Riya nie widziała jej w całości, ale była co do tego pewna.

"Gdzieś już to widziałam. Te włosy, ten tatuaż. Musiałam już gdzieś to widzieć..."

– Morioka! – zwróciła jej uwagę nauczycielka. – Przez całą lekcję będziesz się gapić na nową koleżankę, czy może wreszcie zainteresujesz się tematem?

– Prze... Przepraszam – powiedziała Riya, wybudzając się z transu. Wstała, przeprosiła i po chwili znowu usiadła no swoje miejsce.

– Wiesz, mi to nie przeszkadza – wyszeptała do niej Yume. – Możesz się na mnie patrzeć ile tylko chcesz, Riya.

Już zrozumiała. Ten wygląd, ten znajomy głos. To było niemożliwe, ale jednak, siedziała dosłownie obok niej. To była ona. Ta osoba, ten NPC. Yume, Yume Lazaroth z gry Sidelight Online.

"Jak, jak to możliwe? To musi być jakieś złudzenie..."

Mimo wszystko była prawdziwa. W tym świecie osoba z krwi i kości, po drugiej stronie zbiór kodu i pikseli. Tylko jak to możliwe? Nowa technologia? Zbieg okoliczności? Cosplay? A może to naprawdę była mara?

Riya nie mogła znać odpowiedzi na to pytanie. Coś tak nierealnego w tak okropnym i kiepskim dniu. To nie mogła być prawda; przynajmniej dla niej. Niemniej, wiedziała, że musi to coś oznaczać. Nic nie dzieje się bez przyczyny i nawet ona, osoba, która nie za bardzo się przejmuje takimi rzeczami, zdawała sobie z tego sprawę. To dziwne spotkanie, te spokojne słowa - to musiał być początek czegoś, co zmieni jej najbliższe dni. Tylko, co to mogło być? Taka właśnie myśl zaprzątała głowę czarnowłosej dziewczyny.

Następne częściSidelight Online 2!? #02

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Aisak 11.10.2018
    Wciągło mnie :/
    Jakby było coś w rodzaju Death Note, byłoby super.
  • Pan Buczybór 11.10.2018
    Notatnik Śmierci? Nie myślałem o tym, ale niezła sugestia...
  • Aisak 11.10.2018
    Bóczek,
    Dlaczego u ciebie takie puchy?

    Bo nie jarzę.
  • Pan Buczybór 11.10.2018
    Bo najwybitniejsi artyści trafiają tylko do nielicznych
  • Kim 05.01.2019
    hfgbdsfsdkfdsgkfsj
    Po co waść się reklamujecie na jakichś opowijskich wątkach forowych a potem usuwacie i mówicie, żeście na wattpada się przenieśli? Też coś.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania