Poprzednie częściSidelight Online 2!? #01

Sidelight Online 2!? #02

- Wiesz, nigdy nie grałam w tego typu gry...

- Nie szkodzi, wszystkiego cię nauczę.

Złapała mnie za rękę. Poszłyśmy razem do jej domu. To był pierwszy raz, gdy odwiedzałam jakąś koleżankę. Nie wiedziałam, co robić. Przez moją głowę przechodziło wiele myśli.

- Nie stresuj się - powiedziała spokojnie. - Możesz być ze mną szczera. Jesteśmy przyjaciółkami - Jej uśmiech był jak słońce.

"Przyjaciółkami...". Nikt nigdy tak do mnie nie powiedział. Szczęście przysłoniło wątpliwości. Czym ja się przejmowałam? Ona - taka piękna, pewna siebie. Zawsze chciałam taka być. Była dla mnie wzorem, a ja, będąc u jej boku, bałam się takich błahostek...

Tamtego dnia postanowiłam, że zmienię swoje życie.

 

***

Minęły dwa dni, a ja nadal się nawet do niej nie zbliżyłam. Większość klasy zdążyła się już z nią zakolegować, a ja jak głupia siedzę na uboczu i obserwuję. Naprawdę, chyba powinnam już zacząć działać.

- Nana, co o niej myślisz? - wskazałam na czerwonowłosą.

Nana - koleżanka z klasy, jedna z tych bliższych. Pierwszy krok to wybadanie terenu. Potrzebuję opinii. Ten dziwny wygląd i no, coś jeszcze. Muszę wiedzieć, co inni o tym myślą. Z resztą przerwa śniadaniowa to zawsze dobre okazja do przeprowadzania dziwnych rozmów.

- Yume? - mrugnęła. - Jak dla mnie spoko dziewczyna.

"Ehh, jaka krótka odpowiedź..."

- A co z wyglądem? - wstałam z krzesła. - Nie wygląda dziwnie? - Oj, brzmiałam trochę jak paranoiczka.

- Dziwnie? - Nana spojrzała za siebie, żeby lepiej się przyjrzeć tematowi pogadanki. - Nie wiem, o czym mówisz.

Chyba miarka się przebrała.

- Jak to nie wiesz, o czym mówię? - podniosłam głos. - Przecież ma czerwone włosy. Jak krew!

- Czerwone? - zdziwiła się. - Przepraszam za dosadność, ale nie jesteś przypadkiem daltonistką? Jak dla mnie to najzwyczajniejszy w świecie brąz.

- Nie, nie jestem - usiadłam, schładzając głowę. - Mówię, co widzę.

- Widzisz? - zbliżyła się do mnie na tyle, na ile pozwalał stół. - Nie sądzisz, że to może być twoja wyobraźnia? Grasz przecież tyle w te gry...

- Nie - odburknęłam. - Nie wyobrażam sobie takich rzeczy.

Nie, Nana to raczej nie jest osoba, której szukałam. Plan zawiódł.

- Zapomnij - wstałam, zasunęłam krzesło. - Może faktycznie mi się tylko przewidziało.

- Już idziesz? - zapytała. - Nie zjadłaś jeszcze śniadania.

Jak zwykle była spostrzegawcza. Miło z jej strony, ale nie potrzebowałam tego.

- Dokończę później - wymusiłam uśmiech. - Teraz muszę już iść... - Nie tak to chciałam zakończyć.

- Riya - złapała mnie za rękę, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy wstała z krzesła. - Nie wiem, o co ci chodzi, ale nie możesz tak po prostu uciec. Jesteśmy przyjaciółkami. Nawet jeżeli cię nie rozumiem, nie musisz się ode mnie oddalać.

"Jesteśmy przyjaciółkami" - eh, znowu te słowa. Tyle razy już je słyszałam...

Jednak... Złapała mnie. Oczy mi rozmiękły; nie mogłam już dłużej utrzymywać tego "poważnego", zimnego wzroku. Jej dłoń była taka ciepła... Naprawdę nie chciałam tego tracić, nie chciałam się z nią kłócić.

- Dobrze - odsunęłam krzesło i usiadłam (po raz kolejny). - Może po prostu zmieńmy temat.

Nie, moja reakcja była zła. Nie powinnam tak robić. Na pewno nie z takiego powodu.

- I to jest dobry pomysł - Nana uśmiechnęła się. - Teraz możemy gadać.

Trochę odetchnęłam. Dobrze, że się nie gniewa. Nie, o czym ja w ogóle myślę? Kurde, te czerwone włosy. Mącą mi strasznie w głowie. Nie wiem już, co myślę, co robię. Powinnam się uspokoić. Spokój przede wszystkim. Wdech, wydech, wdech, wydech...

- Co robisz? - zapytała patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem.

- Nie, nic, tylko oddycham - Uśmiechnęłam się. - Dobra - Spojrzałam na zegarek. - Niedługo dzwonek, więc, no, rozmawiajmy póki mamy czas.

Zaczęłyśmy rozmawiać. W końcu poczułam się względnie normalnie. Cały czas przez te dwa dni nie mogłam się skupić. Ciągle patrzyłam, myślałam, byłam w transie. Teraz... Teraz było tak jak lubię. Rozmawiałyśmy o chłopcach, grach, serialach. W zasadzie głównie o serialach. Moje życie w końcu do mnie powróciło. Nie mogłam pozbyć się uśmiechu. W takich chwilach, wśród ludzi, których rozumiem, nie mogę przestać się uśmiechać. Nie jestem wesołą osobą, a jednak niewiele mi wystarczy, by poprawić sobie humor. Jedna Nana, no, jeszcze trochę innych osób. I gry. Jednakże dla mnie gry to nadal osoby - światy, w których spotykam innych ludzi. Tak czy siak, ta cała Yume...

Czas to zakończyć. Następna przerwa należy do mnie.

 

***

- Morioka! Zetrzyj tablicę.

- Już!

Gdzie ta Yume? Gdzie ta Yume? Kurde, był już dzwonek. Wszyscy wyszli. Nie widziałam, gdzie poszła, ani z kim. Mam nadzieję, że nie kręci się po całej szkole. Jeśli idzie teraz do klasy, to na pewno ją znajdę. A jeśli nie...

- Do widzenia!

Dobra, mam przy sobie torbę. To już dobry znak. Nie zapomniałam. Jestem w gazie. Teraz... Gdzie ona jest? Idę prosto do klasy, dość szybko, ale nadal jej nie widzę. Mundurki to na szczęście żaden problem. Po włosach od razu ją poznam.

- Riya!- Głos za mną? Nie, nie odwrócę się. Nie mam czasu.

- Riya!- Kurde, wskoczył przede mnie. - Gdzie się tak śpieszysz? - Ah, to znowu on. Makoto z trzeciej klasy... Nie, nadal nie mam czasu.

- Muszę kogoś znaleźć. Nie wtrącaj się - rzucam, żeby się odczepił. Niestety, nadal idzie koło mnie.

- Jak ma na imię? - Co za upierdliwy gość! - Może znam tę osobę i pomogę ci ją znaleźć? - No proszę, zgrywa miłego...

- Yume Ueda - odpowiadam. - Na pewno jej nie znasz, jest z mojej klasy - Przyśpieszam, skręcam w lewo.

- Yume? Oczywiście, że ją znam.

Hamuję ostro. Trampki piszczą, zatrzymuję się.

- Skąd? - pytam grzecznie, choć oczy mam jak wilk.

- Jak to skąd? To twoja znajoma, prawda? - Patrzy na mnie jakby był pewien odpowiedzi.

- Niezbyt - Znowu ruszam. - Słabo się znamy.

- Już nie wiem, o co chodzi... - Nadal za mną idzie. - Mówiła mi, że bardzo dobrze się znacie.

- Bzdura! - rzucam ostro. - Pewnie skłamała.

- Dobra... Ale po co?

Cisza.

Jestem na miejscu, przed klasą. Tak, widzę ją. Jest tam. No proszę... W dodatku zupełnie sama. Nikt z nią nie rozmawia? Trochę dziwne. Nie, w sumie to dobrze. Wyciąganie jej z tłumu byłoby trochę niezręczne. Teraz nadeszła moja szansa. Czas to w końcu zakończyć.

- Riya, co zamierzasz? - Spojrzał, jakby naprawdę mu zależało.

- Możesz już iść - Machnęłam ręką. - Porozmawiam z nią. Jakby co, wszystko ci przekażę.

Tak. Muszę to zrobić. Nie, nieważne, że powinnam to zakończyć już dwa dni temu. To wszystko jest zbyt dziwne, by załatwiać to od ręki. Cała ta Yume... Naprawdę dziwna osoba, albo, nie wiem, coś innego. Oj, mam dreszcze...

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Canulas 17.10.2018
    Bajka nie moja, ale jedna kwestia. Wszędzie, dosłownie wszędzie brakuje kropek.

    "– Nie – odburknęłam – Nie wyobrażam sobie takich rzeczy.
    Nie, Nana to raczej nie jest osoba, której szukałam. Plan zawiódł.
    – Zapomnij – wstałam, zasunęłam krzesło – Może faktycznie mi się tylko przewidziało.
    – Już idziesz? – zapytała – Nie zjadłaś jeszcze śniadania.
    Jak zwykle była spostrzegawcza. Miło z jej strony, ale nie potrzebowałam tego.
    – Dokończę później – wymusiłam lekki uśmiech – Teraz muszę już iść... – Nie tak to chciałam" - pierwszy przykłąd z brzegu. Po każdym wtrąceniu narracyjnym powinna być kropka. Tego jest tak dużo, że to nie wygląda na niedopatrzenie, a najwyklejszą nieświadomość, że należy je dać.
    Kropki powinny być po: odburknąłem, krzesło, zapytała, uśmiech.

    Buczu, na rany Boga. Wielkie literki nie biorą się z dupy. Głównie (bo nie zawsze) definiuje je kropka. Ogarnij temat i już po wsze czasy stosuj.
  • Pan Buczybór 17.10.2018
    aaaaaaaaaa kropki. Jak mogłem to zrobić!? Już poprawiam
  • Pan Buczybór 17.10.2018
    Dobra, poprawione. Zapamiętam i będę stosował po wsze czasy!
  • Canulas 17.10.2018
    Ogłaszam, że krwotok zatamowany. Zadedykuję Ci następny swój zgon w Bloodborne.
  • Pan Buczybór 17.10.2018
    Canulas Ta, dzięki. A tak w ogóle to tych kropek nigdy nnie stawiałem, a jesteś chyba pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę... (chyba, że ktoś już o tym kiedyś wspominał, a ja zapomniałem...)
  • Canulas 17.10.2018
    Tego to już nie wiem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania