No już po takim tekście z miejsca lecisz do obserwowanych.
Widać, że bardzo cenisz sobie słowo, że je bardzo skrupulatnie dobierasz, obrazy są pełne, a postacie wyraziste. Jest to, co najważniejsze, czyli zaangażowanie odbiorcy.
Można na łące słó pierdolnąć i milion kolorowych kwiatów, jeśli nie zwiążesz ich z odbiorczym okiem, nie tyle umrą, co po prostu nigdy nie zaistnieją.
Uwielbiam grę powiędzy mózgami. Niedopowiedzenia, piętra.I uwielbiam, tak jak tutaj, kiedy jest to wszystko nie do końca oczywiste. Pokazujesz już ich relacje w jakimś punkcie. Kwintesencja In medias res. To nie jest tak, że my siadamy na krzesłach Twego teatru o 17.00 a o 18.00 wychodzą aktorzy. Sztuka i życie trwają bez względu na nas.
Jest poczucie obserwacji przez niedomknięte okno czy dziurkę od klucza. Ich pojęcia są jedynie ich i dla nich, więc całkiem słusznie nie decydują się ich roztłumaczać.
Coś podobnego zastosowałem w Zimowych zbiorach i też podobnie zostało rozszyfrowane. Jako coś co trwa samo z siebie i dla siebie zwłaszcza. Każdy obserwator jest jedynie wypadkową/przypadkiem, ale gdyby nie zaistniał, sztuka i tak by trwała. Ja jestem na punkcie takiego detalu, takich pozorów, wręcz przekurewsko chory. Mogę pamiętać latami. Taka skłonność do atomizacji momentów, połączona z byciem sajko wobec słów.
Zapewne wrócę do tekstu. Jednak nie po to, żeby doszukiwać się znaczeń, roztłumaczać je sobie. Rozumiem reguły gry i to, że dostaję tylko taki obserwacyjny wyimek.
Wróćę po delektację lub natchnienie.
Wykurwiste.
Bardzo, bardzo me gusta.
Znakomity, ale zbyt pochlebny koment, Can:)
Powiedzmy, żem czeladnik, że na razie aspiruję do cech tekstu, jakie wymieniłeś.
Ale w części Twojej opinii jest żywa prawda.
Bardzo dziękuję za czas tej próbie poświęcony.
Dzień dobry.
„zaserwować espresso, mocne jak ona sama” – jest konkret, lubię takie porównania
„Pytania (jednocześnie prawy i lewy sierpowy na szczękę) lokalizują blat stołu kilka centymetrów bliżej, niż tkwi on naprawdę w rzeczywistości. Czarny ukrop rozlewa się po opalonym udzie, naczynko w zderzeniu z posadzką pęka na dwa kawałki” – cudnie prowadzisz narrację
„Coś groteskowego rośnie w powietrzu” – i to ładnie ujęte
„jest jak ukłon mędrca w cyrku, piękny uśmiech w gabinecie sterylnie krzywych luster” – kurde mol, niuch, niuch, chyba wycuwam talencik
„Mam zostawić ją jak ostatni skurwiel, jeśli targnęła się na życie, zaledwie parę godzin po info, że odchodzę z twojego powodu?” – o proszę, ciekawie
„Siedzi na podłodze i oburącz coraz mocniej ściska stopy dziewczyny. Bezczelnie drąży jej myśli, pomniejszając wolność” – to też jest świetne
„Wyrwa stopę i przysuwa leżącego obok fotela” – Wyrywa* chyba
„Sięga po papierosy i płomieniem zapalniczki ogarnia dwa, podaje” – minimalizm, kolejny plusik
„Z hukiem zamykana brama wejściowa zamiast dialogu. Nie takiej reakcji oczekiwała” – to (!)
Ja pierniczę. Jeśli określilibyśmy to opowiadanie mianem romansu, tudzież sceny romansowej, to jest to jedna z lepszych scen romansowych jakie czytałam. Bardzo „jakaś”, sporo psychologicznych rozważań i dialog – na pozór lakoniczny, zarazem zawierający całą głębię relacji, ich skomplikowanie i pójście o krok dalej – ukazanie jak złożone i trudne bywa życie.
„ Jest pojedynczy, był i będzie sam. Chce żyć dla siebie” – i to, nie mam pytań
Ritha, żem się zapłonił po koniuszki:)
I sorry za wybrakowany fragment, no trzy razy tekst był prześwietlany przed komendą: Wklej.
Już po korekcie.
Dzięki, w dużej mierze Twa zachęta spowodowała pojawienie się "Sideł".
Ładnie odmalowana scena, co prawda nie podzielam zachwytów poprzedników, ale to sztuka napisać coś pod szyldem "miłosne" tak, by nie trąciło kiczem. Tobie się udało. Pozdrawiam.
Tak naprawdę wszyscy są przegrani, niby to łatwe znaleźć szczęście i zatrzymać, a jednak strasznie trudne... przez wybory, przez słabość albo przez siłę...
Betti, 100% racja z oceną treści.
To był cel najważniejszy, wywołanie takiej refleksji jak Twoja.
Bardzo, bardzo dziękuję za wczytanie się.
Pozdrawiam.
Eee... właśnie przyporządkowanie do grupy "miłosne", jakoś mi nie za bardzo odpowiada swoją treścią - już bardziej widzę ten temat w opcji - O życiu.
Również tego rodzaju analityczny sposób prowadzenia opka, znacznie odbiega od harlequinowej klasyki, co znacząco zawęża grono fascynatów takiej kanwy. Zapewne koncept jest celowy, więc tylko tak se myślę - kierując się przepuszczalnymi oczekiwaniami większości czytaczy. Mnie też taki wątek niespecjalnie rajcuje, ale doceniam sprawność pióra :) Pzdr
Freya, zasadniczo to ja tam się nie spieram z odbiorcą.
Ewentualnie wyłuszczam swoje motywy. Miłość jest częścią życia, chciałem wbić się w jego rozdział. Bynajmniej tekst nie miał rajcować:)
Domniemywam, że miłosne to dla Ciebie coś kiczowato - sentymentalne lub zwerbalizowane porno.
W tej sytuacji jeszcze bardziej doceniam... Rithę:)
I pozdrawiam Was oboje:)
Przepraszam, jakoś nie mam siły interpretować.
Bardzo nieprostoliniowy jest ten tekst. Jakby, coś w rodzaju łamigłówki, której do końca i tak nie da się rozwiązać. Ja do takich tekstów nie za bardzo. Znaczy może tak. Jestem pełna szacunku, ale czasami mnie męczą. (Co jest pieprzonym paradoskem i hipokryzją jednocześnie, bo próbuję wprowadzać tę niejednoznaczność do własnych tekstów i jednoczescie męczę odbiorcę tą gęstością wszystkiego).
Ale powiem tak, masz niesamowity potencjał i supcio, że się tutaj pojawiłaś. Trochę dajesz, jednak z tej niemetaforyczności. Bo wiemy, że jest była dziewczyna głównego bohatera, która podjęła próbę samobójczą. Tak oscylujesz.
Piiiiisz!
Wcale nie męczysz jednoznacznością w pisaniu, trzeba się mocno skupić, uwierz ćwiczącej odkodowywanie:)
A w ogóle dbaj o swój wyjątkowy styl, nie zarażając się innym. Pisz przede wszystkim, nie czytaj za dużo.
________________________
Bardzo dziękuję, Nim.
Ja tylko tak wróciłam tutaj dodać, że urzekł mnie ten człowiek bez właściwości i ogólnie tylko pobieżnie (to co znalazłam, bo fizycznie nie dorwałam) przeczytałam fragmenty z tkzw powieści z kluczem Musila. I wpadają do głowy i serducha i chyba przez pryzmat tego dzieła interpretuję ten tekst.
Komentarze (23)
Widać, że bardzo cenisz sobie słowo, że je bardzo skrupulatnie dobierasz, obrazy są pełne, a postacie wyraziste. Jest to, co najważniejsze, czyli zaangażowanie odbiorcy.
Można na łące słó pierdolnąć i milion kolorowych kwiatów, jeśli nie zwiążesz ich z odbiorczym okiem, nie tyle umrą, co po prostu nigdy nie zaistnieją.
Uwielbiam grę powiędzy mózgami. Niedopowiedzenia, piętra.I uwielbiam, tak jak tutaj, kiedy jest to wszystko nie do końca oczywiste. Pokazujesz już ich relacje w jakimś punkcie. Kwintesencja In medias res. To nie jest tak, że my siadamy na krzesłach Twego teatru o 17.00 a o 18.00 wychodzą aktorzy. Sztuka i życie trwają bez względu na nas.
Jest poczucie obserwacji przez niedomknięte okno czy dziurkę od klucza. Ich pojęcia są jedynie ich i dla nich, więc całkiem słusznie nie decydują się ich roztłumaczać.
Coś podobnego zastosowałem w Zimowych zbiorach i też podobnie zostało rozszyfrowane. Jako coś co trwa samo z siebie i dla siebie zwłaszcza. Każdy obserwator jest jedynie wypadkową/przypadkiem, ale gdyby nie zaistniał, sztuka i tak by trwała. Ja jestem na punkcie takiego detalu, takich pozorów, wręcz przekurewsko chory. Mogę pamiętać latami. Taka skłonność do atomizacji momentów, połączona z byciem sajko wobec słów.
Zapewne wrócę do tekstu. Jednak nie po to, żeby doszukiwać się znaczeń, roztłumaczać je sobie. Rozumiem reguły gry i to, że dostaję tylko taki obserwacyjny wyimek.
Wróćę po delektację lub natchnienie.
Wykurwiste.
Bardzo, bardzo me gusta.
Powiedzmy, żem czeladnik, że na razie aspiruję do cech tekstu, jakie wymieniłeś.
Ale w części Twojej opinii jest żywa prawda.
Bardzo dziękuję za czas tej próbie poświęcony.
„zaserwować espresso, mocne jak ona sama” – jest konkret, lubię takie porównania
„Pytania (jednocześnie prawy i lewy sierpowy na szczękę) lokalizują blat stołu kilka centymetrów bliżej, niż tkwi on naprawdę w rzeczywistości. Czarny ukrop rozlewa się po opalonym udzie, naczynko w zderzeniu z posadzką pęka na dwa kawałki” – cudnie prowadzisz narrację
„Coś groteskowego rośnie w powietrzu” – i to ładnie ujęte
„jest jak ukłon mędrca w cyrku, piękny uśmiech w gabinecie sterylnie krzywych luster” – kurde mol, niuch, niuch, chyba wycuwam talencik
„Mam zostawić ją jak ostatni skurwiel, jeśli targnęła się na życie, zaledwie parę godzin po info, że odchodzę z twojego powodu?” – o proszę, ciekawie
„Siedzi na podłodze i oburącz coraz mocniej ściska stopy dziewczyny. Bezczelnie drąży jej myśli, pomniejszając wolność” – to też jest świetne
„Wyrwa stopę i przysuwa leżącego obok fotela” – Wyrywa* chyba
„Sięga po papierosy i płomieniem zapalniczki ogarnia dwa, podaje” – minimalizm, kolejny plusik
„Z hukiem zamykana brama wejściowa zamiast dialogu. Nie takiej reakcji oczekiwała” – to (!)
Ja pierniczę. Jeśli określilibyśmy to opowiadanie mianem romansu, tudzież sceny romansowej, to jest to jedna z lepszych scen romansowych jakie czytałam. Bardzo „jakaś”, sporo psychologicznych rozważań i dialog – na pozór lakoniczny, zarazem zawierający całą głębię relacji, ich skomplikowanie i pójście o krok dalej – ukazanie jak złożone i trudne bywa życie.
„ Jest pojedynczy, był i będzie sam. Chce żyć dla siebie” – i to, nie mam pytań
Świetny tekst. Świetny.
Pozdrawiam,.
I sorry za wybrakowany fragment, no trzy razy tekst był prześwietlany przed komendą: Wklej.
Już po korekcie.
Dzięki, w dużej mierze Twa zachęta spowodowała pojawienie się "Sideł".
I łap mój :))))
Dobry tekst, mocny jak lubię.
pozdrawiam.
To był cel najważniejszy, wywołanie takiej refleksji jak Twoja.
Bardzo, bardzo dziękuję za wczytanie się.
Pozdrawiam.
Również tego rodzaju analityczny sposób prowadzenia opka, znacznie odbiega od harlequinowej klasyki, co znacząco zawęża grono fascynatów takiej kanwy. Zapewne koncept jest celowy, więc tylko tak se myślę - kierując się przepuszczalnymi oczekiwaniami większości czytaczy. Mnie też taki wątek niespecjalnie rajcuje, ale doceniam sprawność pióra :) Pzdr
Ewentualnie wyłuszczam swoje motywy. Miłość jest częścią życia, chciałem wbić się w jego rozdział. Bynajmniej tekst nie miał rajcować:)
Domniemywam, że miłosne to dla Ciebie coś kiczowato - sentymentalne lub zwerbalizowane porno.
W tej sytuacji jeszcze bardziej doceniam... Rithę:)
I pozdrawiam Was oboje:)
Bardzo nieprostoliniowy jest ten tekst. Jakby, coś w rodzaju łamigłówki, której do końca i tak nie da się rozwiązać. Ja do takich tekstów nie za bardzo. Znaczy może tak. Jestem pełna szacunku, ale czasami mnie męczą. (Co jest pieprzonym paradoskem i hipokryzją jednocześnie, bo próbuję wprowadzać tę niejednoznaczność do własnych tekstów i jednoczescie męczę odbiorcę tą gęstością wszystkiego).
Ale powiem tak, masz niesamowity potencjał i supcio, że się tutaj pojawiłaś. Trochę dajesz, jednak z tej niemetaforyczności. Bo wiemy, że jest była dziewczyna głównego bohatera, która podjęła próbę samobójczą. Tak oscylujesz.
Piiiiisz!
A w ogóle dbaj o swój wyjątkowy styl, nie zarażając się innym. Pisz przede wszystkim, nie czytaj za dużo.
________________________
Bardzo dziękuję, Nim.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania