Siedem dni.

Czekałam na ciebie, aż w końcu przyjdziesz.

Toczyłam dla ciebie z kostuchą, walkę nierówną.

Leżałam i w okno się wpatrywałam.

A ty nie przychodziłeś.

Więc następnego dnia, znów z nią pertraktowałam.

By dała mi pożegnać się z tobą.

A ty znów nie przyszedłeś.

Trzeciego dnia mojej małej wojny.

Przyszedł z kostuchą mój anioł stróż.

Mówił mi, że nie warto czekać.

I czuć ten ziemski ból.

Lecz ja i jego prosiłam.

By pozwolił mi powąchać przyniesionych przez ciebie róż.

A ty znowu do mnie nie dotarłeś.

Czwartego dnia znów przyszedł anioł.

Lecz tym razem sam.

Mówił, błagał i obiecywał.

Że odprowadzi mnie do samych nieba bram.

Ale ja tylko złożyłam ręce i wskazałam na obraz twój.

A ty znowu nie przyszedłeś.

Piątego dnia przyszła kostucha.

Ona również obiecała, że bezbolesną zada mi śmierć.

Ale ja tylko w okno spojrzałam, a z oczu pociekły mi łzy.

A ty znów nie przyszedłeś.

Szóstego dnia anioł i kostucha płakali razem ze mną.

Bo ja chciałam usłyszeć twój głos ostatni raz.

A ty znów do mnie nie dotarłeś.

Siódmego dnia anioł przyniósł mi od Stwórcy list.

Kochasz nad życie w niebie jego.

Ale dziecko on nie kocha cię.

A ja nie mogę dłużej już patrzeć, jak dla niego męczysz się.

Daruję ci życie, lecz pod swe skrzydła zabiorę jego.

By on już nigdy nie zranił cię.

I właśnie tego dnia.

Powstała jak feniks z popiołu.

A u mego progu pojawił się twój brat.

Błagam, idź do swego ukochanego.

Bo jemu śpieszno na tamten świat.

Cóż miałam, zrobić poszłam do niego.

I powiedziałam mu tak.

Gdybym była taka jak ty.

Wcale bym tu nie przyszła.

Czekałam na ciebie siedem dni.

Sam Bóg dziwił się temu, co robie.

Ale wiedz, że ja wybaczam ci wszystko.

Bo ty jeszcze dziś.

Będziesz u niebieskich bram.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania