Siedząc

Siedząc w ciemności wyczekuję jakiegoś postępu. Nic nie zmienia się.

Mój umysł ciągle jest moim więzieniem. Dlaczego nie potrafię zerwać tych łańcuchów?

Powoli tracę siły. Szarpię się, lecz to nic nie daje.

 

Chwilowo uwalniam się, lecz to wszystko okazuje się tylko snem. Żadne lekarstwo nie leczy tej rany.

Bandaże setkami nakładam na krwawiące miejsce, ale krew dalej leci. Nie potrafię przestać rozdrapywać tego.

Pamięć zmusza mnie, abym pamiętał. Chciałbym w końcu zapomnieć.

 

Te wspomnienia przykuwają moje ciało do ściany. Ściany na, której wypisane są błędy.

One cały czas prześladują moją świadomość. Chcę zacząć, ale za bardzo się boję.

Wszystkie kolejne dobre chwile odrzucam od siebie. Nie potrafię im zaufać.

 

To nie jest moja wina. Proszę wybacz mi, ale to nie ja zatrułem swój umysł.

Nie widzę rozwiązania tego problemu. Moje życie jest serią porażek.

Powinienem się przyzwyczaić. Odejść ponownie w cień?

 

Nienawidzę tamtych lat gdy mym przyjacielem był cień. Nie miałem nikogo.

Nikt nie ranił mnie. Wyszedłem na światłość dnia.

Wtedy to poczułem ostrze miłości w mym sercu. Jaką drogę mam wybrać?

 

Stoję przed lustrem i widzę to w sobie. Tony nienawiści ukryte w oczach.

Nie wiem co dalej mam począć. To się raczej nigdy nie zmieni.

Zaczynam sobie obiecywać, że zawsze będę sam. Samotność uchroni mnie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania