Silver Fangs-Rozdział 13

Angelika przeszła przez zrobiony otwór, to pomieszczenie było trochę inne, o wiele większe i nie znajdowała się tutaj woda, nie miała czasu, by podziwiać. Ogromne odnóże uderzyło blisko niej, z lekkością puchu uskoczyła w bezpieczne miejsce, mimo to coś ją nadal atakowało. Kolejne uderzenie zadało jej ranę ciętą na ramieniu, musi szybko coś zrobić, by nie umrzeć w tej zapadłej dziurze. Przypomniała sobie o pierwszym bezpośrednim ataku na Wolfa, gdzie przejrzał jej intencję. A może właśnie o to chodzi, napastnik jest niewidoczny dla niej, ponieważ nie próbuję nawet go znaleźć, ponownie chciała wszystko przełożyć na zmysły, nie na widzenie duszą. Jednak zanim zaatakuje, musi pomyśleć, jak zniknąć z widzenia temu czemuś. Odskoczyła kolejny raz, miała dosłownie kilka sekund, by coś wymyślić, skupiła się na swojej wewnętrznej sile, sprawdzając jej wygląd z zewnątrz.

To było trudne, ale udało się, okazało się, że świeci niczym najjaśniejsza gwiazdka, pośród nocnego nieba. Coś musiała z tym zrobić, miała dosłownie chwile, nim wyląduję na skalistej powierzchni, a to coś ponownie przypuści natarcie. Wyobraziła sobie, że jaskrawy punkt znika, wręcz zdusiła go w sobie, negując wszelkie swoje intencje. Momentalnie nic się nie stało, potwór, jakby odpuścił, skoro wszystko ucichło, pora na kontratak, próbowała przelać moc w swoje oczy, lecz bez rezultatu, tylko przyprawiła sobie ból głowy. Świetnie, nie dość, że jaskinia roi się, od nie wiadomo czego, to jeszcze migrena uniemożliwia logiczne myślenie. Usiadła, by odpocząć, w międzyczasie sprawdzając, czy jej obecność nie wróciła do normy.

– Co robię źle? Jakie to frustrujące nie wiedzieć, co dalej robić... No tak, Angie, jakaś ty głupia jest. Przecież teraz pojmujesz świat czymś innym niż zmysłami, a ty co? Zamiast myśleć nieszablonowo, próbujesz wzmocnić oczy, brawo geniuszu, brawo. Czuję się, jakbym utknęła na łodzi podwodnej, normalnie, jak w tym filmie. Nic tylko czekać, aż mnie coś zmiażdży... Zaraz, zaraz, na takich statkach używa się sonaru, by wykryć obiekty na zewnątrz. Jest tylko jeden mały kłopot, czy te stwory nie wykryją sygnału zwrotnego? Kurczę, a mogłam teraz siedzieć na lekcjach i prowokować chłopaków... Angie, jesteś wampirem ze starego szlachetnego rodu, nie może zachowywać się, niczym księżniczka z magicznego zamku. Jeśli chcesz wyjść z tego cało i wyrwać się spod cienia brata, to musisz ruszyć naprzód. – Prowadziła swój monolog w myślach, a po chwili wstała, wzięła kilka głębszych wdechów i rozprowadziła moc nie po ciele, a po mięśniach. Zabieg o dziwo się udał, a dziewczyna poczuła się naprawdę dobrze, pierwszy punkt udał się, pora na drugi trudniejszy.

Wytworzyła wokół siebie cienką warstwę energii, po czym chciała ją puścić po całym pomieszczeniu, poczuła lekkie ukłucie w klatce piersiowej i na plecach, szybko zrozumiała, o co chodzi i rozproszyła zaklęcie. Okazała się, że zamiast jednego pierścienia stworzyła dwa i o mały włos nie przecięła się na pół, nagle słowa Wolfa o wielkiej odpowiedzialności używania nabrały sensu, skoro takie małe coś niemal zabiło ją, to strach się bać, co można świadomie wykombinować z czarami. Igranie z potęgą nie jest zdrowe... Poprawiła urok, koncentrując się na pojedynczym cienkim pierścieniu bez krawędzi tnącej, lekkim ruchem dłoni rozsunęła go po pomieszczeniu.

Ukazał się jej poprawiony o istoty żywe obraz, od razu się wzdrygnęła, widząc, co ją zaatakowało. Ogromne modliszki, najgorsze, z czym mogła walczyć, nienawidziła owadów, obrzydzały ją. Wzięła się w garść uderzeniem z dłoni w policzki. Jednak nie mogła się przełamać, by zaatakować je szponami, czy ręką, jeszcze by ich dotknęła, albo – co gorsza – ich wydzielina splamiłaby jej ciało. Bleh, aż ciarki przeszły po plecach. Udało się jej po wielu próbach wytworzyć coś w rodzaju ostrza z energii, była świadoma, że ta broń zużywa masę energii, musiała działać szybko. Dzięki wzmocnieniu mięśni poruszała się naprawdę szybko wraz z ukryciem obecności i odpowiednim orężem egzekucja przeciwników potrwała dosłownie chwile, po tym czasie jaskinia pełna była kawałków ciał i krwi owadów. Angelice zakręciło się w głowie, osłabiona usiadła na jedynej czystej powierzchni.

– No tak Angie, dostałaś nową moc i co zrobiłaś? Bez treningu i obycia z nią, użyłaś w ponad pięćdziesięciu procentach, przeciążając swoje ciało. Kiedy ty dziewczyno nauczysz się myśleć? – Nim zdążyła sama sobie odpowiedzieć, została wciągnięta nagłym podmuchem wiatru do następnej sali do góry.

Ten pokój, jeśli można było go tak nazwać, nie był przepełniony mrokiem, bez używania energii duszy można było spokojnie reagować na otoczenie. Środkiem płynęła mała podziemna rzeczka, a na jej bokach znajdowały się ogromne płaty zieleni, z których dziewczyna natychmiast skorzystała, odprężając się na trawie. Jakie to było przyjemne czuć delikatny dotyk trawy na zmęczonym ciele.

– Widzę siostro, że ty też trochę przeszłaś w tych cholernych jaskiniach. – Dołączył do niej Leon, oprócz zmęczenia nie miał żadnych ran, kolejny raz Angie poczuła się zazdrosna, że brat zrobił coś lepiej od niej.

– Po tobie za to, kochany bracie nic nie widać... – odparła jadowicie.

– Ja miałem innego rodzaju przeciwnika, kobiety o ciele węża, które wydzielały specjalny feromon, powodujący omamy wzrokowe oddziałujące na mózg. – Po twarzy Leona można było wywnioskować, że nie chce podtrzymywać tematu, siostra jednak nie mogła się powstrzymać, by mu nie podokuczać.

– I co wypaliło ci oczy? Bo ja nic nie widzę.

– Czytałem o tym gatunku potwora, ale nie sądziłem, że go tu spotkam. Otóż ten feromon zmienia tego wężostwora w obiekt największego pożądania i fantazji seksualnych. Istota z ofiarą spółkuję, wysysając z niej energię życiową, aż ta nie umrze i tworzy potomstwo w swoim ciele. Tak się rozmnażają, jeden taki śmiercionośny akt dostarcza prawie dwadzieścia jaj...

– Po twoich reakcjach, wniosek musi być tylko jeden. Dałeś się złapać w pułapkę, interesujące jednak jest to, w jaki sposób się uwolniłeś? – Spojrzała z ciekawością na brata, ten jednak machnął dłonią i powiedział.

– Nieważne, powiem tylko, że ciężko było. – Dalsze dopytywanie przerwało wejście Wolfa.

– Witam moi drodzy, cieszę się, że dotrwaliście do ostatniego punktu, Leonie ulecz swoją siostrę i kontynuujmy. Wasz cel to zdobycie dwóch dzwonków przy moim pasie. – Z wielkim uśmiechem stanął, podpierając się włócznią, czekając na reakcję rodzeństwa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania