Silver Fangs-Rozdział 19

Zebrali się w apartamencie, by ponownie ruszyć w podróż. Plecaki zawiesili na ciepłych kurtkach, prezencie pożegnalnym od Lami. Wolf rozsupłał skórzaną sakiewkę i wyjął mały, przezroczysty kamień. Następnie rzucił go w stronę ściany, otwierając wielki portal, skąd powiało ciężką, rosyjską zimą.

— Możesz mi powiedzieć, dlaczego wybieramy się znowu w śnieżne regiony? Słoneczna Hiszpania, plaże Miami. Dlaczego nie możemy wybrać się właśnie tam? — powiedziała Angie, trzęsąc się, pomimo założonej ciepłej odzieży.

— Nie moja wina, że kłopoty wygód nie lubią. — odpowiedział Wolf, rozkładając ręce. — Idziesz, czy marudzisz?

— A mam wybór? — wymamrotała cicho. Wystarczył jeden krok, by znaleźli się po drugiej stronie, dziewczyna smutnym spojrzeniem pożegnała zamykający się portal. Nic dziwnego przed jej oczyma jawiła się tylko bezkresna, śnieżnobiała pustynia, porośnięta z rzadka różnymi drzewami.

— I co teraz? Lepimy bałwana? Czekamy na koniec? Spotkamy Yeti? Albo odwiedzi nas królowa śniegu? — Wyliczała zmarznięta.

— Nic z tych rzeczy, Yeti mieszkają w wysokich Himalajach, a królową lodu mógłbym nazwać pewną gorącą czarodziejkę o chłodnym wnętrzu, lubiącą klimat żywcem wyciągnięty z baśni. Mieszka ona chyba na Islandii. O są i nasi gospodarze. — Wskazał na zbliżające się cienie. Nie minęła chwila, a jednostajny krajobraz został zaburzony przez cztery wielkie niedźwiedzie, podążające w stronę naszej trójki.

— To są nasi gospodarze? Żartujesz? No, chyba że mówisz po niedźwiedziemu.

— Nie musi panienko. — Odezwał się głos ze wschodnim akcentem. Zamiast zwierząt naprzeciwko nich stali dwaj mężczyźni odziani tylko w skórzane spodnie, nie nosili górnej części garderoby, prezentując umięśnioną, nagą pierś. Tuż obok nich stała para kobiet, w porównaniu do towarzyszy były ubrane od stóp do głów.

— Jestem niezmiernie rad, mogąc powitać członków Bractwa Niedźwiedzia. Jak mniemam, Wielka Caryca ma się dobrze? — Skinął delikatnie głową.

— Nam też miło powitać pradawnego i utalentowanego łowcę w jednym. Nasza wspaniała pani oczekuję was z niecierpliwością. Problem jest poważny, a osiągnięta chwiejna równowaga jeszcze kilka chwil i nie będzie istnieć. Zaproponowałbym wam, byście wsiedli na nasze grzbiety, jednak pokazanie naszej ludzkiej formy, sprawiło, że nie skorzystacie z tego. Naprawdę nie wiem, skąd wasza nie chęć.

– Raczej nie chciałabym chwalić się, że jeździłam na człowieku niedźwiedziu... Zbyt dwuznacznie to brzmi. – pomyślała Angie, słuchając wypowiedzi.

— Więc musimy polegać na twoich czarach Pradawny. Mam nadzieje, że pomimo wcześniejszej emerytury, nadal nie straciłeś nic z dawnej sławy. — Nieznajomy skierował swe słowa do Wolfa.

— Głowa nadal sprawna, choć kości były w spoczynku. Najpierw jednak zdradź mi swoje imię, bo nie wiem, jak się do ciebie zwracać.

Obcy zaśmiał się, strącając śnieg z drzewa.

— Masz rację pradawny. Jestem Vladimir Potężny, pierwszy bojar jej wysokości. Musisz mi wybaczyć pradawny, ale rzadko kiedy komunikujemy się z obcymi, starając się unikać kłopotów. Tu na mroźnej Syberii jest to dosyć łatwe, choć zdarzają się różne przypadki. Wprawdzie rzadkie, ale są. To co stoimy i zapuszczamy korzenie, czy udajemy się na spotkanie z Carycą?

— Widzę Vladimirze, że twój lud nadal nie grzeszy cierpliwością — rzucił kąśliwie Wolf.

— Jak się długo czeka, to wódka osiąga wysoką temperaturę. Kto lubi ciepłą wódkę? — Błysnął zębami w szerokim uśmiechu.

— Muszę pobrać lokalizację z twoich wspomnień. Mam nadzieje, że lokalizacja waszego obozu nie jest tajna?

— Póki ruszysz tylko to, nie ma problemu. Jeśli spróbujesz tknąć coś innego, będę zmuszony zareagować pięścią... A potem pójdziemy się napić i znów będziemy kolegami.

Wolf niemal parsknął śmiechem, szanował tych ludzi, jednak było raczej wątpliwe, by zauważyli psychiczną manipulację. Zmusił się do powagi i szepcząc zaklęcie, dotknął dłonią czoła wielkoluda. Niemal natychmiast odsunął rękę, wyciągając strużkę jaśniejącego światła. Sformował z niej kule i rzucił na ziemie, krzycząc w zapomnianym już języku.

— Bramo! Otwórz się!

Okolica rozbłysła fioletową poświatą, a na ziemi pojawił się okrąg. Tubylcy cofnęli się, nie wiedząc, co mają dalej robić.

— Czyżby Bractwo Niedźwiedzia obawiało się mojego małego zaklęcia? — rzucił Wolf.

— Bractwo nie odczuwa strachu. Mów, co dalej, by moja pięść nie wylądowała na twojej twarzy, za tę zniewagę.

Pradawny nie mógł pozwolić na zaostrzenie stosunków między nimi, w końcu potrzebował odpowiedzi na parę pytań.

— Spokojnie Vladimirze Potężny. Potrzebuje twojej akceptacji, byśmy mogli przenieść się. To twoje wspomnienia i reagują tylko na twoje polecenia. — odrzekł spokojnie. Wprawdzie było to kłamstwo, ale wypełniło swoją rolę.

— Było tak od razu! — Uśmiechnął się Rosjanin. — Co mam robić?

— Uderz w krąg.

— I to lubię! — Podniósł pięść w górę i uderzył z ogromną siłą w podłoże. Całą okolicą wstrząsnęła fala uderzeniowa, która jednak nie zdążyła znaczącą wpłynąć na krajobraz. Sekundę później aktywowało się zaklęcie, oślepiając wszystkich wokół.

Następne częściSilver Fangs-Rozdział 20

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Karawan 06.02.2019
    Czepialski
    wielki portal, niemal natychmiast powiało stamtąd rosyjską zimą. - a gdyby; ...portal, skąd powiało..." ??
    dziewczyna smutnym... zmarznięta dziewczyna - zmora pisujących - powtórzenia
    a osiągnięta chwiejna równowaga jeszcze chwile i nie będzie istnieć - imho lepiej; jeszcze kilka chwil, albo; za chwilę
    wasza nie chęć. - niechęć upps, palec się omsknął na spację ;)
    otwórz się, (tu wystarczy zmienić szyk), przenieść się - się na końcu zwykle jest rusycyzmem ;)
    Proszę jednak pamiętać, że to Twój tekst a Czepialskiego tylko sugestie ;)
    Piątunia ;)
  • krajew34 06.02.2019
    Czepialstwo zawsze w cenie waćpan Karawan, zaraz ogarnę twoje sugestię. :) Dzięki, że wpadłeś i pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania