Siostry cz.1

Błędy trzymają mnie za ręce,

a naiwność bije po twarzy''

 

-Gosia,odzwoń..to ważne,mama chce wiedzieć dlaczego się nie odzywasz...odzwoń,bo zaczynasz mnie wkurzać! dodała na koniec podniesionym głosem

Monika nagrała się siostrze na pocztę.Przez chwilę jeszcze stała wpatrując się w ekran Iphon*a, oczekując,że być może usłyszy sygnał ,a na ekranie wyświetli się imię jej niemądrej siostry.Nic takiego jednak nie nastąpiło,a ona w głębi duszy wiedziała ,że tak własinie będzie i,że po raz kolejny ta smarkula zawiedzie jej zaufanie.

-Co tam?znowu kłopot z siostrą?-Spytała Anita, która zazwyczaj nie interesuje się sprawami innych,wręcz przeciwnie raczej unika ludzi.W kantynie, zazwyczaj siedzi przy tym samym stoliku i czyta książkę ,tworząc barierę pomiędzy sobą a resztą świata.A tu proszę,okazuje się,że mimo to wie,że kłopoty Moniki z jej młodszą siostrą, zdażały się już wczesniej.

-Nie martw się,nic jej nie jest.Wczoraj, widziałam ją na poczcie .Dodała po chwili i wcisnęła słuchawki smartfona, głęboko w małżowiny ,chcąc dać do zrozumienia ,że to koniec konwersacji.Monika jednak ciągnęła dalej ,zbyt pochłonięta wściekłością na siostrę ,żeby zrozumieć ten gest.

-No masz!, a do mnie nie raczy się nawet odezwać,nigdy jej nie ma.Powinna mieszkać ze mną.Tylko dlatego zgodziłam się na jej przyjazd tutaj.Miała się w końcu uspokoić...Tymczasem znika na całe dnie, albo nawet tygodnie...-Popatrzyła na Anitę która najwyrażniej, wogóle już jej nie słuchała.Do diabła,ludzie tutaj to po prostu zdrewniałe kołki.Niby coś wiedzą ,ale nie do końca powiedzą.Niby ci współczują, ale tak naprawdę cieszą się ,że ich nie spotkał twój los.Cholerna irysko-polska społecznośc.Zbieranina szlachty i plebsu.Zupa z dziadostwa z dodakiem wygórowanego mniemania o sobie.Ajjj...sama przez to zgredzieje.Monika pomyślała ,że czas wracać do Polski,tej jaką pamiętała.Tylko czy ona wciąż tam czeka?Po chwili skarciła się za trwonienie cennych minut na nic nie wnoszącą nostalgię. Czas ucieka,matka zaraz znowu zacznie się dobijać,a ona sama czuje ,że siwe włosy pojawiają się u niej jak piegi na Irlandczyku od lipcowego słońca.

Monika od dziecka opiekowała się młodszą siostrą,zawsze i wszędzie myślała o niej,póżniej kiedy były nastolatkami też tak było.Jak kupowała sobie bluzkę to robiła zdjęcie,wysyłała Gosi,żeby zapytać czy też taką chce. Oczywiście,że chciała.

-Boska,już ją uwielbiam.ale nie mam kasiorki,chyba ,że mi weżmiesz a ja ci oddam jak dostanę wypłatę.

Zawsze jej kupowała wiedząc ,że zwrotu pieniędzy się nie doczeka.Gosia była, i będzie dla niej młodszą siostrą.która wymaga pomocy i opieki.Tak się wychowały.Tylko we dwie.Ojciec zostawil je wtedy, gdy był najbardziej potrzebny ,Gosia miała jedenaście lat,Monika zaledwie szesnascie,a matka popadła w depresję.Tatuś stwierdził,że nie podoła.

Któregoś wieczora stanął w drzwiach ich pokoju z dobrotliwym uśmiechem na twarzy.

-Moje kochane córeczki,jesteście już duże i na pewno zrozumiecie tatusia.Do tej pory nie widywaliśmy się tak często jak bym sobie tego życzył,ale jak już wam tłumaczyłem praca na statku wymaga poświęcenia... Szkoda ,że dla nich nie potrafił się tak poświęcić.-Teraz niestety będziemy musieli rozstać się na dłużej, zresztą tak będzie lepiej dla waszej mamy.Moja obecność tylko ją drażni.Patrzyły na niego w milczeniu,oczekując ,ze na koniec tych wszystkich strasznych rzeczy,tata w końcu uśmiechnie się szeroko i powie ,że mimo wszystko je kocha, i będzie wracał ,żeby zabrać je na lody ,albo do zoo.Wtedy mógłby im nawet nakłamać,żeby choć na chwilę poczuły się lepiej.Nie zrobił tego.

Ich ojciec,od dwudziestego roku życia ,był kucharzem na statku handlowym,ostatni nazywał się chyba Jawor,ale tak naprawdę nie wiedziała dokładnie, gdyż kontakt z ojcem był wtedy prawie tak sporadyczny jak teraz dzień bez deszczu w Irlandii.Zaczynał jako nastolatek u boku swojego ojca.Na statku spędzał każde wakacje.To było dawno .Dziś niestety, jej kontakt z siostrą też zaczynał zmierzać w tym kierunku,choć ona sama nie mogła się z tym pogodzić.Nie chce być taka jak matka.Najpierw nadopiekuńcza ,potem podejżliwa, a na koniec jak pies gończy, który ciągle depcze ci po piętach. Ale nie chciała też,zostawić jej jak ojciec.Pragnęła być przy niej mimo wszystko,choć stawało się to co raz trudniejsze.Z drugiej strony, nie była pewna czy chce, aby siostra się usamodzielniła.

-Nawet nie próbuję sobie wyobrażać do czego ona byłaby zdolna,jak by poczuła trochę swobody-Powiedziała na głos.Spojżała na Anitę ale ta nadal pochłonięta była książką i nie zwracała uwagi na Monikę.Wogóle, na nic nie zwracała uwagi.

-Znieczulica, zwykła znieczulica-westchnęła Monika,zarzuciła torebkę na ramię i wyszła z kantyny z zamiarem podzwonienia po znajomych,może ktoś wie gdzie ta nieodpowiedzialna smarkula łazikuje.Niestety i tu się zawiodła.Cholerna zmowa milczenia,przecież ktoś oprucz Anity musiał ją widzieć,w tej mieścinie wszyscy się znają.Postanowiła pójść na całość i zaraz po pracy weszła do pubu w którym pracował były chłopak Gosi.Co rusz wyciągała telefon z torebki ,żeby się upewnic czy nie przegapiła jakiejś wiadomości czy połączenia.Nic.Cisza w eterze.Bartek,bo tak mial na imię pracował jako barman,choć z tego co wiedziała w Polsce studiował biotechnologie i farmacje ,i rzeczywiscie wydawał się miły i inteligentny.Pewnie dlatego rozstali się z Gosią. Dla niej ,pewnie był zbyt miły.Choć ona sama twierdziła,że to przez jego sposób ubierania się.

-Weż przestań Monia,daj spokój on ciągle w tych za małych marynarkach,pewnie jeszcze z dzieciństwa.No i te spodnie,Dżizas...nawet ja się nie mogłam w nie wcisnąć.Kiedyś widziałam jak próbował je z siebie ściągnąć-opowiadała ledwie powstrzymując śmiech-O mało nie padłam,maaaaasakra jakaś.Szarpał się,rozumiesz,miotał aż zaczełam się śmiać i się obraził.

Wzruszyła ramionami-Może dlatego że prawie byliśmy już w łóżku a tu taki zonk-Wtedy obie zaczęły się śmiać.

-Gośka !wariatko ,to fajny facet i do tego pracowity-próbowała znależć argumenty na obronę Bartka ,którego zresztą bardzo lubiła.

-Daj se siana Mona Liza-czasem tak ją nazywała :Mona Liza,Jak ten słynny obraz.-normalny facet powinien nosić zwykłe spodnie, a nie babskie leginsy

-No przecież taka jest teraz moda-upierała się Monika

-Jasne ale co mu szkodzi nosić normalne portki,eee tam...za młody jest..zresztą

Bartek stał za barem i niemal natychmiast zauważył Monikę,zresztą o tej porze nie było tłumów,kilka najwyżej kilkanaście osób.Pomachał do niej ręką i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszył w jej kierunku.To chyba ten uśmiech sprawiał ,że wzbudzał sympatie ludzi.Nigdy nie spotkała go w złym humorze,a jeśli nawet, to nigdy tego nie okazywał.

-Hej Monika miło cię widzieć,co cię sprowadza?bo normalnie sama tu nie zaglądasz,ostatnio chyba byłyście tu w zeszłym roku ale całym stadem.Same łanie,no może było parę świnek-zśmiał się wesoło

-No,no tylko nie świnek,to się nazywa mieć kobiece kształty żółtodziobie.Ja tylko na chwile,wiem że z Gosią raczej się unikacie, ale może wiesz przypadkiem gdzie ona może teraz być?nie ma jej trzeci dzień, matka dzwoni ,chce z nią gadać a ta mala jędza nie odbiera od nikogo.

-Cała Gośka...coś ci pokażę.Przebiegł szybko za bar i na chwilę zniknął jej z oczu ,po chwili pojawił się z telefonem w ręku

-Coś ci pokażę,tylko nie panikuj odrazu.Myślę ,że ona ma nowego chłopaka i chyba nowe kłopoty

nie czekając na odpowiedż Moniki włączył nagrany krótki filmik.Gosia tańcząca na stole z jakąś drugą dziewczyną.Na około pełno ludzi,głośna muzyka,jakieś okrzyki,gwizdy,a na końec zbliżenie do twarzy jej siostry,.Na pierwszy rzut oka widać ,że jest kompletnie pijana ,w tym momęcie telefon chyba komuś wypadł i film się skończył.Monika zamarła, przez chwilę po prostu ją wcięło,wpadła w czarną kosmiczną dziurę.Zabiję gówniarę,a jak nie zabiję, to zamorduję.

--TY to nagrałeś?spytała po chwili patrząc mu w oczy,jak by natychmiast chciała znależć winnego ,obojętne kogo,byle tylko rozładować kłębiące się w niej emocje.

-No co ty,to było tutaj, ale nie na mojej zmianie,a szkoda bo może dałbym radę temu zapobiec.Krąży po Fejsie od tygodnia.

-No dobra a ten chłopak to kto?Czuła ,że dostaje palpitacji serca,a krew osiąga temperaturę wrzenia co grozi zakrzepami w żyłach,zatorem a w efekcie nagłym zgonem.Co w sumie ,w tej sytuacji ,wydawało jej sie najlepszym wyjściem.Była już cholernie zmęczona matkowaniem siostrze,i chronieniem matki przed jej ciągłymi wybrykami.

-Krążą plotki ,że to szef poczty...

Monika wstała z fotela tylko po to, żeby zaraz usiąść z powrotem,czuła ,ze ciężar ostatnich wydażeń znacznie przekracza wagę jej samej.Wciągnęła głęboko powietrze nasycone barowym zapachem rozlanego nie raz alkoholu,chwilę przytrzymała je w płucach,poczym powoli wypuściła czując przy tym lekki zawrót głowy.To na chwilę pomogło jej zapanować nad przyśpieszającym ze zdenerwowania oddechem.

-Pociecha w tym, że trafiła na kasiastego...Nie to co ja ,barman na starcie,kariery zawodowej-zaśmiał się ze swoich żartów ,ale Monice nie było wesoło.czuła ,że jak natychmiast nie rozszarpie siostry to dopadnie pierwszą,lepszą niewinną istotę a wtedy niech Bóg ma ją w swojej opiece.

-Nie denerwuj się Monika,znasz ją, minie parę dni i sama wróci

-Pewnie tak ,tylko ,że mama wydzwania i dopytuje,a przecież ma tę swoją depresję i ciągle płacze ,że tęskni za nami a Gosia wogóle się nie kontaktuje.Oszaleć mozna,jak bym nie miała nic lepszego do roboty.Ok,dzięki...Aha pokaż mi który to ten jej nażeczony-spytała z naciskiem na ostatnie słowo.

-Niestety tutaj go nie widać,ale to niezły bajerant,mówią ,że lubi Polki...Monika przewróciła oczmi

-Jeeezu jeszcze i tego brakowało,no nic dzięki,daj znać jakby się tu pokazała.

Następnego dnia w pracy był taki młyn że chwilami cieszyła się ,że nie ma czasu na zastanawianie się co począć z siostrą.

Siedziała przy jednej z wielu kas w supermarkecie

i marzyła o mocnej,gorącej kawie.Do przerwy już tylko piętnaście minut ,ale czas dłuży się niemiłosiernie.Zwłaszcza,że na monitorze kasy jest zegar,a jego cyfry wydają się nie zmieniać odkąd zaczęła myśleć o kawie.

Następna klientka wyglądała jakby nie mogła się doczekać na swoją kolejkę,wyjątkowo niecierpliwie spąglądała na Monikę,właściwie nie spuszczała z niej wzroku.Dziwne ,pomyślała Monika,może się rozmazałam czy jak?

Jak tylko podeszła do jej kasy nachyliła się bardzo blisko choć póżniej Monika uświadomiła sobie,że było to bez sensu,gdyż niemal wykrzyczała:Powiedz siostrze,żeby zostawiła mojego męża w spokoju! Rozumiesz!? On ma dwóch synów,czy twoja siostra jest na to gotowa?!Monika oniemiała,czuła ,że znowu wpada w jakąś czarną,bezdenną czeluść.W oczach tej kobiety zobaczyła jednak, tę samą mieszaninę desperacji i rozpaczy w beznadziejnej rywalizacji, z młodszą od siebie o jakieś dwadzieścia lat dziewczyną,jaką kiedyś dostrzegła w oczach matki.To było jak porażenie piorunem w słoneczny dzień.Reszta była już tylko niemym filmem,zmieniającymi się obrazkami, obok, w jakimś matriksie.Zapamiętała tylko tyle ,że któraś z menadżerek z ochroniarzem starali się uspokoić nieszczęsną,zdesperowaną kobietę ,a ludzie w kolejce zachowywali pozorny spokój.W ostatnim przebłysku zerknęła na ekran ,trzynasta trzynaście,zostały dwie minuty do przerwy.Koszmar trwał kolejne dwie minuty które jakimś niepojętym sposobem,przerodziły się w tysiąclecia.

Monika wracała do domu ,myśląc o całym tym przygnębiającym zajściu jakie wogóle nie powinno mieć miejsca.Taki wstyd.Ale co tam wstyd,najbardziej nie mogła pojąć jak jej własna siostra mogła zrobić coś takiego.Niszczyła życie nie tylko swoje.ale rozwaliła życie całej rodziny.Oni nigdy nie będą już tacy sami.Monika znowu wróciła myślami do tego jak ojciec tłumaczył się przed nimi,jak się wił i wyślizgiwał.A na kolejne wakacje zabrał je nad morze, ze swoją nową dziewczyną.To pewnie przez nią matka popadła w depresję,a my tak naprawdę straciłyśmy oboje rodziców.Teraz to samo zrobiła ta mała jędza.No niech ja ją tylko dorwę'',Monika czuła jak krew pulsuje jej w skroniach niemal do bólu,aż zaczęło jej się kręcić w głowie.W tym samym momencie dokuczliwe ssanie w rzołądku przypomniało jej ,że od rana nic nie jadła.A to że, jeszcze trzymała się na nogach zawdzięczała głównie kawie i dwum wilgotnym herbatnikom ,które wygrzebała z dna torebki.Zapachy z pobliskich restauracji,chińskie jedzenie,Mc Donald,teraz to wszystko nacierało na nią jak inwazja kosmitów.Jak nie zje czegoś tu i teraz,to pewnie wyłoży się na chodniku ,a tłumy ludzi będą po niej deptać nie zauważając jej marnej powłoki.Pewnie jedynie jakiś pies ,może nawet z kulawą nogą,zwabiony zapachem padliny podszedłby,obwąchał a na koniec osikał,kalkulując sprytnie, w swym oportunistyczm mózgu ,że pod KFC czekają na niego lepsze kąski.Postanowiła wejść do SubWay'a na ogromną bułkę z ogromną ilością wszystkiego.Z lawą wylewającego się przy każdym kęsie sosu,a całość zwięczoną górką, usypaną z chrupiącej cebulki.Teraz liczy się tylko jedzenie ,albowiem tylko ono uratuje moje ciało przed upadkiem,a duszę i rozum przed nieuchronnym szaleństwem.I choć jeszcze nie dalej jak dwa dni temu obiecywała sobie ,że nie będzie zajadała stresów i nerwów śmieciowym jedzeniem,i że od jutra to już tylko ścisła dieta,no bo w końcu czas najwyższy wziąść się za siebie,to w tej chwili priorytety się zmieniły,i zdecydowała ,że wszystko inne schodzi na dalszy plan.Teraz musi uspokoić siebie,potem mamę,potem oczywiście znależć Gośkę i wyciągnąć ją z opresji.Ale do tego wszystkiego nie może być przecież głodna.Tak więc postanowiła ,że wskoczy jeszcze na dużą porcję lodów i kolejną kawę do pobliskiej cukierni ,przy okazji będzie miała dość czasu na opracowanie planu działania ,a kiedy tylko wróci do domu natychmiast pozbędzie się z łazienki zdradzieckiej wagi,porzucając tym samym z góry skazany na porażkę zamiar ,osiągnięcia sylwetki doskonałej.Teraz ma na głowie ważniejsze sprawy.

Dojadając kolejną porcję lodów, wpatrywała się w widok za oknem.ludzie biegajacy, tam i z powrotem,matki poganiające dzieci,starsze panie z małymi pieskami idącymi posłusznie za swoimi przewodniczkami,na niewidzialnych smyczach.Jakiś chłopak grający na gitarze wydzierał się w niebogłosy, a ludzie przechodzący obok ,wydawali się jakby przyśpieszać i omijać z daleka,leżący tuż obok niego,zapraszająco otwarty futeral.Monika postanowiła ,że wrzuci mu kilka monet,w końcu chłopak ma jakiś talent, a przede wszystkim coś robi.Nie tak, jak jej siostra,choć mniej więcej w tym samym wieku.Jedyne w czym byla dobra ,to chulaszcze życie na jej koszt.A teraz jeszcze wyrywanie mężów i ojców Bogu ducha winnym rodzinom.Oooo niech ja ją dorwę,kto wie czy nie postawie jej ultimatum.Albo się uspokoi i weżmie do pracy,albo wraca do Polski, i do mamy.Koniec z tym pobłażaniem.Myśli nie dawały jej spokoju.Biegały haotycznie ,zmieniając sie nieustannie,jakby w panice,nie potrafiły się poddać mimo świadomości ,że nie ma już ratunku..A przecież wielu ludzi ma problemy ,pomyślała.Nie ma sensu aż tak się przejmować.Z drugiej strony, taki wstyd w pracy i wogóle.Biła się z myślami kiedy nagle dostrzegła znajomą sylwetkę po drugiej stronie ulicy,stała na przejściu ze światłami,była odwrócona tyłem ,ale Monika poznałaby ją nawet z odległości lat świetlnych.

Mam cię-powiedziała niemal głośno,i niczym gepardzica na polowaniu rzuciła się do wyjścia. Po drodze położyła na kontuarze 20 euro i nie czekając na resztę wybiegła na ulicę ,próbójąc jednocześnie nie wpaść pod auto ,unikać zderzeń z innymi pieszymi i nie tracić z oczu obiektu pościgu :Gosi.Dopadła ją tuż przed wejściem na pocztę.

-Poczekaj ja też mam parę listów do wysłania,-rzuciła złośliwym tonem,

-Monia?sory ,wiem że dzwoniłaś,,,musimy pogadać.Wiesz mam mało czasu ,może póżniej zadzwonie ,co?

Jej młodsza siostra była okropnie zmieszana i przez chwilę Monice zrobiło się jej żal,ale natychmiast przypomniała sobie płacz matki,to jak ona sama nie mogła spać przez ostatnich kilka nocy zamartwiając się o siostrę,wreszcie jak w kalejdoskopie zobaczyła urywki z filmiku na fejsbooku,i tę zrozpaczoną kobietę,wyprowadzaną ze sklepu przez ochronę.I dotarło do niej ,że tym razem nie może być mowy o żadnych ustępstwach.

Stanowczym ruchem wzięła siostrę za rękę i pociągnęła za sobą w kierunku postoju taksówek.

-Nie ma mowy moja droga ,wracasz ze mną.I kropka.

Gosia w milczeniu poddała się kiedy siostra wepchnęła ją na tylne siedzenie srebrnego mercedesa.Całą drogę do domu przebyły bez słowa,Monika postanowiła wykorzystać ten czas na wyciszenie się i zebranie myśli.Kiedy jednak weszły do mieszkania natychmiast opowiedziała siostrze wszystko czego do tej pory się dowiedziała.

-Będę szczera i powiem ci bez owijania w bawełnę.Albo konczysz z tym facetem ,idziesz do pracy i przestajesz balować ,albo,,,,wracasz do matki.Innego wyjścia nie ma.

Gosia patrzyła w podłogę i wyglądało na to ,że zaraz zacznie się tłumaczyć i kręcic jak to zwykle robiła wczesniej,tym razem jednak cos było inaczej.

-Jestem dorosła ,nie musisz i nie możesz mówić mi co mam robić!odezwała się w końcu podniesionym głosem

-Mylisz się moja droga.Dopóki jesz i śpisz u mnie ,nie dokładając ani centa ,mogę mówić ci co masz robić,Wyłączając ostatnie trzy dni byłaś na moim utrzymaniu,czy coś się zmieniło? czy mi się wydaje że facet z którym się bzykasz,i który pozwala żebyś zrobiła z siebie pośmiewisko,nagle otoczy cię szacunkiem i opieką? bo na moje oko, to on cię wykorzysta a potem grzecznie przeprosi żonę i wróci do domu, jak kochany mąż i ojciec.Pomyślałaś co będzie wtedy z tobą?Monika na chwilę zamilkła ,a cisza zawisła nad nimi jak głaz nad przepaścią ,który czekał tylko, na ledwie wyczuwalne tąpnięcie ,żeby runąć w dół,pociągając za sobą lawinę.

-Moja ostatnia propozycja. Albo zostajesz ze mną na moich warunkach, albo wracasz do mamy

Gosia wstała z kanapy,odwróciła się w stronę okna ,wyglądała jak zawsze.Zmęczona po imprezach a do tego dziś nie miała nawet gdzie zjeść pożądnego śniadania,widziała swoje odbicie w szybie,i odbicie siostry za plecami ,która stała z zaplecionymi na piersi rękami,niczym wieczny prześladowca ,wszystkowiedząca wyrocznia,oskarżyciel i kat w jednej osobie.Uświadomiła sobie teraz ,że to ona jest wszystkiemu winna.Nigdy nie dała jej rozwinąć skrzydeł.Zawsze stała za nią i trzymała ją za ramię,nie rób tego,nie chodż tam,nie zadawaj sie z nimi,poznaj tą czy tamtego.Brakowało jej tchu,i czuła ,że w takich chwilach,Monika jeszcze bardziej zaciska dłonie na jej szyji.

-Co za koszmar-odezwała się wreszcie,bardziej do swojego odbicia w szybie ,niż do siostry.

Monika otwarła szeroko oczy,nie rozumiejąc jak ta mała jędza ma czelnoś pyskować ,sama będąc w sytuacj wręcz beznadziejnej.

-Nie marnuj mojego czasu Gosia ,dosyć mam już matkowania .Albo zachowujesz się jak dorosła i jesteś ze mną,albo wracasz do mamy i nadal jesteś dzieckiem ,krótka piłka Gosia ,mów...Monika uświadomiła sobie ,że w tej walce ,żadna z nich nie może liczyć na wygraną.Intuicja podpowiadała jej ,że tym razem, coś było inaczej.Coś, co zmieni życie ich obu,na zawsze.

Gosia odwróciła się twarzą do siostry powoli sięgnęła po papierosa,w skupieniu odpaliła zapalniczkę ,zaciągnęła się głęboko,delektując się myślą jak bardzo już wkurzyła siostrę,a najlepsze dopiero przed nią.Powoli wypuściła białoniebieski dym na koniec pykając trzy kółeczka:

-Jestem w ciąży.

Następne częściSiostry cz.2

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Florian Konrad 26.06.2019
    tu umiera, umarła, tu się rozkłada interpunkcja
  • Przepraszam, o jakiej interpunkcji mowa? Grafia też skonała.
  • Krasnal 27.06.2019
    ????człowiek marny myślał,że coś napisał.A tu masz...d....a????.Dobrze ,że mnie ktoś uświdomił , bo inaczej to wstyyyyd i hańba.A najgorsze,że ja mam cholernie dużo tych opowiadań.????Szkoda wyrzucić....czy nie? Oj chyba nie szkoda.
    P.S. Przepraszam za błędy.Naprawdę.
  • Violet 27.06.2019
    Krasnal, nie przepraszaj, weź się do roboty.
  • Krasnal 27.06.2019
    Co racja,to racja.
    Dziękuję:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania