#

Portal wysysał moją energię. Milion rąk podnosiło mnie i ciągnęło w głębię. Zapiszczałam, ale po chwili ugryzłam się w język. Wszystko wirowało i to dosłownie. Jakbym właśnie była na wielkiej karuzeli, która nie przestawała się kręcić.

– Jesteśmy prawie na miejscu – stwierdziły skaliste cienie.

Miałam ochotę zwymiotować. Skupiłam swoje myśli na rodzinie, myśląc że jakoś mi się poprawi. Jednak myliłam się. Czułam się jeszcze gorzej. Pragnęłam, aby wyrwano ze mnie serce, abym nie musiała już niczego czuć. Chciałam zniknąć. Jeszcze bardziej pogrążałam się w ciemności. Nie potrafiłam odnaleźć żadnej pozytywnej strony, ani nie docierała do mnie sytuacja, w jakiej się znalazłam. I wtedy wypadłam z portalu. Otworzyłam szeroko oczy i zanim cokolwiek zobaczyłam, wpadłam w pierwszą chmurę. Krzyknęłam. Obracało mnie w różne kierunki. Raz leciałam, a za chwilę spadałam głową w ziemię. Wydawało mi się, że siła z którą spadałam, wyrywała mi włosy. Nie wiedziałam, ile mogło to trwać.

Ciałem uderzyłam w zimną wodę. Zabolało. W zetknięciu z wodą poczułam, jakbym po raz kolejny dostała w policzek od mamy, za którą już tęskniłam i w duchu modliłam się, że nic jej nie było. Jednak byłam za słaba, aby się utrzymać na wodzie. Zaczęłam topić się. Szybkimi ruchami chciałam zmusić się, aby ciało płynęło w górę. Ale reakcje docierały tylko do mózgu i tam pozostawały. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie tak miałam skończyć. Nie miałam sił, aby wypłynąć na powierzchnię. Pomału brakowało mi tlenu. Jeszcze minuta. – Wytrzymam. No dalej. Rusz nogami. Rusz się! – walczyłam ze sobą, ale bez efektów. Chciałam użyć magię, ale i ona teraz nie chciała mnie słuchać.

– Mamo – wyciągałam ręce w górę w błaganiu o pomoc, która nie nadchodziła. Tak spływałam w dół, gdzie było coraz ciemniej i zimniej.

*

Słońce mocno grzało, a piasek pode mną szczypał, parzył i drażnił moją skórę. Zakrztusiłam się wypluwając z ust słoną wodę. Strasznie bolał mnie bok. Chciałam lekko się przesunąć, ale wciąż nie miałam energii. – Pić – zacharczałam z nadzieją, że był tu ktoś, kto mógłby mi pomóc. Ale nikogo nie zauważyłam. Słyszeć dało się tylko fale, które co chwilę moczyły moje stopy. Pragnęłam napić się odrobiny słodkiej wody. Byłam wściekła z własnej bezsilności. Skaliste cienie mogły mnie przecież bezpieczniej przetransportować. Zdecydowanie w tej kwestii nie powinnam im ufać. O mały włos, a byłabym już martwa. Sama się dziwiłam, że jeszcze oddychałam. Chociaż moja sytuacja wcale się nie poprawiła. Już miałam zasnąć w kolejny sen, z którego najprawdopodobniej miałabym się już nie obudzić, ale chyba miałam szczęście. Ktoś zawołał. Stąd chyba jeszcze dano mi było pożyć kilka minut dłużej.

– John, tam jest kobieta. – Wskazał na leżące ciało.

– Widzę. Trzeba jej pomóc.

Otworzyłam ponownie oczy. Zamrugałam. Na dźwięk słów serce mocniej zabiło. Pragnęłam pomocy, jakiejkolwiek. Tylko, że nagle zaczęłam się bać. Naprawdę. Chyba od słońca mieszało mi się w głowie. Obrazy stały się takie złudne, niewyraźne. Wydawało mi się, że znowu jestem we swojej rodzinnej wiosce. Ktoś mnie powalił, sprawiając że wyplułam z ust krew. Podchodzili. Byli coraz bliżej. – Nie – szeptałam. Nie udało mi się dobiec do lasu. Zawiodłam wszystkich. Ktoś szarpnął mną, nie dałam rady się z powrotem podnieść. W głowie mocno mi szumiało. Mężczyzna ubrany był w ciemne szaty, jego twarz była w połowie zakryta maską. Ogłuszył mnie. Reszta zablokowała mi ręce, a potem jeden z nich dobierał się do mnie, przyciskając biodra do ziemi. Zabawiali się ze mną. Krzyczałam, ale wszyscy stali się na moją krzywdę obojętni. Nawet mama zaczęła się uśmiechać. Śmiała się ze mnie. Nie, to nie było prawdą. Zadrżałam.

Ponownie znalazłam się na plaży. Zadawałam sobie pytania. – Kim są? Co ze mną zrobią? – Chciałam krzyknąć, aby nie podchodzili, ale nie umiałam nic wydusić z siebie. A jeśli wiedzieli, że byłam Poszukiwaczką? Gdzie mnie zabiorą? Czy i w tym świecie byli ludzie obdarzani magią? Zaczęłam się wić po piasku z nadzieją, że oddalę się troszkę. Spojrzałam w głębie lasu. – Z jakiś metr, dam radę – pomyślałam. – Uda mi się ponownie! – W moich dłoniach pojawiły się iskierki mocy i... tyle. Zniknęły. Słyszałam, jak zbliżali się. Byli coraz bliżej. – Nie – krzyknęłam, kiedy mężczyzna nagle mnie dotknął.

– Spokojnie, nie zrobimy ci krzywdy. – Puścił mnie i gwałtownie się cofnął, ponieważ wystraszył się moich ciemnych oczów. Rude włosy teraz były całe w piasku, oblepione, mokre. Zakrywały pół mojej twarzy.

– John, co teraz? – Spojrzał przerażony mężczyzna na drugiego.

– Musimy cię opatrzyć. Obiecuję, że nie wyrządzimy ci żadnej krzywdy.

Tak, zaśmiałam się, bowiem takie słowa były w stu procentach podejrzane. Nie mogłam im zaufać, zwłaszcza na takie podstępne słowa. Z drugiej strony nie mogłam się podnieść. Stwierdziłam, że kiedy tylko mnie opatrzą, nabiorę sił i zniknę. Pokiwałam do przodu głową, tym samym zgadzając się. Mężczyzna popatrzył na swojego przyjaciela Johna i obaj podnieśli mnie. Skrzywiłam się. Ale nie dałam po sobie poznać, że coś mnie bolało. Ten John, był taki otwarty i szczery. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego chcieli mi pomóc. Czy później miałam dać im coś w zamian? Czy po protu byli takimi ludźmi. Ale nawet jeśli, nie miałam nic do zaoferowania. Była w obcym miejscu, gdzie wszystko wyglądało inaczej. Pod koniec zemdlałam. Modliłam się do bogów, żeby dali mi jeszcze jedną szansę, by móc żyć.

*

Obudziłam się na statku. Kołysały się ściany. Przypomniałam sobie, że podczas wybuchów, w domu także miałam takie wrażenie. Już chciałam uciekać, kiedy przypomniałam sobie, że teraz byłam już bezpieczna. Może nie w stu procentach, bo nic nie wiedziałam o tych ludziach, o miejscu, gdzie wylądowałam, ale skoro jeszcze żyłam, to warto byłoby dowiedzieć się czegoś więcej.

– Obudziłaś się. – Spojrzałam na swojego wybawcę. Miał jasne włosy niczym słoma. Był piegowaty jak ja. Nos lekko skrzywiony, jakby nie próbował go nastawić z powrotem na własne miejsce. Uśmiechał się. Jego białe zęby szczerzyły się do mnie. Podał mi wodę. Niechętnie i bardzo ostrożnie chwyciłam za kubek. W boku mnie zapiekło. Zobaczyłam, że zostałam przebrana i opatrzona. Na to stwierdzenie czym prędzej przykryłam się białą pościelą. Jakbym miała wypisane na twarzy moje wątpliwości, mężczyzna tylko przewrócił oczami, zapewniając mnie, że nie zrobili mi żadnej krzywdy. Dziwne, ale uwierzyłam mu wtedy. Sama się zdziwiłam później, że tak łatwo ufałam obcym ludziom. Szybko się w duchu skarałam za to i ponownie przybrałam twarz osoby, która była bardzo ostrożna.

– Jestem John. Miło mi cię poznać, eee... – Zakłopotał się, przy okazji rumieniąc swoje piegowate policzki na róż.

– Anna. Jestem Anna – szepnęłam.

*

Tak zaczęło się moje życie na Ziemi. Sama nie wiedziałam, że Johna i mnie zaczęło łączyć coś więcej niż zwykła przyjaźń. Po paru latach urodziłam chłopca. Wiedliśmy naprawdę spokojne, szczęśliwe życie. Od chwili, kiedy coś do mnie przemówiło. Żebym chroniła swoje dziecko, bowiem ktoś z pewnością kiedyś nas odwiedzi. Bez żadnych dobrych intencji rzecz jasna. Stąd brały się nasze ciągłe przeprowadzki. Obserwowałam i czekałam, w duchu modląc się, aby moje dziecko nie otrzymało żadnej mocy. By nigdy nic nie miało wspólnego z moją rodzinną krainą. Ale przeznaczeniu nie dało się uciec, jak wtedy byłam nierozsądna i głupia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (23)

  • Pasja 20.04.2017
    Jak fajnie, znalazła miłość. Smutne jest , że cały czas żyje w strachu o jutro. W sumie syn Anny jest mieszańcem. Pozdrawiam
  • Tanaris 20.04.2017
    I właśnie ono sprawi, że może kiedyś stanie się kimś naprawdę wyjątkowym. ;D A może pójdzie to w drugim kierunku. Zobaczymy ;p Dzięki <3
  • Mrocznaa 20.04.2017
    Fajny rozdział, 5 ;D
  • Tanaris 20.04.2017
    Taki w miarę myślę, uzupełniający, skąd Anna wzięła się na Ziemi, przynajmniej już małe co nieco o niej wiecie. ;) Kolejne opko już nie będzie o niej. :)
  • Mrocznaa 20.04.2017
    Dobrze, że wyjaśniłaś, jak się tam znalazła. Teraz bardziej znamy historię Anny ;). Czytałam już :D.
  • MinYoongi 20.04.2017
    Świetne, 5 ^_^
  • Tanaris 20.04.2017
    Dziękuję, i cieszę się, że nadal się podoba :D
  • MinYoongi 20.04.2017
    Tanaris, Nie ma za co :D
    Czekam z niecierpliwością na następną część.
  • Tanaris 20.04.2017
    MinYoongi Właśnie dodana. Życzenie spełnione :D
  • Szymon Skolarus 21.04.2017
    Historia Anny bardzo mi się podobała:)
  • Tanaris 21.04.2017
    Dziękuję :D
  • katharina182 21.04.2017
    Fajnie przedstawiłaś historię Anny. Kolejna 5 ode mnie
  • Tanaris 21.04.2017
    Bałam się troszkę, ale najważniejsze że się podobało.
  • Paradise 24.04.2017
    Fajnie, że poznaliśmy historię Anny :D podobało mi się jak opisałaś przechodzenie przez portal :D oczywiście troszkę z opóźnieniem zauważyłam nowe części, ale nadrabiam wszystkie naraz :D oczywiście 5
  • Tanaris 24.04.2017
    Nic nie szkodzi <3
  • Tina12 29.04.2017
    Czasami takie retrospekcje, że tak to nazwe są strzałem w dziesiątke
    5
  • Tanaris 29.04.2017
    Uff. To kamień spada, zawsze są jakieś obawy :/ Dziękuję kochana <3
  • Ritha 10.05.2017
    Ciężko się oderwać, gwiazdy poleciały :)
  • Tanaris 13.05.2017
    Gwiazdki - dziękuję za rozświetlenie mi nieba <3
  • Marzycielka29 05.07.2017
    W tej części podobały mi się opisy. Fajnie Ci wychodzą i to Twój atut.
  • Tanaris 06.07.2017
    A ja myślałam, że na odwrót :D Dzięki xD
  • Desideria 28.07.2017
    Najwidoczniej John od początku miał w sobie "to coś". Podoba mi się ta wielowątkowość w Twoim opowiadaniu, dzięki temu nigdy nie jest nudno 5 :)
  • Tanaris 28.07.2017
    Staram się jak mogę. :D Dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania