skoroświty
jesteśmy podpisami
rozrzuconymi po urzędach
zatartym śladem na ulicy
nigdy nienazwanej naszą godnością
zamknęliśmy albumy
zapchane zdjęciami średniowiecznych katedr
pamiątkami z dwutygodniowych miejsc
w których tak naprawdę
nigdy nie byliśmy
ciągle jeżdżą autobusy
a następcy przecierają tapicerki
przygarbionymi plecami
stępieni i cisi
bardziej zmęczeni przed robotą
niż po niej
rozdarte doby
spisały nam życiorys
skryty za zszarzałym półuśmiechem
niemodną fryzurą
na tle lastrykowego partactwa
Komentarze (4)
pozdrawiam:)
Nie czuję tu rapu.
A rap lubię.
Wyczuwam wiersz, nad którym można popracować.
pińć pińciów.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania