Skrzynia
Nie było w niej nic z podartych rzeczy,
wszystko tam miało awers i rewers,
jak koral rozbity na kilka ziaren,
wilgotnych na spodzie, suchych przy wieku.
W pyle, z którego nas obdarto,
ozdobne okucia i pierwotny kolor.
Zajrzałem, nim ściemniały szczeliny,
a moje oczy były jak kruche ćmy.
Komentarze (6)
wszystko tam miało awers i rewers, - bez tam, niepotrzebne, wynika z wcześniejszego wersu - doskonałość, czytam; opakowanie i zawartość.
jak koral rozbity na kilka ziaren, -
wilgotnych na spodzie, suchych przy wieku. - tu potwierdzenie wcześniejszej tezy, niemniej poleciałeś prawdą oczywistą, bo zawsze wilgoć jest na spodzie, jednak w zestawieniu z tym ziarenkami z rozbitych korali[ czyli marzeń], całość brzmi niezwykle poetycko.
W pyle, z którego nas obdarto, - tu początek dramatu... pył- wiadomo, że idziemy w pyle, obdarcie sugeruje koniec tej drogi
ozdobne okucia i pierwotny kolor. - kiedy jedno odchodzi, drugie żyje w kajdanach, pierwotny kolor, to czarny, biblijna ciemność
Zajrzałem, nim ściemniały szczeliny,
a moje oczy były jak kruche ćmy. -- te dwa wersy, rozwalają mnie na maksa- ćmy lecą do światła, peel zajrzał w siebie i zobaczył swój grób, a tam wszystko, co było dla niego sensem życia, oczy są wszak zwierciadłem duszy - kruche ćmy, to takie, które już nie widzą światła.
Nie wiem czy trafiłam w Twoją myśl, ale moja strasznie mi się podoba...
PS: Jedna piątka ode mnie. Ta pierwsza, co się pojawiła :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania