Ostatnie pierzyny mama przerobiła na poduszki jakieś 20 lat temu. Przestały mieć rację bytu z chwilą, gdy w domu w zimie zaczęło być cieplej. Mnie zawsze będą kojarzyć się ze spaniem na babcinym sienniku. Magicznie trzeszczał i pachniał niesamowicie. To była magia, choć samej pierzyny nie lubiłam (dla mnie za ciepła i za ciężka).
Podoba mi się określenie "matki mleczyste". Nie tylko za oryginalność, ale i za szacunek, który pamiętam u babci do "żywicielek rodziny".
Fajnie piszesz, kiedy czas na miłość? W tamtych czasach miłość była inna raczej wymuszona. Moja babcia miała 16 lat gdy wyszła za mąż za dziadka o 10 lat starszego od siebie. Miała dziesięcioro dzieci w tym siedmioro umarło ? Do dzisiaj zastanawiam się czy go kochała? Czy tylko pierzyna ich łączyła :) takie tam moje. Miłego
Komentarze (3)
Podoba mi się określenie "matki mleczyste". Nie tylko za oryginalność, ale i za szacunek, który pamiętam u babci do "żywicielek rodziny".
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania