Smęcenie do "Głupia dupa." #
Ritha zamieściła eksperyment, który uświadomił mi, że sukces w dużej mierze zależy od Tytułu. Truizm? A kto z Was tu pisujących próbował napisać pięć czy więcej tytułów do napisanej już historyjki, a potem porównywać je tylko po to, by znaleźć ten najlepszy? Co to w ogóle znaczy „najlepszy” tytuł?
W rozmowach toczonych, od przypadku do przypadku, na Opowi wielokrotnie stwierdzono, że nie da się pisać dla wszystkich. Nie istnieje bowiem ogół Czytelników, ale są określone grupy z dosyć precyzyjnie zdefiniowanymi preferencjami. Mówiąc prosto; jeden lubi kryminały, inny romanse, a jeszcze inni „nudną jak flaki z olejem” (a jakże fascynującą!) historię. Za każdym razem pisacz (piękny termin ukuty przez mego Nauczyciela) tworząc tekst znajduje tytuł, który jego zdaniem ma odkryć istotę podanego utworu. W kryminałach jest to często nazwisko geniusza detektywistycznego, w romansach imię głównej bohaterki itd. Są jednak takie tytuły, które sugerują o czym będzie mowa; Gwiezdne Wojny, Tragedia Amerykańska... Eksperyment Rithy pokazał, że prostota i doskonały zmysł reklamowy są również fajnym sposobem na wykreowanie tytułu, który zassie Czytelników. Przypomnę; „Głupia dupa”. Podejrzewam, że z równym zapałem opowijczycy sięgnęliby do tekstu gdyby tytuł brzmiał „Tułów do którego nasikano”. Dlaczego?
Dokładnie jak w księgarni potencjalny Czytelnik patrzy na... tytuł i autora. Im bardziej tytuł uruchomi ciekawość patrzącego tym szybciej sięgnie po tekst. A kiedy uruchomi ciekawość? Gdy szara breja zwana mózgiem skojarzy. U panów „dupa” to w większości fotka damskiego obiektu pożądania, u pań „głupia dupa” to pytanie „a która to taka?” przy czym oczywiście to tylko moje impresje o skojarzeniach. Na pewno jednak ciekawość wynika z kojarzenia, czyli tytuł powinien mózg Czytelnika do tego zmusić. Warto przy tym zauważyć jak działają bannery reklamowe, bo tytuł to właśnie taki banner wsparty o drugi element: Osobę Autora.
Ritha jest znana z doskonałych krótkich tekstów lśniących humorem i celnością spostrzeżeń, znana jest również z dłuższych interesujących i łatwo się czytających utworów. Te dwa czynniki zapewniły eksperymentowi powodzenie.
Powstaje pytanie, czy gdyby Arysto zamiast „Wyspa kukułek” zatytułował swoją świetną opowieść np. „Diczko”, albo „Miazmat” to miałby więcej czy mniej Czytelników? Tkwi we mnie przekorne przekonanie, że gdyby tak uczynił, to byłoby Ich mniej, bo pozostałaby ta część, która poznała Autora, a nowi może „zaskoczyliby” na Miazmat (zwolennicy horroru), ale na Diczko już nie za bardzo. Tu warto wspomniec o elemencie trzecim (którego ciągle, ja pisacz, nie mogę dopaść!) - stylu pisania. Nie próbuję zdefiniować czym jest styl, ale każdy Czytelnik wie, że albo pierwsze kilka zdań zachęci, albo...po drugim czy trzecim fragmencie -żegnaj lekturo! No i to byłoby na tyle refleksji wokół Głupiej dupy. Chwała mi, że ten jakże istotny kawałek dziewczęcego ciała nie przysłonił mi, jak zwykł był to czynić, istoty sprawy. Wszystkim Wam Pisacze, Autorki i Autorzy, Poeci i Półpoeci, Dorośli i Już Prawie nie Dzieci życzę Weny i trafionych prezentów oraz czasu, który pozostanie ciepłym miejscem w Waszej pamięci – Świąt i Sylwestra.
Komentarze (27)
A że autor - no cóż, abstrahując od wirtualnego naszego pisania na pół gwizdka, a prawdziwego świata pisarzy - dlaczego tak ciężko przebić się debiutantom? A no bo nazwisko autora, który już coś wydał, jest bardziej chwytliwe, niż kogoś z ulicy. Prosty świat.
Ciekawe czy w "Głupią dupę" część 57 też by tak chętnie wchodzili.
Słowem - odbiorca leniwy jest. Eh...
Idę, żyje od kilku dni bez tel., a do następnego kompa mam 4 km. :D
Nawzajem :)
Dlaczego?
Najbardziej uruchamia ciekawość treść prymitywna i skandaliczna. Tytuły „Puścił bąka na wizji”, „Zesrał się w basenie”, „Pijana laska szcza na ulicy” (nawet nie musi być pijana).
Czy to zwykły szary człowiek czy celebryta.
Gdyby tu który juzer wkleił dwa linki do zdjęć: jedne z jego gołym tyłkiem, drugie z wesela.
Wszyscy wpierw rzucą oglądać się nagie dupiszcze.
Ja sam piszę głównie rzewne opowieści, które pięciu by przeczytało, a dwóch zostawiło komentarz.
Poza twórczością przyjąłem konwencję skandalisty, a bywa, że jestem chuliganem.
Cokolwiek wklejam – wejścia są, jest czytane i komentowane, chociaż to rzadko.
Bo kij ma dwa końce.
Komentujący się boja, że dostaną słowem.
Albo nie chcą pod tekstem zostawić śladu, ze byli, no bo przecież oni bułkę przez bibułkę.
Karawan, pardą za offtop.
"Dziwki i Czeczeńcy" faktycznie jest o dziwkach i Czeczeńcach. Ogólnie, dalej nie wiem, czy się wydam z Kopfrkinglem i jeśli tak, to pod jakim tytułem. Wszystkie, poza "Kopfrkingl", wydają mi się idiotyczne.
Jprdl:/
Niech sypnie gwiazdor śniegiem i złotem pod tą choinę zieloną.
Ukłony ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania