Śmieciarz

Siedząc na plastikowym krzesełku w niewygodnej pozycji przypomniałem sobie, że jak byłem małym chłopcem na pytanie.

- Kim będziesz jak dorośniesz?

Początkowo odpowiadałem, przynajmniej tak twierdziła dużo ode mnie starsza siostra.

- Strażakiem.

Prawdopodobnie dlatego, że dziadek na moje drugie urodziny, przypadające w wigilię świąt Bożego Narodzenia, podarował mi wielki czerwony wóz strażacki. Znacznie mniejszy był od prawdziwego, lecz syrena wyła przynajmniej dwukrotnie mocniej. Wyjątkowo przypadła mi do gustu ta zabawka i od momentu wyciągnięcia jej z pudełka stale się nią bawiłem. Najchętniej wcale nie kładłbym się spać, tylko jeździłbym po całym domu. Początkowo słyszałem tylko prośby rodziców.

- Mareczku przestań tym wyjącym samochodem się bawić i weź każdy inny byle był cichy.

Tylko mi takie samochodziki bardzo się nie podobały, a rowerem nie mogłem jeździć, ponieważ dużo śniegu napadało i było bardzo ślisko. Kiedy usłyszałem krzyk ojca.

- Przestań tym dziadostwem wyć, bo mnie zaraz szlag trafi!

Hardo zaproponowałem.

- A na rowerek pójdziemy.

- Nie – wykrzyknął mi ojciec prosto w twarz.

W tym momencie wszedł do salonu dziadek i powiedział do taty.

- Przestań wydzierać się na mojego wnuka.

- Łeb mi pęka, już czwarty dzień od rana do wieczora wyje tym przeklętym samochodem.

- To przynajmniej poznałeś na własnej skórze to czego ja doświadczyłem. Jak byłeś mały, wujek Hubert z wycieczki po Związku Radzieckim przywiózł dla ciebie metalowy wóz strażacki. Przez tydzień nim katowałeś mnie, matkę i przynajmniej połowę bloku. Tamten to dopiero wył nie to co ten – mówił z uśmiechem dziadek, a do mnie powiedział – Mareczku baw się, jak tylko masz ochotę.

Bardzo zabolały mnie słowa, że taty samochodzik miał lepszą syrenę, więc swoim jeździłem jeszcze szybciej. Nawet nie zjadłem obiadu, ponieważ w tym czasie biłem rekordy szybkości wozów strażackich. Przed podwieczorkiem tato zaproponował żebyśmy poszli na rowerek i w tym celu nawet napompował jego kółka. Dość szybko wróciliśmy do domu, ponieważ po śniegu nie dało się jeździć, lecz mój samochód strażacki nie wydał już żadnego dźwięku. Mama na moje pytania o przyczynę usterki odpowiadała.

- Nie wiem byłam stale w kuchni i robiłam dla mojego skarbusia pyszny podwieczorek.

Znacznie później po latach przyłapałem mamę, jak niszczyła wszystkie moje rzeczy, które się jej nie podobały. Właśnie tak było z moją pierwszą miłością, robiła wszystko żeby tylko nas rozdzielić. Podobnie było z drugą i kolejną, aż zdałem sobie sprawę, że małżeństwo nie jest dla mnie. Zarabiałem wtedy wielkie pieniądze i każda nowa sympatia tylko na nie leciała, chociaż biznes prowadziłem smrodliwy. Osobiście wolałem używać nowoczesnej nazwy recykling. W mojej działalności gospodarczej połączyłem z dobrym skutkiem ratowanie planety przed zanieczyszczeniami i z tej ekologii miałem niezłe dochody.

Zacząłem skromnie od starego busa, którym odbierałem z różnych firm niepotrzebna folie i papierowe, albo kartonowe odpady. Problemu ze zbytem nie było, a chętnych do odbioru posegregowanych odpadów nie brakowało. Pierwsze, niemałe pieniądze , które wpłynęły na konto, upewniły mnie, że z tej pracy można wyżyć. Interes na początku dobrze się kręcił, więc postanowiłem po zdobyciu pierwszych doświadczeń, rozprostować skrzydła i wzlecieć wysoko. Wydzierżawiłem spory teren na składowisko odpadów i na nim stworzyłem segregatorownie. Tylko mała część przywożonych ładunków stanowiły nieprzerabiane odpady, które były transportowane na wysypiska śmieci. Nawet one mogły być wykorzystane, gdyby w Polsce były wybudowane nowoczesne spalarnie.

Zaledwie niewielka część społeczeństwa zdaje sobie sprawę, jak wiele procentowo można odzyskać z wyrzucanych do kosza foliowych worków. Miesięcznie przyjmowałem i po przeróbce odprawiałem dziesiątki, a nawet setki tirów. Drogi transportowe zaczynały się na skrajach Europy i po przejechaniu dziesiątków tysięcy kilometrów często kończyły się w Chinach.

Nagle w ubiegłym roku błyskawicznie skurczył się rynek zbytu materiałów pochodzących z recyklingu. Niestety umów na odbiór odpadów nie można było zerwać, ponieważ groziły wysokie kary. Jedynym wyjściem było przyjmowanie dalej transportów, tworzenie wielkiej góry śmieci i szukaniem nowych odbiorców. Wbrew pozorom nie istnieje, poza telewizją, moda na wykorzystywanie surowców wtórnych. Nawet nasze rodzime firmy produkujące butelki pet wolą zaopatrywać się w granulat do ich wytwarzania w Niemczech niż u krajowego producenta. Chyba, że on wyśle swój produkt wcześniej na zachód, a tam dokleją etykietę i przewiozą na wschód.

Konto bankowe szybko topniało i w niedługim czasie osiągnąłem finansowe dno. Tej spirali długów nie powstrzymała nawet wysprzedaż majątku firmy. Czarna rozpacz mnie ogarnęła gdy za dostarczenie stu ton czarnej foli nie otrzymałem zapłaty, tak jak wcześniej, tylko rachunek do zapłacenia. Nawet nie wiem czy dobrze zrobiłem, że się upiłem, ponieważ jeszcze mocno zamroczonego alkoholem zakuto mnie w kajdanki. Dopiero jak wytrzeźwiałem przedstawiono mi zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która sprowadzała do kraju śmieci i je w sposób spektakularny paliła. Alibi na czas zapalenia mojej hałdy nie miałem. Wóda z organizmu wyparowała i nie chciała zaświadczyć o moim miejscu pobytu feralnego dnia.

Kiedyś słyszałem, że pozostawiona butelka w lesie w czasie suszy może spowodować pożar poszycia. Niestety nie jestem w stanie udowodnić, która butelka albo słoik wyrzucony do śmieci w czasie długotrwałej suszy i bardzo słonecznych dni zdetonował hałdę zbudowaną w większości z materiałów łatwopalnych.

Siedząc na plastikowym krzesełku w niewygodnej pozycji przed salą rozpraw, do której zostałem doprowadzony kolejny raz z aresztu, gdzieś z oddali słyszałem reportaż ze szczytu klimatycznego ONZ zorganizowanego w Katowicach. Śmiech mnie ogarnął, gdy po raz wtóry słuchałem o samochodach elektrycznych, większym wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii, zmniejszeniu zanieczyszczeń powstałych ze spalin.

Jestem przekonany, że jak po dziesięciu latach wyjdę na przepustkę z pierdla, w lasach zobaczę wyrzucone plastikowe elementy z samochodów elektrycznych. Będzie też kilka mocno wysłużonych elektrowni wiatrowych wybudowanych „przed wiekami” w szczerym polu. W miastach królować będą trzydziestokilkuletnie diesle sprowadzone z Niemiec z mocno kopcącymi silnikami. Nad dachami domów będzie się unosił ciemny dym, wydobywający się z kominów powstały po spalaniu wszelakiego śmiecia. Niestety nie uwierzę w zapewnienia o wzroście świadomości społecznej, ponieważ polskiego emeryta nie stać będzie na drogie ekologiczne ogrzewanie. Chyba, że stanie się cud i zostaną reaktywowane fundusze emerytalne, które zgodnie z gwarancjami rządu polskiego, podczas ich powstania, zapewniały dostatnią starość na rajskich wyspach gdzie ciepło jest przez cały rok.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ozar 07.12.2018
    Bardzo ciekawy i mądry tekst. Ja pamietam jak w wieku 6/7/8/ lat dostałem taki właśnie wóz strażacki. Rodzice kupili mi go w sklepie w Sierakowie stojąc kilka godzin w kolejce w roku 1970/71/72 czyli albo za Władysława Nudnego, albo już za Edwarda Rozrzutnego. Kurde miałem 7/8/9 lat ale do dzisiaj pamietam a było to 349 lat temu jak się cieszyłem z tej zabawki. Także znam radość, której młodzi dzisiaj za cholerę nie doświadczą. Co do ekologi to rzeczywiście można sie przejechać i trafić do pierdla nawet jak jesteś niewinny. Ciekawy tekt dla mnie 5 za ten wwóz strażacki... To kurde wróciło jako wspomnienie i za to wielkie dzieki.
  • Marian 07.12.2018
    Ciekawy tekst i o wozie strażackim i o śmieciach.
    Mam od roku takie hobby: chodząc po górach zbieram puszki po napojach.
    Chodzę i zbieram, chodzę i zbieram i wcale ich nie ubywa. A niby taki kulturny z nas naród.
    Mała uwaga: "na plastykowym krzesełku" -> "na plastikowym krzesełku".
    Gdybyś zabrał to krzesełko jakiemuś plastykowi, to wtedy mogłbyś siedzieć "na plastykowym krzesełku".
  • Pasja 12.12.2018
    Witamj
    Bardzo ciekawy, a zarazem niepokojący temat poruszyłeś. Chłopcy bardziej marzyli o wozie strażackim. Ekologia i polityka zawsze będzie z sobą konkurować, ale szkodzić będzie ludziom.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania