XXX

XXX

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Bogumił 26.05.2019
    Historia bestialsko zamordowanej trzynastoletniej Giuseppiny Ghersi nie jest jeszcze w Polsce zbyt szeroko znana, dopiero powoli przebija się do świadomości Włochów, przy silnym oporze największych mediów, polityków i organizacji. Dlatego, być może wielu z was usłyszy o tej historii po raz pierwszy.
  • ania_marzycielka 26.05.2019
    To straszne i okropne jak człowiek człowiekowi może wyrządzić taką krzywdę...
  • Mane Tekel Fares 26.05.2019
    Wojna wyzwala w ludziach wszystko, co najgorsze. I nie jest właściwe dla ludzi z "dawnych" i "dawniejszych" czasów. Bałkany 1993 to przykład, iż mogło się to wydarzyć wczoraj, ale może nadejść i jutro.
    Co do treści. Przy tego rodzaju tekstach, żałuję, że nie są podpierane materiałami źródłowymi w przypisach.
  • Bogumił 26.05.2019
    Możesz sobie to wrzucić na włoski translator.

    https://www.fanpage.it/giuseppina-ghersi-seviziata-e-uccisa-dai-partigiani-a-13-anni-aveva-scritto-un-tema-che-era-piaciuto-al-duce/

    A to co dziś rzekomi świadkowie wygadują na temat tej dziewczyny, to przypomina to co mówili komuniści o naszej Danucie Siedzik Ince, sanitariuszce z oddziału Łupaszki, że Pinuccia biegała z bronią na zebrania czarnych koszul, że popierała Mussoliniego, itp., itd..
  • Mane Tekel Fares 26.05.2019
    Bogumił Historia to niestety też polityka
  • Pan Buczybór 26.05.2019
    No, miło poczytać jakiś porządny tekst od ciebie. Jedyny znaczący minus to tytuł, niepotrzebnie z dużych liter, trochę zbyt ogólnikowy. Poza tym bardzo dobrze.
  • Bogumił 26.05.2019
    Straszna historia. Sam nie wiedziałem że po wojnie komuniści de facto rządzili Włochami. Ta bezsensowna zbrodnia na Giuseopinie to tylko wierzchołek góry lodowej ich wyczynów w Italii.
  • Wrotycz 27.05.2019
    Szkoda mi tej dziewczynki, szkoda ofiar hekatomby II WS. Wszędzie 'powojenność' była prawem pięści, czyli odwetem, grabieżą, gwałtem. Czy to w Polsce, czy upadłej Rzeszy, czy jak przedstawiasz we Włoszech. Mojego Tatę - wtedy jeszcze osiemnastolatka - zawierucha wojenna w 44' rzuciła do Włoch. (II Korpus Andersa)
    Znam z Jego relacji, co się tam wtedy działo. Faszystowskie Włochy na pokaz, na siłę chciały pokazać aliantom, jak nagle stały się antyfaszystowskie.
    Podejrzewam, że Giuseopinie napisała jakiś panegiryk dla Wodza, stąd ta zmaksymalizowana nienawiść w powojennym chaosie.

    BTW, uważajmy na to, co piszemy...

    _______________
    "Gdy Amerykanie przepędzili z Italii Niemców, Włochy opanowała kryjącą się dotąd w górach komunistyczna partyzantka, ogłaszająca się wyzwolicielami Włoch. "
    Odnoszę wrażenie, że wykorzystałeś tragedię dziewczynki do celów polityczno-światopoglądowych. W powyższym, cytowanym zdaniu jest tego dowód. A gdzie mogła podczas wojny działać każda partyzantka, jak nie w ukryciu?
    I żeby było jasne - nie bronię komunistów, choć byli wykorzystani przez stalinowski terror naprawdę maksymalnie. W łagrach przecież zginęło najwięcej ich rodaków - Rosjan. Wojna najbardziej potrafi 'usprawiedliwić' gwałt, podłość, wszystko co złe, a w ówczesnym mniemaniu sprawiedliwe.
  • Bogumił 27.05.2019
    Ta partyzantka Wrotuś była podobna do naszej AL albo GL, walczyli przede wszystkim z Włochami, a nie z Niemcami. Mało tego, była strasznie ograniczona liczebnie, dopiero jak już Mussolini upadał to się cudownie rozmnożyła, i nagle wszyscy zostali kombatantami i gorliwymi antyfaszystami jak piszesz. Komunistom przyszło to zresztą bez większego trudu. Jak ktoś celnie napisał na jednym z włoskich forów, ANPI stowarzyszenie komunistycznych partyzantów, mimo, że lata po wojnie mijają, to ona się rozrasta, a kombatantów przybywa. Jak dawniej w naszym ZBOWiDzie.
  • Wrotycz 27.05.2019
    Gwardia Ludowa nie powstała w końcówce wojny, jak już to AL. Obojętnym jest z czyjego politycznego nadania walczyli partyzanci (Londyn, Moskwa) z Niemcami - każda walka z nimi, rana i śmierć liczą się po równo. I chwała im za to na wieki. Medale za walkę w Powstaniu Warszawskim otrzymali również żołnierze AL.

    Do czasu wkroczenia Armii Czerwonej podstawowe cele i AK, i AL były wspólne. Szeregowych żołnierzy obu formacji interesowała walka z okupantem.
    Ciekawy jest fragment cytowanego poniżej dokumentu zwrotnie oddający rzeczywistość wojenną, czyli margines nagannego zachowania Polaków:
    "1 stycznia 1944 roku KRN uchwaliła dokument dla AL, w którym czytamy:
    "Każdy, kto - niezależnie od pobudek, w sposób bezpośredni bierze udział:
    a.) w akcji organizowania i dokonywania mordów bratobójczych,
    b.) w akcji denuncjowania przed okupantem działaczy niepodległościowych, jak też lokali, składów, miejsc przebywania partyzantów, osób niemeldowanych itp.,
    c.) w pomaganiu okupantowi w akcji niszczenia narodu polskiego przez udzielanie władzom okupacyjnym informacji o poglądach politycznych obywateli polskich, o ich działalności i aktywności społeczno-politycznej itp.,
    d.) w akcji tępienia ukrywających się Żydów, oddawania ich w ręce niemieckich władz okupacyjnych lub podporządkowanych im pomocniczych organów polskich, jak też szantażowaniu i wymuszaniu świadczeń (okupów),
    e.) w akcji mordowania ukrywających się jeńców wojennych lub innych osób ściganych przez okupanta, jak też oddawania ich w ręce władz okupacyjnych,
    pociągnięty zostanie do odpowiedzialności i podlega surowej karze, do kary śmierci włącznie". "

    Natomiast w co zostali wciągnięci byli partyzanci AL w końcówce wojny i później, to faktycznie zupełnie inna, straszna historia.
    Myślę jednak, że warto podkreślić fakt, iż w okupowanej Polsce, na ogromną skalę, i to jak nigdzie indziej, rozwinął się podziemny ruch oporu. Gdyby z łaski alternatywnej historii wyzwolili nas alianci, grozy mordowania bohaterów by nie było, a AL nie zapisałaby się w latach powojennych na czarnych kartach.
    I wtedy też ranga pochodzenia robotniczo- chłopskiego oraz walka w szeregach AL, GL nie byłaby tak premiowana. I czternastoletnia harcerka, koleżanka mojej mamy nie zostałaby zakatowana w ubeckiej piwnicy za zdjęcie czerwonej flagi ze ściany harcówki w 47'.

    Jesteśmy pionkami w rękach władzy. Jeżeli możemy ją, jako ludzie, tam gdzie jest to możliwe, wybierać... wybierajmy te partie, które nie prą do wojny, które chcą jednoczyć, a nie dzielić. Tylko tyle możemy, aby wojenny, ale i też zawsze powojenny, się nie powtarzał.
  • Wrotycz 27.05.2019
    *Wojenny i powojenny horror się nie powtórzył.
  • Bogumił 27.05.2019
    Wrotuś, tyle, że AL nie było armią polską, nie miała polskiego dowództwa, nie została założona przez Polaków. A szeregowym żołnierzom też nie współczuję. Jak ktoś nie rozróżnia organizacji przestępczej i mafijnej od kółka różańcowego to jego strata. Na tej samej zasadzie działały dywersyjne grupy partyzanckie typowo radzieckie ze zrzutów lub pozostałości które nie zdążyły uciec z wycofującymi się Rosjanami z naszych Kresów. GL zresztą też powstała z inicjatywy komunistów polskich, którzy w Rzeczypospolitej byli partią nielegalną reprezentującą interesy ZSRR.
  • Wrotycz 27.05.2019
    Czyli walczący w strukturze RAF-u Dywizjon 303 nie zaliczasz do polskiej armii (oddziału bojowego), wszak miał zwierzchnie, angielskie dowództwo?
    Bogumił, w czasie wojny nie były internetu, telewizji, polskiego radia, polskich gazet... zwykłym ludziom garnącym się do partyzantki, często nierozeznanym w polityce, wystarczała możliwość walki z okupantem. Tak że nie generalizuj, bierz ówczesne realia pod uwagę.
  • Mane Tekel Fares 27.05.2019
    Mieszkam w mieście, gdzie w dużej liczbie powstańcy z Warszawy znaleźli schronienie. Wielu z nich zostało. W tym mieście jest też historia jednej willi, skrzynki kontaktowej między Wehrmachtem a Narodowymi Siłami Zbrojnymi (NSZ). W tym mieście było też getto. Całkiem spore. Brat człowieka, który przeżył likwidację getta, a z którym miałem okazję rozmawiać, uciekł. Chciał przedostać się do armii Berlinga, bo tak było najbliżej. Po drodze napotkał oddział NSZ. Pod groźbą zastrzelenia kazali mu wrócić do getta, bo tam jest miejsce Żyda. Wrócił. Został zamordowany w trakcie nieudanej próby wzniecenia powstania w getcie.
    Historia nie jest czarno-biała. Jest szara. I tu w pełni zgadzam się z Wrotycz. Mamy zbyt dużą skłonność do oceniania zachowań z przeszłości przez pryzmat współczesnych nam realiów.
  • Bogumił 27.05.2019
    Mane Tekel Fares Na jakiś fejkniusik mi kolego to info wygląda o bracie i jakimś człowieku, który uciekł z getta. W 1944 roku, gdy Berlingowcy weszli na ziemie polskie, małe getta były już polikwidowane, istniały tylko w dużych miastach, a i te w szczątkowych realiach. Oczywiście dowodów na to nie ma żadnych, jak podejrzewam. W ten sposób to ja też mogę sobie wymyślić, że w NSZ byli wyłącznie ludzie o charyzmacie Matki Teresy z Kalkuty, którzy wzdrygali się nawet Niemców zabijać. Tak mi opowiadał syn brata jednego z partyzantów:)))
  • Mane Tekel Fares 27.05.2019
    Bogumił Piszę o Częstochowie. A chłopaka czekała długa wyprawa do ZSRR. Tak to sobie młodzieniec wymyślił.
  • Mane Tekel Fares 27.05.2019
    Bogumił aha. To, że NZS razem z Wehrmachtem próbował uciec na zachód, to nie jest tajemnicą. Zresztą w ich sytuacji i w tamtych realiach dość logiczną.
  • Bogumił 27.05.2019
    Mane Tekel Fares Tak, brygada świętokrzyska, przebijała się do strefy zachodnie. Po drodze wyzwolili obóz koncentracyjny i uwolnili wieźniarki, w tym żydówki. I to jest faktem niezbitym, udokumentowanym, nawet są fotografie. A jakieś fejk niusy, że się ktoś chciał na wschód przebijać, przez dwa fronty, to wybacz, fantamagoria.
  • Bogumił 27.05.2019
    Wrotuś, litości, chyba każdy wiedział w jakiej formacji walczył. Dlaczego uważasz tych ludzi z AL za niespełna rozumu, że niby taki mieli popęd do walki, że do AL wstąpili, gdy obok było pięć oddziałów AK. Mieli przecież wybór. Zresztą z tego AL zasilili wszystkie zbrodnicze organizacje w powojennej Polsce, Ministerstwo i urzędy bezpieczeństwa publicznego. Tam trafiały najgorsze szumowiny i jeszcze długo po wojnie mordowały ludzi w katowniach.
  • Mane Tekel Fares 27.05.2019
    Bogumił Tak. NSZ to krystalicznie ludzie. Nawet nie musieli używać wody, bo żaden bród do ich świętości nie był w stanie przylgnąć.
    Ale za parę lat, znów historia zrobi "pstryk" i znowu będziemy rozwalać pomniki.
    Mój wpis miał tylko jeden cel. Kolejne, bezowocne przypomnienie o szarości ludzkich postaw.
  • Wrotycz 28.05.2019
    Bogumił, oczywiście że wiedział, ale zdarzało się że nie od razu. Czasami również w okolicy po prostu nie było wyboru.
    I nie twierdzę, że polityczne przyczyny zaciągania się do określonych konspiracji (AK, GL, AL) nie były ważne. Oczywiście, że nie. Niemniej, nie istniały wtedy żadne, opatrzone widocznym szyldem miejsca, gdzie można się było zgłosić do konkretnego (politycznie) ruchu oporu. Rzeczywiście, najaktywniej działała konspiracja akowska, więc było prościej do niej trafić. Kamil Baczyński, prawdopodobnie pod wpływem ojca, wyznawał lewicowe poglądy, a znalazł się w formacji akowskiej i już nie szukał politycznie sobie bliższej. I to w Warszawie.
    A na głębokiej prowincji?
    Bywało, że partyzanci szukający noclegu/jedzenia, rankiem pociągali za sobą synów gospodarzy, kwestia pierwszego kontaktu. Ze względu na konspirację - im mniej wiesz, tym lepiej dla sprawy – przynajmniej na początku tych nowych, zaciągających się ludzi nie informowano, a przecież nie noszono rozróżniających mundurów w leśnej partyzantce. Po jakimś czasie każdy 'nowy' już był zorientowany co rodzaju formacji, ale zdezerterować nie było łatwo i to z oczywistych powodów.
    Poza tym, Bogumił, nie zapominajmy, że prości żołnierze z Batalionów Chłopskich, GL czy AL nie mieli szansy spojrzenia na konsekwencje swoich decyzji – mam na myśli lata powojenne. Dowódcą ich oddziału nie był wtedy Rosjanin komunista.
    Najważniejszą była możliwość walki z Niemcami, w pojedynkę nic lub prawie nic nie można było wtedy zdziałać.
    Popraw mnie, jeśli powyżej się mylę.

    I jeszcze.
    Nie rozumiem, według jakich praw/kryteriów komukolwiek można zdewaluuować życie oddane za Ojczyznę w walce z Jej wrogiem?
  • Bogumił 28.05.2019
    Wrotuś, można w obcej armii walczyć za ojczyznę, choćby Polacy pod rozkazami Napoleona tak walczyli, czy generał Bem w rewolucji węgierskiej. Ale jakie oni mieli wtedy wyjście, gdy polskiego rządu nie było, ani króla? Ale sine qua non państwo musi być sojusznicze, czy choćby neutralne wobec nas, a nie wrogie, czy wręcz bandyckie, jak było państwo bolszewickie. To abecadło Polaka. Dlatego do dziś z niesmakiem przyjmuje się alternatywne wersje historii dotyczące sojuszu z Hitlerem. Polacy mimo wszystko, w polityce, może to głupie, ale piękne, stosują się cokolwiek do zasad etycznych.

    GL, AL były formacjami stworzonymi z rozkazu Stalina, przez Moskwę, trudno z po samych okolicznościach założenia posądzać je o jakiekolwiek dobre intencje wobec Polaków. Przykadów działań antypolskich tych formacji jest sporo, a po wojnie, z tych formacji wywodzili się główni kaci Rzeczypospolitej. O których metodach, bodajże Pilecki, czy Fildorf powiedział, że Auschwitz to było sanatorium, przy okrutnym piekle, które stworzyli ludziom.

    Wniosków historycznych, ani tym bardziej politycznych nie wyciąga się przez pryzmat pojedynczych ludzi. Dlatego mało mnie interesuje, że w takich formacjach mogli się znaleźć na skutek różnych okoliczności porządni ludzie, przez przypadek, głupotę, czy z innego powodu. To ich sprawa i tylko ich. Porządni mogli być przecież w SS i w Gestapo. Czy ich także można usprawiedliwiać, że nie wiedzieli?
  • Bogumił 28.05.2019
    I jeszcze a propos Baczyńskiego. Faktycznie miał poglądy lewicowe, ale AK wbrew mitom nie była wcale formacją prawicową. Taką był NSZ. W AK służył przejściowo choćby Kuraś - Ognień, który był wcześniej w Batalionach Chłopskich. AK choć to nie była partia polityczna, i trudno tu stosować takie analogie, określiłbym ostrożnie jako centrową, mieścili się tam żołnierze o różnych poglądach. Dużo było chłopów i robotników, a ich raczej trudno było wtedy posądzać o poglądy stricte prawicowe.
  • Wrotycz 29.05.2019
    Bogumił, są sytuacje, gdy wróg walczy również i z moim wrogiem. Powstaje chwilowy sojusz taktyczny. Nie zaprzeczysz, to wniosek nie tylko przez pryzmat pojedynczych ludzi, np. Ameryka pomagała Stalinowi (konwoje).
    Wspólnym wrogiem wszystkich Polaków, jak zawsze w historii skłóconych, stała się nazistowska Rzesza. Uważam, że należy docenić w tej walce każdą przelaną polską krew - niezależnie od tego, którą formację światopoglądowo-polityczną zasilała.

    A co do dobrych wrogów – oczywiście że się zdarzali. Dziadka od strony mamy i jego kuzyna przyłapano podczas wynoszenia sporej ilości tytoniu z zakładu, gdzie pracowali, nota bene był to ich systematyczny proceder, o którym na szczęście nikt nie wiedział. Część zatrzymywali dla siebie, ale większość wynoszonego tytoniu przekazywali kolejarzowi, który przewoził go pociągiem i chował w skrytce na stacji. Stamtąd tytoń był odbierany i przekazywany do lasu (partyzantka z Borów Tucholskich). Uwierzysz, że złodzieje tytoniu nie wiedzieli dla jakiej konspiracji się narażali? Wystarczyło im, że dla tych z lasu.
    Pora wrócić do sedna, czyli dobrego wroga. Sprawcy oczywiście zostali zatrzymani, Niemiec – zarządca zgłosił sprawę na gestapo. Podczas przesłuchania dostali potężny łomot, ale twardo trzymali się wersji, że tytoń ten jeden, jedyny raz chcieli wynieść wyłącznie na swoje potrzeby. Niemcy byli jednak podejrzliwi. Była rewizja, a moją babcię, wtedy, w listopadzie 42' w 8 miesiącu ciąży, też przesłuchano na gestapo. Babcia o fakcie przekazywania tytoniu kolejarzowi nie miała pojęcia. Przesłuchiwało ją dwóch gestapowców, jeden z nich, niższy szarżą, wściekły z braku efektów chciał ją uderzyć kijem, ale ten drugi mu zabronił, mówiąc: Daj spokój, nie widzisz, że jest wysoko w ciąży? Być może okazujący ludzki odruch gestapowiec miał na sumieniu wiele czarnych plam. Nie wiem, ale w tej jednej chwili, broniąc przed pobiciem kobietę w ciąży – okazał się dobrym człowiekiem.

    Pod wielką polityką są ukryte historie zwyczajnych, szarych, wplątanych w nią ludzi. Często wbrew ich woli. Kamilowi Baczyńskiemu trudno było zabić Niemca. Musiał się przełamać w pierwszej akcji.
  • Bogumił 29.05.2019
    Wrotycz Wrotuś, ja wiem, że zgodnie z regułą Pareto nawet w mafii, tych najbardziej zbrodniczych bandziorów jest może 20 procent, a inni to zwykli mafiosi, czasem trafili tam przypadkiem, bo urzekła ich karność, rygor, zasady, a może coś innego i temu podobne frukty. Mogą się między nimi zdarzyć całkiem dobrzy, szlachetni ludzie, nawet święci, ale co to zmienia. Tylko uwiarygadniają mafię swoją w niej obecnością. Na siłę nie doszukujmy się szlachetności, tam gdzie jej z zasady nie ma.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania