Śmierć przynosi sen...
Śniła mi się Oliwia... Wyglądała trochę jak Małgorzata N.... trochę jak Zdzisława Sośnicka.... dziwne...
Spacerowałem z psem Ojca, jak zwykle kiedy go odwiedzam... trochę mnie wykorzystuje, a jednak Chavez kocha mnie bardziej... może pamięta, że to ja wiozłem go do domu kiedy miał być skazany na wiaderko z wodą. Amstaff... choćby z racji zarobku szkoda byłoby topić, ale ludzie są pojebani, dobrze, że dzieci boją się topić- kara powinna być taka sama.
Dziś umarł mój Przyjaciel- miał 36 lat, cztery torbiele w głowie... Od lat brał Etopirynę jako złoty środek, czasem Ibuprom, rzadzej amfetaminę i temu podobne. Samotnik - z powodu kompleksów. Żył pracą, historią..., jego wiedza zakasowałaby niejednego nauczyciela... Bez szkoły... Żył cicho, umarł cicho. Nagle. Widziałem go pod respiratorem, bo podałem się za kuzyna...
Krok w krok, ramię w ramię przemierzałem z ojcem odległość do Tesco. Schorowany, acz wyprostowany, zawsze młodszy niż wygląda... Zawsze gotowy, były zapaśnik i kulturysta, dziś już bezsilny odstraszał wciąż pewnym krokiem i charyzmą. Nikt go nie zaczepiał, ojciec mój i mnie... Nikt nie śmiał, chociaż i ja powoli się starzeję. Szacunek młodych i naszych... Ojcowie synów... Uczą... Jeszcze. Ja też biorę poprawkę. Nie ma dzień dobry- jest cześć, moi Synowie mają spokój...
Wróciłem o 1.20, z trasy niewielkiej Poznań- Gdańsk w, kółku. Magda i dzieci już spały,Ojciec został na weekend po drugich urodzinach Krzysia- .oczywiście z Chavezem.
Mijaliśmy Opolską, kiedy zauważyłem bardzo znaną mi buzię.
-Oliwia?!!!!!- prawie padłem na ziemię- Przecież to niemożliwe, umarłaś. Jeeeeezuuuu, ponad dwadzieścia lat temu??? Co jest?
Oczom moim ukazała się piękna, dojrzała kobieta. Półdługie, kręcone lekko brązowe włosy, znajomo kręcące się w loki, znajome nad wyraz oczy, figura pełna krągłości i ta niesamowita klasa. Ewa Gotuje to przy niej służąca...
-Mój Tata ukrył przed wszystkimi prawdę, miał jedną szansę jako ścigany już Ubek po zmianie ustroju na wysłanie mnie na operację do Stanów, musiał to ukryć. Pogrzeb był sfingowany.
Zaszlochałem...
-Kochałem Cię zawsze, gdybym wiedział, że żyjesz nie zrobiłbym tak wielu głupot w życiu, czekałbym na Ciebie...
-Możemy wszystko nadrobić...- z zakłopotaniem szepnęła- wróciłam dla nas.
-Ale ja mam dwójkę dzieci- o ile Kamil jest tylko mój- bo wygrałem sprawę i dostaję alimenty- a nie było to łatwe 12 lat temu, to jak mam zrobić z Krzysiem. On jest moim całym światem, chociaż z żoną nie jest mi łatwo. Ma dopiero dwa lata. Jak?
- Możesz mi wierzyć albo nie, nie byłam z nikim od naszej ostatniej rozmowy. Chciałam wrócić, ale ta cała afera wokół ubecji, nagonka na Tatę, zmarł miesiąc temu, a ja zawsze myślałam o Tobie... Mówili mi jak płakałeś...
-Nie płakałem. Tak się zatkałem,że nie mogłem. Za to nie mogłem znaleźć Twojego grobu do zeszłego roku, a później znowu nie mogłem znaleźć.
- Bo ja nie umarłam, rozumiesz? Życie dla Ciebie!!!
Popatrzyłem na nią jeszcze raz. Uczucia, wszystkie zmysły szalały... Kochałem zawsze,zawsze,zawsze...
-Pierdolnę to wszystko, rozwiodę się, Kamil pójdzie z nami, na Krzysia będę płacił i wymuszę widzenia, co tydzień, zrobię to, KOCHAM CIĘ, zawsze Cię kochałem, mieszkanie mam -skromne, ale mam, ale jesteś tylko moja. TERAZ I JUŻ!!!!!
-Jestem Twoja, zawsze byłam....
Kochaliśmy się na podwórku pod trzepakiem, zdarłem z niej czarne pończochy, zatapiając język w nieskończonym cieple rozkoszy.
Kochaliśmy się dniami, nocami, mieliśmy dzieci, uśmiechaliśmy się do siebie, nie kłóciliśmy się nigdy. Nigdy.
-Kiedy mi się śniłaś umierał mój przyjaciel. Czy chciałaś mi coś powiedzieć?
Jeśli to niebo- to chcę w nim być!!! Ale mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia... wiele rzeczy...
Może to przez mój bezdech senny.... Przyjdę do Ciebie, z radością i rozkoszą i będę tylko Twój... Czy to przez to, że o Tobie napisałem? A kto jak nie ja? Nie chciałaś, żebym Cię znalazł na cmentarzu. Znalazłem, a później mnie zgubiłaś...
Napiszę jeszcze o wielu wartościowych ludziach, żyjących i nie...
Jest Borman, Flis, Rogoża, Czowsz, Adam i Adaś, Tomaszek, Wons, Ćwiek, Wioleta, dwie Anny- trzy, Sylwia, cztery Anny, Kaśka, Marta, piąta Anna i wiele innych "zwykłych" ludzi...
To był najpiękniejszy sen w moim życiu, chociaż śnię codziennie. Byłem już Bondem i Johnem Rabo, przeżyłem mnóstwo horrorów i sci-fi, kochałem się z pięknymi damami...
Ale w tym śnie był biały tunel, gdybym umarł - umarłbym szczęśliwy...
Mama nadzieję, że Marcin umarł tak szczęśliwy.
SEN BYŁ PRAWDZIWY.
PAMIĘCI MARCINA DOBRZYNIECKIEGO 1981-2017
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania