Śmierć w leszczynach

Ognisko płonęło pośrodku boru. Iskry wznosiły się w górę, a ogień ogrzewał zasiadających wokół niego ludzi. Świerszcze wesoło grały w mrokach lasu. Nietoperze przelatywały nad gałęziami, a ptaki kładły się do snu. Ropuchy i żaby kumały w odmętach zielonego bajora. Drzewa lekko szeleściły od lekkich podmuchów wiatru. Wojownicy zasiadający wokół ogniska spożywali upolowanego jelenia. Żaden z nich się nie odzywał. Jedli w spokoju i uważnie słuchali dźwięków lasu. A było czego słuchać. Nagle jeden z wojowników podniósł się z ziemi. Nastawił uszu i nasłuchiwał. W pobliskich krzakach coś niepokojąco szumiało. Szum był coraz wyraźniejszy i głośniejszy. Woje powstali z ziemi. Wyciągnęli swe bronie i czekali na to, co wyjdzie z krzaków. Napięcie wzrastało, a wojownicy coraz bardziej się niecierpliwili.

- To coś wyjdzie w końcu z krzaków, czy nie? - rzekł jeden z nich. Nagle z kniei wyłonił się jakiś człowiek. Wojacy opuścili broń. Człowiek ten był niezbyt wysokim mężczyzną przyodzianym w królewski strój. W ręku trzymał tajemniczy pergamin. Podszedł do przywódcy wojowników i rzekł:

- Czy mam przyjemność z panem Betorem?

- Benorem - poprawił go wojownik - Czego chcesz posłańcu?

- Król się domaga należnej daniny. Pan i pański oddział zwleka z wpłatą od kilku miesięcy. Nalegam, żeby pan zapłacił, bo mogą pana spotkać przykre konsekwencje.

- Przykre konsekwencje? - Benor złapał posłańca za kołnierz i podniósł go wzwyż - Zaraz ciebie spotkają przykre konsekwencje.

- Panowie, załatwcie ich - rzekł ostatkiem sił posłaniec. Nagle z krzaków wyskoczyło dziesięciu gwardzistów. Każdy z nich był uzbrojony w halabardę. Najemników było czterech. Jedyną ich bronią były stare, wyszczerbione miecze.

- Poddajcie się, a nie zginiecie - rzekł jeden z gwardzistów. Na twarzach najemników zagościł strach. Poddać się i gnić w lochu, czy walczyć i zginąć w walce? To był trudny wybór, jednak po krótkiej chwili Benor rzekł do swych towarzyszy:

- Dobrze się z wami pracowało - po tych słowach wojownik rzucił się na jednego z gwardzistów. Powalił go na ziemię i wbił miecz w jego głowę. Pozostali wojownicy również wpadli w gwardzistów. Stal wrzała, leciały iskry, krew tryskała na wszystkie strony. Po krótkiej konfrontacji na polu bitwy został Benor i czterech gwardzistów. Jego towarzysze leżeli na ziemi w plamach krwi. Wojownik powoli się wycofywał w stronę ogniska. Gwardziści otoczyli go. Nie było żadnej drogi ucieczki. Benor upuścił miecz.

Gwardziści rozpoczęli atak. Dwie halabardy przebiły jego ciało na wylot. Splunął krwią i upadł w ognisko. Jego ciało paliło się, a strażnicy wyciągnęli swe bronie z truchła. Wzięli swych martwych towarzyszy na barki i odeszli z lasu. Zwłoki zaś gniły w leśnych leszczynach.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Pasja 23.04.2017
    Ale jakie dorodne orzeszki wyda leszczyna pijąc soki ze zgniłych wojowników. A tak na marginesie, trzeba płacić podatki, bo inaczej zgnijesz w leszczynach.
  • Pan Buczybór 23.04.2017
    Ta. Płacić trzeba.
  • Nuncjusz 23.04.2017
    scenka obrazowa i mięsista, brakuje mi jakiejś ramy do tego obrazu
  • Pan Buczybór 23.04.2017
    Ramę ukradli cyganie i został sam obraz.
  • Nuncjusz 23.04.2017
    Pan Buczybór pewnie była złocona :/
  • Pan Buczybór 23.04.2017
    Nuncjusz Sądząc po jakości obrazu pewnie tak.
  • Enchanteuse 23.04.2017
    Jest pan lasu, musi być i sam las. Krótki, acz ciekawy opis bitwy. Przyzwyczajona do dziwnych zwrotów akcji, byłam pewna, że najemnicy zwyciężą. A tu - nic, natura wygrała. Łap piąteczkę :)
  • Pan Buczybór 23.04.2017
    Ja też obstawiałem najemników. Niestety gwardziści wygrali. Co poradzisz.
  • Enchanteuse 23.04.2017
    Jakoś trza będzie to przeboleć :P
  • KarolaKorman 24.04.2017
    ,,Ropuchy i żaby kumały w odmętach zielonego bajora. '' - kumkały
    Panie B, tak mnie rozbawił wskazany urywek, że czytałam już do końca jak komedię. Najemnicy jedli w milczeniu, ale nie słyszeli, kiedy jedenastu ich podeszło, musieli głośno mlaskać :) Później przeczytałam: Po krótkiej konferencji na polu bitwy i komentarze pod tekstem, podłam ze śmiechu i już nie mogę teraz poważnie podejść do Twojego tekstu, wybacz :) Pozdrawiam :)
  • Pan Buczybór 24.04.2017
    A widzisz jak dużo zmienia jedna litera. No proszę.
  • Ewcia 24.04.2017
    Ciekawe opowiadanie bardzo realne.Chłopcy się doigrali
    bo płacić już nie chcieli.Więc krew tu się polała a wkoło same ciała.Daję 5
  • Szudracz 24.04.2017
    Oddać życie za podatki, co za poświecenie. :) 5
  • piega_ 24.04.2017
    Pozdro z dk
  • Karawan 25.04.2017
    To opowieść zagraniczna! U nas skarbówka z martwych wycisnęłaby i daninę i łapówki, a potem wcieliła do właściwej partii, żeby TV miało materiał o złodziejach z opozycji.
  • Karawan 25.04.2017
    oczywista 5!
  • Pan Buczybór 25.04.2017
    Karawan Słuszne spostrzeżenie. Za ocenę dzięki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania