Poprzednie częściSny o Ninie - Prolog

Sny o Ninie - Rozdział 13

Artur palił papierosa przed pubem, w którym umówił się z Asią. Słońce schodziło za dachy poszarzałych kamienic, jak stetryczały starzec, drżąc przy każdym pokonywanym stopniu dachów. Jego złotawy kolor powoli przechodził w niezdrowy pomarańcz, by w końcu skąpać się ledwie widocznym rąbkiem w głębokiej czerwieni. Zahipnotyzowany tym zwyczajnym, a jednocześnie dziwnie przygnębiającym widoku, młodzieniec powrócił myślami do gadającego futrzaka w jego mieszkaniu. Był zmęczony. Przeszłość wdzierała się do jego umysłu wszędobylskimi mackami, które modelowały jego teraźniejszość i przekształcały rzeczywistość do postaci tego depresyjnego szaleństwa. Student doszedł do wniosku, że czas z tym skończyć. Wyrzucił tabletki. Zrobił pierwszy krok. Musiał postawić kolejny i wiele następnych, zająć się czymś. Lub kimś. Zauroczona jego osobą dziewczyna wydawała się idealnym rozwiązaniem. Stukot obcasów na nierównych, betonowych płytach przyciągnął uwagę Artura. Chłopak wyrzucił peta, przydepnął go butem i uśmiechnął się. Asia, roześmiana szczerze, zmierzała w jego kierunku, ubrana w niezwykle dopasowaną, pistacjową sukienkę oraz krótką skórzaną kurtkę. Czarne szpilki podkreślały kształt jej zgrabnych nóg i dodawały wdzięku jej drobnym, acz zdecydowanym krokom.

- Cześć! – Powiedziała kobieta i ucałowała chłopaka w policzek, zostawiając na nim odcisk różowej szminki.

- Hej. – Odrzekł Artur, mimowolnie wciągając do nozdrzy zapach jej słodkich perfum. – Wchodzimy?

- No jasne! Podobno miałeś postawić mi piwo. – Rzuciła Asia i puściła studentowi oczko. Nie czekając na odpowiedź poszła w kierunku drzwi, kręcąc zalotnie opiętymi materiałem sukienki pośladkami.

W pubie nie było wiele osób. Pojedyncze stoliki, skąpane w przyjemnym półmroku, gościły podpitych studentów i mężczyzn w średnim wieku, pragnących choć odrobiny wytchnienia od kłótni w domu i zamętu w pracy. Z głośników sączyły się nie nachalnie znane utwory, głownie rockowe. Para znajomych podeszła do lady baru, spoglądając na listę trunków, rozpisaną kredą na czarnych tablicach. Młody kelner, odstawiwszy wycieraną przez siebie szklankę, uśmiechnął się do nich.

- Co dla was? – Zapytał.

- Piwo. – Powiedziała zdecydowanie Asia.

- Dwa piwa. – Skorygował Artur. Dopiero teraz przyjrzał się dziewczynie. Miała okrągłą twarz, otoczoną aureolą brązowych włosów, które spływając po ramionach, obejmowały również jej dekolt. Mały nos nad wąskimi ustami był leciutko zadarty. Ciemne oczy skierowały się w jego stronę, na moment rozpalając jakąś iskrę w swoich odmętach. Kobiety tej nie można było zaliczyć do tych o niewinnej, dziewczęcej urodzie, określanych zazwyczaj jako „śliczne”. Przymiotnik „piękna” również wydawał się mało adekwatny. Asia należała do grupy przedstawicielek płci żeńskiej, którą z braku lepszego sformułowania dla subtelnej i mało pociągającej urody, nazywano „uroczymi”. Z jakiegoś jednak powodu dobrze wiedział, co chciał z nią zrobić tamtego wieczoru. Być może były to dwa powody ściśnięte stanikiem, którego falbanki, pozornie przypadkiem, wyglądały zza rąbka sukni lub kolejne dwa, przykuwające jego uwagę, gdy podążał za znajomą do baru. Najprawdopodobniej była to ta osobliwa, kobieca magia - połączone zaklęcia wyzywającego stroju, delikatnego makijażu i afrodyzjaku perfum, tworzące trudny do odparcia urok skradającego się pożądania. – I dwie ruskie heroiny. – Dodał młodzieniec. Barman uśmiechnął się pod nosem, szykując szklanki i kieliszki.

- Ruskie heroiny? – Zapytała Asia, starając się zachować powagę lecz uśmiechając się kącikiem ust w cieniu ekscytacji.

- Absynt i kahlua. – Zaczął tłumaczyć Artur, przybierając ton wyrozumiałego mentora. – Likier zostaje na dnie, mocny alkohol unosi się wyżej. Jak już dostaniemy kieliszki, trzeba zamoczyć w nim palec wskazujący, potem wypić wszystko na raz i zaciągnąć się oparami z palca, jak papierosem. Spodoba ci się. – Dodał student, puszczając dziewczynie oczko.

- Ojej… Chcesz mnie upić? – Zapytała zalotnie kobieta, opierając się łokciem o ladę i krzyżując nogi w kostkach.

- Ja bym nigdy. – Odrzekł uśmiechnięty młodzieniec. – No to zdrowie. Do dna! – Zarządził, podsuwając Asi jej kieliszek.

- Na zdrowie. – Dodał barman, znając dobrze genezę powstania tego zielonego shota, podobnie jak wszystkich innych wymyślnych drinków. Pracując w swoim zawodzie dowiedział się bardzo szybko, że mężczyznom wystarcza wódka w odpowiednich ilościach. Kolorowe alkohole oraz ich mieszanki zostały stworzone, by łatwiej dostać się do kobiecej bielizny. Etiologia ta towarzyszy większości męskich wynalazków…

- Boże, jakie to jest pyszne! – Zawołała Asia, ocierając łzy i powstrzymując kaszel wywołany trzecią ruską heroiną.

- Mówiłem ci, że nie będziesz żałować tego wieczoru. – Rzucił Artur, czując każdy centymetr przełyku, pokonywanego przez palący płyn. – Mam jeszcze sporo takich ciekawostek do pokazania.

- Chcesz mi coś jeszcze pokazać? – Zapytała dziewczyna, trzepocząc rzęsami nad coraz bardziej mętnym wzrokiem.

- Oczywiście! Jest jeszcze palona pigwa, Jägerbomba, terminator… - Ciągnął młodzieniec, odbiegając od tematu i skłaniając towarzyszkę do gonienia go.

- Och, nie o tym mówię! – Zaśmiała się kobieta. Młody mężczyzna poczuł, jak Asia porusza niespokojnie nogami pod blatem stołu.

- No dobrze… Chcesz zobaczyć jeszcze jakiś ciekawy pub, albo… - Wymyślał Artur, patrząc kątem oka na usta dziewczyny, które chciała wykrzywić w grymasie lecz zdołała jedynie nerwowo je oblizać. - …jakieś miejsce?

- Mam na myśli jedno miejsce, które chciałabym zwiedzić.

- Jakie? Noc jeszcze młoda, zabiorę cię gdzieś. – Ucieszył się młodzieniec.

- Na pewno domyślasz się, o jaki kierunek mi chodzi. – Szepnęła kobieta, podpierając brodę jedną dłonią, drugą zaś wyciągając w kierunku ręki studenta. Nie uciekał przed jej dotykiem. Pozwolił jej gładkim palcom wędrować po jego własnych. Piwo i absynt nadały większej głębi oczom dziewczyny, pogłębiły jej dekolt i ograniczyły realia wypełniającego się pubu do siedzącej przed nim sylwetki. Czuł bijące od niej ciepło, widział swoje łóżko pod jej rozmarzonymi powiekami oraz siebie w nim. Widział ich razem w scenach z najbardziej kontrowersyjnych filmów pornograficznych, spoconych, zdyszanych i do reszty pochłoniętych eksploracją swoich młodych, wygłodniałych ciał. Chciał zaspokoić jej pragnienia, chciał… Chciał, żeby ktoś dzięki niemu poczuł się dobrze.

- Chyba będę musiał zakuć cię w kajdanki. – Odezwał się słodko.

- Myślisz, że jestem niebezpieczna?

- Nie wiem czy niebezpieczna, ale na pewno niegrzeczna.

- Och, ja jestem bardzo grzeczna! – Obruszyła się Asia. – Robię kanapki swojemu chłopakowi! – Roześmiała się.

- Chłopakowi? – Podpitym umysłem młodzieńca informacja ta nie dała rady wstrząsnąć. – Nic nie mówiłaś…

- Nie mówiłam, bo nie warto o tym wspominać. Wróćmy do tematu… - Zarządziła dziewczyna, nachylając się nad blatem stołu. Artur nie protestował. Skoro ona nie przejmowała się swoim partnerem, to dlaczego on miałby to robić? Sekretny romans nie mógł mu zaszkodzić. Właściwie to mógł, ale problemy związane z taką decyzją mogły jedynie odwrócić jego uwagę od innych problemów. Student zaczął zbliżać się do kobiety, centymetr po centymetrze. Ich usta zdążały ku sobie powoli i ostrożnie, ale zdecydowanie, jak wystraszone zwierzę, przełamujące instynkt samozachowawczy, by chwycić w spragnione pożywienia szczęki kawałek mięsa z ręki człowieka.

- Nazwałbym cię obrzydliwym hipokrytą… - Głos Bólu zadudnił w głowie Artura z taką mocą, że młodzieniec prawie podskoczył na krześle. – Wydaje mi się jednak, że wiem co planujesz. – Chłopak otworzył oczy. Czarny kot siedział na stole wśród pustych kieliszków i szklanek, dokładnie pomiędzy nim, a Asią. Zwierzę przyglądało się dziewczynie, machając nerwowo długim ogonem. – Zdrada. Dużo kiedyś o tym myślałeś, prawda? Zdrada, niewierność, brak oddania. Lekceważenie cudzych uczuć i oddawanie się swoim instynktom, pod wpływem pierwotnego egoizmu. Te prymitywne części ludzkiego mózgu w dalszym ciągu przeważają nad wyższymi ewolucyjnie elementami. Niesamowite… I do reszty tragiczne. To właśnie sprawia, że ten świat jest tak zepsuty. To sprawia, że jesteś nieszczęśliwy. – Stwierdził Ból, odwracając na Artura wzrok. Młodzieniec rozejrzał się wokół. Cały pub wydawał się zostać zalany jakimś żelem lub zatopiony w parafinie, jak preparat histopatologiczny. Barman z tacą pełną naczyń poruszał się w zwolnionym tempie, jak na tanim filmie akcji. Piwo lało się z kranu leniwym strumieniem, jego złociste krople zdawały się w ogóle nie przemieszczać. Asia zastygła, gotowa do pocałunku, kilka centymetrów od twarzy młodzieńca. Zdezorientowany student powrócił oczami do kocura. – Nie patrz tak na mnie. Ty również się nią brzydzisz. Jest idealnym przykładem bakterii infekującej społeczeństwo. Wiesz, co chcesz zrobić. Wiedziałeś to od momentu, w którym tu weszliście. Widzę to w twoich oczach… - Uśmiechnął się Ból, tym straszliwym, nienaturalnie szerokim uśmiechem. – Widzę to dokładnie. Jak romantycznie idziecie za rękę do twojego mieszkania. Jak chichoczecie i całujecie się szepcząc, co sobie nawzajem zrobicie, kiedy przestaną was ograniczać te przeklęte ubrania. Och… Widzę jak przechodzicie koło ciemnych bram. Pełno ich w Łodzi. Cały czas się słyszy o napadach, zwłaszcza na młode kobiety. Prawie czuję jak chwytasz ten nóż… - Artur kompletnie bezwiednie powędrował dłonią do kieszeni kurtki. Jego palce natrafiły na zimny, twardy kształt. Nóż motylkowy. Nagle młodzieniec bardzo wyraźnie przypomniał sobie jak nabył go w jakimś niewytłumaczalnym przypływie zakupoholizmu. Niewytłumaczalnym? Może podświadomie dobrze wiedział, po co go kupuje. Być może właśnie dla tej chwili… - Wiesz, że ma chłopaka. Nikomu nie powiedziała, że idzie się z tobą spotkać. Skłamała, że wychodzi z koleżankami lub wymyśliła inne głupstwo. Nikt cię nie będzie podejrzewał. Możesz ze stoickim spokojem przyprzeć ją do chłodnego muru, wpleść palce w jej pachnące włosy. One tak cudownie pachną… Pocałować jej szyję, nasycić się jej smakiem… I wbić nóż. Głęboko, do tchawicy, żeby nie mogła krzyczeć. Wbić po drugiej stronie szyi, żeby nie ochlapała cię krew z rozciętej tętnicy. Potem możesz ułożyć jej ziębnące ciało na ziemi, zabrać cenne rzeczy z torebki, żeby wyrzucić je gdzieś albo spalić i pójść do domu. – Ból opowiadał, jakby już widział tę sytuację. Jego wzrok był nieobecny, owładnięty rozkoszą i ekstatycznym upojeniem. – Wiem, że tego chcesz. Pragniesz tego. Pragniesz ją…

- Zabić. – Wyszeptał Artur.

- Co powiedziałeś? – Zapytała Asia, lekko zdezorientowana i odrobinę poirytowana brakiem dotyku na jej wilgotnych ustach.

- Przepraszam, ja… Muszę iść do toalety. – Wydusił z siebie młodzieniec, wstając z krzesła.

- Iść z tobą? – Zapytała nadal pełna nadziei dziewczyna.

- Nie, zaraz wracam. – Uśmiechnął się krzywo student, po czym zabrał kurtkę i poszedł w kierunku męskiej łazienki. W połowie drogi, kiedy wyszedł z pola widzenia towarzyszki, zmienił kierunek i wybiegł z pubu prosto w objęcia, czarnej jak futro pewnego psychopatycznego kota, nocy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania