Sonet 1

Stoisz przede mną z hełmem w dłoni

Patrzysz smutnym wzrokiem prosząc o pozwolenie.

Na twoje spojrzenie moje ciało wprawia się w drżenie,

W końcu kiwam głową, nie chcę przedłużać twej agonii.

 

Stawiasz krok i upadasz w progu

Jesteś słaby, jak rzepak na wiosnę.

Zastanawiam się czy kiedyś do twojej miłości dorosnę.

Podbiegam i w myślach oddaję twoją duszę Bogu.

 

Moje łzy powoli wyschną,

tak jak ty powoli zbielałeś.

Przyznaj, nie tego chciałeś.

 

Jak to możliwe? W końcu obiecałeś,

że na zawsze i na wieczność.

Miłość to nie jest smutna konieczność.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 17.02.2016
    Chyba nie do końca zrozumiałam, co chciałaś przekazać, nie oceniam, pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania