.

.

Średnia ocena: 3.1  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Canulas 11.01.2018
    Miszmasz, w którym trzeba się zatrzymywać, zastanawiać, czasem się rzuci szczere wow, nad jakąś myślą naszkicowaną wspaniale i się idzie dalej. Tekst bardzo "od Ciebie dla Ciebie". Mało kluczy, dużo ciemnych bram. Przeciwstaności, okruszki chleba, różne drogi. Współczesny labirynt o więcej niż jednym wyjściu, a może żadnym? Można utonąć, zgłupieć albo zwariować. Refleksyjnie niewygodny tekst.
    Kurewsko dobry tekst.
    Znów.
    Oficjalnie ogłaszam, że kopiuje, zanim zniknie.
    Bo zniknie.
  • Merci.

    ''Refleksyjnie niewygodny tekst.'' - cóż, uwierz że dla mnie też.

    To jest bardzo ''na motywach snu'', znaczy jest od strony fabularnie-szkieletowej wsparty już konwencją na rzecz stawania się tekstem, ale korzenie ma senne.

    Co więcej: właśnie mi się to dzieje trzecią z rzędu noc, do tego dochodzą jakieś wątki i kontynuacje senne.

    :<
  • Aisak 11.01.2018
    Też kseruję od razu.
    By sobie w cichości zegara pokontemplować.
    Ale to później.


    komentarz Canulas'a najlepszą recenzją.
    chyba, że...
    :]
  • Dziękuję.
  • Nie wiem, jeśli chcecie, to kserujcie, ale proszę, nie upubliczniajcie tego nigdzie, ani nic xd.
  • Canulas 12.01.2018
    Nie ulublicznie. Bez przesady
  • Przezorny zawsze..
  • Oglądałem ostatnio „Wojownicze żółwie ninja”, w sumie to zainteresowała mnie tam jedna aktorka, odrywałem się od tego co robiłem aby sobie popatrzeć na główną bohaterkę, która pojawiała się tam od czasu, do czasu. Muszę streścić trochę ten film, żebyś wiedziała o co mi chodzi. Żółwie próbowały nie dopuścić do otwarcia portalu złych charakterów, laska im pomagała, oczywiście ci źli go otworzyli. Pózniej już było nudno (nie było łaski), przez portal zaczęły przelatywać części jakiejś śmiertelnie złej maszyny, które składały sie po drugiej stronie rzeczywistości, w tej naszej znaczy. Tak se patrze lecą te kawałki, nie ma laski, nuda znaczy, rozwiązałem krzyżówkę, lecą dalej, poszedłem do kuchni, wracam z kanapkami, zobaczyłem napisy. I tek naprawdę to nie wiem o co tam biegało w tym filmie, poza tym, że laska fajna grała.
    Teraz do brzegu, jak się czyta Twój tekst, to tak jakbyś wrzucała czytającemu kawałki czegoś, obrazu, maszyny... czegoś. One tak sobie latają, niby bez sensu, czasem tłuką się w głowe, czasem łącza się po dwa trzy, i dalej kręcą sie i tłuką , tylko, że troche większe. No na koniec czytania, „po zamknięciu portalu”, to wszystko (mowie ciagle o swoich odczuciach) , nagle sru, trach trach trach i jest obraz. Nawet jeśli brakuje jeszcze czegoś. bo kawałki ciągle spływają, musza znaleźć swoje miejsce aby sie wpasować, to jest obraz, który mimo fruwających jeszcze kilku fragmentów, a moze właśnie dlatego, mi sie podoba.
    Odnosiłem wrażenie, kiedy je czytałem, że „Deformacje” mogłyby rownież w podobny sposób na końcu poskładać sie mi w cos czego nie widać było, zanim nie przeczytało sie całości, i żałuje, że usunęłas zanim dobrnąłem do końca. W porównaniu (moja opinia) z Deformacjami, ten tekst jest dużo jaśniej napisany, jeśli nawet są „zamknięte bramy” wystarczy je lekko pchnąć i jeśli sie nie otworzą zupełnie, to przynajmniej, mozna zajrzeć do środka. W sensie daje to możliwość wyboru, czy sprobuje ją otworzyć, czy zostawić jak jest.
    Nie lubię nie dotrzymywać słowa, napisałem kiedys NMP, że nie będę komentował jej tekstów, bo uznałem, że nie do końca szanuje wszystkie komentarze, zwłaszcza te najprostsze, może i najsłabsze. Moim zdaniem było to nie fajne. Mam nadzieję, wierze w to, że Umierająca z głodu, doceni każdy kom.
    Koniec pieprzenia.
    Pisałem na szybko telefonem, znaki i i jakies inne błędy zrzućmy na niego.
    Ja tylko chciałem napisać, że mi sie podobało. Jeśli czegoś tam wyżej nie dało sie zrozumieć, to trzeba przeczytać tylko to przedostatnie zdanie.
    Pzdr
  • Bardzo dziękuję za szeroką refleksję :).

    Tekst, jak pisałam, powstał na motywach snu - a ponieważ sen nie chce mi ''odpuścić'' - przewidziana jest kontynuacja tekstowa; mam nadzieję, że w miarę kolejnych słów być może będzie jaśniej i prościej, bądź nieostrość i tajemniczość zrobi robotę.

    Lubię przekonywać się do jakiego stopnia ustawiam się pośrodku i dowiadywać, że to co dla mnie jest oczywiste z punktu egoistycznego - jestem swoim środkiem - jest za zasłoną dla czytelnika, który nie ma bezpośredniego dojścia do mojej głowy.

    Wszystkie podane dzielnice są rzeczywistymi dzielnicami Berlina i tekst poniekąd otarł się o próbę oddania charakteru tych miejsc, może dalej pójdę w podobnym kierunku i trochę se pozwiedzamy mymi oczyma.

    Pozdrawiam również.
  • zrobią*, pardon.
  • Ronja 13.01.2018
    A mi się ten podział na kawałki akurat bardzo podobał, bo po stokroć lepiej odzwieciedla tęsknotę niż jałowa ściana tekstu i ja tę tęsknotę czułam, jakby była do bólu prawdziwa i moja własna. Nagła i stała jednocześnie, tnąca chwile szczęścia, raniąca codzienność a zarazem absurdalnie piękna. Właśnie za sprawą tych klisz krótkich, bo przecież, kiedy zabraknie człowiekowi czegoś, co było tak bliskie, że stało się skrawkiem jego własnego ja, nie patrzy potem na to całościowo, nie siada przy stole i z grobową miną nie wspomina każdego dnia, po czym nie uznaje tematu za zakończony. To wraca i wraca, spodziewanie i niespodziewanie w momentach wywołanych przez teoretycznie neutralny bodziec, albo sprowokowane chęcią poczucia raz jeszcze. Tu mamy dodatkowo substytut w postaci Natashy, który właściwie jest odnośnikiem, elementem porównawczym, podobnym, a jednak różnym. Jest cierpienie tak jasno, namacalnie, a zarazem przepięknie opisane w przedostatnim fragmencie, który mimo że krótki, ma w sobie tyle emocji, że naprawdę, chylę czoła. I zoo, które tym razem nie kojarzy się z dzieciństwem, a z osobą i, prawdopodobnie, wspomnieniem silniejszym, bardziej emocjonalnie nacechowanym. Miałam kiedyś takie miejsce - stary, betonowy mostek nad zarośniętym i zaśmieconym kanałem. Sąsiedzi wywalali tam syf, panowie społecznie wykluczeni popijali Amarenę, a dla mnie była to przestrzeń najważniejszych, przełomowych momentów życiowych. Jak dopadało mnie bagno egzystencjalne to chodziłam tam płakać, myśleć i wspominać. Do dziś mam tak, że jak czuję brud na duszy, to źle się czuję w ładnych miejscach.
    Wracając, chcę jeszcze zaznaczyć, że jestem pod wielkim wrażeniem elementów erotycznych w tym tekście. To znaczy może nie samych elementów, ale tej subtelności opisu. Ładnie, estetycznie i obrazowo.

    Dobra, kończąc — skoro ja już wiem, że ty to ty niemampojęcia (bo pogrzebałam trochę i się dogrzebałam), to ty wiedz, że ja jestem niezmiernie szczęśliwa, że wciąż jesteś i piszesz. Lubię czytać twoje teksty, bo nie zabijają szarych komórek i pobudzają kreatywność. No i trochę się za nimi stęskniłam :).
  • Jej, bardzo Ci chciałam podziękować za ten komentarz.


    Niesamowitym jest, kiedy czyjś odbiór jest tak bliski temu, co jako autorka chciałam zawrzeć w tymże tekście. Mam wrażenie, że Twoje przemyślenia są spójne z moją intencją i takie przenikliwe. Jesteś wspaniałym czytelnikiem i szklą mi się oczka.


    Tak, Natasha ma być tylko narzędziem, a najbardziej obecny ma być nieobecny.

    Miło mi słyszeć, że Ci się podobało. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania