Spacer
Były wakacje, jednak gdyby inni stale o nich nie mówili, nawet nie wiedziałby, że już się zaczęły; w pracy ciągły, nieubłagany zapieprz, a po powrocie do domu - żona i dwójka rozwrzeszczanych dzieci - Lusio i Lusia. Co prawda planowali jakiś wyjazd, ale czas oczekiwania na niego dłużył się w nieskończoność. Nadszedł weekend, który był o tyle lepszy, że w związku z nim - zwykle - odpadała robota. – Dzieci są bardziej elastyczne od szefa, a poza tym są naprawdę moje, więc powinienem przy nich być - myślał.
Wpadł na pomysł, by pójść z nimi na spacer do lasu, jednak kiedy tylko przedstawił im taką propozycję, zadziwiająco stanowczo zaprotestowały:
– Nie chcemy lasu! Nie chcemy lasu!!! - darły się wniebogłosy, wyprowadzając go z równowagi. Postanowił zacisnąć zęby i zastanowić się, co dalej robić. Pomyślał, że bardzo pomocne mogłoby okazać się ustalanie przyczyny ich niechęci, więc zapytał:
–Dlaczego nie chcecie?
– Bo się nie podoba! - odparowała Lusia
Na szczęście Lusio był nieco mniej oględny:
– Boimy się szyszek! - wyznał
– Dlaczego? - zatroskany ojciec wciąż bawił się w Sokratesa
– Szyszki odbierają życie!
– Jak to?
– To ty nie wiesz?! Szyszka znaczy, że człowiek może umrzeć!
– To tylko przesąd, ale nie musimy patrzeć na szyszki; możemy oglądać wiewiórki. Albo żaby. - dzieci przystały na ten kompromis
Kiedy już zbliżali się do lasu, Lusia zawołała:
– Jak tu zielono! Jak tu zielono!
– I ciemno! - zawtórował Lusio z entuzjazmem
Lusia zachlipała:
– To niedobrze, nie będzie widać żab!
– Chcesz zobaczyć żaby? - kucnął, by otrzeć jej łezki - Może nam się uda; patrz, słońce jednak trochę przebija się między drzewami.
Lusia odzyskała rezon:
– Czekamy na żaby!
– Długo chcecie czekać? - zapytał, po jakimś czasie, zrozpaczony ojciec
– Aż przyjdą - odrzekła Lusia
– Ale nie wiadomo, czy zechcą tu przyjść. Ja... nawet nie wiem, czy one... w ogóle tu...
– Jak to, przecież obiecałeś! Kłamca! Nienawidzę cię! Już zawsze cię będę nienawidzić! - gromiła Lusia
– Jeśli nawet nie będzie żab, to może będą wiewiórki albo króliczki. Coś będzie na pewno - zauważył Tato. Poweselała.
– Postanowili pójść trochę dalej. Nagle coś wywołało jakiś hałas:
– Żaby!!! Żaby!!! Zróbmy sobie z nimi selfie!!! - darły się dzieciaki z niekłamanym entuzjazmem
– Biją się! - zauważył podekscytowany Lusio
Lusia zmarkotniała:
– Ale dlaczego? Jeszcze zrobią sobie krzywdę!
– Nie zrobią; wyjaśnią swoje sprawy i przestaną - pocieszał ojciec
– Biją się o kobietę - wyjaśnił ze znawstwem Lusio
Nagle malcy zawołały:
– Tato, patrz; butelka!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania