Spadkobierca (Scenariusz) - 2
PLENER, BRAMA WJAZDOWA NA TEREN STADNINY KONI, LAMBORGHINI PRZEJEŻDŻA PRZEZ BRAMĘ, PORANEK, SŁONECZNIE.
Michal wysiada z auta. Z kieszeni wyciąga smartphona i dzwoni.
MICHAŁ
— Witam tu Michał Linker z tej strony. Pani weterynarz nie znajdzie dzisiaj czasu dla mnie,,,aha rozumiem. To przyśle Pani kogoś w zastępstwie,,,to za dwadzieścia minut ktoś przyjedzie, super. Dziękuje bardzo.
Michał się rozłącza i wkłada telefon z powrotem do kieszeni.
PLENER, BRAMA WJAZDOWA NA TEREN STADNINY KONI. MAŁY VOLKSWAGEN GARBUS WJEŻDŻA NA TEREN STADNINY. MICHAŁ PODCHODZI DO AUTA. Z SAMOCHODU WYSIADA IWONA.
MICHAŁ
— Wszystkiego bym się spodziewał ale, że jeszcze spotkam Panią. Co Pani tu robi?
IWONA
— A to Pan? Jaki świat jest mały.
MICHAŁ
— To robi pani praktyki weterynaryjne?
Iwona wyciąga walizeczkę z auta.
IWONA
— Zostało mi jeszcze parę miesięcy.
Iwona z Michałem idą w stronę zagrody.
MICHAŁ
— Proszę mi wybaczyć.za moją nadgorliwość pod czas mego urodzinowego przyjęcia.
IWONA
— Nic nie szkodzi.
MICHAŁ
— Jak Pani sobie teraz daje rade bez pracy. Studia to pewnie dużo kosztują.
IWONA
— Mąż dobrze zarabia. Wspólnie dajemy radę.
MICHAŁ
— Aha.
PLENER, STADNINA KONI, IWONA ROBI ZASTRZYK KONIOWI, MICHAL STOI OBOK.
MICHAŁ
— Tego konia to się zaprowadzi do stajni.
IWONA
— I za tydzień będzie jeszcze jeden zastrzyk.
MICHAŁ
— A to jeszcze się zobaczymy?
IWONA
— Pani doktor tu przyjedzie. Jest pan wyjątkowym klientem dla naszej firmy.
MICHAŁ
— Lepiej jakby Pani tu przyjechała. Skoro pierwszy zastrzyk pani zrobiła, to drugi też.
IWONA
— Z tym to proszę do mojej szefowej. Ja już idę.
MICHAŁ
— To dziękuje pani serdecznie.
IWONA
— Proszę.
Iwona upada na ziemie.
MICHAŁ
— Co się stało?
IWONA
— Ała, moja kostka. Miałam kiedyś ją złamaną.
MICHAŁ
— Zaraz zabiorę Panią do szpitala.
IWONA
— Proszę mi podać moją walizkę.
Iwona wyciąga bandaż.
IWONA
— Proszę obwiązać mi tą kostkę.
Michał obwiązuje bandażem nogę Iwony
IWONA
— Chyba się nie obejdzie bez wizyty u lekarza. Strasznie mnie boli.
MICHAŁ
— Zaraz zawiozę Panią.
WNĘTRZE, BIURO FRANCISZKA, DĘBOWE MEBLE, FRANCISZEK SIEDZI PRZY BIURKU SPORZĄDZA KSIĘGOWOŚĆ. ZA OKNAMI SŁYCHAĆ DESZCZ. POŁUDNIE
Do biura wchodzi Alfred.
ALFRED
— Ja tak bez pukania. Bardzo mi się śpieszy. Czy mógłbyś mi podpisać parę dokumentów.
FRANCISZEK
— Jasne, co tam masz?
ALFRED
— Parę faktur.
Alfred kładzie papiery na biurko. Franciszek wyjmuje pióro.
FRANCISZEK
— A co tam u Michała?
ALFRED
— Pewnie jest teraz przy swoich koniach.
FRANCISZEK
— Nie mogłoby być inaczej.
Franciszek wstaje z fotela i wręcza Alfredowi podpisane dokumenty.
ALFRED
— A bym zapomniał. Jakaś korespondencja od twego dalekiego przodka, jest w banku i czeka na Ciebie. Ma to jakiś związek z 18 urodzinami Michała.
FRANCISZEK
— A to ciekawe.
ALFRED
— Jutro mogę przynieść Tobie ten list.
FRANCISZEK
— Przynieś, przynieś, razem sobie poczytamy.
ALFRED
— To jest od Rejnholda.
FANCISZEK
— Od Rejnholda Linke?
ALFRED
— Wiadomość była ściśle strzeżona i ma prawie 200 lat.
FRANCIESZEK
— Do prawdy! To może jeszcze dziś mi ten list przyniesiesz.
ALFRED
— Nie dam rady. Mam dużo spraw do załatwienia.
FRANCISZEK
— Więc jutro go odpieczętujemy.
3 czesc
PLENER, PODWÓRKO, BUDYNEK, W KTÓRYM MIESZKA IWONA, MICHAŁA LAMBORGHINI ZAPARKOWANE A PRZY NIM MICHAŁ PROWADZĄCY IWONĘ Z NOGĄ W GIPSIE.
IWONA
— Jesteś bardzo miłym człowiekiem.
Michał przeszukuje kieszenie w celu znalezienia telefonu. Po paru sekundach, udaje mu się znaleźć swojego smarthpona.
MICHAŁ
— Podaj mi numer do swego męża. Zadzwonię do niego i powiem, że czekamy na dole.
IWONA
— Ja nie mam męża.
MICHAŁ
— Jak to nie masz męża! Przecież mi mówiłaś, że masz.
IWONA
— Tak, tak, to wszystkim mówię, że mam męża, aby mi dupy nie zawracali. Pomożesz mi wejść na górę.
WNĘTRZE, KŁADKA SCHODOWA, WINDA, WIECZÓR.
Michał z Iwoną wchodzą do windy. Winda wjeżdża na górę. Po kilku sekundach winda się zatrzymuje i gaśnie w niej światło.
MICHAŁ
— Co się stało?
IWONA
— Nic! Tak czasami jest z tą windą.
WNĘTRZE, KŁADKA SCHODOWA, ODRAPANE DRZWI, WIECZÓR.
Iwona wyciąga z torebki klucze.
MICHAŁ
— To tu? Daj mi klucze, ja otworze drzwi.
IWONA
— Proszę.
Iwona opiera się o poręcz. Michał otwiera drzwi.
MICHAŁ
— Nieeee
Z mieszkania wyskakuje olbrzymi rottweiler. Michał stoi przestraszony. Rottweiler macha ogonem i liże obandażowaną nogę Iwony.
IWONA
— Nie bój się! To spokojny pies.
MICHAŁ
— Czemu mi nie powiedziałaś. Mogłem dostać zawału serca.
IWONA
— Nie trzeba było. Idź pogłaszcz.
Michał głaszcze psa.
IWONA
— Widzisz! Polubił Cię.
WNĘTRZE, MIESZKANIE IWONY, JEDNOPOKOJOWE MIESZKANIE DWIE KLATKI Z KANARKAMI, DWA CZARNE KOTY LEŻĄ NA ŁÓŻKU, AKWARIUM Z CHOMIKIEM, AKWARIUM Z RYBKAMI AKWARIUM ZE SKORPIONEM, TELEWIZOR.
Michał rozgląda się po pokoju. Robi zdziwioną minę na widok zwierząt.
MICHAŁ
— To wszystko twoje zwierzęta.
IWONA
— Adoptowałam.
Michał siada obok Iwony i rozgląda się po zabrudzonych ścianach w pokoju.
MICHAŁ
— To ja już może pójdę.
IWONA
— Nie! Zostań! Czekaj ja zamówię zaraz jakieś jedzenie, musze się Tobie odwdzięczyć Może chińszczyzna?
MICHAŁ
— Poczekaj chwilę.
Michał wyciąga z kieszeni smartphona i dzwoni.
MICHAŁ
— Poproszę szampana, łososia w sosie ziołowym, pieczone kartofelki i na przystawkę szparagi a na deser lody w sosie kawowym. I na adres Ul.Sklodowskiej 11/18.,, Dobrze dziękuje.
IWONA
— Nie prosiłam Ciebie!
MICHAŁ
— W takim razie to sam będę jadł.
Iwona kieruje uśmiech w stronę Michała. Oboje spoglądają sobie głęboko w oczy i zaczynają się całować.
PLENER, WESOŁE MIASTECZKO, KARUZELA I STRZELNICA, WIECZÓR, GWIAŹDZISTE NIEBO.
Iwona i Michał spacerują po wesołym miasteczku.
MICHAL
— Nie jest Ci zimno?
IWONA
— Ależ skąd. Jest mi ciepło!
PLENER WESOŁE MIASTECZKO, BUDKA Z KREMAMI, TŁUMY LUDZI, WIECZÓR, POCHMURNIE.
Iwona z Michałem kupują kremówki i podążają na dalszy spacer.
WESOŁE MIASTECZKO, MŁOT DO POMIARU SIŁY, TŁUM LUDZI, WIECZÓR, NIEBO GWIAŹDZISTE.
Para przystaje na moment. Ich uwagę przykuwa ojciec ze swym synem.
(Ojciec jest niski i umięśniony. Syn ma około 7 lat)
Ojciec uderza młotem w bęben do mierzenia siły. Dzwonek idzie prawie pod samą górę. Ojciec wręcza młot, swemu synowi. Dziecko rozbija bank w grze. Dzwonek idzie na samą górę. Tłumy gapiów są zdziwione. Ojciec dziecka jest zszokowany.
MICHAŁ
— Patrz na to!
Iwona skwitowała słowa Michała z uśmiechem.
PLENER WESOŁE MIASTECZKO, KLAUN ŻONGLUJĄCY JABŁKAMI, TŁUM LUDZI, WIECZÓR.
Para zatrzymuje się przed klaunem. Artysta żongluje jabłkami. Owoce rozpryskują się w powietrzu. Klaun jest zdzwiony. Iwona się lekko uśmiecha.
PLENER WESOŁE MIASTECZKO, SCENA Z MAGIKIEM, TŁUM LUDZI. WIECZÓR.
Para się przygląda sztuczkom magika. Artysta wkłada do kapelusza białą chusteczkę i wyciąga z kapelusza bobra. Magik jest bardzo zaskoczony. Następnie prezentuje sztuczkę z kartami, ale ta również całkiem inaczej mu wychodzi. Karty znikają w czasie tasowania. Artysta nie może uwierzyć w to, co się dzieje. Gapie biją mu brawo.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania