Śpi ulica

gaśnie latarnia ku końcowi drogi

i wiatr się zbudził, co w studzience zasnął

snem jakże cichym i jakże ubogim

 

ogołocone kołysając strony

gazet pod furtkę rzuconych niedbale

i odstraszając zmizerniałe wrony

 

czarne jak serce uśpionego za dnia

co czeka wieczora aby się złożyć

do snu i śnić o bielejących gwiazdach

 

odległych jak szept trwożnego sąsiada

niczym gitary pękające struny

której brzmienie już na nic się nie nada

 

nie zdadzą się także myśli nie lada

nadzieją skryte wśród gałęzi sadu

w samym środku upalnego lata

 

tak bardzo śmiałe i nazbyt gorące

wszak nic nie znaczą te piękne rozmowy

te gorzkie słowa, spojrzenia naglące

 

raptem ostał mi się uśmiech płowy

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • kigja 15.06.2020
    Nie czytałam tutaj podobnych wierszy.
    Bardzo mi się podoba na 5.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania