Spójrz przed siebie i spróbuj się nie zrzygać
Dzisiaj znowu instagramowałem, ku swojemu nieszczęściu. Żyję w zideologizowanym obrazkowo kłamstwie. Otaczają mnie piktogramy instagramy-sramy i nie tylko żyję, pływam w kłamstwie tak często powtarzanym, że nieodróżnialnym od rzeczywistości. Gdzie tam prawda, co to w ogóle jest prawda? To, co widać, to kłamstwo jest prawdą.
I tu jest pies pogrzebany, do spółki z nadzieją i marzeniami.
Jedna za drugą, rosyjskie, ukraińskie, ogółem wschodniosłowiańskie dwudziestolatki. Irina Nastiya Olga Maria i tak dalej, dużo, w kółko, intensywnie. Intensywna intensjonada, niezliczoność w jedności podobieństw. Czarne włosy, brwi od szablonu, czerwone karminowe usta, dwie trzecie poprawione, żeby lepiej wyglądać podczas festiwalu robienia pały w prywatnym samolocie. Cycki i figura od sztancy (gdzie fitness nie może, tam kosmetyczka... albo chirurg), pomysł na życie też. Moda: primavera, calzedonia, rzadziej gucci i prada. Louboutin, ile by nie było, na co drugiej. Rzadziej Cartier, ale i to się zmienia. O Bulgari nie mówimy, o futrach już tak. Długie nogi, tak. Bukiet róż, torebka, fotel na styl bogactwa ze złoceniami. Klubbing, lobby hotelu, paznokcie stolik wino w restauracji. Przyjemny uśmiech, enigmatyczny, jak u lalki.
Jak u lalki.
Tysiące egzemplarzy tej samej lalki-kalki, tego samego typu, bite od sztancy jak za płaskie klucze. Napis: drop forged, czyli dupna sztanca biła na gorącej blasze i wychodziły klucze. Tak, tak. Teraz dupna sztanca bije gąbczaste mózgi przez ekran. Moda hackująca mózg przez samodzielnie przesuwane kwadraciki.
Telefon do ręki bierze kilkunastoletnia Irina Jewgienija Ivana Nadieżda, i jak ma hajs, leci w kosmetyk siłkę dietkę. W telefon. Patrzy na starsze, sobie podobne, i marzy. Marzą wszystkie razem, zbiorcze marzenie nastolatek z bloku wschodniego: Vuitton, Louboutin, Yves Saint Laurent. Im więcej i więcej masz fanów, tym szybciej dodajesz sobie do biografii słowo influencer. Co z tego, że fanów można kupić. Tak jak buty. Nos. Wary-obciągary. Cycki.
Spróbuj się nie zrzygać, patrz przed siebie.
Mozaika pomalowanego paznokcia. Sałatki, po której nie odbije się niczym ohydnym. Czosnkiem. Koperkiem. Nie wypoci Irina czosnku, nie zje ciężkostrawnego, świńskiego żebra. Nie może jej pot zawierać szkodliwych toksyn, broń boże przykry zapach z ust.
Przewijaj palcem i nie zwymiotuj. Masz drugą rękę, pomóż nią sobie, przytrzymaj usta, niech będzie spokój, cisza w perystaltyce, brak cofnięć. Łagodnie podejdź do tematu: Jest siedem miliardów ludzi, z czego większość ma czarne włosy: Cała Azja, Indochiny, większość Afryki. Europa i obie Ameryki - czarne włosy tu i tam. Nie wszędzie, ale jak nie pochodzenie, to moda. Gdzie widać, czarne włosy, brwi, rzęsy. Czarni mają czarne włosy, Arabowie, Azjaci. Hindusi, Mongołowie. Byli Eseserowcy, Jakuci, Kirgizi, Tadżycy, Iran, Irak, Emiraty, Bliski Wschód. Dominanta czarnego i ciemnego brązu.
To jest teraz sexy.
A co jest teraz prawdą? Ułożone równo widelce. Kolorowe sałatki. Drinki. Usta lekko rozchylone były prawdą rok temu już czy dwa. Plaże z widokiem na wary obciągary, plastikowe cycki na oczyszczonych bojami z plastikowych śmieci plażach, czy na pozostających w cieniu wieszakach na złoto, którzy później te plastiki piłują swoimi kutasami.
Tak, kutasy, jeszcze do nich wrócę.
Co jest prawdą? Czy prawda wisi między hasztagami, że kostium z tego sklepu, buty z tamtego, plaża w tym kraju a ja, oryginalnie, z tamtego? Prawda wisi w kwadratowym okienku, pokolorowana filtrem, wygłaskana, ugrzeczniona. Brzydkich zdjęć już nikt nie ogląda, jak cycki nie na wierzchu, to konglomerat stulejarsko-zazdroszczarski nie ma nic do powiedzenia. Mądre cytaty ze stron z mądrymi cytatami, pasują do każdego. Niezłomne, pracujące na sukces, nieugięte, niepoznane i silne, bawiące się z klasą klony tego samego pomysłu. Z metra cięte lalki, odkrawane z jednej grudy kluchy o tym samym smaku.
Żuj tę kluchę. Nie połkniesz, bo to bez sensu, choćbyś żuł i łykał, żuł i łykał, nic to nie da, nie ubędzie. Lepiej tylko żuj. Mlaśnij czasem zawadiacko.
I spróbuj się nie zrzygać.
Wszechświat kopii w kopiach. Zdjęcia ze stopą wygiętą w chuj wie co. Nie wiem, czemu. Tak poznaję kopie: Po stopie. Po brwi. Po bukiecie róż i po bukwach, choć to ostatnie to nie reguła. Po szpilkach na schodach i progu kierownicy z szachownicą lub gwiazdą. Po AMG. Jak masz tyle kasy, gdzieś się traci wyobraźnia i kreatywność, konformizm modą wszystkich sfer.
Miałem wspomnieć o kutasach. Tak, nie ma wątpliwości: wszędzie kutasy. Świat zdominowany przez wszechwładne kutasiska. Naprężone, pełne spermy, fiuty. Napędzają każdą gałąź gospodarki, od najmniejszego do największego fiuta, od apteki po zecera, chociaż czy w dobie cyfryzacji istnieją jeszcze jacykolwiek zecerzy?
Wszystko się kręci wokół porno, naprawdę. Porno jest wszędzie i we wszystkim. Idea pchania kutasa we wszystko, co się rusza, zyskała na świecie miliardy zwolenników, aż się wierzyć nie chce.
To jest niesłychanie ogromny biznes, opierający się na tym samym: Pchaniu komuś fiuta do cipy, gardła i dupy. Ktoś komuś musi wpychać, akt pozostaje niezmienny, zmienia się mięso - obserwacja korbowodów w różnych silnikach. Wszystkie się kręcą, tak. Napędzają koło zamachowe, owszem. A czy jest tłok jeden, dwa, trzy, cztery, to bez różnicy. Idzie góra-dół. Kamera szaleje po planie, zmieniają się kolory, akcesoria, nic właściwie. Czy pontiac czy polonez, czy jeep czy czołg - wszystko jedno, gruba baba czy chuda, w dupę czy w gębę. Jeszcze czy gruba czy chuda to znać różnicę, pozostałe wszystkie identyczne. Och, nie, ta ma tatuaże na sutach a ta między cycami. Ta ma rybę na nodze a tamta lwa na ramieniu. I wszystkie są częścią machiny ssąco-dymającej, zróżnicowanej jedynie rysami twarzy, detalami: mimiką twarzy, kształtem nosa, wydawanymi dźwiękami. Kiedyś szacowano, że 20% wszystkich stron w internecie to strony zawierające treści pornograficzne. Teraz nie uwierzę, że 20% wszystkich stron jest wolne w jakikolwiek sposób od pornografii.
Kutas rządzi mózgiem.
Mówią, że co jedna, to dziewica - a jednak się ruchają. Od loda przecież nie ma rozdziewiczenia, bo to mniej niż palcówka jeszcze. Usta to usta, pije się nimi, pluje i rzyga, można wsadzić kutasa. Idea masturbacji czyjąś głową jest zawsze na plus, atakuje się (sic) kutasem czyjś ośrodek myśli, mowy, centrum wszystkich zmysłów i na ten moment prawie wszystkie (zmysły) są skupione na tym kawałku mięsa z przyklejonym do niego shackowanym (zhackowanym?) człowiekiem. Który nie wie czemu, ale kompulsywnie chce wpychać kutasa aż po samo gardło i dławić, bo tego nauczyły go filmy, obrazki i koledzy. Bo koledzy też oglądają filmy i też mają kolegów. Dziewczyny z rozjechanymi dupskami, wciąż w teorii "czyste", bo filmy nie nauczyły nikogo seksu, tylko rozjeżdżania, rozpychania i totalna destrukcja odbytnic. Dziewice z siniakami w gardłach i prolapsjami jako święte kurwy naszych czasów. Tak samo piękne, tak samo pomalowane, z pozoru identyczne. Czasem któraś czymś się wyróżni z tłumu, wyjdzie poza szablon. Znajdzie kogoś zainteresowanego cipą. Może.
Część tych przeżartych kutasami mózgów popada w paranoje (liczba mnoga) i pornografizuje się aż po hipnotyczne dwu-trzygodzinne i więcej sesje obraz/dźwięk, by wzmóc w sobie, a jakże!, pragnienie kutasa. Porzuć męskość i ssij pałę, mówią w skrócie owe filmy, pokazując nadawane bardzo szybko stylem podprogowym migające obrazki szczęśliwych kobiet z podpisami, że najlepsze, co może się przytrafić, to przestać myśleć samodzielnie i stać się obciągającą pały lalą.
Kusząca perspektywa dla wszystkich zdezorientowanych: Zostań lalą. Powinni otwierać hale, w których dobrowolnie można by wejść i zmienić się w wyidealizowany obrazek/lalę do zabawy, poznalibyśmy, co to jest prawda. Albo kto jest prawdziwy.
Spójrz przed siebie.
Ja się zainteresowałem seksem analnym z pornola, a jakże. Też byłem nastolatkiem i zacząłem wcześnie. Dodam, że też miałem dziewczynę, rozjeżdżałem jej dupsko i spuszczałem się do jej ust. Wtedy myślałem, że to mój pomysł. Czy dalej tak myślę?
Dalej tak myślę.
Spójrz przed siebie i spróbuj się nie zrzygać.
Spójrz w lustro. Spójrz na mnie.
Spróbuj się nie zrzygać.
Komentarze (79)
Woow
Nie będę nic pisać, bo znowu wybuchnę, jak to mam w zwyczaju, gdy mowa o moralności, a raczej jej braku. Nie zamierzam się wkurzać, życie dostarcza mi wystarczająco dużo powodów do wkurzenia.
Ode mnie jest piątka, bo się należy.
Elo: akceptacja, pozerstwo, chwalipięctwo, dodaj jeszcze kilka, szanowanie swojego ciała każdy uskutecznia trochę inaczej. Nie oczekujesz chyba, że wszyscy powinni szanować (każdy z osobna swoje) według takiej miary, jak Ty swoje, prawda?
W sensie: możesz, jeśli chcesz, ale czy to rozsądne?
To jest tak jak z byciem grubym i chudym. Grubi mogą obrażać chudych, do woli, ale kiedy chudzi obrażają grubych to już jest awantura, mowa o braku szacunku do drugiego człowieka i tak dalej, bo przecież bycie grubym człowiekiem jest lepsze (i tu powinnam wstawić mnóstwom internetowych "mądrości").
I kolejny przykład. To jest tak samo, jak z laskami, które dają dupy na prawo i lewo. One uważają, że są KOBIETAMI WYZWOLONYMI, dla społeczeństwa to zwykłe puszczalstwo. Ale nie, one czują się obrażone.
Serio? Nikt nie potrafi być z samym sobą szczery? Ci ludzie nie potrafią spojrzeć we własne odbicie w lustrze i powiedzieć sobie kilku szczerych słów?
Dlaczego każdy chce się wybielać?
To samo z aspektem religijnym. Każda religia jest lepsza od tej drugiej - no i błędne koło. Po co to komu?
Dla mnie brakiem szacunku do własnego ciała jest nabijanie sobie głowy idiotyzmami. Dlaczego chudzi potrafią się przyznać do bycia chudym, a grubi już nie? Dlaczego kobieta, który traktuje z szacunkiem swoje ciało, potrafi o tym powiedzieć, a ta cała "kobieta wyzwolona" nie potrafi powiedzieć głośno, że zwyczajnie się puszcza? Dlaczego?
Zadajesz zupełnie nielogiczne z mojej perspektywy pytania. Jak to: dlaczego?
Po pierwsze: Prawda boli.
Po drugie: Bycie szczerym samym ze sobą najczęściej jest bolesne, smutne, doprowadza do załamania się światopoglądu, świata i łatwo można odkryć, że jest się hipokrytą i/lub debilem.
Po trzecie: Każdy się wybiela, bo tak jesteśmy skonstruowani. Nie wierzę, że Ty się nie wybielasz, yo. Wszyscy to robimy. Okłamujemy się, bo tak jest prościej.
Po kolejne: Sprawy religijne sobie zostawmy na inny raz.
Grubi potrafią się przyznać do bycia grubymi, pytanie: co to znaczy według ciebie, że nie potrafią? Mają się chować? Trąbić, że są grubi?
A kobiety wyzwolone mają trąbić, że lubią seks?
Elo, nie rozumiem o co Ci chodzi - jak ma być według Ciebie?
Ci wszyscy atencjusze mają bardzo niskie poczucie własnej wartości, ale ludzie przypinają im łatkę: odważnych, silnych, oryginalnych i można wymieniać, i wymieniać.
Czasami mam wrażenie, że nie potrafię odnaleźć się w dzisiejszych czasach. Tu wszystko działa na wspak... Każdy sobie dowala, ile wlezie, stosując zasadę "to co uważam jest jedyną najwłaściwszą prawdą, a jeśli ty uważasz inaczej, jesteś debilem".
Okropny, to Ty nie wiesz o co mi chodzi. I widzisz? Zarzucasz mi, że pewnie też się wybielam. Nie robię tego. Jeśli popełnię błąd to staram się go naprawić. Potrafię powiedzieć, że nie mam racji i przyznać ją komuś innemu.
Dla mnie moralność, szczerość, prawda to rzeczy święte. Bez nich większość rzeczy po prostu się nie uda. Ludzie tylko mydlą sobie oczy.
No, ale to ich sprawa :) Ich problem.
W tekscie piszę, że nie ma prawdy, bo prawda jest kłamstwem. Nie ma prawdy. Moralność jest względna. Umarłabyś za swoją?
Szczerość, jak wyżej, jest kwestią względną. Moja szczerość będzie twoją brutalnością. Twoja dla mnie frazesem.
Dopóki nie ubierzesz ich w konkrety, przykłady - pozostaną ideami. Wyrazami.
Nawet dobre, podobało mi się.
Co ty wiesz o ludziach, wygląd to nie wszystko.
No albo rybka albo pipka
I tu jest pies pogrzebany, do spółki z nadzieją i marzeniami.
(...)
Jedna za drugą, rosyjskie, ukraińskie, ogółem wschodniosłowiańskie dwudziestolatki. Irina Nastiya Olga Maria i tak dalej, dużo, w kółko, intensywnie. Intensywna intensjonada, niezliczoność w jedności podobieństw.
(...)
Kiedyś szacowano, że 20% wszystkich stron w internecie to strony zawierające treści pornograficzne. Teraz nie uwierzę, że 20% wszystkich stron jest wolne w jakikolwiek sposób od pornografii.
Dziewice z siniakami w gardłach i prolapsjami jako święte kurwy naszych czasów. "
I mnóstwo innych (końcówka końcówka!!!)
Kocham.
Tekst taki sztos, że kładę na równi z Canulasowym Pięćset Mil. Jezu, co drugie zdanie to perełka. Czuć taki flow, że dech zapiera. Nie mogę odnieść się do treści do końca, bo nie o wszystkim wiem tyle co Autor (nie ironizuję). Nawet bezpośredni aż do bólu styl mnie nie denerwuje. Pasuje tu. Cholera, strasznie pasuje.
Więcej takich, monsieur Terrible.
No więc gimnazjum. Jakie jest, każdy wie. Jedno wielkie szambo bez odpływu.
Okazuje się, że popalanie to najmniejsze zło jakie dzieciaki tam robią pokątnie. Rzeczą, która bije je na głowę jest to, że laski z gimnazjum puszczają się. Nie to że wszystkie. Może nawet nie większość.
Kiedy to usłyszałam byłam w szoku. Jedno: moralność. Drugie: wstyd. Trzecie: obrzydzenie.
Pytanie, w jaki sposób te dziewczyny zdołały obalić te wszystkie zapory. Ja nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć.
Dożyliśmy czasów, w których takie rzeczy dzieją się na co dzień. I nic, nic nie można z tym zrobić.
Bo na uświadamianie jest zdecydowanie za późno.
Kurde, brzmię jak jakaś stara dewotka. Ale w sumie wolę być taką dewotką niż instagramową lalą.
Co do rzeczy ze, ekhem, słyszenia, to polecam samemu sprawdzać lub chociaż dotrzeć do oryginalnych ust, gdyż, jak wiemy, głuchy telefon to popularna zabawa. Nie gimnazja są winne, lecz mass media, rozpasanie i upadek autorytetów życiowych. Serio, za moich czasów w gimnazjach też się ruchano, jarano zielsko i co ino. Tylko że wtedy nie kazdy jeszcze miał komputer w domu, a telefony komórkowe tylko co bogatsi.
Nie ma co płakać, że nastolatki się ruchają - tak było, jest i będzie. Skąd to według Ciebie nagle jakaś nowość?
Wiadomo, zdarzały się pojedyncze przypadki, ale nie wszyscy.
Okropny, ale mnie drażni Twoja postawa. "Tak było, jest i będzie". Jak ludzie będą w kółko powtarzać takie głupoty to rzeczywiście TAK BĘDZIE. Nie ogarniam motywu przyjmowania zaburzeń jako normalności.
Oj, Elo.
Średnia wieku rozpoczynania współżycia na świecie to jakieś 15-16 lat, Elo. Nie wiesz - sięgaj, to oficjalne dane. Każdy kraj ma swoje.
Tak po prostu jest, hormony buzują i się chce, to się robi. Nie udawaj, że prosta biologia to dla Ciebie zagadka i nie mieści się w twoim rozumie.
A dane ze świata... mnie interesuje Polska - kraj, w którym żyję. Nie ma sensu porównywać Polski do jakiegokolwiek zagranicznego kraju.
Hormony hormonami. Pedofile i gwałciciele też mają hormony. Też im się chce i to robią... Ale tutaj już głos społeczeństwa: TO JEST ZŁE.
Okropny, kiepski argument.
Ktoś kto nie potrafi panować nad swoim ciałem... nie powinien w ogóle przebywać wśród ludzi.
Okropny: z jednej strony niby tak, ale z drugiej kiedys caly proces "zabiegania o partnera/rke" byl dluzszy. Trzeba bylo sie bardziej postarac. A teraz powszechne jest:"upiłam sie, nic nie pamietam, obudzilam sie w obcym lozku".
Jesli tylko mnie i Elo to mierzi, to trudno. Jedni nazwa to wolnoscia, a inni rozpasaniem. Trudno, naleze do tej drugiej grupy.
Wrazliwosc mamy tez wrecz biegunowo inna, ale pewnie dawno to wyczules. Ja szanuje Twoja. Ty szanuj moja. Tyle.
Kto mówi o niepanowaniu nad ciałem? Jak, gdzie? Dawanie dupy nawet! to panowanie - podejmowanie decyzji, chuj że idących w sprzeczności z twoją moralnością. Czas zaakceptować, że to, że twoim zdaniem ludzie coś powinni, nie znaczy, że faktycznie powinni.
"Tak po prostu jest, hormony buzują i się chce, to się robi." - A przepraszam bardzo, pedofile i gwałciciele nie mają hormonów tak? To co oni mają? Podajesz złe przykłady, a kiedy człowiek zauważy Twój błąd w rozumowaniu to każesz mu się edukować?
"Dawanie dupy to podejmowanie decyzji" - tia, jasne. Urwałeś się z księżyca.
I nie podoba mi się Twoje podejście. Tylko TY MASZ RACJĘ i jest dokładnie tak jak TY MÓWISZ. Beznadziejne podejście.
Tak, Ąsz. Ale bez paranoi, proszę. I przesadyzmu. Za moich czasów chętne małolaty świeciły na fotka.pl. Teraz mają instagramy. Zmienił się sposob i styl przekazu, dostępność i ogólnie "hiper", ale to dalej ten sam szit.
Naprowadź mnie, jeżeli uważasz, że źle myślę.
Pokaż mi, o o Ci chodzi, a nie wyżywaj się tu na mnie, bo to do niczego nie prowadzi.
Tak samo rżnięcie się z perspektywy pani, jak pana - to podejmowanie decyzji. Wskakujesz komuś do łóżka, do cipy czy na bolca - to jest decyzja. Jeżeli mówimy wciąż o obopólnej zgodzie, yo.
Udowodnij mi swoją rację, Elo. Ja Cię zapraszam.
Ale nawet, niech będzie. Emocje na bok.
Zalew tymi treściami zewsząd jest przerażający. To już nawet filmu nie można obejrzeć, żeby nie wyskoczyła reklama porno.
Nieraz bez blokady (ta klikajka czy jestes under 18 czy juz nie).
W serialach od 12 lat. 12 latki to jeszcze dzieci!
Dziwi mnie tylko, ze od tego zalewu nikt nie rzyga. Ze dzieje sie wrecz odwrotnie.
Być może masz rację. Tylko ten syf jest bardziej widoczny, bo legalny.
Echh, do dupy z taką wrażliwością.
Ale uwierz mi, to tak nie działa. Obracałam się w różnych towarzystwach i większość takich akcji łóżkowych to chwila uniesienia. Żadne podejmowanie decyzji. Absolutnie żadne. A tym bardziej w tak młodym wieku. No chyba, że podciągniesz to pod nieświadome podjęcie decyzji.
Mi podejmowanie decyzji kojarzy się ze świadomością, że dana decyzja jest związana z pewnymi konsekwencjami. Większość ludzi wciąż nie wiem czym są "konsekwencje", więc dla mnie dawanie dupy to nie jest podejmowanie decyzji.
Ale jeśli mowa o świadomej decyzji związanej z seksem, to wygląda to tak jak piszesz.
Poniekąd stąd i tytuł mojego tekstu. Jestem tak znieczulony, że to, co mnie rusza, to kopie dwudziestolatek, ukraińsko-rosyjskie klony tego samego stylu życia, a nie fakt, że młodzież się gzi po krzakach i klatkach schodowych - różnica bowiem jest taka, moim zdaniem, że kiedyś nie mieli smartfonów i szlugi były o dziesięć złotych tańsze. Aspirowali do czegoś innego, tak mi się wydaje, bo nie było tego powszechnego chciejstwa. Nie było tylu wzorców aż, co teraz.
Gdy ja zaczynałem palić, LM-y kosztowały około czterech złotych. Teraz kosztują prawie czterokrotność tego. To widzę, to jest moja zmiana.
Dobra, uściślijmy, rozmawiamy o nastolatkach, które "się ruchają" - jak to nazwałeś. Hormony są zawsze. Nawet jak człowiek ma 30 lat, 40. I jeśli miałeś na myśli hormony związane z dojrzewaniem, to cofam swoje "pisane" słowa.
Same smartfony nie są problemem. Problemem jest to, że praktycznie dzieci mają łatwy dostęp do pornografii, a nauczycielom od WDŻtu przez gardło nie mogą przejść niektóre słowa.
Przykład z życia: nauczyciel od historii tłumaczący dwunastolatkom okres. Żenujący widok.
Zresztą, ogólna znieczulica też jest problemem.
Nie piszesz żadnych konkretów, nie pmiętam, ile masz lat i z jakiej perspektywy to piszesz. Ja mam trzydzieści jeden i pamiętam, jak dawały dupy szesnastolatki kiedyś, i jak dają te same szesnastolatki teraz, piętnaście lat później.
Nastolatki teraz nie różnią się fizycznie właściwie niczym od tamtych, tyle że dostęp do seksu i pornografii mają prostszy, bo nie trzeba się nawet specjalnie starać i pornoli z dvd od brata kolegi przegrywać, byle debil na youtube obejrzy filmik i shakuje zaporę czy wdupi się na torrenta xxx czy coś.
Dziewczyny czują presję ze strony mediów, chłopaków i siebie nawzajem - to jest różnica między "wtedy" a "teraz". Wtedy presja miała solidne ograniczniki. Często rodzicami takich dzieciaków są już ludzie w moim wieku lub takie pierdziele jak Canulas (;p)
Chwila uniesienia, Elo, to też podjęcie decyzji. Znam osoby, które z trzaskającej iskrami chemii i spuszczonych spodni szły do domu i znam też takie, które szły na całość. Ba, byłem już po obu stronach. Wszystko kwestią podejścia. Decyzja podjęta pod wpływem hormonów to też decyzja.
To, że Tobie podejmowanie decyzji się z czymś kojarzy, nie znaczy, że ludzie tak robią lub nie robią. I to, że dla Ciebie coś nie znaczy lub coś czymś nie jest, nie znaczy że jest dla wszystkich.
Elo,
Usiłuję tu Tobie zaszczepić trochę swobody w myśleniu i moralności - głównie po to, byś nie wpadała w nerwy ilekroć temat zejdzie w tym kierunku. Wykaż zrozumienie dla zjawiska, wyobraź sobie coś w temacie, to nie boli. I nie, nie jestem złośliwy. Tak u mnie wygląda troska.
Spróbuj się trochę w szwach rozszerzyć, będzie Ci ciut w życiu, jak sądzę, łatwiej.
Sorry, Ąsz. Świat, dzieci, młodzież - idzie do przodu, a systemy nie nadążają tak szybko. Nigdy nie jest odwrotnie, zawsze państwo i struktury muszą nadrabiać.
U mnie w szkole też usiłowali, ale jak powiedziałem księdzu, że odczuwam fizyczny pociąg i do mężczyzn i do kobiet, to wziął mnie na stronę i z wielką troską powiedział, że co do kobiet okej, ale facetów, "Janek, nie śmisz!" (śląsk, pozdro)
Niestety, ale jak w kraju się promuje zabobony, to na Zeitgeist niedużo pozostaje wolnej przestrzeni w świadomości. Niestety.
Dlatego edukować się trzeba samemu.
"Decyzja podjęta pod wpływem hormonów to też decyzja." - niech będzie. No w sumie, to tak jak ze skokami w bok. Niby chwila uniesienia, ale to podjęcie decyzji. No dobra.
"I to, że dla Ciebie coś nie znaczy lub coś czymś nie jest, nie znaczy że jest dla wszystkich." - to akurat wiem. Nie ma sensu mierzyć wszystkich swoją miarą.
"Elo,
Usiłuję tu Tobie zaszczepić trochę swobody w myśleniu i moralności - głównie po to, byś nie wpadała w nerwy ilekroć temat zejdzie w tym kierunku. Wykaż zrozumienie dla zjawiska, wyobraź sobie coś w temacie, to nie boli. I nie, nie jestem złośliwy. Tak u mnie wygląda troska.
Spróbuj się trochę w szwach rozszerzyć, będzie Ci ciut w życiu, jak sądzę, łatwiej." - Moim problemem jest podejście emocjonalne do konkretnej sprawy. Sama sobie narzuciłam pewne zasady moralne, które połączone z moją przesadną emocjonalnością dają mieszankę wybuchową. Co widać. Nie umiem spokojnie podchodzić do takich tematów. Nie umiem wyłączać emocji. A jak jeszcze dojdzie do tego ciągłe przejmowanie się wszystkim i stres, to już jest pewne, że wybuchnę.
Można rzecz, że doszliśmy do jakiegoś tam porozumienia. Powinnam spokojnie do tego podejść, może sprawa rozwiązałaby się szybciej.
Btw, ach, ci księża ;D
(*ociera łezkę)
Offtop: ostatni ksiądz jakiego mieliśmy, nie znał połowy naszych imion. Było nas w sumie 10 osób
Koniec offtopu.
Niestety, masz rację. Struktury nie nadążają, nie przystają do rzeczywistości. Sama prawda.
Dziękuję za dyskusję. Więcej takich tekstów.
Dzięki za porównanie, choćbyś i po złośliwości - o co cię nie posądzam - to i tak, jestem zaszczycony. Dzięki.
Dobrze ujęte: Promowanie się na idealną personę. Świetne. Dzięki za wizytę.
Więc wyjdę poza obręb. Nie ma skutków bez przyczyn, więc - to skądś się musiało wziąć. Kiedyś tego nie było, a jeśli było, to po piwnicach itp., wstyd wstrzymywał, nie było to częścią mainstreamu, nie można było promować; jeszcze stosunkowo niedawno, kilkadziesiąt lat temu, w wielu krajach tzw. zachodniej cywilizacji za promowanie takich zachowań, za takie zachowania, jak opisane, można było do pierdla iść. Teraz - nie.
Teraz - nie, gdyż teraz - "wolność".
Tak że, proponuję wziąć pod rozmyślania pewne kwestie. Swego czasu "rządy dusz" pełniły w zasadzie dwa Kościoły, Katolicki i Protestancki. Społeczeństwa żyły pod rygorem zasad moralnych przez te Kościoły propagowanych, seks po ślubie, wstyd, kult czystości itp., a propos tematu. I przyszły zmiany na świecie, że tak powiem; niszczenie "skostniałych zasad", "wolność", "koniec ucisku" itp., itd. Była sobie rewolucja seksualna, powstała tabletka antykoncepcyjna, aborcja coraz powszechniejsza się stawała i staje, zaczęto wydawać filmy, pisemka, pierwszy bodajże Playboy.
I pod rozmyślania dwie kwestie:
pierwsza - czy wspomniane zmiany mogły nie doprowadzić do takich skutków, jak te opisane w tekście
druga - czy jest jakikolwiek sposób naprawy świata opisanego w tekście, inny, niż propagowanie wspomnianego rygoru zasad moralnych
.
.
.
i może trzecia, dodatkowa - Ateny wpadały w rozpustę, padały; Rzym wpadł w rozseksualizowanie, upadł. Ten Rzym to taki najbardziej znany przykład. Dekadencja,o cechach m.in. takich, jak w tekście opisane, zazwyczaj zwiastuje upadki imperiów. Obecnie mamy kilka tak zwanych mocarstw atomowych, mamy i w Europie, i w USA, Kanadzie etc., coraz więcej przybyszów z kultury o zasadach moralnych zupełnie odmiennych, kultury, dosyć ekspansyjnej...
Po kolei: Kiedyś nie było internetu i wszystkiego, co on niesie, złego i dobrego. Kiedyś, kilka lat temu jeszcze, świat wyglądał zupełnie, moim zdaniem pod powyższym tekstowo kontekstowo kątem, zupełnie inaczej. Nie było bijących w ryj z każdej strony cycków, produktów, miliardów wyświetleń na jutubie i dzieci ośmioletnich z nieograniczonym internetem. Kiedyś tego nie było. Teraz jest.
Co do upadku, o którym wspominasz... Obym nie dożył.
Tak że sam internet.. Internet tak czy inaczej by powstał. To, co by w nim było, to jest kwestia ludzi, którzy coś weń wrzucają, i ewentualnych kar za wrzucanie tego czy owego, blokad.
A w naszej, hmm, zachodniej neocywilizacji jakiś czas temu w sejmie miał być panel z udziałem psychologów o wpływie pornografii na młodzież. I się różne środowiska rozkrzyczały, że pis chce pornografii zakazać, do łóżka wejść, olaboga, i nie wiem, czy ten panel w ogóle się odbył.Ten 'nasz świat' jest już tym przeżarty, ja chciałem zwrócić uwagę na pomyślenie, od kiedy się zaczęło przeżeranie.Oraz, że wszystko, każda kultura, czy pseudokultura, to jest system naczyń połączonych.
Oraz, z tym Playboyem - przesuwanie granicy. Nie byłoby powszechnego, ostrego porno, gdyby najpierw nie było gazetek, zdjęć z gołymi paniami. Kwestia tresury, uniewrażliwiania, "znieczulania". Tak samo, jak kiedyś kiecka, gdzie widać kostki, 'no, ewentualnie', po latach przyzwyczajania do takiej - przyszła za kolana, znów przyzwyczajanie - i mini, znów przyzwyczajanie - i, no, co się dziś nosi, wiadomo. Albo jak kiedyś wstyd księdza nie wpuścić i ostracyzm, a dziś - "klatwa" wystawiana, i w gruncie rzeczy nic się nie dzieje, parę osób coś krzyknie i tyle.
Nie chcę tu tez stawiać. Ale, jak ktoś to czyta, niech obiektywnie pomyśli o tym po prostu.
Bo też często bywa tak, że ma się szlachetne pobudki dla swoich działań, poglądów, ale nie myśli o ich realnych konsekwencjach, krótko-, czy, przede wszystkim długofalowych.
A, Okropny - 5. ;]
Kwestia tresury i znieczulania jest osobną, na osobny tekst. Może wkrótce. Dzięki za pożywkę dla myśli, rubio.
Kłaniam się obu paniom i dziękuję za dyskusję.
I w ogóle wszystkim, którzy raczyli wdepnąć i zostawić ślad. Pozdro.
Zaznaczam, że powyższe jest wyrazem głębokiej estymy dla pazura i nerwu, jakie są w tym tekście. Enegii i "teścia" nie brak. Wszyscy, którym nie rośnie, mimo że mają prywatnych trenerów, powinni to poczytać, zamiast nakłuwać się "teściem" bez opamiętania.
Piszesz "od siebie", subiektywizm może mieć miejsce, nawet subiektywizm "do urzygu".
Pozdrawiaki ;)
Wielkie pozdro :)
Miałam wrażenie, że to pisane na jakimś mocnym pędzie, wszystko szybko, w biegu, czyta się na jednym wdechu. Ktoś tam wyżej dobrze napisał, że dostaje się od razu, na wejściu "w ryj". Bez niepotrzebnych wstępów ;)
Cały ten Instagram to czasami jedno wielkie kopiuj-wklej. Wszystko podpisane tymi samymi tagami, byle więcej serduszek, byle więcej fanów. Smutna jest taka pogoń za insta ideałem, ideałem, który tak naprawdę jest jakimś dziwnym tworem. Jak widzę te brwi od szklanki, jak widzę, kiedy w sumie ładne, naturalne dziewczyny kreują się na coś takiego "bo moda", to jest mi przykro. Po co? Dlaczego?
Pozdrawiam;)
PS skąd facet zna takie marki jak ysl? :D
Ja prawie wszystko tak piszę, przy czym moje "prawie wszystko" to "zdecydowana większość". Dlaczego? Nie wiem.
Skąd znam takie marki jak ysl? A to można nie znać?
Zawsze brałem poprawkę na te inata-życie i jakoś mnie to ani zmieniło, ani grzało, z resztą dalej tak jest, ale takie myśli (może nie aż tak wyraziste) plątały/ją mi się czasem po głowie jak tam powyżej je wyraziłeś.
Dobry mocny tekst!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania