Sprawiedliwość Kaina

I powiedział Pan: Czyńcie sobie ziemię poddaną.

Kain zaczął ją uprawiać, Abel hodować bydło.

 

Jeden stał się wędrowcem, przemierzał różne krainy ze swoim stadem, czuł otwartą przestrzeń, wolność.

 

Drugi był jej niewolnikiem, musiał ją w pocie czoła orać, siać i modlić się o dobre plony. Bardzo się starał, ale często miał wrażenie, że Bóg nim pogardza.

 

Pewnego razu, kiedy pracował w polu, zobaczył jakiegoś wędrowca.

 

- Bądź pozdrowiony dobry człowieku – odezwał się nieznajomy.

 

- Skąd wiesz, że jestem dobry? - zapytał Kain.

 

- Masz to wypisane na twarzy – odpowiedział wędrowiec.

 

- Jesteś człowiekiem?

 

- Nie, nie jestem, ale moja anielska postać, mogłaby cię pozbawić zmysłów, więc przybrałem ludzką.

 

- A! wiem, słyszałem o aniołach, to potężne i bardzo inteligentne istoty.

 

- No, coś w tym jest, ale nie wszyscy wykorzystują swoje talenty.

 

- To znaczy?

 

- Mają wolną wolę, ale nie chce im się z niej korzystać. Wolą komuś służyć jak niewolnicy.

 

- Cóż? Ja też mam z tym problem.

 

- To znaczy?

 

- Czasem zastanawiam się, czy ją posiadam, chociaż ojciec mi powiedział, że zostaliśmy nią obdarzeni przez Wszechmocnego.

 

- Ach On! to najnieszczęśliwsza istota na tym i nie tylko tym świecie.

 

- Jak to!? Dlaczego?

 

- Bo nie potrafi stworzyć czegoś równie doskonałego jak On sam. Strasznie go to dołuje, często bywa przez to humorzasty i miewa zmienne nastroje. Czasem zapomina, że jest Bogiem i zmienia się w kogoś przyziemnego. Wymyśla czasami, jakieś głupawe zasady dla swych stworzeń. Wszystko po to, by nie myśleć o swojej doskonałej niedoskonałości.

 

- Nie rozumiem? – powiedział bardzo zmieszany, wypowiedzią anioła, Kain.

 

- Czy wszechmocny może stworzyć taki kamień, którego sam nie podniesie?

 

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem?

 

- No cóż, chyba zdecydowanie za mało się zastanawiasz, a szkoda, bo wiele rzeczy ci umyka.

 

- Nie mam czasu, muszę uprawiać ziemię, to ciężkie i żmudne zajęcie.

 

- Wiesz co… jak nie masz nic przeciwko, to trochę pobędę u ciebie. Bliżej poznam twoje życie, coś doradzę w czymś pomogę?

 

- Zgoda – odpowiedział z zadowoleniem Kain.

 

I tak anioł zaczął mu doradzać, jak wydajniej uprawiać pole, jak przerobić ziarno na chleb, jak przewidzieć, kiedy będzie padał deszcz, a kiedy nastanie susza. Kain słuchał go i stosował się do jego uwag. Z czasem jego praca zaczęła przynosić konkretne plony i coraz większą satysfakcję.

 

Któregoś ranka, Abel przechodził ze swym stadem, koło pola Kaina, niektóre zwierzęta, zaczęły wchodzić w szkodę.

 

- Kainie! – zawołał anioł.

 

- Co się dzieje?

 

- Jakiś młody człowiek ze stadem bydła? Popatrz kilka krów weszło na twoje pole.

 

- To mój brat Abel.

 

- Twój brat? Jak on tak może, zwróć mu uwagę!

 

- A tam, zaraz przejdzie i tyle.

 

- Nie rozumiem!? Pozwalasz mu na to?

 

- A co mam robić, jest pupilem ojca. Jakoś ciężko mi z tym było i wyprowadziłem się z domu.

 

- A! Rozumiem, ty jesteś ten gorszy.

 

- Tak wyszło – odpowiedział zgorzkniałym głosem Kain.

 

- Wiesz… a czemu ty wybrałeś uprawę ziemi, a nie hodowlę zwierząt?

 

- Nie lubię zabijać, jak słyszę ryk zarzynanego zwierzęcia to serce mi pęka.

 

- No tak, jest coś w tym przerażającego, ale mniejsza z tym. Jeżeli będziesz się na wszystko zgadzał, to zawsze będziesz poniżany. Widziałem ironiczny uśmieszek na twarzy twego brata.

 

- Tak wiem, często kpi sobie ze mnie.

 

- Tak być nie może, wiesz co to sprawiedliwość?

 

- Sprawie…? – nie potrafił do końca wymówić tego słowa.

 

- Na pewno masz jej poczucie, bo nawet zwierzęta je mają, ale nie walczysz, a o nią trzeba walczyć.

 

- Ale jak?

 

- Kiedy, twój brat znowu będzie przechodził tędy ze swoim stadem, a ono wejdzie ci w szkodę. Wtedy weź do ręki kamień i rzuć w niego, a zobaczysz ze nabierze do ciebie szacunku.

 

- Spróbuję – odpowiedział Kain.

 

- Ja będę ruszał dalej, dzięki za gościnę – powiedział anioł podając mu rękę na pożegnanie.

 

- Do zobaczenia – powiedział i uścisnął mu dłoń.

 

I zrobił tak jak mu powiedział anioł. Kiedy stado Abla przechodziło przez pole Kaina, ten cisnął kamieniem w stronę brata. Trafiony nim Abel, padł na ziemię.

 

Kain podbiegł do niego i krzyknął

 

- Dlaczego wchodzisz mi w szkodę!?

 

Jego brat leżał bez ruchu i nie odpowiadał. Kain próbował go ocucić, potrząsał ciałem, klepał po policzkach. Brat się nie odzywał, w końcu zrozumiał, że Abel jest martwy. W panice zaczął biec. Coraz szybciej i szybciej, byle jak najdalej od tego miejsca. Szybko jednak się zmęczył i zatrzymał się ciężko dysząc.

 

- Kainie? – zawołał starzec z siwą brodą.

 

- Cholera! Skąd On się tu wziął? – powiedział do siebie Kain.

 

- Kainie przed kim uciekasz?

 

- Przed nikim, tak tylko…

 

- Tylko?

 

Wiedział, że przed Bogiem nie ucieknie.

 

- Przecież wiesz, co się stało.

 

- Dlaczego to uczyniłeś?

 

- Przecież wiesz…

 

- Tego akurat nie wiem – Wszechmocny wszedł mu w słowo. – Obdarzyłem was wolną wolą, więc nawet Ja, nie mogę w nią wniknąć. Inaczej nie byłaby wolna.

 

- Czułem się poniżany, pewien anioł powiedział, że jak nie będę walczył o swoje, to będę tak żył do końca życia.

 

- No i uwierzyłeś mu?

 

- Powiedział, że jesteś najbardziej nieszczęśliwą istotą na świecie.

 

- Wiesz… ten anioł, to bardzo inteligentna istota, ale nigdy nie mówi prawdy do końca. Powiedział ci, że jest aniołem, ale nie powiedział, że upadłym. On nigdy nie szuka prawdy, tylko tworzy półprawdy, wiecznie okłamując siebie i innych, kto go słucha, prędzej czy później żałuje.

 

- Nie chciałem zabić Abla, tak jakoś wyszło, jego krowy zaczęły niszczyć moje plony. Podniosłem kamień i…

 

- Obserwowałem cię od dawna, wiem, że twój brat był lepiej traktowany przez ojca niż ty, ale, czy wiesz co on czuł? Dlaczego z nim nie porozmawiałeś? Trzeba było mu powiedzieć co cię boli.

 

- Z nim? To nie miałoby sensu.

 

- Skąd wiesz, jak już ci mówiłem nawet ja, nie wnikam w ludzką świadomość.

 

- Chciałem tylko sprawiedliwości! – krzyknął Kain

 

- Sprawiedliwości? Gdybyś się o nią zwrócił do mnie to bym ci ją przyznał, ale ty wolałeś sięgnąć po nią sam.

 

- Ale ja...

 

- Wiem, nie jesteś złym człowiekiem, tylko w życiu zło popełniają często dobrzy ludzie. Hodują coś, pod skórą, w ogóle tego nie zauważając, a kiedy dojrzeje, człowiek przestaje myśleć…

 

- Co teraz będzie?

 

- Skoro tak pragnąłeś sprawiedliwości, że przyznałeś ją sobie sam, więc od teraz taka zapanuje. Jedni będą gardzić drugimi, sięgać po władzę, zniewalać, ciemiężyć. Drudzy słuchać, cierpieć i milczeć. A kiedy tym pierwszym powinie się noga, to ci drudzy ich zdepczą na proch, by sprawiedliwości stało się za dość.

 

- Panie, ale to prawdziwe piekło będzie?

 

- Niestety, masz rację.

 

- I tak nas z tym samych zostawisz?

 

- Jedyne co wam mogę dać, to nadzieję.

 

- A co to takiego?

 

- Wiara, że nawet w piekle można znaleźć kawałek nieba.

 

- Ale, to niedorzeczne, głupie!

 

Bóg wzruszył ramionami i odrzekł

 

- Przyznasz jednak, że lepiej być głupim z nadzieją niż beznadziejnie głupim.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Shogun 30.06.2020
    Brawo! Naprawdę świetny tekst. Więcej nie ma co mówić, bo tekst już wszystko powiedział.
    Pozdrawiam ;)
  • Lotos 01.07.2020
    Dzięki za komentarz.
  • kigja 01.07.2020
    Lotos, bardzo mądra parabola!
    Pozdrawiam
  • Lotos 01.07.2020
    Dzięki.
  • "Drugi był niewolnikiem jej niewolnikiem"- rozumiem, że miało być:"Drugi był jej niewolnikiem" . Ogólnie dobre opowiadanie, chociaż mam wątpliwości co do takiego podejścia do Biblii.
  • Lotos 01.07.2020
    Tak, zgadza się, już poprawiłem, dzięki za komentarz.
  • Dekaos Dondi 01.07.2020
    Lotos→Bardzo ciekawy tekst. Taki rzekłbym.... szerszy do przemyśleń:)↔Pozdrawiam:)↔5
    P.S→A poza tym→dialogi bez narracji:))
  • Lotos 01.07.2020
    Dzięki za komentarz.
  • Clariosis 02.07.2020
    Bardzo ciekawy tekst.
    Ja jestem przekonana, że prawdziwe piekło i niebo są właśnie tutaj, na naszej ziemi. Stąd być może właśnie Kain próbował tak wydać sprawiedliwość - można powiedzieć, że ludzie są właśnie jak anioły. Niby idealny twór boga, a jednak są w stanie upaść. Przecież Szatan to tak naprawdę nie jest przeciwieństwo Boga, to anioł, który wybrał swoją drogę. Zupełnie tak, jak ludzie wybierają swoją. A czy jest dobra, czy zła, to już trzeba oceniać według różnych kryteriów.
    Pięć.
  • Lotos 03.07.2020
    Dzięki za komentarz, cieszy, że się spodobało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania