Poprzednie częściStado (1z2)

Stado (2z2)

Powieki opadły ciężko, ciało zwiotczało. Apetyczny aromat bezbronnej ofiary unosił się w powietrzu, pobudzając zmysły wygłodniałych bestii. Nawet ta przypisana z automatu piękność płci zgniła razem z resztkami człowieczeństwa ustępując miejsca całkowitemu zezwierzęceniu. Ubłocony szkielet leżał w dziwacznej pozycji udekorowany zakrwawionym puklem przetłuszczonych włosów. Niektóre przyglądały się mu z dużym interesowaniem, nadal głodne, spragnione mięsa. Największe maciory wchłonęły wszystko, co zjadliwe zostawiając jedynie kości ze śladowymi ilościami apetycznego zapachu, dla reszty. Najsłabsze ogniwa słabły z dnia na dzień. Kwestią czasu były kolejne truchła, a właściwie ich resztki. Nic nie mogło się zmarnować.

Ile czasu był nieprzytomny? Kilka godzin co najmniej. Słońce górowało na bezchmurnym wiosennym niebie. Pustkowia wokoło wyglądały nawet zjadliwie na tle nieba. Otrząsnął się szybko i spojrzał zegarek. Było kilka minut po dwunastej. Świadomość nadal nie działa na pełnych obrotach. Czuł znużenie, przekrwione gałki oczne wyglądały paskudnie. Przypominały oczy tych ścierw hasających beztrosko za ogrodzeniem. Było bardzo cicho, spokojnie. Jak nigdy. Nie poczuł nic dziwnego, sprawdził tylne siedzenia. Leżały tam jeszcze dwa worki z mięsem, na obiad. Wysiadł z auta i wyjął oba. Powietrze śmierdziało śmiercią i bezradnością. Zawsze tak było. Ale nigdy nie mógł do tego przywyknąć, a na początku zdarzało się, że rzygał, gdy zrobił zaledwie kilka wdechów. Wiatr nie potrafił rozgonić gęstego, drażniącego smrodu. Omijał go jak tchórz.

Zanim dotarło do niego wszystko, stał jak bezbronny bachor i gapił się na rozbełtane truchła. Wszędzie walały się kawałki ciał i wnętrzności. Ocalałe zajadały się nimi, rycząc na siebie wzajemnie. Spijały zgromadzoną w oderwanych kawałach krew, przeżywając zwielokrotniony orgazm, by w końcowym etapie bezwładnie upaść w błotne bajoro. Wszystko zaczynało się od nowa. Kolejne ciała były plądrowane z najlepszych kąsków. Selekcja odbyła się błyskawicznie. Najtłustsze, najsilniejsze przerwały rzeź, dumnie krocząc pomiędzy resztkami przegranych. Zbierały, co popadnie i wpychały do ust.

Znowu na niego spojrzała. Tym razem z większą zaciekłością. Pozwolił, aby dokładnie go zlustrowała. Stał w bezruchu, patrząc w losowy punkt przed sobą. Kiedy upewnił się, że skończyła, podszedł do auta. Tym razem wiedziała, co chce zrobić. Ruszyła w jego kierunku Żywy, bezmózgi taran uderzył z niesamowitą siłą o ogrodzenie. Wręcz nabiła się na nie. Kiedy odeszła dwa kroki zobaczył, jak z rozciętego brzucha wypływają wnętrzności. Krwawy wodospad zmieszał się z błotnistym podłożem, po czym został przykryty martwym tłustym cielskiem. Kilka pozostałych, nadal żyjących przyglądało się z ukrycia. Wyglądały z drewnianej szopy niepewnie. Rzucił przez ogrodzenie dwa worki z mięsem. Ruszyły jak opętane.

W szaleńczym biegu ryczały zaciekle. Wśród nich była też ona. Pierwsza i ostatnia z całego stada, z którą nawiązał jakikolwiek kontakt podobny do relacji dwojga ludzi. Miała rozciętą pierś. Krew spływała po ciele, jednak ona jadła, widziała tylko żarcie, nic więcej. Po półtora roku plan szefa wypełnił się. Niegdyś dziewczyny, matki, żony teraz krwiożercze bestie bez świadomości, bez duszy. Tylko osiemnaście miesięcy. Nowy rekord.

Wszedł do auta. Wnętrze przesiąkło smrodem. Akurat tego dnia musiały się pozagryzać wzajemnie. To była kwestia czasu, ale miał nadzieję, że to jeszcze nie pora. Z drugiej strony żarcia miały pod dostatkiem. Na sześć łbów to masa mięsa. Przymusowy urlop machał z oddali. Odjechał nieśpiesznie tak jak zawsze. Następnym razem będzie tylko ona.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Canulas 02.04.2019
    A pierdzielił pół godziny temu, że mu zacząć trudno.
    Ech, jutro
  • marok 02.04.2019
    No ale to było jak już pisałem. A godzinę się zbierałem żeby zacząć ;)
  • Canulas 03.04.2019
    "Otrząsnął się szybko i spojrzał zegarek." - zjadłeś "na".
    Przez pryzmat nagromadzenia ozdobników pierwszą część drugiej części uważam za ociupinę słabszą. Druga jednak jakoś to prostuje. Dalej jest ok, choć efekt wow dotyczy głównie pierwszej cześci, no bo to tam objawił się pomysł.
  • marok 03.04.2019
    Na rozkręcenie się myślę, ok. Te przerwy długie źle na mnie działają
  • Mia123a 03.04.2019
    Smaczny kąsek! Mnie się podobało, aż sama się sobie dziwię jak bardzo. Piszta tak dalej.
  • marok 03.04.2019
    A to się cieszę. No nie spodziewałem się

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania