Star Wars - Ręka Imperatora
Była nikim. Dzieckiem znikąd. Prawdopodobnie sierotą, ponieważ nie pamiętała swoich rodziców. W najwcześniejszych wspomnieniach z jej dzieciństwa zawsze pojawiał się on – Imperator Palpatine. To on ją znalazł, wyczuwszy w niej talent do posługiwania się Mocą. Otoczył ją opieką. Dał jej dom. Był dla niej wszystkim, czego kiedykolwiek mogłaby potrzebować lub pragnąć. Był dla niej niczym ojciec… Był także jej mistrzem. Przez lata poznawała pod jego okiem tajniki władania Mocą. Uczył ją, a ona odwdzięczała mu się jak umiała, wypełniając każdy jego rozkaz, każdą wolę. Taką ją stworzył. Taką ją uformował. Była Ręką Imperatora. Była…
Mara zmarszczyła brwi, w milczeniu spoglądając na tron Palpatine’a, znajdujący się w Pałacu Imperialnym. Ogromne siedzisko ziało pustką, a ona nie miała zbyt wiele czasu, aby oddać się swej żałobie, choć centrum jej życia, cel jej istnienia, ten, dla którego działała, został zabity. Imperator nie żył, a jego ogromne, liczące tysiące układów planetarnych Imperium, powoli popadało w ruinę. Brakował kogoś, kto tak jak on potrafiłby zjednoczyć wszystkich pomniejszych lordów oraz moffów, którzy walczyli pomiędzy sobą, starając się wydrzeć dla siebie choć jedną planetę, jeden sektor – choć niewielki kawałek władzy. Imperium straciło swego silnego przywódcę i jak dotąd nie zjawił się nikt, kto potrafiłby go zastąpić. Ten wewnętrzny konflikt, który jak choroba od środka trawił resztki Imperium, Mara odczuła także na własnej skórze. Jako Ręka Imperatora służyła wyłącznie jemu i wyłącznie od niego przyjmowała rozkazy, toteż lordowie bali się jej jak ognia, gdyż pojawienie się w ich otoczeniu tej młodej kobiety o płomiennie rudych włosach, nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Po śmierci Palpatine’a postanowili więc uczynić to, co potrafili najlepiej – uknuli spisek, aby ją zabić. Została schwytana i uwięziona przez Ysannę Isard, szefową Imperialnego Wywiadu. Mara wyrzucała sobie, że było w tym nieco jej własnej winy. Powinna była przewidzieć, że w Centrum Imperialnym, w jej dawnym domu, nikt już nie powita jej z otwartymi ramionami. Mimo to, postanowiła wrócić, ponieważ był to jedyny dom, jaki kiedykolwiek miała. Isard zlekceważyła ją, być może ze względu na jej młody wiek, więc Marze udało się zbiec z celi. Z celi, która znajdowała się w Pałacu Imperialnym. To ten budynek Ysanna Isard obrała za swą siedzibę. Mara nie mogła się powstrzymać, aby nie odwiedzić jeszcze choć raz sali tronowej, gdzie tyle razy przyjmowała rozkazy od Palpatine’a. Spoglądając teraz na pusty tron, naszły ją wyrzuty sumienia – wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła, to służyć człowiekowi, dla którego ten tron stworzono. Może gdyby zrobiła więcej, gdyby sprawiła się lepiej, Imperator nadal by na nim zasiadał? Nadal by żył? Teraz pozostało jej jedynie uczynić wszystko, co w jej mocy, by samemu żyć z konsekwencjami swej porażki.
Kobieta raz jeszcze rozejrzała się po ogromnej, pustej sali, a po chwili odwróciła się na pięcie, zmierzając ku wyjściu. Nie miała zbyt wiele czasu. Była w stu procentach pewna, że Isard już jej szuka. Ale Mara nie była zwyczajnym zbiegłym więźniem. Potrafiła świetnie zacierać za sobą ślady. Nie zmieniało to jednak faktu, że jeśli chciała pozostać przy życiu, musiała czym prędzej opuścić Centrum Imperialne, to jedyne miejsce, które nazywała domem. Lecz, było to wtedy, gdy wszyscy zwali ją Ręką Imperatora. On już nie istnieje, więc jego Ręka również. Młoda kobieta była teraz Marą Jade. I choć jej duszę nadal przepełniał smutek po śmierci Palpatine’a, po raz pierwszy otaczający ją mrok oświetlił nikły promyk nadziei. Nie mogła już cofnąć czasu, lecz śmierć Imperatora wyzwoliła ją z wszelkich okowów. Po raz pierwszy pomyślała, że ciekawie będzie się dowiedzieć, kim Mara Jade jest naprawdę.
Koniec
Komentarze (6)
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania