Pokaż listęUkryj listę

Stary przyjaciel część 17. Star Wars

Leżała na holostole leniwie przesuwając palcem po ekranie trzymanego w dłoni urządzenia. Wyświetlona na nim była lista dokumentów związanych z planetą Qirinee, którą Asaro pobrała z danych wywiadowczych. Otworzyła kolejny dokument i zanurzyła w morzu liter.

Jak dotąd znalazła niemałą garść całkiem ciekawych informacji. Przede wszystkim dowiedziała się bardzo dużo o samej planecie. Qirinee była świetnie broniona. Oprócz posiadania jednej z większych stoczni i jednego z większych portów kosmicznych w tym rejonie galaktyki, cały glob otoczony był polem siłowym. Planeta słynęła ze świetnej jakości generatorów osłon, których z resztą była największym producentem. Wraz z wybuchem wojny znacząco się wzbogaciła. Osiągnięcia technologiczne, jakimi mogła się pochwalić to najnowsze modele mikrogeneratorów, zapewniających osłony myśliwcom, wykorzystujące znacznie mniej energii od tych obecnie sosowanych.

Asaro znalazła też odpowiedź na pytanie, dlaczego sama planeta nie została nigdy zdobyta. Otaczające ją pole siłowe było dosłownie nie do przejścia. Na planecie znajdowały się dziesiątki ogromnych generatorów, z których wystarczyłyby tylko trzy, aby zapewnić stuprocentową ochronę. Aby pokonać tę tarczę należałoby wyłączyć lub zniszczyć wiele urządzeń co na pewno nie uszłoby uwadze mieszkańców. Można by też było prowadzić zmasowany ostrzał całej planety przez ogromną flotę, aby ostatecznie przeciążyć wszystkie generatory. Zadanie niesamowicie trudne, ale nie niewykonalne. Na szczęście dla mieszkańców Qirinee żadna ze stron konfliktu nie posiadała wystarczającej mocy, aby tego dokonać.

Kolejnym elementem potężnego systemu obrony były zewnętrzne generatory osłon umieszczone w punktach libracyjnych. Dzięki nietypowemu układowi Qish-Qirinee było ich aż siedem, z czego cztery z nich były punktami równowagi stałej i to właśnie w nich znajdowały się dodatkowe generatory. Nawet gdyby jakimś cudem udało się dezaktywować naziemne urządzenia, osłonę zapewniłyby te, pozostające na orbicie.

Qirinee posiadało również własną flotę nazwaną „Świętą Strażą”. Jako że świat był miejscem kultu i kolebką starożytnej religii, jego powierzchnię zamieszkiwało wielu zelotów, bez obaw poświęcających swoje życie w imię wyznawanych zasad.

Obraz dopełniały informacje o gospodarce planety. Na jej powierzchni, na której dominował przyjazny i ciepły klimat oraz ciepło i wodolubna roślinność, znajdowało się sporo dużych aglomeracji, oddalonych świątyń i świętych miejsc oraz gigantyczne pola zapewniające wyżywienie. Mówiło się, że Qirinee jest niemalże samowystarczalna.

Wszystkie wymienione elementy składały się na obraz twierdzy nie do zdobycia.

Asaro poczytała też dużo o wyznawanej na planecie religii. Glob zamieszkany był głównie przez mikkian i ludzi. Najwyższą władzę sprawowała matriarchinii Xari e Anduri Kazito; mikkianinka o cyjanowym kolorze skóry. Jej zdjęcie figurowało w dokumentach wojskowych.

Religia była mocno powiązana z ogólnie pojętą mocą. Asaro wyczytała, że jest ona bezpośrednio związana z tą odczuwaną prze Jedi. Mieszkańcy Qirinee nie szanowali jednak Jedi ani innych użytkowników mocy. Uważali praktyki Zakonu za bezczeszczenie świętości i niewłaściwe wykorzystywanie posiadanej potęgi. Ostatnia osoba, będąca niegdyś członkiem Zakonu Jedi, została wpuszczona na teren planety wiele set lat temu i była pod ścisłą ochroną a wstęp miała jedynie do politycznej części stolicy, bez możliwości zbliżania się do świętych miejsc. Z późniejszych rozmów z tymże Jedi dowiedziano się, że opisywał on planetę, jako świat wypełniony mocą. Mówił, że nigdy wcześniej nie odczuwał tak wielkiego działania niewidzialnej siły. Niestety, po paru miesiącach oszalał pogrążony w pogoni za podobnie bogatymi w moc miejscami. Słuch o nim zaginął.

Pomimo tak wielkiego oddziaływania z mocą, w rekordach nie było wzmianki o ani jednym Jedi lub Sithcie pochodzącym z planety Qirinee. Nie było też jasno powiedziane, czy jej mieszkańcy są w stanie posługiwać się mocą choćby w zbliżony do Jedi sposób. Pozyskiwanie informacji było trudne ze względu świętość wielu miejsc na powierzchni planety.

Po jakimś czasie Asaro w końcu odłożyła holonośnik na stół i zamknęła zmęczone oczy. Nie znalazła w zasadzie żadnej informacji mogącej podpowiedzieć jej, co planują separatyści. Atak na Qish z jej punktu widzenia pozbawiony był sensu.

Słońce bezlitośnie przypiekało ją na twarzy. W regularnych odstępach słychać było szczęk upadającej, ciężkiej, przewożonej przez kanonierki blachy, pochodzącej od zdezelowanego krążownika. Każdemu hukowi towarzyszył lot niebieskopiórych ptaków, przysłaniających na chwilę palące słońce.

Odgłosy walki z droidami, toczącej się przy wejściu do doliny Janori, ucichły. Pojedyncze oddziały wroga próbowały się przebić do obozowiska żołnierzy republiki. Obecnie panował impas – klony nie mogły opuścić doliny, droidy nie mogły dostać się do środka. Zostali całkowicie odcięci od pomocy przez otaczającą planetę flotę przeciwnika i całkowicie odcięci od jakichkolwiek informacji przez blokadę łączności. Asaro miała tylko nadzieję, że wystosowana przez nią prośba do Zakonu nie zostanie zignorowana.

Stwierdziła, że nie może już wytrzymać na zewnątrz. Zeskoczyła ze stołu i skierowała się do swojego namiotu. Odetchnęła, gdy tylko znalazła się w kojącym cieniu. Zbliżyła się do pojemnika z wodą i przemyła twarz. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Nawet nie wiedziała, czy warto snuć jakiekolwiek plany z infiltracją elektrowni separatystów. Miała wiele pomysłów jak opanować zaistniały problem, jednak każdy z nich umierał na etapie ściślejszego planowania głównie ze względu na za małą liczbę żołnierzy. Najśmielszym posunięciem, na jakie wpadła, była próba ucieczki. Chciała wykorzystać zniszczony krążownik jako pułapkę. Statek miałby odwrócić uwagę separatystów, podczas gdy sprawny transportowiec opuściłby Qish szybkim skokiem w nadprzestrzeń. Plan był niedopracowany, ale postanowiła potraktować go jako ostateczność. Jeżeli nikt nie przyśle im wsparcia, zrobi wszystko co w jej mocy aby uratować zgromadzonych w dolinach Janori i Kanori ludzi, nawet jeśli wymaga to opuszczenia Qish i pozostawienia go w rękach separatystów.

Westchnęła ciężko. Z dworu znów dobiegały odgłosy strzałów. Przez chwilę wydawało jej się nawet, że słyszała wrzeszczącą komendy Valkirię. Usiadła na polowym łóżku. Nie pozostawało jej nic innego jak czekać.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Kapelusznik 21.06.2019
    Bardzo przekonujący opis obrony planety
    Port kosmiczny - daję same plusy
    Sprawa "wiary" w Moc... hym... mam pewne problemy - skoro to stara i jak można się domyślić - silna religia - trochę dziw że w galaktyce nie ma więcej nienawiści do Jedi - trochę się to kłóci z Lorem - ale z drugiej strony - galaktyka jest wielka - wystarczy by jakiś milion ludzi w stu sektorach wyznawał tę religię i mamy ich od cholery - więc tu przymrużę oko.
    Prywatna flota planety - super - szkoda że nie wspomniałaś o siłach lądowych.
    5
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Pontàrú 21.06.2019
    Dziękuję za twoją opinię. Wydaje mi się, że jedna nienawidząca Jedi planetka powinna wystarczyć :) Mogę jeszcze dorzucić mały spoiler jeśli chcesz. Podczas opisu obrony planety pojawia się jedno bardzo ważne dla fabuły zdanie. Tak, wiem, że to bardzo ogólna informacja, jednak może pod koniec warto wrócić do tej części żeby zobaczyć o co chodziło (hihi)
  • krajew34 03.10.2019
    Znów na początku był i był.
    Rozdział ciekawy, choć mam wrażenie jakby opis planety lekko rozlazły i trochę mieszający się.
  • Nefer 06.11.2019
    Rozdział "dydaktyczny", poświęcony głównie opisowi kosmicznej okolicy. Przedstawione dane odegrają zapewne rolę w przyszłych wypadkach, sam opis wydaje się więc potrzebny, może tylko lepiej byłoby rozbić te informacje na części i stopniowo ujawniać przy rożnych okazjach w poprzednich odcinkach? Asaro musiała chyba już wcześniej zapoznać się z "topografią" układu, w którym przyszło jej prowadzić działania zbrojne. Pod względem językowym zwrócę (podobnie jak Krajew) uwagę na nadmiar czasownika "być". Dominuje on w dużej partii tekstu. Czekam na przebłysk geniuszu bohaterki, który doprowadzi do przełamania impasu.
    Pozdrawiam.
    PS. Chyba na dniach premiera kolejnego filmu z serii "Star Wars"?
  • Pontàrú 06.11.2019
    Dzięki za komentarz. Znów trzeba stoczyć walkę z "być". Słowo zaraza... no ale trudno. Nie rozumiem treści PS. Chodzi o to, że zapowiadają nowy film? Hah, na pewno pójdę nieważne jakie opinie zbierały poprzednie ;)
  • Nefer 06.11.2019
    Pontàrú Widziałem plakaty na mieście. Reklamują kolejną część "Gwiezdych Wojen". Premiera 15 listopada. A "być" to taki językowy perz. Usunąć niezwykle trudno, bo wszędzie się pcha. Słowo, które pasuje niemal zawsze i którego bardzo często używamy w mowie potocznej. W naturalny sposób pojawia się więc również w narracji.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania